Opis zdjęcia
Przyczynek do zamkniętej już biografii. Chorzele, 13 kwietnia 1989 roku. Premier Mieczysław Rakowski w czasie niezapowiedzianego, samotnego rajdu przez kurpiowszczynę - był sam, nawet bez kierowcy. Do Chorzel jechał przez Jednorożec, gdzie kompletnie zaskoczył księdza proboszcza, któremu złożył wizytę na plebanii. Nie było wtedy telefonów komórkowych, a zamiary premiera Rakowskiego co do trasy znał tylko on, chociaż możliwe, że po prostu jechał przed siebie, kierowany impulsem. Na podstawie informacji o tym gdzie jest, staraliśmy się przewidzieć jego następny ruch. W polonezie, którym usiłowaliśmy nie tyle dopędzić (WAE 075P, pamietam, bo dobre to było auto)), ile wyprzedzić premiera, była niesprawna pompa olejowa. Mimo to prowadzący auto Krzysiek Szeląg - na zdjęciu pierwszy z lewej, podówczas zastępca naczelnego \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\"Tygodnika Ostrołęckiego\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\", uznał, że taka okazja usprawiedliwi nawet zatarcie silnika. Tadek Tadrzak- stoi pomiędzy Rakowskim a budowlańcem - ze \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\"Sztandaru Młodych\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\", kurczowo trzymał się uchwytu w aucie. W pewnym momencie przyznał mi się, że po raz pierwszy w życiu czuje, że ma mokre dłonie. Przejeżdżaliśmy wtedy przez Drążdżewo. Na liczniku było 160 km/h, poboczem szły dzieci ze szkoły. Ja też się wtedy trochę bałem. Z Wikipedii: \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\"Mieczysław Franciszek Rakowski (ur. 1 grudnia 1926 w Kowalewku, zm. 8 listopada 2008 w Warszawie[1][2][3]) – polski polityk komunistyczny, premier PRL w latach 1988-1989, poseł na Sejm PRL VI, VII, VIII i IX kadencji, ostatni I sekretarz PZPR. 27 września 1988 roku został powołany na Prezesa Rady Ministrów, zastępując Zbigniewa Messnera. Rząd Mieczysława Rakowskiego podjął próby reform gospodarczych doprowadzając do uchwalenia przez Sejm m.in. korzystną dla drobnych przedsiębiorców ustawę o działalności gospodarczej, ustawy umożliwiające komercjalizację niektórych przedsiębiorstw i urynkawiające ceny. Kontrowersje wzbudziła decyzja rządu o złożeniu wniosku do sądu o upadłość Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Za jego premierostwa kontynuowane były - zainicjowane przez gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka - reformy ustrojowe zakończone podpisaniem porozumień, które wyznaczyły m.in. termin częściowo wolnych wyborów na 4 czerwca 1989. Z zawodu historyk i dziennikarz.\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\"
ja mam rączki tutaj ;)
Alternatywy 4
Czyżby w gazetach nie stało napisane, kto te cegiełki zbierał ? :-0
przecież Januszek nie napisał o kogo chodzi :o)
@Joginie :-) Staram się nie wsadzać do jednego wora, ale pomimo wcześniejszych deklaracji nie mogłem się powstrzymać od poprzedniego komentarza. Pozdrówka :-)
@A R mator => Wchodzisz na niebezpieczną ścieżkę, na której można zostać przywalonym moherowymi beretami ale co mi tam - dołączam do Ciebie.. Pozdr..
A jakoś tego co cegiełki na stocznię zbierał, a później wmówił, że lepiej na co innego je przeznaczyć, nie ścigają. Bo to w zgodzie z prawem. Nawet nie słychać, że nieetyczne ;-)
W jednej z ostatnich a może ostatniej rozmowie opublikowanej w dzienniku, który jest permanentnie pomijany w radiowych i telewizyjnych przeglądach prasy codziennej, Mieczysław Rakowski przyznał, że wniosek o upadłość Stoczni Gdańskiej był Jego pomyłką. A któryż to polityk obecnej doby potrafił i potrafi przyznać się do swej nietrafnej decyzji?!...Po tym wyznaniu, gdyby nie zmarł, jakiś prokuratorzyna z IPN postawiłby Go na czele grupy przestępczej szkodzącej żywotnym interesom gospodarczym naszego kraju i godzącej w KOLEBKĘ.
Pokazał w marcu '68 odwage i dużą klasę, na co stać było nielicznych:((( Za ten cenny moment Jego biografii i kilka innych, za dojrzewanie polityczne....za to właśnie ceniłam działacza i polityka... Reszte pominę milczeniem, to zamknięty rozdział, choć mocno wpisał sie w kart naszej historii współczesnej.....Reportaż bardzo dobry!
rstag [2008-11-13 18:45:53]: z końcem 1981 roku zerwała się ciągłość polskiej szkoły fotoreportażu. Wielcy odeszli i nie wrócili już do zawodu w 1989 roku z róznych powodów. Ci nieliczni, którzy zostali, stracili aurę autorytetów. A od starszych kolegów człowiek uczył się rzemiosła od spraw ważnych - jak myślenie o temacie, narracji, wadze tematu, po całkiem proste - jak szybko załadować film do p-sixa podczas meczu kiedy pada deszcz :) Co zas do rozpychania się - czasem trzeba było. Ale jeśli jaką gwiazdę, polityka, czy wydarzenie focili zawodowcy obowiązywała zasada rotacji - mogłeś podejść i strzelić jedną, dwie klatki, po czym należało natychmiast odejść. Bo jeśli tego nie zrobiłeś, ci z tyłu mieli niepisane prawo przypomnieć ci o tym solidnym kopniakiem. Rzadko, bo rzadko, ale czasem z tego korzystali. Kto tę lekcje dostał, pamietał już o tym, że zasad warto przestrzegać :) Pozdrawiam
Nie chciałbym nadmiernie generalizować ale wydaje mi się, że dziś "fotoreporterzy" wykazują się zupełnie innymi "talentami". Przepychanie łokciami i użycie "kolegi" jako ekranu/blendy to niewinne igraszki ;)
Nie dopisałem pod zdjęciem, więc tutaj uzupełnię. To jest teren budowy zespołu szkół w Chorzelach. Imponujący, szczególnie jak na miejscowość rozmiaru Chorzel, działa do dziś i co roku wypuszcza absolwentów. Przed wojną Chorzele były ostatnim miastem przed granicą z Prusami. Za nimi był już Flamberg, dzisiaj Opaleniec. Pod Opaleńcem, na zapełnym uboczu swoich dni dożywał pewien człowiek. Mieszkał w domku przedziwnej konstrukcji, a teren jego działki był niesamowicie precyzyjnie i fachowo ogrodzony. Z pasem piasku jak przy granicy państwa. Człowiek ten dwa razy dziennie sprawdzał, czy ktoś (człowiek) lub zwierzę nie naruszyli jego terytorium. W roku 1953 właściciel tej działki brał udział w wydarzeniu historycznym - aresztowaniu i konwojowaniu prymasa Stefana Wyszyńskiego. Ale to już całkiem inna historia - może opowiem, pokazując portret.
oniemiałem!!! zupełnie zapomniałem o tym człowieku; ale masz skarby w swoich szufladach ;) pzdr
łasic [2008-11-13 17:42:34]: wszystko się dobrze skończyło, więc nie ma o czym gadać. Mozliwy był jednak i inny scenariusz - taki na przykład, że trzech dziennikarzy i towarzyszący im kierowca zginęło w wypadku w szaleńczej pogoni za premierem. Albo i gorzej - zabiło grupkę wracających ze szkoły dzieci. Napisałem o towarzyszącym nam kierowcy - bo jak profesjonalista odmówił takiej jazdy, jakiej wymagała sytuacja. No i bał się o zatarcie silnika z powodu tej pompy olejowej. masz rację - żeby to zdjęcie powstało, trzeba było najpierw wywalczyć pozcję to jej wykonania.
zdjęcie wywalczone!!! X-DDD
zdjęcie dobre, reporterka znakomita... ciekawa nad wyraz jak na PLFOTO polemika mnie ujęła... dobrze, że są tacy których fotografia rozbudza zmysły...
Slawekol, kawał historii tu u Ciebie, z przyjemnością zaglądam, choć historia, jak to ona, twarzy więcej niż Światowid ma ))) - i rozmowy pod zdjęciami - też niezgorsze :) Pozdrawiam
rstag [2008-11-13 13:38:21]: to się teraz PiAr chyba nazywa i służy do zbierania głosów :)
AnHel [2008-11-13 13:26:02] , Rysiek [2008-11-13 13:38:47: dziękuję :)
Zbigniew Fidos [2008-11-13 14:20:32: z tą granicą masz całkowitą rację. To bardzo często dość cienka, ale na szczęście, w większości przypadków, wyczuwalna jednak cienka czerwona linia :)
Ja generalnie też się Sławku z Tobą zgadzam, natomiast trzeba uważać na tę cienką granicę, za którą jest relatywizacja wszelkich postaw i poglądów. Serdeczności :o)
Slawekol-Ija także podobnie myślę.Szacunek i podziw dla Twoich prac,wiedzy i kultury osobistej.
Mam wrażenie, że obecnie najważniejsza jest "pompa".
Przychylam się do Twej wypowiedzi: Slawekol [2008-11-12 21:50:09] . Pzdr.
Zbigniew Fidos [2008-11-13 12:51:32]: Zbyszku, problem "właściwej strony" jest trwały w naszej historii - co wynika w znacznej mierze z geografii. Bar i Targowica, Sas i Las - to niby tak dawno, ale niekoniecznie. Wielopolski i krach jego polityki. Legiony. Jałta. Stan wojenny. Nawet tych najdawniejszych dylematów nie da się dziś jednoznacznie rozstrzygnąć - i to nawet znając uwarunkowania i stan świadomości aktorów historycznych wydarzeń. Tym bardziej dotyczy to historii najnowszej. Czy wobec tego ważne są intencje, z jakimi ludzie działają, czy też liczą się tylko efekty ich działań? A może jedno i drugie jest ważne? Cieszę się, Panowie, że ta prosta reporterska fotografia stała się powodem kulturalnej i na poziomie wymiany opinii na tematy istotne. Bo zdjęcia reporterskie, w moim przekonaniu, powinny kierować myśli ku rzeczywistości, którą przedstawiają. Można i należy się różnić w ocenach i opiniach - istotne, żeby róznić się ładnie, jak to powiedział premier Mazowiecki, bodajże. A tu własnie tak jest. Dziekuję :)
:) Już Parkinson - co prawda zajmując się zupełnie innymi tematami - stwierdził, że w Imperium Brytyjskim liczba urzędników ministerstw związanych z administracją kolonii i marynarki wojennej rosła "proporcjonalnie" do zmniejszania się liczby kolonii i znaczenia marynarki :)). U nasz - także liczba kombatantów - wszelkiego rodzaju - rośnie wraz z upływem czasu. Z okazji rocznicy zakończenia Wielkiej Wojny czczono - bodaj w Angli - TRZECH żyjących uczedtników tamtej wojny. U nasz - z okazji 90-lecia odzyskania Niepodległości - powiększyła się liczba patriotów godnych prezydenckiego zaproszenia...
Na podstawie wiedzy, doświadczeń i obserwacji, sam sobie wartościuję strony, po których stoję. Dla jednych strona, po której stał Rakowski jest stroną właściwą, dla drugich - nie. Nikomu niczego nie chcę wmawiać. Co do stron określonych przez braci K., to umówmy się, że to ich problem. Nie zwykłem uznawać za autorytety małych ludzi cierpiących na manię prześladowczą. Natomiast wiem, że po II wojnie , główne strony były dwie - ci, co komunizm i służbę wielkiemu bratu utrwalali i ci, którzy z tym walczyli. Nie mam wątpliwości, gdzie była PZPR. Oczywiście nie śmiem oceniać szeregowych członków, którzy często z dobrą wolą i nieświadomością robili swoje. Jednak na tym szczeblu nie możemy mówić o braku świadomości Długa dyskusja może tu się wywiązać i nikt z nas pewnie nikogo nie przekona, zatem może lepiej porozmawiajmy o fotografii. :o)
@Zbigniew Fidos => Wśród delegatów na IX nadzwyczajny zjazd była duża grupa delegatów członków "Solidarności". W pierwszum dniu w powietrzu wisiał rozłam PZPR: wystarczyło aby z mównicy padł wniosek jakiegoś bardzo ideowego towarzysza aby członkowie "Solidarności" wybrali: albo rybka albo pipka. Na bardzo utajnionej części obrad napięcie zostało rozładowane i zjazd się odbył - obrady zostały przedłużone o jeden nieplanowany dzień (to była sobota). Co do wyboru właściwej strony to zaświecili tutaj przykładem nasi przyjaciele Churchill i Roosevelt wybierając stronę "batiuszki" Stalina oddając m.in. nas do, jak to ślicznie nazwano, strefy wpływów ZSRR a mówiąc wprost pod but naszego wschodniego Wielkieg Brata. Co byś Zbigniewie nie powiedział to i tak stoisz, jak to pięknie ujął bliźniak Jarosław, "tam gdzie ZOMO". Zresztą profesor prawa bliźniak Lech doktoryzował się korzystając z dorobku myślowego Włodzimierza Iljicza Lenina...czyźby też stał po złej stronie?... Katonów ci u nas jak mrówków i namnaźają się nieustannie jak króliki u Lejzoka Rojtszwańca od Ilji Erenburga...a styropianem, na którym spali dzisiejsi solidarnościowi kombatanci, możnaby pokryć co najmniej pół naszego pięknego kraju. Ot tak...
Slawekol [2008-11-13 10:45:59: zdanie o trzesących się portkach, zresztą wzięte z Gałczyńskiego, w kontekście, w jakim uzyłem, może być niejednoznaczne, więc dopowiem - Rakowskiemu portki się wtedy nie trzęsły. Tylko krawata fantazyjnie powiewał na wietrze.
!!!!!
...
temat i opis dobrze gra z informacjami o ,,ludzkiej twarzy,, gościa..Tyle w temacie. Pozdrowienia dla autora.
Sławku - serdeczności :o) Jogin - ciekawa historyjka, ale o czym Twoim zdaniem miałaby świadczyć? Pewnie, że można wnikać w wewnętrzne rozterki bohatera tragicznego, albo zastanawiać się nad gierkami między poszczególnymi obozami na szczytach władzy. Wszystkiego się nie dowiemy. Natomiast ja wiem jedno - stał po złej stronie. Tyle :o)
Zbigniew Fidos [2008-11-13 07:56:46]: no nie przypadkiem to zdjęcie pojawiło się teraz. Nie sledzę na bieżąco wydarzeń i dlatego dopiero przedwczoraj dowiedziałem się, że zmarł. Wtedy przypomniał mi się ten jego samotny rajd. Stefan Niesiołowski ujawnił ostatni list Rakowskiego, ja postanowiłem przypomnieć fakt premierowskich wagarów, a właściwie próby wyrwania się do ludzi. Myślę że bardzo był ciekaw tego co myślą i czują naprawdę - to były dni i miesiące, kiedy czuło się mocno wiejący wiatr historii. Jednym rosły wtedy skrzydła, innym zaś trzęsły się portki. Pozdrawiam bardzo
rewelacja
Tak niektórzy kategorycznie jawnie lub z ogródkiem wypowiadają się o komuchu Rakowskim...O "komuchowatości" Rakowskiego niech zaświadczy fakt następujący: na IX nadzwyczajnym zjeździe PZPR Rakowski był jednym z typowanych kandydatów na I sekretarza; na czele radzieckiej delegacji na zjazd stał Jurij Andropow (pamiętający i śledzący tamte czasy wiedzą, co to była za persona); otóż tenże Jurij Andropow oznajmił kategorycznie iż w przypadku gdy tow. Rakowski zakandyduje i zostanie wybrany I sekretarzem PZPR delegacja radziecka bez słowa opuści Warszawę. Po dramatycznych wewnętrznych, znanych mi, przepychankach na pierwszym, tzw. zjazdowym, plenum nowowybranego Komitetu Centralnego PZPR została wysunięta kandydatura Stanisława Kani co zostało przez zjazd przyklepane. Rakowski, wiedząc o ultimatum Andropowa, kategorycznie odmówił kandydowania choć miał duże poparcie wśród delegatów na zjazd i najprawdopodobniej tym sekretarzem wtedy byłby wybrany. Takim to komunistą w oczach towarzyszy radzieckich był Rakowski...I co Wy młodzi wypisujecie takie androny o Rakowskim?... A zdjęcia Sławka to "perły z lamusa"!
znakomite
świetnie Sławku
Mnietek :)
Dobre zdjęcie, kapitalna opowieść :)...
zdjęcie zapewne nie przez przypadek zamieszczone właśnie teraz.Przeczytałem komentarze, owszem ciekawe, Janusz pisze, że się wstrzymuje od komentarzy politycznych, ale tu chyba o historyczne bardziej chodzi. Sławkowi złość przeszła - mnie chyba też (zresztą dzieciak byłem wtedy), niemniej nie zmieniło to we mnie negatywnej oceny postaci. No, ale świeżo po śmierci, to ja tylko napiszę - niech spoczywa w pokoju. A zdjęcie bardzo dobre :o)
A_R_mator [2008-11-12 22:18:20: dzięki. bardzo zadowolony jestem z tego, że przewidziałem jego następny ruch. Z Jednorożca mógł wykręcić na Baranowo i Myszyniec - a dalej prezz Rozogi. Ale załozyłem, że będzie chciał zobaczyć zachód słońca i zmierzch już nad swoim jeziorem - a przez Chorzele miał bliżej. No i udało mi się przekonać kolegów, że tak będzie. Wole nie myśleć, co by było, gdybym się pomylił. Chyba by mnie ubili :) Pozdrawiam
na zdjęciu i w opisie - widzę szacunek dla dziennikarza, któremu przyszło zostać premierem; wariacka to była pogoń, cenne powstało foto
świetne historie masz w pf miło się wraca tutaj
świetny obrazek :))
very reporterka, od komentarzy politycznych się powstrzymam lepiej... :-)
Historia - perełka :) i to z ilustracją :)) Pozdrawiam
No, to mu musiał proboszcz szczególnie podpaść, wtedy zwykle z proboszczami to oni załatwiali sprawy za pośrednictwem nieznanych sprawców.
Madame Bovary [2008-11-12 21:37:58]: był dziennikarzem, stworzył pismo, które do dziś ma renomę, a kiedyś było unikatowe na skalę RWPG. Należał do pokolenia moich rodziców. Żył w czasach niełatwych i niełatwych musiał dokonywać wyborów. Był czas, kiedy na niektóre jego zachowania i wypowiedzi (m.in. w czasie Kongresu Kultury Polskiej w grudniu 1981) dostawałem piany. Dziś jest we mnie więcej zrozumienia, uznania - i pewnie współczucia. A ów 13 kwietania 1989 - to także dla mnie był fajny dzień. Jeden z niewielu, w których się troszkę bałem :) Serdeczności Madame :)
Można od biedy zrozumieć, że ktoś był komuchem z przekonania. Można machnąć reką na Rakowskiego w sali BHP Stoczni w stanie wojennym. Ale w odzyskującej niepodległość Polsce wziąć pieniądze od KGB na zakładanie partii politycznej? Szkoda gadać
mamutek [2008-11-12 21:36:57]: dzisiaj to jest nie do pomyślenia. Dzisiaj wydaje mi się, że Go rozumiem. Był dziennikarzem przede wszystkim. Za nim była długa jesień i zima. Na mazurach miał działke, gdzie lubił przebywać. 13 kwietnia 1989 był ciepłym, słonecznym dniem. W czasie keidy ja byłem koncernowym urzędnikiem też miewałem takie dni, kiedy dusza rwała się na zewnątrz. A On nie był jeszcze długo premierem. Może chciał przerwać mur, który otacza dostojnika? Mówił, że czuje, że ma prawo spotkać się i porozmawiać z proboszczem na wsi, bo ksiądz to także obywatel - a on jako premier pwoiniene z ludźmi rozmawiać. Nie mam poijęcia, czy był to jednorazowy taki wypad, czy zdarzało się to częściej. ja wiem o jednym. Pozdrawiam mamutku :)
Dobrze Go wspominasz...
Wyobrażasz sobie dzisiaj samotny rajd jakiegokolwiek z tych ważniejszych polityków? Pozdrawiam :)
Bartosz Wojciechowski [2008-11-12 21:22:43: dzięki - i wzjamnie :)
tia ... dał nam paszporty
wesole dobre foto + opis = git!! pozdro Sławek :)
pamiętam smutek w jego głosie kiedy sztandar PZPR kazał wyprowadzić. cóz to był za piękny pogrzeb !!
przygoda i fota godne pozazdroszczenia. nie wiedzialem, ze zmarl...