patrze i patrze i napatrzec sie nei moge. raz kolory, dwa ta szalona kompozycja, ktora w jakis niewytlumaczalny dla mnie sposob zupelnie nadaje glebi calosci. swietne zdjecie.
Pusiu! Tu nie wolno przepraszać za rozpisywanie się! Ślicznie opowiadasz. Bardzo Ci za to dziękuję i... PROSZĘ CZĘŚCIEJ :)) Frida nie wiedziała, że jest surrealistką i nie wiedziała, czym właściwie jest, bo - z powodu wypadku autobusowego, ale i niebyt rozgarnietej wówczas medycyny - jej ciało stało się nie tym, czym przywykliśmy, że być powinno ciało kobiety...
W moim podręczniku do polskiego jest dużo obrazów Magritte'a. Stał mi się on bliski, miał bardzo ciekawe spojrzenie na świat. Tutaj Go odnalazłam, dlatego to portfolio też mi się stało bliskie. Wprawdzie wpisuję się pod zdjęciem dla Fridy ale po przejrzeniu albumu poświeconemu Fridzie również zainteresowałam się Nią i Jej surrealistycznymi obrazami. Wszak sama powiedziała "Nie wiedziałam, że jestem surrealistką, dopóki do Meksyku nie przyjechał Andre Breton i nie powiedział mi tego. Sama nie wiem czym jestem." Ja myślę, ze wiem kim Ona była. Była fantastyczną kobietą i artystką. Sorry, że tak sie rozpisałam, ale urzekło mnie to Twoje drugie portfolio, jest naprawde cudowne. Podziwiam w nim wszystko... artyzm i wspaniałą technikę. Bardzo pozdrawiam.
Kolorkami to raczej nawiązuje do Meksyku i kolorystyki tamtejszej sztuki uzytkowej: ciuszków, pledów, mat etc. Prywatnie spotkałam się z małym zarzutem, że za malo niebieskiego i prawda! Co się tyczy obrazów: raczej nie zauwazyłam, żeby podobny motyw pojawiał się u tej pani właśnie. U niej raczej wanny, raczej łóżka, raczej wózek i inne znane z codzienności ludzi NS akcesoria. Jest pewien kłopot z patrzeniem na prace z NOCNYCH POGADUSZEK. Czasem idzie i zwykłą interpretację [acz nie naśladownictwo], czasem mówię do autora pracy po cichu: "Fajnie to wymyśliłeś, ale minęło [np.] 100 lat i teraz aktualne byłoby to" [Kolonia Utopia - Nowa Golconda], kiedy indziej się bawię "A gdyby tak dać to zamiast tego? Też byłoby piknie, prawda?" [np. "Lubisz jabłka, Rene?"] Jeszcze kiedy indziej patrze, patrzę i oczom nie wierzę, np. u B. Apple'a "2 minuty 33 sekundy" to trzy fazy jabłka: całe, nagryzione i zjedzone do ogryzka. Przez kilka miesięcy zastanawiałam się nad tym, co też pan artysta chciał przez to powiedzieć. Przez kilka miesięcy odpowiedzi nie znajdowałam, aż wreszcie poszło: czas i czynność w tym czasie wykonana [skutek: "22 minuty"]. To mój odczyt i całe "Nocne pogaduszki" polegają na moich odczytach, widzianych przeze mnie przekazach i na moim do nich odniesieniu się w przyjaznej dla mnie formie. Czasem stosunkuję się do tematu pozytywnie, czasem negatywnie, a czasem po prostu zastanawiam się nad samym autorem, jego realiami i... wówczas powstaje coś takiego jak prezent urodzinowy dla Fridy Kahlo. Częściowo otwartym pozostaje pytanie, czy by sie Jej spodobał, acz... darowanemu koniowi podobno nie patrzy się w zęby ;) Tak poważnie jednak - jeśli wierzyć autentyczności filmu i materiałom, które przejrzałam na WWW w jej rodzinnych stronach - tatowe fotki lubiła i dość często się na nich opierała przy tworzeniu swoich obrazów, więc może jest szansa, że polubiłaby to zdjęcie. Tak k'woli ścisłości - tu do jej twórczości nawiązuje najbardziej to, że ta praca jest po prostu AUTOPORTRETEM. ;)
Bujasz, Li, bujasz. Nie nawiązujesz do jej obrazów? Z takimi kolorami? Pomysł z ramą, wypełnioną rzeczywistością, też mi do niej pasuje. Vitja> a film całkiem niezły, obejrzyj!
priviet. Niestety nie jestem znawcą Fridy Kahlo. Znam ją trochę z onierycznych obrazów i artykułow, jakie się ukazały z okazji filmu. Tego ostatniego nie widziałem programowo, bo amaerykanie za co odmiennego kulturowo sie nie wezmą to spieprzą dokładnie. Poza tym głupio się widzi meksykanów a słyszy angielski. Można szpetnie zakląć specyficznie dla meksykan "chinga tu madre" co jest równoznaczne z "job tvoju mać". Sądzę, że potomkowie Fridy zrobiliby o wiele lepszą ekranizację. Może kiedyś taka powstanie, to wtedy chętnie zasiądę przed ekranem.
Vitja: ogromne DZIĘKUJĘ i... poproszę o jeszcze. Zainteresowanym farbowaniem włosów nadmieniam, iż modelka była już blondynką i - o ile dobrze się orientuję - nie planuje do tego wracać.
o, kolejna fotka. Podpowiem: Magdalena Carmen Frieda Kahlo urodziła się 6 lipca 1907. Nie wiem tylko, czy ten obraz odpowiadałby gustom artystycznym Fridy jesli się się go porówna z jej obrazami. Może mały seansik spirytystyczny na ten temat?. A wracając do uwag kompozycyjnych, co jak widzę stało sie tradycją, to jest ich kilka. Jest znaczna asymetria dwóch głównych planów. Zrównoważyłbym drugi plan z panią. Dałbym jej wiekszą ramę do rąk i bardziej wykontrastował jako modelkę, tzn. zadbałbym, aby się tak nie zlewała z zielenią- przynajmniej jaśniejsza (biała? bardziej jaskrawa suknia?). Jeśli się nie da rozjaśnić włosów, to narzuciłbym też jasną hustę. Saludos cordiales.
pomysł :)) ...o jak tu fajnie :))
Zapraszam do mojej kolejnej fotki w katalogu "bez przyszłości".
Wróciłem:)
Rycerze NI: raczej tam, gdzie kończy się LB, zaczyna się 4AG ;) Tak czy siak - miło, że wpadliście.
GIT!
świetna kompozycja i super kolory, dla mnie max :))
tam gdzie konczy sie plfoto, zaczyna sie 4AG - ni!
Tam, gdzie kończy się realizm [racjonalizm], zaczyna się surrealizm... ;) Dziękuję, Hydro
patrze i patrze i napatrzec sie nei moge. raz kolory, dwa ta szalona kompozycja, ktora w jakis niewytlumaczalny dla mnie sposob zupelnie nadaje glebi calosci. swietne zdjecie.
ciekawy pomysł:)
@>-;-----
przyjmij wyrazy podziwu dla techniki i wyobrazni....
Naprawdę się bardzo cieszę, że do Ciebie trafiłam. :))
Pusiu - jak dobrze, że TY to napisalaś...
Ale powiedziała też... "Mam kocie szczęście, gdyż nie łatwo umieram, a to już coś."
tak wiem... "To była dziwna kolizja. Nie gwałtowna, raczej milcząca, powolna i skrzywdziła wszystkich. Mnie najbardziej."
I nie dokończyłam: stąd prawdopodobnie do końca swoich dni ubierała sięgające ziemi suknie...
4AG :) oj... "nie wygonisz" mnie już teraz ze swojego portfolio :))) Pozdrawiam
Pusiu! Tu nie wolno przepraszać za rozpisywanie się! Ślicznie opowiadasz. Bardzo Ci za to dziękuję i... PROSZĘ CZĘŚCIEJ :)) Frida nie wiedziała, że jest surrealistką i nie wiedziała, czym właściwie jest, bo - z powodu wypadku autobusowego, ale i niebyt rozgarnietej wówczas medycyny - jej ciało stało się nie tym, czym przywykliśmy, że być powinno ciało kobiety...
W moim podręczniku do polskiego jest dużo obrazów Magritte'a. Stał mi się on bliski, miał bardzo ciekawe spojrzenie na świat. Tutaj Go odnalazłam, dlatego to portfolio też mi się stało bliskie. Wprawdzie wpisuję się pod zdjęciem dla Fridy ale po przejrzeniu albumu poświeconemu Fridzie również zainteresowałam się Nią i Jej surrealistycznymi obrazami. Wszak sama powiedziała "Nie wiedziałam, że jestem surrealistką, dopóki do Meksyku nie przyjechał Andre Breton i nie powiedział mi tego. Sama nie wiem czym jestem." Ja myślę, ze wiem kim Ona była. Była fantastyczną kobietą i artystką. Sorry, że tak sie rozpisałam, ale urzekło mnie to Twoje drugie portfolio, jest naprawde cudowne. Podziwiam w nim wszystko... artyzm i wspaniałą technikę. Bardzo pozdrawiam.
3xtak za pomysł i wykonanie :)
JESTEM POD WRAŻENIEM
Kolorkami to raczej nawiązuje do Meksyku i kolorystyki tamtejszej sztuki uzytkowej: ciuszków, pledów, mat etc. Prywatnie spotkałam się z małym zarzutem, że za malo niebieskiego i prawda! Co się tyczy obrazów: raczej nie zauwazyłam, żeby podobny motyw pojawiał się u tej pani właśnie. U niej raczej wanny, raczej łóżka, raczej wózek i inne znane z codzienności ludzi NS akcesoria. Jest pewien kłopot z patrzeniem na prace z NOCNYCH POGADUSZEK. Czasem idzie i zwykłą interpretację [acz nie naśladownictwo], czasem mówię do autora pracy po cichu: "Fajnie to wymyśliłeś, ale minęło [np.] 100 lat i teraz aktualne byłoby to" [Kolonia Utopia - Nowa Golconda], kiedy indziej się bawię "A gdyby tak dać to zamiast tego? Też byłoby piknie, prawda?" [np. "Lubisz jabłka, Rene?"] Jeszcze kiedy indziej patrze, patrzę i oczom nie wierzę, np. u B. Apple'a "2 minuty 33 sekundy" to trzy fazy jabłka: całe, nagryzione i zjedzone do ogryzka. Przez kilka miesięcy zastanawiałam się nad tym, co też pan artysta chciał przez to powiedzieć. Przez kilka miesięcy odpowiedzi nie znajdowałam, aż wreszcie poszło: czas i czynność w tym czasie wykonana [skutek: "22 minuty"]. To mój odczyt i całe "Nocne pogaduszki" polegają na moich odczytach, widzianych przeze mnie przekazach i na moim do nich odniesieniu się w przyjaznej dla mnie formie. Czasem stosunkuję się do tematu pozytywnie, czasem negatywnie, a czasem po prostu zastanawiam się nad samym autorem, jego realiami i... wówczas powstaje coś takiego jak prezent urodzinowy dla Fridy Kahlo. Częściowo otwartym pozostaje pytanie, czy by sie Jej spodobał, acz... darowanemu koniowi podobno nie patrzy się w zęby ;) Tak poważnie jednak - jeśli wierzyć autentyczności filmu i materiałom, które przejrzałam na WWW w jej rodzinnych stronach - tatowe fotki lubiła i dość często się na nich opierała przy tworzeniu swoich obrazów, więc może jest szansa, że polubiłaby to zdjęcie. Tak k'woli ścisłości - tu do jej twórczości nawiązuje najbardziej to, że ta praca jest po prostu AUTOPORTRETEM. ;)
Bujasz, Li, bujasz. Nie nawiązujesz do jej obrazów? Z takimi kolorami? Pomysł z ramą, wypełnioną rzeczywistością, też mi do niej pasuje. Vitja> a film całkiem niezły, obejrzyj!
A! Aaaa! Ważne: manewr z prezentem inspirowany tym, że jej ojciec robił zdjęcia ;) Tu nie chodzi o obrazy i nawiązanie do twórczości Fridy ;)
Niom, to teraz jestem ciekawa, co np. GGata na to?
priviet. Niestety nie jestem znawcą Fridy Kahlo. Znam ją trochę z onierycznych obrazów i artykułow, jakie się ukazały z okazji filmu. Tego ostatniego nie widziałem programowo, bo amaerykanie za co odmiennego kulturowo sie nie wezmą to spieprzą dokładnie. Poza tym głupio się widzi meksykanów a słyszy angielski. Można szpetnie zakląć specyficznie dla meksykan "chinga tu madre" co jest równoznaczne z "job tvoju mać". Sądzę, że potomkowie Fridy zrobiliby o wiele lepszą ekranizację. Może kiedyś taka powstanie, to wtedy chętnie zasiądę przed ekranem.
Vitja: ogromne DZIĘKUJĘ i... poproszę o jeszcze. Zainteresowanym farbowaniem włosów nadmieniam, iż modelka była już blondynką i - o ile dobrze się orientuję - nie planuje do tego wracać.
ja też pozdrawiam serdecznie (a modelkę ufarbować na blond!)
o, kolejna fotka. Podpowiem: Magdalena Carmen Frieda Kahlo urodziła się 6 lipca 1907. Nie wiem tylko, czy ten obraz odpowiadałby gustom artystycznym Fridy jesli się się go porówna z jej obrazami. Może mały seansik spirytystyczny na ten temat?. A wracając do uwag kompozycyjnych, co jak widzę stało sie tradycją, to jest ich kilka. Jest znaczna asymetria dwóch głównych planów. Zrównoważyłbym drugi plan z panią. Dałbym jej wiekszą ramę do rąk i bardziej wykontrastował jako modelkę, tzn. zadbałbym, aby się tak nie zlewała z zielenią- przynajmniej jaśniejsza (biała? bardziej jaskrawa suknia?). Jeśli się nie da rozjaśnić włosów, to narzuciłbym też jasną hustę. Saludos cordiales.
A mina modelki - to chyba nawiązanie do autoportretów Kahlo - tez jest na nich taka poważna i skupiona.
Jeśli to dla Fridy, to kolor MUSI być! Cudnie przewrotny pomysł!
A gdyby zrobic to na jakims filmie b&w z pieknym ziarenkiem... pomysl fajne jest... i mina modelki mi pasuje... tylko nie do koloru...
Już Ci pisałem - namiętnie świetne :)
fajny prezent, bardzo dobra fotka fotka szkoda ze modelka taka kwasna mine ma :)