@Mirasie :) Amen :); @Skpt - mogę dorzucić garść własnych wspomnień: ser odciskany z mleka smarowany masłem (ubitym wcześniej przez gospodynię), obawy przed włażeniem na załadowany wóz - bo się żmija mogła zaplątać pomiędzy snopkami [_ http://plfoto.com/zdjecie,retro,mijanka,2318314.html _] , wędrowanie "na zakręt" by popatrzeć (niczym u "Kubusia Puchatka") czy powódź podcięła już skarpę i droga jeszcze jest przejezdna czy już nie, asystowanie gospodarzowi przy ścinaniu świerków na brzegu i "odsuwaniu" nurtu w przeciwną stronę, masło w metalowych kubkach trzymane w wiadrze z zimną wodą (czytaj: w lodówce)...
Ja z dzieciństwa pamiętam smak kolacji wakacyjnej - chleba wieczorem z serem, pomidorem urwanym raczej świeżo, cebulą też własną, do tego kubek mleka z "bańki", do której niewiele wcześniej z wiadra po udoju "było nalane" - poezja :) A w ciągu dnia tunele w słomie w stodole drążone i "gniazdo bandyckie" pod sufitem... Żniwa.. Młockarnia (baby u góry przy pracy). Szczęścia małe, a duże... :) Czasem niespodzianka dnia następnego - miast kolejnego szaleństwa na powietrzu - deszcz z jedynym, niepowtarzalnym odgłosem tłukący się po eternicie... Kolejny dzień - krzyk przerażenia matki jak mnie zobaczyła po tym jak z traktorka samoróbki bagnet zgubiliśmy i pluło nam po twarzach piękne czarne piegi z oleju - nikt nie zauważył w trakcie :) Ehhh... Jedne kłosy a tyle wspomnień :)
:) ale za to komarów nie ma :). Z tym, że z dzieciństwa pamiętam, że w czasie wakacji, gdy były deszczowe - i gorące - lipce - to gzów było zawsze zatrzęsienie...
Jakoś te gzy w tym roku faktycznie agresywne strasznie :) Ja ostatnio odkrywam na rowerze Lasy Lublinieckie. Fascynuje mnie jak różne jednak jest runo leśne w różnych miejscach :) Zboże to wdzięczny temat i "organoleptycznie" i historycznie :)
@Skpt :), Kssenie - okres tuż przed żniwami, gorąco, burzowo, parno, wilgotno, tną gzy - nic fajniejszego niż leniwy spacer w cieniu najbliższego lasu... :) a w ciszy słychać bzyczenie i pomruki nadchodzącej burzy...
:) dziękuję :)
@Mirasie :) Amen :); @Skpt - mogę dorzucić garść własnych wspomnień: ser odciskany z mleka smarowany masłem (ubitym wcześniej przez gospodynię), obawy przed włażeniem na załadowany wóz - bo się żmija mogła zaplątać pomiędzy snopkami [_ http://plfoto.com/zdjecie,retro,mijanka,2318314.html _] , wędrowanie "na zakręt" by popatrzeć (niczym u "Kubusia Puchatka") czy powódź podcięła już skarpę i droga jeszcze jest przejezdna czy już nie, asystowanie gospodarzowi przy ścinaniu świerków na brzegu i "odsuwaniu" nurtu w przeciwną stronę, masło w metalowych kubkach trzymane w wiadrze z zimną wodą (czytaj: w lodówce)...
Ja z dzieciństwa pamiętam smak kolacji wakacyjnej - chleba wieczorem z serem, pomidorem urwanym raczej świeżo, cebulą też własną, do tego kubek mleka z "bańki", do której niewiele wcześniej z wiadra po udoju "było nalane" - poezja :) A w ciągu dnia tunele w słomie w stodole drążone i "gniazdo bandyckie" pod sufitem... Żniwa.. Młockarnia (baby u góry przy pracy). Szczęścia małe, a duże... :) Czasem niespodzianka dnia następnego - miast kolejnego szaleństwa na powietrzu - deszcz z jedynym, niepowtarzalnym odgłosem tłukący się po eternicie... Kolejny dzień - krzyk przerażenia matki jak mnie zobaczyła po tym jak z traktorka samoróbki bagnet zgubiliśmy i pluło nam po twarzach piękne czarne piegi z oleju - nikt nie zauważył w trakcie :) Ehhh... Jedne kłosy a tyle wspomnień :)
chleba naszego powszedniego, złotych bułek z chrupka skórką, i drożdżowca z owocami .... Amen .... :-)
:) ale za to komarów nie ma :). Z tym, że z dzieciństwa pamiętam, że w czasie wakacji, gdy były deszczowe - i gorące - lipce - to gzów było zawsze zatrzęsienie...
Jakoś te gzy w tym roku faktycznie agresywne strasznie :) Ja ostatnio odkrywam na rowerze Lasy Lublinieckie. Fascynuje mnie jak różne jednak jest runo leśne w różnych miejscach :) Zboże to wdzięczny temat i "organoleptycznie" i historycznie :)
@Skpt :), Kssenie - okres tuż przed żniwami, gorąco, burzowo, parno, wilgotno, tną gzy - nic fajniejszego niż leniwy spacer w cieniu najbliższego lasu... :) a w ciszy słychać bzyczenie i pomruki nadchodzącej burzy...
Moda modą, a niektórzy nie mogą :)
No i dobrze, moda na diety bezglutenowe też przejdzie. Nie bardzo sobie wyobrażam życie bez chleba
całe pole glutenu :)