i tak rozmyślał pan Kazimierz nad brzegiem ciepłego morza, i tak roztrzasał czasy złe i dobre, i tak radził się opaczności a dłonie pociły się w silnym uścisku metalowej balustrady...- ach, cóż za rozkoszne uczucie zimnego metalu. I nie wiedział pan Kazimierz, niedawny księgowy ostatniego państwowego przedsiębiorstwa, że oto fala zbliża się ogromna. Już ją widać, już za jego plecami burzą się bałwany...już zmiata Kazimierza z brzegu....jego dłonie zaciśnięte nie daja rady żywiołowi...jego mysli pochłania woda, jego rozterki nikną w głębinach....Zginął Kazimierz-ksiegowy, zalany falą wzburzonego morza, tak jak zalane falą kapitalizmu zginęło jego ukochane przedsiębiorstwo...KONIEC
...nie myślał także o oplywaniu w luxusy pt: kurtka ortalionowa made in china...teraz ma wszystko,ale zycie płata figle i musiała wyjsc ta cała afera z szafka i miedzią...coż Mu czynić?..chyba zostaje w krajach ciepłych...
...a i ISRAEL odpada,przynajmniej na dluższą mete...bo Dziadek z pierwszego małżenstwa Kazimierza z Helgą, służył w Ludwaffe.Pokrewieństwo udowodnione podczas starań o azyl polityczny w 1986,gdy to z Helgą pojechali na wycieczkę do Bonn i uciekli...ahh jak Pan Kazimierz te czasy wspomina miło...obóz dla uchodzców,500DM zasiłku i wszystkiego w sklepach pod dostatkiem...wtedy nie myślał,że w przyszłosci bedzie mu sie wylegiwac na plazy morza egzotycznego...
Córka Zosia,co do wielkiego miasta sie wyprowadziła za chlebem Tatke powiadomiła o spisku Mamy i wujka Rysia...Sama zaś nie bardzo czasowo sie uganiać za dramatem Ojca ,gdyż podobno po nocach w CLUBie pracuje i całe dnie odsypia pracy znój....
Jadwiga?!...juz rece zaciera na news'a ze szafka Kazimierzowa jego zgubą...od trzech lat potajemnie spotyka sie z Ryszardem.Rycho kolega z fabrycznego dzialu i mistrz kunsztu tokarskiego smsem o Syndyku i blasznej szafce doniósł Jadwinii...juz dawno próbowali Kazimierza w mądry spośób ze słuzbowego M2 usunąć,ale powodów było brak..i prosze... samo rozwiazanie przyszło!
ale gdzie uciekać? tu zostać nie może, tu go znajdą, dopadną, pogrzebią. Przecież , choć wymarzony urlop długo odkładał, wszystkim zwierzał się ze swych marzeń, ze swych snów o wyspach zielonych i morzu spienionym...tu go znajdą. Może Izrael? Poznał kiedyś inżyniera. Pili z soba nie raz! W czasach, kiedy jego przedsiębiorstwo wspinało się na szczyty wśród bratnich przedsiębiorstw miał dużo przyjaciół, miał dużo znajomości...więc może Izrael?
jeśli jednak zostanie tu, pośród wzburzonych fal, na wyspie zielonej, pod niebem na którym zbierają się właśnie ciężkie stalowe chmury jego zguby? Co z dorastającymi dziećmi, które zostawi w ojczyźnie. Zostawi na pasatwę komorniczej samowoli? A co z żoną Jadwigą? Zresztą, jej nie kocha już od dawna... Zostać tu ? W miejscu, o którym mażył od lat. I kiedy wreszcie przyjechał tu, na oczekiwane, długo przekaładane wczasy miejsce to jakby go odepchnęło...jakby chciało go stąd odpędzić, zagłuszyć myśli gromem fal, przepędzić granitem chmur nad głową...Syndyk zapewne wie już wszystko...co robić, na Boga, co robić?
..a co będzie dopiero gdyż ten sam Syndyk wraz z komisją,złożoną z Dyrektora hali,Bufetowa(cieszaca sie duzym zaufaniem załogi) oraz SecurityMan'em otworzą szafke PanaKazimierza??? Co z latami zaufania do PanaKazimierza,wszak to on zbierał pieniadze i organizował wyjazdy na grzyby...wszak to On, za społeczne pieniądze kupował gożdziki na Dzień Kobiet...i przez lata budowane zaufanie ma legnać w gruzach po otwarciu jednego zamka "YETI"???!!!!!...nie bójmy sie tego powiedziec wprost!!!Kazimierz ma poważne dylematy,czy wogóle powracac do Ojczyzny...
JEŻELI JESTEŚ NA >>>TAKNIE
fale szumiały za plecami Pana Kazimierza, a w jego glowie burzyły się spienione bałwany myśli. Tysiące, a nawet miliony cyfr przychodziły mu do głowy, a on z wprawą biegłego księgowego analizował je doliczając kolejne miesiące i lata, jakie przyjdzie mu spędzić za kratkami, jeśli tylko wielka, granatowa księga przychodów i rozchodów wpadnie w ręce syndyka....-oni lubią węszyc, pomyślał Pan Kazimierz....ale czy byłem aż tak nieostrożny?
jeśli jednak nie wróci ściągnie na siebie podejrzenia wszystkich, a na pewno nasuwające się od razu pytanie...skąd księgowy ostatniego w regionie państwowego rzedsiębiorstwa miał pieniądze na wymażone, acz długo odkładane wczasy?
myśli Pana Kazimierza zaprzata teraz wielka, granatowa księga przychodów i rozchodów, której przed długo odkładanym, acz wymażonym wyjazdem do wód nie zamkną przezornie na klucz w szafce swojego, pamiętającego czasy Gomułki biurka. Teraz zapewne, czego Pan Kazimierz obawia sie najbardziej, syndyk, a może i prokurator wertuje pożółkłe strony księgi, co dla Pana Kazimierza skończyć się może przyspieszonym powrotem z odkładanych, acz wymazonych wakacji ó wód? A może nie wracać w ogóle?
..ale widac błysk w oku PanaKazimierza bo fabrycznej szatni ma jeszcze 70kg miedzi,wyniesionej z działu,a Stefan,opiekun wycieczki poza sezonem metalami kolorowymi obraca...wiec problemem jest nie upadek przedsiebiorstwa,tylko potajemny transport "skarbu" przez budke wartownicza(emerytowany Policjant czuwa)...
Pan Kazimierz, księgowy ostatniego w regionie, państwowego przedsiębiorstwa udał się na zasłużony, długo odkładany wyjazd urlopowy do wód. W tym samym czasie syndyk ogłosił upadłość przedsiębiorstwa. Tutaj Pan Kazimierz tuż po odebraniu tej przykrej wiadomości drogą telefoniczna,zaniepokojony losem swoim i załogi zastanawia się, gdzie przepracuje ostatnie 3 lata , jakie zostały mu do emerytury....
:)
Powróciłem tu juz sam nie wime który raz. Wspaniały pomysł z tym odowiadaniem. Nadaje fotografi 'głębi'.
dobre.
czad! :)
maciejchudy > nie wiedziałem ze z ciebie taki bajkopisarz hehe
zagubiony przy autostradzie
i tak rozmyślał pan Kazimierz nad brzegiem ciepłego morza, i tak roztrzasał czasy złe i dobre, i tak radził się opaczności a dłonie pociły się w silnym uścisku metalowej balustrady...- ach, cóż za rozkoszne uczucie zimnego metalu. I nie wiedział pan Kazimierz, niedawny księgowy ostatniego państwowego przedsiębiorstwa, że oto fala zbliża się ogromna. Już ją widać, już za jego plecami burzą się bałwany...już zmiata Kazimierza z brzegu....jego dłonie zaciśnięte nie daja rady żywiołowi...jego mysli pochłania woda, jego rozterki nikną w głębinach....Zginął Kazimierz-ksiegowy, zalany falą wzburzonego morza, tak jak zalane falą kapitalizmu zginęło jego ukochane przedsiębiorstwo...KONIEC
..i tutaj są zapewne skupy Metali Kolorowych
...nie myślał także o oplywaniu w luxusy pt: kurtka ortalionowa made in china...teraz ma wszystko,ale zycie płata figle i musiała wyjsc ta cała afera z szafka i miedzią...coż Mu czynić?..chyba zostaje w krajach ciepłych...
...a i ISRAEL odpada,przynajmniej na dluższą mete...bo Dziadek z pierwszego małżenstwa Kazimierza z Helgą, służył w Ludwaffe.Pokrewieństwo udowodnione podczas starań o azyl polityczny w 1986,gdy to z Helgą pojechali na wycieczkę do Bonn i uciekli...ahh jak Pan Kazimierz te czasy wspomina miło...obóz dla uchodzców,500DM zasiłku i wszystkiego w sklepach pod dostatkiem...wtedy nie myślał,że w przyszłosci bedzie mu sie wylegiwac na plazy morza egzotycznego...
Córka Zosia,co do wielkiego miasta sie wyprowadziła za chlebem Tatke powiadomiła o spisku Mamy i wujka Rysia...Sama zaś nie bardzo czasowo sie uganiać za dramatem Ojca ,gdyż podobno po nocach w CLUBie pracuje i całe dnie odsypia pracy znój....
Jadwiga?!...juz rece zaciera na news'a ze szafka Kazimierzowa jego zgubą...od trzech lat potajemnie spotyka sie z Ryszardem.Rycho kolega z fabrycznego dzialu i mistrz kunsztu tokarskiego smsem o Syndyku i blasznej szafce doniósł Jadwinii...juz dawno próbowali Kazimierza w mądry spośób ze słuzbowego M2 usunąć,ale powodów było brak..i prosze... samo rozwiazanie przyszło!
ale gdzie uciekać? tu zostać nie może, tu go znajdą, dopadną, pogrzebią. Przecież , choć wymarzony urlop długo odkładał, wszystkim zwierzał się ze swych marzeń, ze swych snów o wyspach zielonych i morzu spienionym...tu go znajdą. Może Izrael? Poznał kiedyś inżyniera. Pili z soba nie raz! W czasach, kiedy jego przedsiębiorstwo wspinało się na szczyty wśród bratnich przedsiębiorstw miał dużo przyjaciół, miał dużo znajomości...więc może Izrael?
jeśli jednak zostanie tu, pośród wzburzonych fal, na wyspie zielonej, pod niebem na którym zbierają się właśnie ciężkie stalowe chmury jego zguby? Co z dorastającymi dziećmi, które zostawi w ojczyźnie. Zostawi na pasatwę komorniczej samowoli? A co z żoną Jadwigą? Zresztą, jej nie kocha już od dawna... Zostać tu ? W miejscu, o którym mażył od lat. I kiedy wreszcie przyjechał tu, na oczekiwane, długo przekaładane wczasy miejsce to jakby go odepchnęło...jakby chciało go stąd odpędzić, zagłuszyć myśli gromem fal, przepędzić granitem chmur nad głową...Syndyk zapewne wie już wszystko...co robić, na Boga, co robić?
zajebiste
...wyslij sms/60gr plus vat
..a co będzie dopiero gdyż ten sam Syndyk wraz z komisją,złożoną z Dyrektora hali,Bufetowa(cieszaca sie duzym zaufaniem załogi) oraz SecurityMan'em otworzą szafke PanaKazimierza??? Co z latami zaufania do PanaKazimierza,wszak to on zbierał pieniadze i organizował wyjazdy na grzyby...wszak to On, za społeczne pieniądze kupował gożdziki na Dzień Kobiet...i przez lata budowane zaufanie ma legnać w gruzach po otwarciu jednego zamka "YETI"???!!!!!...nie bójmy sie tego powiedziec wprost!!!Kazimierz ma poważne dylematy,czy wogóle powracac do Ojczyzny... JEŻELI JESTEŚ NA >>>TAKNIE
fale szumiały za plecami Pana Kazimierza, a w jego glowie burzyły się spienione bałwany myśli. Tysiące, a nawet miliony cyfr przychodziły mu do głowy, a on z wprawą biegłego księgowego analizował je doliczając kolejne miesiące i lata, jakie przyjdzie mu spędzić za kratkami, jeśli tylko wielka, granatowa księga przychodów i rozchodów wpadnie w ręce syndyka....-oni lubią węszyc, pomyślał Pan Kazimierz....ale czy byłem aż tak nieostrożny?
jeśli jednak nie wróci ściągnie na siebie podejrzenia wszystkich, a na pewno nasuwające się od razu pytanie...skąd księgowy ostatniego w regionie państwowego rzedsiębiorstwa miał pieniądze na wymażone, acz długo odkładane wczasy?
myśli Pana Kazimierza zaprzata teraz wielka, granatowa księga przychodów i rozchodów, której przed długo odkładanym, acz wymażonym wyjazdem do wód nie zamkną przezornie na klucz w szafce swojego, pamiętającego czasy Gomułki biurka. Teraz zapewne, czego Pan Kazimierz obawia sie najbardziej, syndyk, a może i prokurator wertuje pożółkłe strony księgi, co dla Pana Kazimierza skończyć się może przyspieszonym powrotem z odkładanych, acz wymazonych wakacji ó wód? A może nie wracać w ogóle?
..ale widac błysk w oku PanaKazimierza bo fabrycznej szatni ma jeszcze 70kg miedzi,wyniesionej z działu,a Stefan,opiekun wycieczki poza sezonem metalami kolorowymi obraca...wiec problemem jest nie upadek przedsiebiorstwa,tylko potajemny transport "skarbu" przez budke wartownicza(emerytowany Policjant czuwa)...
Pan Kazimierz, księgowy ostatniego w regionie, państwowego przedsiębiorstwa udał się na zasłużony, długo odkładany wyjazd urlopowy do wód. W tym samym czasie syndyk ogłosił upadłość przedsiębiorstwa. Tutaj Pan Kazimierz tuż po odebraniu tej przykrej wiadomości drogą telefoniczna,zaniepokojony losem swoim i załogi zastanawia się, gdzie przepracuje ostatnie 3 lata , jakie zostały mu do emerytury....
fajne kolory
ciekawa okolica, no. pan tu pasuje i nie pasuje. kolorystycznie sie wpasowuje, nastrojem chyba tez, ale ciekawie by byle tez bez niego :]
Rain Man
mina tego pana pasuje do tej fotki
Lost Higway.
na wycieczce:)
ehehehehe;) pan kazio:D