Ocena będzie widoczna gdy zagłosuje co najmniej 5 osób.
mało ocen
Opis zdjęcia
... czyli kto mi ukradł skrzydło? CowParade Warszawa 2005. Miejsce: pod murami Starego Miasta, w pobliżu Placu Zamkowego. Dłuższy komentarz poniżej oraz w blogu.
Dzięki za miłe słowa, ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić. Już przy poprzednim zdjęciu wyjaśniałem, że krowi cykl to nie album tylko reportaż. Tak miało być od samego początku. Możesz mi wytykać złą jakość, kadrowanie itp. i wysłucham wszystkich uwag potulnie, ale 'Love krowe' NIE jest z albumu rodzinnego. Jeśli uważasz, że zdjęcia są robione na chybił-trafił to muszę zagrać w totka. No bo np. idę sobie ulicą, robię 'pstryk' a tu logo Minolty wskakuje między rogi krowy. Kolory na tym zdjęciu są takie, jak w naturze. Ja wiem, że kolor cegły kojarzy się z cynobrem, ale to jest fragment autentycznego średniowiecznego muru (tak jest napisane na tablicy widocznej w kadrze) i cegły są zdecydowanie jaśniejsze.
bardzo fajny pomysl ... z tymi krowami... to zdjecie jest calkiem interesujace - gdybys je skadrowal z lewej, tak zeby pozbyc sie drzewka, bylo by jeszcze lepsze... krowa rzucila ciekawy cien... podciagnac kolorki i ... gra.... ; jesli chodzi o twoje pozostale krowy, to MSZ traca albumem rodzinnym, choc wszystkie sa same w sobie bardzo dobrym materialem do zdjecia - poprostu nie wysililes sie i pstryknoles na chybil-trafil... musisz zawsze zrobic kilka zdjec i z nich wybrac, twoim zdaniem. najlepsze... :)
Jak sama nazwa wskazuje, krowa u-LOT-na była sponsorowana przez PLL LOT a ozdobiona przez Andrzeja Dudzińskiego.
Prawdopodobnie mógłbym napisać opowiadanie 'Moje spotkania z krową' albo 'Krowa u-LOT-na i ja' czu coś w tym stylu. Kiedy
zobaczyłem ją po raz pierwszy leciała nad centrum Warszawy podczepiona pod gondolą balonu na ogrzane powietrze. Wówczas
jeszcze nic nie wiedziałem o CowParade. Po raz drugi zobaczyłem ją na ziemi, pod murami Starego Miasta. Miała wtedy jeszcze
oba skrzydła i pilota - lotowskiego żurawia (?) - na grzbiecie. Niestety, nie miałem przy sobie aparatu i nie było mi dane
uwiecznić ją w całej okazałości. Przy następnym spotkaniu nie zauważyłem już pilota, a przy kolejnym byłą w stanie jak na
zdjęciu. Wtedy postanowiłem zrobić reportaż o krowach. Tytuł 'Love krowe' zapożyczyłem od nazwy jednej z krów, stojącej przy
kościele Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nie widziałem wszystkich krów jak również nie wszystkie widziane
sfotografowałem ze względu na nieciekawą dekorację, otoczenie albo tłumy wokoło.
A może Pegaz coponiektórych plfotoskich krasnomówców? ;-))) Nieźle, pozdrawiam!
Dzięki za miłe słowa, ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić. Już przy poprzednim zdjęciu wyjaśniałem, że krowi cykl to nie album tylko reportaż. Tak miało być od samego początku. Możesz mi wytykać złą jakość, kadrowanie itp. i wysłucham wszystkich uwag potulnie, ale 'Love krowe' NIE jest z albumu rodzinnego. Jeśli uważasz, że zdjęcia są robione na chybił-trafił to muszę zagrać w totka. No bo np. idę sobie ulicą, robię 'pstryk' a tu logo Minolty wskakuje między rogi krowy. Kolory na tym zdjęciu są takie, jak w naturze. Ja wiem, że kolor cegły kojarzy się z cynobrem, ale to jest fragment autentycznego średniowiecznego muru (tak jest napisane na tablicy widocznej w kadrze) i cegły są zdecydowanie jaśniejsze.
bardzo fajny pomysl ... z tymi krowami... to zdjecie jest calkiem interesujace - gdybys je skadrowal z lewej, tak zeby pozbyc sie drzewka, bylo by jeszcze lepsze... krowa rzucila ciekawy cien... podciagnac kolorki i ... gra.... ; jesli chodzi o twoje pozostale krowy, to MSZ traca albumem rodzinnym, choc wszystkie sa same w sobie bardzo dobrym materialem do zdjecia - poprostu nie wysililes sie i pstryknoles na chybil-trafil... musisz zawsze zrobic kilka zdjec i z nich wybrac, twoim zdaniem. najlepsze... :)
świetna fota!!!!!
Jak sama nazwa wskazuje, krowa u-LOT-na była sponsorowana przez PLL LOT a ozdobiona przez Andrzeja Dudzińskiego. Prawdopodobnie mógłbym napisać opowiadanie 'Moje spotkania z krową' albo 'Krowa u-LOT-na i ja' czu coś w tym stylu. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy leciała nad centrum Warszawy podczepiona pod gondolą balonu na ogrzane powietrze. Wówczas jeszcze nic nie wiedziałem o CowParade. Po raz drugi zobaczyłem ją na ziemi, pod murami Starego Miasta. Miała wtedy jeszcze oba skrzydła i pilota - lotowskiego żurawia (?) - na grzbiecie. Niestety, nie miałem przy sobie aparatu i nie było mi dane uwiecznić ją w całej okazałości. Przy następnym spotkaniu nie zauważyłem już pilota, a przy kolejnym byłą w stanie jak na zdjęciu. Wtedy postanowiłem zrobić reportaż o krowach. Tytuł 'Love krowe' zapożyczyłem od nazwy jednej z krów, stojącej przy kościele Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nie widziałem wszystkich krów jak również nie wszystkie widziane sfotografowałem ze względu na nieciekawą dekorację, otoczenie albo tłumy wokoło.