Opis zdjęcia
Tak jak u nas małym dzieciom kupuje się różnego rodzaju gryzaki na swędzące dziąsła, tak w wioskach w okolicach Sapa (Pn Wietnam) takie gryzaczki naturalnie same chodzą po domu i czasem udaje się je schwytać. Jednak nie jest to idealne rozwiązanie, gdyż nie są one w stanie na dłuższą metę przeżyć miętoszenia w rękach, ściskania twardymi dziąsłami za ogon oraz ciągłego oblizywania stópek... Byłem świadkiem jak ten szczurek wypadł chłopcu z rąk na ziemię, a mama schyliła się i podała malcowi sztywnego już gryzaczka ponownie do ręki... Co kraj to obyczaj :)
smutne
super wypatrzone!
maskotka pluszowa .... Mocne
Brolli: w sumie nigdzie nie widziałem wałęsających się psów... masakra!
hehe dobre :) nie wiem czy zauważyłeś, w Wietnamie nie mają problemu z bezpańskimi psami i przepełnionymi schroniskami ;)
Brolli: to już wiem, czemu takie przeraźliwe miauczenie co noc słyszałem w Hanoi... ktoś mi kiedyś mówił, czemu u nas w Polsce starszych Wietnamczyków na ulicach nie widać? Podobno kończą w Sajgonkach... ale ja nie wierzę ;P
W Sapie wieczorami było można na ulicy zjeść szczura z grilla ale jakoś się nie zdecydowałem... Za to w Hanoi na targu dla miejscowych pani proponowała nam małe kotki krzycząc "buy for dinner!" :)
w ten sposób dziecko "aktualizuje bazę wirusów" :)
No duża rzecz faktycznie Ale to trzeba sie gapić na ludzi
PAPA, ale na żywca jadła, czy z grilla? Bo to robi różnicę... Brolli, właśnie, być może najmłodsi mają za zadanie duszeniem przygotować odpowiednio gryzaka do dalszej części przyrządzania potrawy... :) a przy okazji mają niezłą zabawę... taki to praktyczny naród ci Wietnamczycy...
.... jeśli moja żona jadła pająki to tubylec :)))
To co pod ręką.. ;) Zresztą do garnka takie gryzaki też trafiają.
!
Trudny wybór - nie wiadomo kogo bardziej żałować... Znakomity przekaz! :)