deżawi? a bo jest rocznica: 2 lata jak odszedł z plfoto PM Senser, i rok - jak powrócił - na dwa dni :) pozdrawiam Cię Piotrek w tym dniu!!! I Anje uściskaj :)
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, że jest dzikiem…
... mój ulubiony fragment ... :))) Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kontemplował drogowskaz na rozstaju dróg, który głosił: WĘDROWCZE, JEŚLI PÓJDZIESZ W PRAWO - SPOTKASZ SZCZĘŚCIE I ROZKOSZ; JEŚLI PÓJDZIESZ W LEWO – RYCHŁO CIĘ PO.E.BIE. Wasyl, z natury warchoł i awanturnik przygód złakniony, oczywiście pognał w lewo, pobrzękując mieczem i chrzęszcząc zbroją damasceńską, w którą odzian był. Niebawem ujrzał jezioro, a nad nim przeogromną bestyję, smoka siedmiogłowego – przerażające, buchające ogniem monstrum! Zawrzało gniewem waleczne serce Wasylowe i chęć nabycia rycerskiej sławy wiekopomnej ogarnęła chwacką JeżoWasylską duszę… „Oto Gadzina! Ocalę ludzkość!” Dobył miecza i jął w szale bitewnym ciąć i rzezać w pół ohydne głowy smokowe.. odwaga i gniew jego straszne były, zbrojna prawica mocarna, ostrze szybkie a ciosy straszliwe w swej precyzyji.. Wśród ryku, jęku, zgiełku, krwi buchającej oraz ogólnej pożogi został tylko jeden łeb… Para kaprawych ślepi spojrzała przerażona na mężnego Wasyla i monster straszliwy wychrapał: „PO.E.BAŁO CIE???!!!! JA SIĘ TYLKO WODY CHCIAŁEM NAPIĆ!!!!” - :)))
no ! peiter ! dochrapałes sie ! teraz bedziesz znał cała prawde o swojej foto twórczosci ! ja tez kilka lat temu siedziałem po uszy w malarstwie surrealistycznym , to wiem co to znaczy , jak trudno jest dostac się do ludzkich odczuc / nie powiem dusz /aby cos w nich drgneło ! to co robisz jest bardzo dobre i prosze nie zmieniaj stylu ! dla mnie bynajmniej takie foty maja wyraz i jakieś głebsze przesłanie ! dziekuje ze zagrałes na mojej wewnetrznej strunie ! pomimo ze ja w tej chwili wrzuciłem sobie inne cele , bawiąc sie z fotografia , to gdzies głeboko pozostały mi igiełki awangardowych i suurealistycznych wizji !
ja oglądałam jezika taka bajkę rosyjską klimatyczna... zimnofalową.. niesamowita była.. ;) to mi troche przypomina Twoje zdjęcie.. do tego jeszcze ta groza... szkoda że nie czarno - białe, ale tez bardzo mi się podoba :)
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kroił sobie robaki, przygotowując śniadanie. W drzwiach ukazała się zwalista postać księdza Jesiotra, przysłaniając niemalże całą diametrię otworu wejściowego oraz przyczajonego za Jesiotrowymi plecyma organistę Suzuka. "Pochwalony!" zagrzmiał proboszcz, "Na wieki wieków, ale to nie tutaj" odpowiedział Straszliwy Jeż usiłując upchnąć robactwo w garze tak niezdarnie, że garniec zaplatał mu się miedzy nóża gruchocząc jego pojęcie o prawdziwej lokalizacji kości piszczelowej. Dla zamaskowania konfuzji z głupia zapytał " A co tam we wsi? Podorywka gelaufen? Oder Was?". "A co Ty Wasyl!" - huknął Jesiotr z Suzukiem za plecami - "Z kurdawego byka zleciał?!" I spuścił zawstydzony Wasyl nos na kwintę. Ale wnet mu Suzuk go podniósł o oktawę wyżej.
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu ostrzył sjerp tatowy w oczekiwaniu na wizytę doktora Buchadło z Ligi Przyjaciół Rolnictwa. Miał Wasyl zadawniony konflikt z brzuchatym konowałem na tle problematyki wierności w małżeństwie. Wasyl był z przekonania (i ku rozpaczy wielebnego Jesiotra) poligamistą i rajfurem, Buchadło zaś orędował ogniem i mieczem za ortodoksyjną, małostkową monokulturą damskomęską. Tego wieczora miało dojść do decydującej debaty w obecności delegacji rozejmowej z sąsiedniej wsi Bałtyk. Biedny doktór... - nie był świadom, że od dwóch lat - to jest od zawarcia bliskiego tet a tet z Wasylem - spada poparcie Wieśki Buchadłowej dla męża...
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, że jest dzikiem…
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu maszerował przez las Arenberg, dźwigając na grzbiecie jabłko. Nagle z czeluści podziemnej wychynęła olbrzymia, biała i włochata d...a, wessała owoc i zniknęła... "Co to było?!" zdumiał sie Wasyl. Z podziemnej otchłani ozwała się odpowiedź: " ANTONÓWKA!!!" . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamysleniu tłukł głową o powałę swego domku od niechcenia podcierając się zającem Rychem. W zapale myślennym nie zauważał nawet ze Michaj Burano - jego stary dostawca andzi i znany w lesie diler, pięcioramiennym chraplakiem trzepie snopy jędrnych paczosków. Z dala nieudanie galopował ksiądz Jesiotr obijany kamieniami przez dzieciarnię z sąsiedniej wsi Bałtyk. Wasyl spróbował pobrać Rychowi krew do analizy na obecność psylocybiny, nie przestajac sie nim podcierać... Wywiązała się sprzeczka oraz jadowita dyskusja - i przez przypadek Wasyl pobrał zającowi całą krew... ciekawe co chłopi na to... . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kroił sobie robaki, przygotowując śniadanie. W drzwiach ukazała się zwalista postać księdza Jesiotra, przysłaniając niemalże całą diametrię otworu wejściowego oraz przyczajonego za Jesiotrowymi plecyma organistę Suzuka. "Pochwalony!" zagrzmiał proboszcz, "Na wieki wieków, ale to nie tutaj" odpowiedział Straszliwy Jeż usiłując upchnąć robactwo w garze tak niezdarnie, że garniec zaplatał mu się miedzy nóża gruchocząc jego pojęcie o prawdziwej lokalizacji kości piszczelowej. Dla zamaskowania konfuzji z głupia zapytał " A co tam we wsi? Podorywka gelaufen? Oder Was?". "A co Ty Wasyl!" - huknął Jesiotr z Suzukiem za plecami - "Z kurdawego byka zleciał?!" I spuścił zawstydzony Wasyl nos na kwintę. Ale wnet mu Suzuk go podniósł o oktawę wyżej. . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu nasłuchiwał radyjka, które donosiło, że dziś do lasu zawitać ma słynna murzyńska grupa skifflowa GERMANIA, dając koncert na barce przycumowanej u brzegów Cichego Strumyka. Zawitali w pełnym składzie, oprócz typowego instrumentarium wspomagani też słynnymi lutniotrąbami oraz potężnym roratem. Właśnie z głośnika dolatywał ich najnowszy przebój "Czarne My Brandenbury - Płyniemy Z Zagłębia Ruhry". Wasyl westchnął... "murzyni, wszędzie murzyni, skąd tu tylu murzynów o tej porze roku???" poczym zamyślił się jeszcze bardziej. . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował opakowanie ogórków konserwowych, przymierzając sie nieśpiesznie do otwarcia tychże w celu odbudowania mocy witalnej. "Czy to aby nie za wcześnie na ogórki? A nóż nie doszły wystarczająco?" Jednak głód był silniejszy - kilka ruchów otwieracza.. zgrzyt stali.. "dobłe, mmm dobłe" memlał pełną gębą w ukontentowaniu, Ale cóż to? Nagle Wasylem zakręciło, o sklepienie chaty prasnęło i sztywnym na podłogę rzuciło! Zaś niebiosa nad lasem otworzyły się i z kosmicznej przestrzeni poczęły grzmieć jednostajne, wagnerowskie grzmienia... ukazał się znany bywalcom tego portfolia Rozgwiazd Abdullach i ryknął: " PRZAŚNA SIŁA I ENERGIA NIE Z PUSZEK SIĘ WYODRĘBNIA ! ! !" Od tamtej pory Wasyl żarła konfekcjonowanego nie tykał. . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu dzielił dwa przez cztery, obserwując co z tego wyniknie... ckniło mu się bardzo i przymulizm mózgu odczuwał, bo jego zaufany diler Michaj Burano jakoś do lasu ostatnio nie zaglądał (dalekowato mu było). Postanowił zatem pojść nad s t a f f coś z a r z u c i ć... zapomniał jeno, ze tam ostatnio Rusałka g r a s s u j e... skutkiem używek pomylenia najeżył się cały, wzrok mu zdziczał, a po głowie legły się i kociły myśli nieuporządkowane i straszne przy tym... . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu czytał komentarze na temat portretu swego na plfoto umieszczonego i głowił się któż zacz owa "babcia" i Aleks niejaki. Może to jakieś widłowidy albo proroki? Skąd wiedzieli o tych wydarzeniach? Wyglądało Wasylowi na to, iż od pewnego czasu jest obserwowany, lub ktoś w lesie donosi... może zając Rycho? może kaprawy i nieodgadniony organista Suzuk? może leśniczy Stasiek Glapiak? diabli wiedzą... wielebnego Jesiotra Wasyl wykluczył, bo od dni paru ksiądz proboszcz bawił w gościnie u Senegalów z Czarnego Rowu.
. . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu ostrzył sjerp tatowy w oczekiwaniu na wizytę doktora Buchadło z Ligi Przyjaciół Rolnictwa. Miał Wasyl zadawniony konflikt z brzuchatym konowałem na tle problematyki wierności w małżeństwie. Wasyl był z przekonania (i ku rozpaczy wielebnego Jesiotra) poligamistą i rajfurem, Buchadło zaś orędował ogniem i mieczem za ortodoksyjną, małostkową monokulturą damskomęską. Tego wieczora miało dojść do decydującej debaty w obecności delegacji rozejmowej z sąsiedniej wsi Bałtyk. Biedny doktór... - nie był świadom, że od dwóch lat - to jest od zawarcia bliskiego tet a tet z Wasylem - spada poparcie Wieśki Buchadłowej dla męża... . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kontemplował drogowskaz na rozstaju dróg, który głosił: WĘDROWCZE, JEŚLI PÓJDZIESZ W PRAWO - SPOTKASZ SZCZĘŚCIE I ROZKOSZ; JEŚLI PÓJDZIESZ W LEWO – RYCHŁO CIĘ PO.E.BIE. Wasyl, z natury warchoł i awanturnik przygód złakniony, oczywiście pognał w lewo, pobrzękując mieczem i chrzęszcząc zbroją damasceńską, w którą odzian był. Niebawem ujrzał jezioro, a nad nim przeogromną bestyję, smoka siedmiogłowego – przerażające, buchające ogniem monstrum! Zawrzało gniewem waleczne serce Wasylowe i chęć nabycia rycerskiej sławy wiekopomnej ogarnęła chwacką JeżoWasylską duszę… „Oto Gadzina! Ocalę ludzkość!” Dobył miecza i jął w szale bitewnym ciąć i rzezać w pół ohydne głowy smokowe.. odwaga i gniew jego straszne były, zbrojna prawica mocarna, ostrze szybkie a ciosy straszliwe w swej precyzyji.. Wśród ryku, jęku, zgiełku, krwi buchającej oraz ogólnej pożogi został tylko jeden łeb… Para kaprawych ślepi spojrzała przerażona na mężnego Wasyla i monster straszliwy wychrapał: „PO.E.BAŁO CIE???!!!! JA SIĘ TYLKO WODY CHCIAŁEM NAPIĆ!!!!” ., . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu tłoczył się wraz z innymi mieszkańcami lasu wokół wielkiej drewnianej beczki. Zeszłej nocy, za namową Mądrej Sowy Lamentyny i za poparciem gajowego Glapioka postanowiono schwytać księżyc w pełni, aby jego blaskiem rozświetlać odtąd w nocy pomroczność leśną. Narychtowano zatem beczkę z wodą i - jeno tylko tarcza lunarna objawiła się w wodzie – zamknięto szybko wieko i Glapiok osadził potężną kłódkę. Dzisiejszego ranka Wasyl i reszta mieli się wreszcie nacieszyć tym darem, aby knieja wreszcie jasną a bezpieczną się stała. Smolarz Maradona i niedźwiedź Alonso zdjęli kłódkę… otwarto wieko… toń wodna była pusta! „NIE MA!!!” krzyknęły wiewiórki, „GWAŁTU! UKRADLI KSIĘŻYC!!!!” ryknął Wasyl! I wszyscy pędem pobiegli łapać złodziei! . . . . . .
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, że jest dzikiem…
http://rapidshare.com/files/50612818/WIKTOR_SODOMA_-_JEZEK_SE_MA.MP3.html
deżawi? a bo jest rocznica: 2 lata jak odszedł z plfoto PM Senser, i rok - jak powrócił - na dwa dni :) pozdrawiam Cię Piotrek w tym dniu!!! I Anje uściskaj :)
ccccccccccccccc
Przy Twojej fantazji Harry Potter wymięka ;-)
po dłuższym namuslę orzekam - w rzeczysamej Filgudzie! w rzeczysamej...
widze tu metafore upadku komunizmu ;)
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, że jest dzikiem…
... mój ulubiony fragment ... :))) Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kontemplował drogowskaz na rozstaju dróg, który głosił: WĘDROWCZE, JEŚLI PÓJDZIESZ W PRAWO - SPOTKASZ SZCZĘŚCIE I ROZKOSZ; JEŚLI PÓJDZIESZ W LEWO – RYCHŁO CIĘ PO.E.BIE. Wasyl, z natury warchoł i awanturnik przygód złakniony, oczywiście pognał w lewo, pobrzękując mieczem i chrzęszcząc zbroją damasceńską, w którą odzian był. Niebawem ujrzał jezioro, a nad nim przeogromną bestyję, smoka siedmiogłowego – przerażające, buchające ogniem monstrum! Zawrzało gniewem waleczne serce Wasylowe i chęć nabycia rycerskiej sławy wiekopomnej ogarnęła chwacką JeżoWasylską duszę… „Oto Gadzina! Ocalę ludzkość!” Dobył miecza i jął w szale bitewnym ciąć i rzezać w pół ohydne głowy smokowe.. odwaga i gniew jego straszne były, zbrojna prawica mocarna, ostrze szybkie a ciosy straszliwe w swej precyzyji.. Wśród ryku, jęku, zgiełku, krwi buchającej oraz ogólnej pożogi został tylko jeden łeb… Para kaprawych ślepi spojrzała przerażona na mężnego Wasyla i monster straszliwy wychrapał: „PO.E.BAŁO CIE???!!!! JA SIĘ TYLKO WODY CHCIAŁEM NAPIĆ!!!!” - :)))
trafia do mnie fabuła.
widzę haniczku:D jeno duzo pracy mam i nie mam na razie czasu, zeby się nacieszyć:( wrzuci chłop zdjęcie, to se pogadamy ni?
...
Peiter... przecież PM_Senser nam wrócił! :) ... dotrzymał słowa :))) ... pozdrawiam
no jest fajowe.. ale bardziej mi sie podobalo ktores z poprzednich z jezorem
tez slysze glosy ale niejestem jezem nie.....chyba
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyślemiu... e, nieważne...
fajny pomysł z tym jezem :) {)i(}.
Uff, jestem (stare konto wcięło, ale to nie strata). Pozdrawiam Peiter! :-)
takie hece, powiadasz...
Peiter, ja nie wiem co Ty takm bierzesz, ale zdjecie jest odjechane :)
fajne w tej tonacji
a takie jeże to w Kazimierzu widziałam :D
no ! peiter ! dochrapałes sie ! teraz bedziesz znał cała prawde o swojej foto twórczosci ! ja tez kilka lat temu siedziałem po uszy w malarstwie surrealistycznym , to wiem co to znaczy , jak trudno jest dostac się do ludzkich odczuc / nie powiem dusz /aby cos w nich drgneło ! to co robisz jest bardzo dobre i prosze nie zmieniaj stylu ! dla mnie bynajmniej takie foty maja wyraz i jakieś głebsze przesłanie ! dziekuje ze zagrałes na mojej wewnetrznej strunie ! pomimo ze ja w tej chwili wrzuciłem sobie inne cele , bawiąc sie z fotografia , to gdzies głeboko pozostały mi igiełki awangardowych i suurealistycznych wizji !
Świetny klimat i pomysł. Podziwiam! Pozdr.
Wasyl! :-)))))))) Pzdr.
:)
ten sierzp nadaje tutaj najwięcej psyhodela!
jeż najważniejszy... :|
no nieźle idziesz ... literatura tysz przednia ... ;D
mulenie w podniebienie
wszystkie 4 części są świetne i fajnie wykonane :) czekam(y) na kolejne 12 :)
Peiter, chciałabytm miec cząśtke Twojej wyobraźni... Ty masz niesamowite horyzonty :)
ehm:D
ktoś się w końcu wykazał czymś
halucynacjone jakoweś jeża otaczają... znaczy samogon krzepki był? ;)
fajne:))
ja oglądałam jezika taka bajkę rosyjską klimatyczna... zimnofalową.. niesamowita była.. ;) to mi troche przypomina Twoje zdjęcie.. do tego jeszcze ta groza... szkoda że nie czarno - białe, ale tez bardzo mi się podoba :)
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kroił sobie robaki, przygotowując śniadanie. W drzwiach ukazała się zwalista postać księdza Jesiotra, przysłaniając niemalże całą diametrię otworu wejściowego oraz przyczajonego za Jesiotrowymi plecyma organistę Suzuka. "Pochwalony!" zagrzmiał proboszcz, "Na wieki wieków, ale to nie tutaj" odpowiedział Straszliwy Jeż usiłując upchnąć robactwo w garze tak niezdarnie, że garniec zaplatał mu się miedzy nóża gruchocząc jego pojęcie o prawdziwej lokalizacji kości piszczelowej. Dla zamaskowania konfuzji z głupia zapytał " A co tam we wsi? Podorywka gelaufen? Oder Was?". "A co Ty Wasyl!" - huknął Jesiotr z Suzukiem za plecami - "Z kurdawego byka zleciał?!" I spuścił zawstydzony Wasyl nos na kwintę. Ale wnet mu Suzuk go podniósł o oktawę wyżej.
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu ostrzył sjerp tatowy w oczekiwaniu na wizytę doktora Buchadło z Ligi Przyjaciół Rolnictwa. Miał Wasyl zadawniony konflikt z brzuchatym konowałem na tle problematyki wierności w małżeństwie. Wasyl był z przekonania (i ku rozpaczy wielebnego Jesiotra) poligamistą i rajfurem, Buchadło zaś orędował ogniem i mieczem za ortodoksyjną, małostkową monokulturą damskomęską. Tego wieczora miało dojść do decydującej debaty w obecności delegacji rozejmowej z sąsiedniej wsi Bałtyk. Biedny doktór... - nie był świadom, że od dwóch lat - to jest od zawarcia bliskiego tet a tet z Wasylem - spada poparcie Wieśki Buchadłowej dla męża...
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, że jest dzikiem…
to ja może wspomnę co lepsze urywki:
jeż miał wizje ;]
Ale jazda,zdrowo pokręcone :-)))
to nie bajki, to prawda, czysta prawda
piękne.... cudny klimat.... ale bajkę przeczytam jutro bo za chwile padnę na pysk.. ;) pozdrawiam
trza mi tego.
bardzo...
radzę przeczytać opowieści o Wasylu. niektórym pomogło...
Ty wariacie jeden Ty...:-)
ciekawe w odbiorze
o kuuurcze! niezle!
rzuca na kolana
czyzbys glos jaki uslyszal? ;DDD
swaitlo i inne rzeczy - bardzo ciekawe :]
łooooooo! no fajne. dopoki jeza nie zobaczylam myslalam ze kadr jak z 'katedry'
jesteś odpowiedzialny za moje sny dzisiejszej nocy, o ranyyy..
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu maszerował przez las Arenberg, dźwigając na grzbiecie jabłko. Nagle z czeluści podziemnej wychynęła olbrzymia, biała i włochata d...a, wessała owoc i zniknęła... "Co to było?!" zdumiał sie Wasyl. Z podziemnej otchłani ozwała się odpowiedź: " ANTONÓWKA!!!" . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamysleniu tłukł głową o powałę swego domku od niechcenia podcierając się zającem Rychem. W zapale myślennym nie zauważał nawet ze Michaj Burano - jego stary dostawca andzi i znany w lesie diler, pięcioramiennym chraplakiem trzepie snopy jędrnych paczosków. Z dala nieudanie galopował ksiądz Jesiotr obijany kamieniami przez dzieciarnię z sąsiedniej wsi Bałtyk. Wasyl spróbował pobrać Rychowi krew do analizy na obecność psylocybiny, nie przestajac sie nim podcierać... Wywiązała się sprzeczka oraz jadowita dyskusja - i przez przypadek Wasyl pobrał zającowi całą krew... ciekawe co chłopi na to... . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kroił sobie robaki, przygotowując śniadanie. W drzwiach ukazała się zwalista postać księdza Jesiotra, przysłaniając niemalże całą diametrię otworu wejściowego oraz przyczajonego za Jesiotrowymi plecyma organistę Suzuka. "Pochwalony!" zagrzmiał proboszcz, "Na wieki wieków, ale to nie tutaj" odpowiedział Straszliwy Jeż usiłując upchnąć robactwo w garze tak niezdarnie, że garniec zaplatał mu się miedzy nóża gruchocząc jego pojęcie o prawdziwej lokalizacji kości piszczelowej. Dla zamaskowania konfuzji z głupia zapytał " A co tam we wsi? Podorywka gelaufen? Oder Was?". "A co Ty Wasyl!" - huknął Jesiotr z Suzukiem za plecami - "Z kurdawego byka zleciał?!" I spuścił zawstydzony Wasyl nos na kwintę. Ale wnet mu Suzuk go podniósł o oktawę wyżej. . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu nasłuchiwał radyjka, które donosiło, że dziś do lasu zawitać ma słynna murzyńska grupa skifflowa GERMANIA, dając koncert na barce przycumowanej u brzegów Cichego Strumyka. Zawitali w pełnym składzie, oprócz typowego instrumentarium wspomagani też słynnymi lutniotrąbami oraz potężnym roratem. Właśnie z głośnika dolatywał ich najnowszy przebój "Czarne My Brandenbury - Płyniemy Z Zagłębia Ruhry". Wasyl westchnął... "murzyni, wszędzie murzyni, skąd tu tylu murzynów o tej porze roku???" poczym zamyślił się jeszcze bardziej. . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował opakowanie ogórków konserwowych, przymierzając sie nieśpiesznie do otwarcia tychże w celu odbudowania mocy witalnej. "Czy to aby nie za wcześnie na ogórki? A nóż nie doszły wystarczająco?" Jednak głód był silniejszy - kilka ruchów otwieracza.. zgrzyt stali.. "dobłe, mmm dobłe" memlał pełną gębą w ukontentowaniu, Ale cóż to? Nagle Wasylem zakręciło, o sklepienie chaty prasnęło i sztywnym na podłogę rzuciło! Zaś niebiosa nad lasem otworzyły się i z kosmicznej przestrzeni poczęły grzmieć jednostajne, wagnerowskie grzmienia... ukazał się znany bywalcom tego portfolia Rozgwiazd Abdullach i ryknął: " PRZAŚNA SIŁA I ENERGIA NIE Z PUSZEK SIĘ WYODRĘBNIA ! ! !" Od tamtej pory Wasyl żarła konfekcjonowanego nie tykał. . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu dzielił dwa przez cztery, obserwując co z tego wyniknie... ckniło mu się bardzo i przymulizm mózgu odczuwał, bo jego zaufany diler Michaj Burano jakoś do lasu ostatnio nie zaglądał (dalekowato mu było). Postanowił zatem pojść nad s t a f f coś z a r z u c i ć... zapomniał jeno, ze tam ostatnio Rusałka g r a s s u j e... skutkiem używek pomylenia najeżył się cały, wzrok mu zdziczał, a po głowie legły się i kociły myśli nieuporządkowane i straszne przy tym... . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu czytał komentarze na temat portretu swego na plfoto umieszczonego i głowił się któż zacz owa "babcia" i Aleks niejaki. Może to jakieś widłowidy albo proroki? Skąd wiedzieli o tych wydarzeniach? Wyglądało Wasylowi na to, iż od pewnego czasu jest obserwowany, lub ktoś w lesie donosi... może zając Rycho? może kaprawy i nieodgadniony organista Suzuk? może leśniczy Stasiek Glapiak? diabli wiedzą... wielebnego Jesiotra Wasyl wykluczył, bo od dni paru ksiądz proboszcz bawił w gościnie u Senegalów z Czarnego Rowu. . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu ostrzył sjerp tatowy w oczekiwaniu na wizytę doktora Buchadło z Ligi Przyjaciół Rolnictwa. Miał Wasyl zadawniony konflikt z brzuchatym konowałem na tle problematyki wierności w małżeństwie. Wasyl był z przekonania (i ku rozpaczy wielebnego Jesiotra) poligamistą i rajfurem, Buchadło zaś orędował ogniem i mieczem za ortodoksyjną, małostkową monokulturą damskomęską. Tego wieczora miało dojść do decydującej debaty w obecności delegacji rozejmowej z sąsiedniej wsi Bałtyk. Biedny doktór... - nie był świadom, że od dwóch lat - to jest od zawarcia bliskiego tet a tet z Wasylem - spada poparcie Wieśki Buchadłowej dla męża... . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu kontemplował drogowskaz na rozstaju dróg, który głosił: WĘDROWCZE, JEŚLI PÓJDZIESZ W PRAWO - SPOTKASZ SZCZĘŚCIE I ROZKOSZ; JEŚLI PÓJDZIESZ W LEWO – RYCHŁO CIĘ PO.E.BIE. Wasyl, z natury warchoł i awanturnik przygód złakniony, oczywiście pognał w lewo, pobrzękując mieczem i chrzęszcząc zbroją damasceńską, w którą odzian był. Niebawem ujrzał jezioro, a nad nim przeogromną bestyję, smoka siedmiogłowego – przerażające, buchające ogniem monstrum! Zawrzało gniewem waleczne serce Wasylowe i chęć nabycia rycerskiej sławy wiekopomnej ogarnęła chwacką JeżoWasylską duszę… „Oto Gadzina! Ocalę ludzkość!” Dobył miecza i jął w szale bitewnym ciąć i rzezać w pół ohydne głowy smokowe.. odwaga i gniew jego straszne były, zbrojna prawica mocarna, ostrze szybkie a ciosy straszliwe w swej precyzyji.. Wśród ryku, jęku, zgiełku, krwi buchającej oraz ogólnej pożogi został tylko jeden łeb… Para kaprawych ślepi spojrzała przerażona na mężnego Wasyla i monster straszliwy wychrapał: „PO.E.BAŁO CIE???!!!! JA SIĘ TYLKO WODY CHCIAŁEM NAPIĆ!!!!” ., . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu tłoczył się wraz z innymi mieszkańcami lasu wokół wielkiej drewnianej beczki. Zeszłej nocy, za namową Mądrej Sowy Lamentyny i za poparciem gajowego Glapioka postanowiono schwytać księżyc w pełni, aby jego blaskiem rozświetlać odtąd w nocy pomroczność leśną. Narychtowano zatem beczkę z wodą i - jeno tylko tarcza lunarna objawiła się w wodzie – zamknięto szybko wieko i Glapiok osadził potężną kłódkę. Dzisiejszego ranka Wasyl i reszta mieli się wreszcie nacieszyć tym darem, aby knieja wreszcie jasną a bezpieczną się stała. Smolarz Maradona i niedźwiedź Alonso zdjęli kłódkę… otwarto wieko… toń wodna była pusta! „NIE MA!!!” krzyknęły wiewiórki, „GWAŁTU! UKRADLI KSIĘŻYC!!!!” ryknął Wasyl! I wszyscy pędem pobiegli łapać złodziei! . . . . . . Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, że jest dzikiem…