kobiecego wybaczania lepiej nie brać sobie za pewnik, za którymś razem miarka się przebiera. Zatem, zachowaj Waść ostrożność, a przynajmniej umiar Panie Autor ;)
no prosze... kto by pomyslal... babci i wnuczka obok siebie... hehehe. Dziekuje Wszystkim bardzo. PawełS. dziekuje za pomysl, niestety nie jestem dobry w nadawaniu tytulow, moze masz jakis pomysl? chetnie wyslucham. Pozdrawiam
- Mój Boże - rzekł do siebie - co za dziwna historia z tą mgłą...
Myśl ta, pozbawiona większej oryginalności, ocaliła go od dytyrambu, zwyczajnego entuzjazmu, smutku i czarnej melancholii, umieszczając całe zjawisko w kategorii rzeczy, po prostu stwierdzonych. Lecz on, nabierając powoli śmiałości, przyzwyczaił się do zjawisk niezwykłych do tego stopnia, że postanowił dokonać kilku czysto ludzkich doświadczeń. - Zejdę do mojej dozorczyni i zostawię rozpięty rozporek - zadecydował - Wtedy okaże się, czy jest mgła, czy to coś z moimi oczami. Kartezjański umysł Francuza każe mu wątpić w istnienie nieprzejrzystej mgły, nawet jeśli jest ona dostatecznie gęsta, by mu odebrać wzrok: dlatego nie powinno się mówić takich rzeczy, przez radio, bo może ono pokierować jego decyzją, tak, że jeszcze gotów uwierzyć w zjawiska nadprzyrodzone. Wiadomo - radio, to banda idiotów...
- Wyjmę go i tak zejdę - powiedział Orvert - i tak zejdę. Wyjął go i tak zszedł. (...) Minął kogoś, kto wchodził trzymając się ściany. - Kto to? - zapytał zatrzymując się. - Lerond! - odpowiedział pan Lerond, lokator z naprzeciwka. - Dzień dobry - powiedział Orvert. - Tu Latuile. Wyciągnął rękę i trafił na coś twardego, co puścił ze zdziwieniem. (...) - Wejść! - odparł głos cieciowej. (...) - Ależ, dobry Boże! - krzyknął Orvert zaskoczony - Pani jest goła...! - A pan, to co? - powiedziała. - To prawda - przyznał Orvert - co też przyszło mi do głowy. - Przez radio mówili - ciągnęła dozorczyni - że to jakiś aerozolowy afrozjebak. - Ach.....! - zawołał Orvert; dozorczyni sapiąc weszła z nim w kontakt i przez moment miał wrażenie, że ta cholerna mgła jakoś go odmieniła. - Niech pani posłucha, pani Panuche - błagał - Nie jesteśmy bydlętami. Nawet jeśli ta mgła, to afrodyzjak, trzeba się jakoś powstrzymać do licha. - Och, Och! - rzekła pani Panuche i z precyzją ulokowała ręce. - Wszystko mi jedno - odpowiedział Orvert z godnością - Niech pani sobie radzi sama, ja palcem nie kiwnę. - Dobra - mruknęła dozorczyni, nie tracąc zimnej krwi. - Pan Lerond jest sympatyczniejszy od pana. Przy panu trzeba odwalić całą robotę. - Proszę pani - powiedział Orvert - dopiero dzisiaj się obudziłem... Jeszcze nie jestem przyzwyczajony. - To ja panu pokażę. - rzekła dozorczyni.... Później działy się rzeczy, na które lepiej spuścić okrycie biednego świata jak nędzę Noego, Salambo i woal Tanit na skrzypce. [ Boris Vian - "Miłość jest ślepa"]
fifil, może ten cytat natchnie Cię do nadania temu zdjęciu jakiegoś tytułu... ;-)))
super
!!!
mega!
To fajne. W ogóle to miałam przyjemność fotografować Twoją siostrę :)
świetne światło, dym. oj naprawdę miło trafić na takie zdjęcie
+++
!!!
ok
Lubię takie zadymione
fajny klimat
inna; doskonałe foto
wspaniałe.
O MATKO ALE NAKURZYŁA :D Fota zajopczysta ;]
wbija w fotel:)
kobiecego wybaczania lepiej nie brać sobie za pewnik, za którymś razem miarka się przebiera. Zatem, zachowaj Waść ostrożność, a przynajmniej umiar Panie Autor ;)
ten pan ją chyba wkurzył, świetnie podana historyja
dobre, fajna luzacka poza, światło extra
rewela
świetne
plus za klimat
b.ladnie
no łał!! :))) gdzie Ty ją więzisz????? ;)
Rewelacja!!!
!
rzeczywiscie jest historia, ale dym szkodzi na cere i nie tylko:)
jest opowieść
fifil - nieśmiało proponuję tytuł: "Pani Panuche" lub "Conciergerie" (dozorcówka)... ;-)))
jest w tym jakas tajemnica ..............................................:))
dymna praca
Też tak czasami lubię usiąść...to chyba objaw testosteronu u kobiet...albo wręcz przeciwnie ;) podoba się !
bdb
aleś nakurzył(a)... :)
:)))
bardzo...
fajna fotografia ;]
ale czad...
ŚWIETNE
.................. ciekawie .......................... jest......................................... i robi historię........................ promyki posyłam... ;)*
ładna stopa :)
wyjarane
BDB
ależ gorąca kobieta, aż para bucha
no prosze... kto by pomyslal... babci i wnuczka obok siebie... hehehe. Dziekuje Wszystkim bardzo. PawełS. dziekuje za pomysl, niestety nie jestem dobry w nadawaniu tytulow, moze masz jakis pomysl? chetnie wyslucham. Pozdrawiam
ależ nadymione ;)
git palara :)
Komin trzeba przeczyścić!!!
fajowe
ale zadymila :-) bdb!
co za głupota, dymu w sam raz ;)
great atmosphere +++
bdb
świetna praca. pozdrawiam
swietne jest
!
- Mój Boże - rzekł do siebie - co za dziwna historia z tą mgłą... Myśl ta, pozbawiona większej oryginalności, ocaliła go od dytyrambu, zwyczajnego entuzjazmu, smutku i czarnej melancholii, umieszczając całe zjawisko w kategorii rzeczy, po prostu stwierdzonych. Lecz on, nabierając powoli śmiałości, przyzwyczaił się do zjawisk niezwykłych do tego stopnia, że postanowił dokonać kilku czysto ludzkich doświadczeń. - Zejdę do mojej dozorczyni i zostawię rozpięty rozporek - zadecydował - Wtedy okaże się, czy jest mgła, czy to coś z moimi oczami. Kartezjański umysł Francuza każe mu wątpić w istnienie nieprzejrzystej mgły, nawet jeśli jest ona dostatecznie gęsta, by mu odebrać wzrok: dlatego nie powinno się mówić takich rzeczy, przez radio, bo może ono pokierować jego decyzją, tak, że jeszcze gotów uwierzyć w zjawiska nadprzyrodzone. Wiadomo - radio, to banda idiotów... - Wyjmę go i tak zejdę - powiedział Orvert - i tak zejdę. Wyjął go i tak zszedł. (...) Minął kogoś, kto wchodził trzymając się ściany. - Kto to? - zapytał zatrzymując się. - Lerond! - odpowiedział pan Lerond, lokator z naprzeciwka. - Dzień dobry - powiedział Orvert. - Tu Latuile. Wyciągnął rękę i trafił na coś twardego, co puścił ze zdziwieniem. (...) - Wejść! - odparł głos cieciowej. (...) - Ależ, dobry Boże! - krzyknął Orvert zaskoczony - Pani jest goła...! - A pan, to co? - powiedziała. - To prawda - przyznał Orvert - co też przyszło mi do głowy. - Przez radio mówili - ciągnęła dozorczyni - że to jakiś aerozolowy afrozjebak. - Ach.....! - zawołał Orvert; dozorczyni sapiąc weszła z nim w kontakt i przez moment miał wrażenie, że ta cholerna mgła jakoś go odmieniła. - Niech pani posłucha, pani Panuche - błagał - Nie jesteśmy bydlętami. Nawet jeśli ta mgła, to afrodyzjak, trzeba się jakoś powstrzymać do licha. - Och, Och! - rzekła pani Panuche i z precyzją ulokowała ręce. - Wszystko mi jedno - odpowiedział Orvert z godnością - Niech pani sobie radzi sama, ja palcem nie kiwnę. - Dobra - mruknęła dozorczyni, nie tracąc zimnej krwi. - Pan Lerond jest sympatyczniejszy od pana. Przy panu trzeba odwalić całą robotę. - Proszę pani - powiedział Orvert - dopiero dzisiaj się obudziłem... Jeszcze nie jestem przyzwyczajony. - To ja panu pokażę. - rzekła dozorczyni.... Później działy się rzeczy, na które lepiej spuścić okrycie biednego świata jak nędzę Noego, Salambo i woal Tanit na skrzypce. [ Boris Vian - "Miłość jest ślepa"] fifil, może ten cytat natchnie Cię do nadania temu zdjęciu jakiegoś tytułu... ;-)))
Kroomen [2009-12-02 10:53:26]: Dla mało wybrednych Popularne a dla koneserów Extra Mocne!
Filmowa scena, podoba mi się to zdjęcie.
co Wy tam palicie? .....No ja to Radomskie ,ale jak Pan major chce to Franz ma Camele.
bajeczne ;)
bdb
dziekuje... centur (jak nie jak tak) hehehe
za duzo dymu..
:))
Iza ???? .......................
ależ nadymiła.
zaniemówiłam ;)
klimat jakiejs pracowni.. fajnie, fajnie
konkret :)
ale kopci