Pierwsze nasze sprinclówki (takie strzelby z napędem z gumy z balona z piłki i jako amunicja - zagięte gwoździe) testowaliśmy na tyłku koleżanki z sąsiedztwa. Nie sądziliśmy że to bydlę ma takiego pałera. Znaczy się sprinclówka. Zresztę jak się okazało - koleżanka jak dostała gwoździem w tyłek to też niezłej adrenaliny dostała :) Nam też się dostało :( No i mieliśmy w piwnicy (sami zrobiliśmy, a mieliśmy może po 10-12 lat) stół billardowy. Taki jak do pinballa'a, wiecie - flipper. Kurczę, nawet skrzynka na monety była ! :) Ech, co za czasy. Szkoda że wtedy zdjęć nie porobiłem. Ale kto to wiedział, że teraz takie czasy nastały że takie rzeczy to już tylko legenda. Z czasów gdy nie było komórek, komputerów i Naszej Klasy.
Nasz bunkier (ten z kartonu) stał na środku ulicy (krótka, ślepa uliczka). Kiedyś nam te gn*** go spalili. A taki był fajny. W środku same plakaty z "gwiazdami" z 80'tych lat. No, wtedy to juz rozpoczęliśmy zimną wojnę. Zero litości, nie brać jeńców. Proce poszły w ruch. Nie jeden zarobił kamieniem :) takie czasy były :)
Domek na drzewie - niezrealizowane marzenie z dzieciństwa. Ale za to mieliśmy bunkier z kartonów i toczyliśmy wojny z chłopakami z sąsiedniego podwórka bo mieli twierdzę w zakopanym, starym zbiorniku na gaz. Ale czad! Trzeba było się przeczołgiwać tunelami do głównego pomieszczenia. A tam fotele, plakaty... miodzio! Musieliśmy się zbroić, jak na wojnę. Robiliśmy "spriclówy" - takie strzelby na gumkę z piłek i na gwoździe. No, o procach nie wspomnę! Ale guma z balonów po starych piłkach była na wagę złota :)
Zawsze marzyłem o domku na drzewie jak byłem mały:)
parę gratów na kupie a ile frajdy:)
A teraz bez komputera i innych gadżetów elektronicznych zabawy nie ma...
Bardzo dobre :)
:D
;))
fajne :))
Bombowy domek! Każdemu przywołuje to zdjecie jakieś fajne wspomnienia z dzieciństwa:-)
.....;)))
rewela
budowało się i domki, igla zimą, szałasy latem :-)
Krzys z Puchatka -swoja droga tej ksiazki nie lubilam,ale zdjecie owszem
miło mi że pojawiają się u Was wspomnienia......przecież o to chodzi.../
I ja miałam...
Też miałem...
działa
Pierwsze nasze sprinclówki (takie strzelby z napędem z gumy z balona z piłki i jako amunicja - zagięte gwoździe) testowaliśmy na tyłku koleżanki z sąsiedztwa. Nie sądziliśmy że to bydlę ma takiego pałera. Znaczy się sprinclówka. Zresztę jak się okazało - koleżanka jak dostała gwoździem w tyłek to też niezłej adrenaliny dostała :) Nam też się dostało :( No i mieliśmy w piwnicy (sami zrobiliśmy, a mieliśmy może po 10-12 lat) stół billardowy. Taki jak do pinballa'a, wiecie - flipper. Kurczę, nawet skrzynka na monety była ! :) Ech, co za czasy. Szkoda że wtedy zdjęć nie porobiłem. Ale kto to wiedział, że teraz takie czasy nastały że takie rzeczy to już tylko legenda. Z czasów gdy nie było komórek, komputerów i Naszej Klasy.
Nasz bunkier (ten z kartonu) stał na środku ulicy (krótka, ślepa uliczka). Kiedyś nam te gn*** go spalili. A taki był fajny. W środku same plakaty z "gwiazdami" z 80'tych lat. No, wtedy to juz rozpoczęliśmy zimną wojnę. Zero litości, nie brać jeńców. Proce poszły w ruch. Nie jeden zarobił kamieniem :) takie czasy były :)
Przyjemnie się ogląda i przypomina.
Ja tam każdej zimy iglo z dzieciakami z sąsiedztwa budowałam. Faaajnie było.
:)
sprinclówy *
Domek na drzewie - niezrealizowane marzenie z dzieciństwa. Ale za to mieliśmy bunkier z kartonów i toczyliśmy wojny z chłopakami z sąsiedniego podwórka bo mieli twierdzę w zakopanym, starym zbiorniku na gaz. Ale czad! Trzeba było się przeczołgiwać tunelami do głównego pomieszczenia. A tam fotele, plakaty... miodzio! Musieliśmy się zbroić, jak na wojnę. Robiliśmy "spriclówy" - takie strzelby na gumkę z piłek i na gwoździe. No, o procach nie wspomnę! Ale guma z balonów po starych piłkach była na wagę złota :)
Swietne-wspomnienia
Tak było, tak było... :)
słodkie
podpisuję się pod opisem :)
'Włatcy móch' mieli podobną bazę :)
fajne :))
...przywodzi najsłodsze wspomnienia ... nostalgiczne i ciepłe...
wiem.
Bo to były tory na wschód .... :-)
a mnie się nawet udało w zeszłym roku podobną zbudować,no nie dla siebie :)
Ja raczej jamki kopałem. Często pod nasypem kolejowym ....
i ja, i ja :) Było jeszcze czekanie na burzę aby piec błotne ciasta na drodze.
no ba
fajowe!!!!
świetnie
:))
No raczej....;)