Opis zdjęcia
Józef i Marianna znali się od dziecka. Razem się bawili, uczyli w szkole, paśli gęsi i krowy za wsią etc. Gdy dorośli zapałali do siebie miłością wielką, namiętną... Ale nie dane było im się z tego cieszyć, ponieważ rodzice Józefa - dosyć bogaci jak na przedwojenne czasy - kategorycznie nie zgadzali się na ślub syna z piękną, mądrą lecz biedną Marianną. Młodzi przez 10 lat spotykali się za wsią ukradkiem, zawsze w największej tajemnicy przed swymi rodzinami. Po jakimś czasie przyszło na świat ich nieślubne dziecko, które wkrótce po urodzeniu - zmarło. "Skoro zmarło - nie musisz się już żenić z Marianną, poszukaj sobie innej ! " - rzekli rodzice do Józefa. Młodzi pomimo nieszczęścia jakie ich spotkało jeszcze bardziej związali się ze sobą, wszystkim na przekór. Pewnego razu na Wielkanoc Józef poszedł tuż po mszy do księdza kanonika w pobliskim Łopusznie by wyjawić mu swą boleść. "A ile ty masz lat synku ?" - zapytał ksiądz dobrodziej - " Trzydzieści" - odparł Józef. Ksiądz na to: " A to już nie musisz się pytać rodziców o zgodę, udzielę Wam ślubu ! Gdzie Twoja wybranka ? " - " Za drzwiami zakrystii" - odparł Józef. "To ją tu przyprowadź i świadków" - wydał polecenie kanonik. Uradowany Józef wybiegł na rynek, sprowadził dwóch przypadkowych świadków i ksiądz udzielił młodej parze ślubu po czym małżonkowie rozeszli się do swych domów, nikomu nic o swym ślubie nie mówiąc. Jednak pewna kumoszka doniosła niebawem rodzicom Józefa - " A wiecie, że was Józek się właśnie łozenił ? " A wówczas... " nałapano kur, kaczków, gęsi, nagotowano grochu z kapustą i ziemniaków, posłano z koszykiem po gorzałkę do Żyda, bryczkę po matkę i brata Marianny /jej ojciec już nie żył/, a później po kapelę ! Wyprawiono niespodziewane wesele, na którym prawie cała wieś się bawiła ! " To było w 1935 roku. Później była budowa domu, wojna / Józef kilka razy cudem uniknął na niej śmierci - miał mobilizację do Przemyśla, zanim dotarł, byli już tam Niemcy.../ ciężkie czasy okupacji, komuna ... Żyli biednie lecz szczęśliwie, mieli życie wypełnione pracą, dzieci własnych już potem nie mieli, ale bardzo pomagali w wychowaniu licznej gromadki dzieci brata Józefa, który przedwcześnie odszedł z tego świata w pierwszych dniach wojny / na grypę/. Byli pełni humoru i cnót wszelakich. Po ich śmierci rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy wspominali ich zawsze jak najlepiej. Marianna zmarła tydzień przed Wielkanocą w 2002 r. w wieku 96 lat. Było zimno, śnieg, wiatr, deszcz... Józefowi wyperswadowano, by nie odprowadzał żony na cmentarz bo "złapie jakiego zapalenia". Od naocznego świadka Andrzeja – syna bratanka Józefa - usłyszałem, że w dniu pogrzebu żony, gdy rodzina i wiejskie kumoszki odmawiały w pokoju przy zwłokach różaniec - Józef wszedł z zewnątrz do kuchni obok, położył się w poprzek łóżka opierając swe plecy o ścianę i ... z całej siły prasnął czapką o podłogę, aż wzbił się kurz, po czym rzekł: " Dziś ją, a za tydzień - mnie pochowacie!" Mariannę złożono w sobotę w mogile, a w Poniedziałek Wielkanocny wystraszona tymi słowami rodzina posłała po doktora Germana do miasteczka, by Józefa przebadał. Okazało się, że ten nieco osłabł rozbity przeżyciami, ale poza tym nic mu nie dolegało ! Dostał zastrzyk na wzmocnienie i tyle. Przez kilka dni Józef żył osowiały, niby gasł z każdym dniem, ale siły fizyczne nie opuszczały go nadal. Spacerował po podwórku, czasem z kimś zagadał i wciąż rozmyślał.. Tu mała dygresja: gdy byłem tam wcześniej i spytałem go o receptę na długowieczność i tak świetną kondycję, odparł, że to zasługa codziennej porannej szklaneczki siemienia lnianego, marynowanego czosnku, naleweczki ziołowej własnej roboty a także jazdy na rowerze ! Miał doskonałą pamięć i wzrok, wciąż czytał "Zielony Sztandar", po który jeździł do miasteczka nawet w zimie. Za kilka zdjęć z mojej poprzedniej "sesji" chciał koniecznie zapłacić: całe 50 zł. Długo musiałem go przekonywać aby tego nie robił. We czwartek po Wielkanocy wieczorem nazbierał gałązek, usmażył jajecznicę i poszedł spać., a rankiem w piątek o 4.3o gdy syn bratanka zaglądnął do niego do domu w drodze do pracy - Józef żył, spokojnie oddychał przez sen. Ale gdy zaledwie pół godziny później zaglądnięto tam ponownie - już nie żył. Zabiła go zgryzota po ukochanej. Nikt we wsi nie miał co do tego wątpliwości. Ja także.
... wzruszające ...
...
Szkoda, że takie malutkie- choć po tym co dostrzegam i tak muszę stwierdzić, że to świetna fotografia !
Łezka zakręciła się.
prawdziwe!
Jedna z ikon plf (to foto)
świetne i zdjęcie i opowieść
Przy takich zdjęciach niech się schowają modelki, razem ze sztabem stylistów. Sztuczne na maksa, fota GADA
bardzo wzruszają mnie takie historie, takie pary... chylę czoła przed takimi... z nas, z dziś sądzę że niewielu z jedną osobą dożyje tylu lat... tych złych i dobrych... patrzę i... aż zazdroszczę... ale tak niezawistnie, a tak... inaczej... :) piękna to sprawa... i jeszcze usmiechy maja na twarzach... po tylu latach bycia razem... jest moc
piękne jest!. Czułe i zawsze
p y s z n e
...
oryginalnie pokazane +++
+++++++++
bdb!
.....
+!
Wyśmienite....
oto chodzi w fotografii
cudownie im tak... tyle lat! Piekna, szkoda ze taka melena ta foteczka...
o tutaj :)
prawdziwa miłość
fajne klimaty... ale co to wisi nad ich głowami? plazma czy LCD ??
Fotografisto, czy jest szansa że powrócisz do takiej fotografii? Pokażesz, opowiesz? :) Daj trochę tego swojego ciepła bijącego z Twoich prac.. komputery może zostaw, może ich za dużo już :(( Tak myślę ..pamiętam Twoje prace a ta mi najbardziej utkwiła.
Wzruszające....;)
9,5.
lubię
Uwielbiam taki klimat, od razu cieplej na sercu się robi...wspaniale "to" coś uchwyciłeś..
przepiekne, chciałbym zobaczyć w większym rozmiarze!
tez tu sobie wracam
tak
Bardzo symboliczne jest to zdjecie. Lubie do niego wracac. Jeden obrac tysiac slow.
rewelacja
coś pięknego !!
często wracam do tego zdjęcia, jedno z moich ulubionych na całym plfoto... dzięki dla autora za piękny obrazek! PS> czy kiedyś w opisie nie było historii Marianny i Józefa?
cześć Fotografista (ojj innego nicka kiedyś miałeś.. prawda?) :) to zdjęcie jest legendą.. czymś ponadczasowym i wybitnym, pamiętam sprzed lat na tym portalu :)
Realia życia
max
:)
oj, właśnie chciałam pokazać przyjaciółce opis do tego zdjęcia... nie ma...
Wielki FOT
Super!
piekne
Cóż mogę jeszcze dodać ? Gdyby żyli, pewnie pokazałbym im te wszystkie Wasze komentarze, a tak ? Niech tu pozostaną...
Zapachniało mi moim dzieciństwem. Dziekuje...
swietne:)
Fantastyczne!
znam....
bardzo dobrze ukazana rzeczywistosc. Piekne zdjecie
na tę fotę brak słów bo wszystkie stają się nadęte .... Pięknych Świąt dla Autora i wielkie dzięki za doznania jakie dał poprzez ten obraz
ciepłe, prawdziwe
rewelacja!
prawda.
świetne. nie trzeba więcej komentarzy:D
Szczęście
piekne
Te uśmiechy rozbrajają
fantastyczne
piekne :-)
piękne ............................
jako szczęśliwy posiadacz tego cyklu na papierze, serdecznie pozdrawiam i wesołych świąt życzę Adamie :)
Wyborne! Ciepłe.
klimat!
Milo czytac o ludziach, ktorzy sie kochaja. Malo tego obserwuje naokolo.
O, witamy szanownego autora (G-m)... Kopę lat... ;-))
A to Polska wlasnie
genialne....
Zabiła go zgryzota po ukochanej, człowieku co ty tu wypisujesz, po to człowiek żyje by kochać.
po to robi się zdjęcia
zdjęcie i jego historia tworzą tak wspaniałą całość, że ocena wydaje mi się być nie wskazana, bo musiałbym ocenić jedynie zdjęcie, kiedy powyższa fotografia to historia, i obraz z duszą. Tak więc dostałeś najwyższą z możliwych pochwał...
bez dwóch zdań.
ta krótka historia dużo wnosi w sposób patrzenia na tą fotografię... bardzo pozytywne !! :)
dobre. dużo lepszy jest Wincenty.
historia jest piekna zasluga tych dwoje ze zdjecia; trafiajaca do nas ilustracja jest zasluga Fotografisty. gratuluje i dziekuje za ten cieply promyczek
dooooobre! :)
To jest WYBITNE ! Moja ocena nijak wplywa na to zdjecie bo przez takie historie i takie obrazki uswiadamiam sobie jakim jestem marnym puchem. Jest poprostu perfekcyjne w kazdym stopniu, a razem z tak historia...poprostu nie ma takiego slowa. szkoda ze nie moge nazwac tego co czuje - trafilo do mnie.
leci do ulubionych. bezzwłocznie. Rewelacyjna, życiowa fotka. Fotografisto - wrzuć tę historię do opisu - bo rewelacyjnie uzupełnia zdjęcie. pozdrawiam i życzę wesołych świąt. A Tobie (sobie i innym również) - jak najwięcej takich zdjęć.
no............... piękne
Po prostu przepiękne!
obejzalem , przeczytalem i znów obejzalem... trafiło do mnie ... przyjemnie
PIĘKNE
Kurczę, to jest najgłębszy, a może i jedyny sens fotografii
.
Adaś , tak jak pierwszym razem kiedy to widziałem , jestem pod wrażeniem .Pozdrawiam serdecznie.
też przeczytałam:)
3 maja?
Piękna historia i świetna fotografia...
Józef i Marianna znali się od dziecka. Razem się bawili, uczyli w szkole, paśli gęsi i krowy za wsią etc. Gdy dorośli zapałali do siebie miłością wielką, namiętną... Ale nie dane było im się z tego cieszyć, ponieważ rodzice Józefa - dosyć bogaci jak na przedwojenne czasy - kategorycznie nie zgadzali się na ślub syna z piękną, mądrą lecz biedną Marianną. Młodzi przez 10 lat spotykali się za wsią ukradkiem, zawsze w największej tajemnicy przed swymi rodzinami. Po jakimś czasie przyszło na świat ich nieślubne dziecko, które wkrótce po urodzeniu - zmarło. "Skoro zmarło - nie musisz się już żenić z Marianną, poszukaj sobie innej ! " - rzekli rodzice do Józefa. Młodzi pomimo nieszczęścia jakie ich spotkało jeszcze bardziej związali się ze sobą, wszystkim na przekór. Pewnego razu na Wielkanoc Józef poszedł tuż po mszy do księdza kanonika w pobliskim Łopusznie by wyjawić mu swą boleść. "A ile ty masz lat synku ?" - zapytał ksiądz dobrodziej - " Trzydzieści" - odparł Józef. Ksiądz na to: " A to już nie musisz się pytać rodziców o zgodę, udzielę Wam ślubu ! Gdzie Twoja wybranka ? " - " Za drzwiami zakrystii" - odparł Józef. "To ją tu przyprowadź i świadków" - wydał polecenie kanonik. Uradowany Józef wybiegł na rynek, sprowadził dwóch przypadkowych świadków i ksiądz udzielił młodej parze ślubu po czym małżonkowie rozeszli się do swych domów, nikomu nic o swym ślubie nie mówiąc. Jednak pewna kumoszka doniosła niebawem rodzicom Józefa - " A wiecie, że was Józek się właśnie łozenił ? " A wówczas... " nałapano kur, kaczków, gęsi, nagotowano grochu z kapustą i ziemniaków, posłano z koszykiem po gorzałkę do Żyda, bryczkę po matkę i brata Marianny /jej ojciec już nie żył/, a później po kapelę ! Wyprawiono niespodziewane wesele, na którym prawie cała wieś się bawiła ! " To było w 1935 roku. Później była budowa domu, wojna / Józef kilka razy cudem uniknął na niej śmierci - miał mobilizację do Przemyśla, zanim dotarł, byli już tam Niemcy.../ ciężkie czasy okupacji, komuna ... Żyli biednie lecz szczęśliwie, mieli życie wypełnione pracą, dzieci własnych już potem nie mieli, ale bardzo pomagali w wychowaniu licznej gromadki dzieci brata Józefa, który przedwcześnie odszedł z tego świata w pierwszych dniach wojny / na grypę/. Byli pełni humoru i cnót wszelakich. Po ich śmierci rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy wspominali ich zawsze jak najlepiej. Marianna zmarła tydzień przed Wielkanocą w 2002 r. w wieku 96 lat. Było zimno, śnieg, wiatr, deszcz... Józefowi wyperswadowano, by nie odprowadzał żony na cmentarz bo "złapie jakiego zapalenia". Od naocznego świadka Andrzeja – syna bratanka Józefa - usłyszałem, że w dniu pogrzebu żony, gdy rodzina i wiejskie kumoszki odmawiały w pokoju przy zwłokach różaniec - Józef wszedł z zewnątrz do kuchni obok, położył się w poprzek łóżka opierając swe plecy o ścianę i ... z całej siły prasnął czapką o podłogę, aż wzbił się kurz, po czym rzekł: " Dziś ją, a za tydzień - mnie pochowacie!" Mariannę złożono w sobotę w mogile, a w Poniedziałek Wielkanocny wystraszona tymi słowami rodzina posłała po doktora Germana do miasteczka, by Józefa przebadał. Okazało się, że ten nieco osłabł rozbity przeżyciami, ale poza tym nic mu nie dolegało ! Dostał zastrzyk na wzmocnienie i tyle. Przez kilka dni Józef żył osowiały, niby gasł z każdym dniem, ale siły fizyczne nie opuszczały go nadal. Spacerował po podwórku, czasem z kimś zagadał i wciąż rozmyślał.. Tu mała dygresja: gdy byłem tam wcześniej i spytałem go o receptę na długowieczność i tak świetną kondycję, odparł, że to zasługa codziennej porannej szklaneczki siemienia lnianego, marynowanego czosnku, naleweczki ziołowej własnej roboty a także jazdy na rowerze ! Miał doskonałą pamięć i wzrok, wciąż czytał "Zielony Sztandar", po który jeździł do miasteczka nawet w zimie. Za kilka zdjęć z mojej poprzedniej "sesji" chciał koniecznie zapłacić: całe 50 zł. Długo musiałem go przekonywać aby tego nie robił. We czwartek po Wielkanocy wieczorem nazbierał gałązek, usmażył jajecznicę i poszedł spać., a rankiem w piątek o 4.3o gdy syn bratanka zaglądnął do niego do domu w drodze do pracy - Józef żył, spokojnie oddychał przez sen. Ale gdy zaledwie pół godziny później zaglądnięto tam ponownie - już nie żył. Zabiła go zgryzota po ukochanej. Nikt we wsi nie miał co do tego wątpliwości. Ja także.
to co rewik powiedzial... wspaniale zdjecie, pozdrawiam autora!
Piękne. A tak w ogóle miło widzieć na starych smieciach :)
a dlaczego to foto jest takie wybitne?:)
daje rade!!
ciepłe
+.....
ale bety;-) u mnie tez tak dzisiaj wyglada:-)
super!, pozdrawiam
to zdjecie ukazuje nie tylko wnetrze starej wiejskiej chaty, ale rowniez wnetrze Tych Ludzi. Wnetrze pelne harmonii i usmiechu. Nikt z nas juz tego w sobie nie nosi. Dla mnie max i wieeelkie uznanie za fotografie i slowa
ocalanie od zapomnienia... ukłony za cały cykl.
Zofia Kulik polecam
Cudowne.