donasz[ 2014-02-01 20:39:26 ]::) Frąckiewicz[ 2014-02-18 20:03:56 ]: Niewyplamkowane,aletokupa rpbty. Gdy przyjdzie zrobić wystawę w NYC w domu historii, (taka propozycjajuż padła),prześle naturalnie zdjęcia czyściutkie.Alb gdy w Warszawie je pokażę. N, w książce jest 68 zdjęć z tych tutaj, oczywiście czystch (prócz celowo niewyplamkowanych Niemena,Seweryna i Klenczona -posmak winylowej płyty. :)Pozdrawiam :)
Z opisu pod innym mym zdjeciem "gruzliczankowym": Gruzliczanke, czysta i te z malinowym najczesciej sokiem, pila cala przywislanska nacja, a przynajmnniej mieszczuchy. Robotnicy i inteligencja, biuralisci na stanowiskach wykonawczych i kierownicy zacnych szczebli drabiny hierarchii urzedniczej, ksiegowe i ekspedientki delikatesow, studenci i pracownicy naukowo-dydaktyczni wyzszych uczelni, lekarze i pielegniarki, partyjni i bezpartyjni, wierzacy i niewierzacy, wreszcie - przyszłosc narodu, milusinscy... Wszyscy - dzieki zbawiennej magii obmytej w ciagu cwierci sekundy kilkoma kroplami wody szklanki gruzliczanki, ktora za chwile przyłoza do ust - sprowadzani byli na kilka chwil do stanu wyzszej samoswiadomosci zdrowotnej, obywatelskiej i swiatopogladowej, czujac sie zjednoczeni wokol urzadzenia zwanego saturatorem, ktore za chwile zniweczy pragnienie ...
było najpierw 30gr bez soku, 1zł z sokiem, potem podrożało do 50gr i 1zł 50gr - o ile dobrze pamiętam; sporo drobnych zostawiałem w takim przybytku pod Super Samem na ul. Modrakowej w Bydgoszczy...
Rewelacyjny dokument.Jeden z symboli epoki PRL-u w Polsce -saturator.Dziś trudno uwierzyć,że wtedy to był prawdziwy rarytas taki sok z wodą w upalne dni:)
"płukane pobieżnie metodą natryskową, przez co serwowany przez sprzedawcę napój bywał czasem nazywany "gruźliczanką""...... Stawialo sie szklanke do gory dnem, naciskalo paluszkiem taki guziczek, przycisk, wowczas powstawala minifontanna wewnatrz szklanki, ktora "trwala" tak dlugo, jak dlugo przycisniety byl guzik.A osoba sprzedajaca wode zazwyczaj nacisnela ten guzik na ulamek sekundy - ..."na slowo honoru". Ale przezylem, choc pijalem, z sokiem tez...
Kto chce, niech czyta! Wikipedia: "Saturator - aparat lub urządzenie do saturacji, czyli nasycania cieczy gazem. Stosowany jest w różnych dziedzinach przemysłu, także w medycynie (np. do nasycania wody dwutlenkiem węgla w celu przygotowania kąpieli kwasowęglowych).
W Polsce saturator najczęściej kojarzony jest z "wózkiem" do produkcji wody sodowej (przez nasycanie wody dwutlenkiem węgla), popularnym elementem krajobrazu ulicznego w czasach PRL-u, obecnie zaliczanym do ówczesnego folkloru. Te "punkty handlu detalicznego" oferowały albo "czystą" wodę sodową, albo z domieszką syropu owocowego. Saturator z oprzyrządowaniem składał się z:
* wózka z aparatem do saturacji i szafką, na dwóch kołach motorowerowych
* butli ze sprężonym gazem (najczęściej dużych, przemysłowych)
* pojemników z dozownikiem na syrop owocowy (standardowo dwóch, na dwa gatunki syropu - zwykle malinowy i cytrynowy)
* węży do podłączenia wody
* kilku szklanek.
Dodatkowe wyposażenie takiego urządzenia mogły stanowić:
* parasol przeciwsłoneczny
* łańcuch z kłódką, do zamykania i zapobiegania kradzieży.
Istniały też saturatory stacjonarne, usytuowane w tak zwanych pijalniach wody sodowej, jednak w Polsce saturatorem najczęściej nazywany był opisany wyżej zestaw przewoźny. Oprócz mobilności cechą wyróżniającą te obiekty "gastronomiczne" były również szklanki wielorazowego użytku, płukane pobieżnie metodą natryskową, przez co serwowany przez sprzedawcę napój bywał czasem nazywany "gruźliczanką". Kolejną charakterystyczną cechą wózków saturacyjnych było źródło pochodzenia wody - miejska sieć wodociągowa (niekiedy hydranty przeciwpożarowe). Ten "punkt sprzedaży detalicznej" obsługiwany był przez pojedynczą osobę, pracownika przedsiębiorstwa będącego właścicielem "pojazdu" lub przez jego dzierżawcę (pracującego na własny rachunek).
Mimo że w okresie PRL dość powszechnie dostępne były różne rodzaje wód mineralnych i innych napojów chłodzących (oranżada), a już od lat siedemdziesiątych na rynku polskim pojawiła się Coca-Cola i Pepsi-Cola, to jednak praktycznie do czasów przełomu gospodarczego 1990 roku można było jeszcze spotkać liczne wózki z wodą sodową.
Innym rodzajem saturatora, importowanym w sensie przenośnym i dosłownym z ZSRR, był samoobsługowy automat "wydający" podobnej jakości (smakowej i higienicznej) napoje, po wrzuceniu monety.
Ostatni saturator w Polsce przegrał z tanią wodą gazowaną w jednorazowych butelkach PET około 1995 roku.
Obecnie przywrócenie saturatorów rozważa się w Łodzi. Radni postawili jednak warunki używania wyłącznie kubków jednorazowych i umieszczenia na saturatorach herbu miasta. 1 Ostatecznie projekt został przyjęty i teraz każdy chętny może poznać smak łódzkiej wody z saturatora." .............. KUbki jednorazowe niekoniecnie, ale herb miasta - obiazatelno!!!:)))
Pan w obowiązkowym fartuchu i nieobowiązkowym, aczkolwiek modnym w tamtym czasie berecie z antenką... Pod dzwonnicą Św. Anny, śp. Wacek Lizak sprzedawał taką wodę... razem z lizakami własnej produkcji wetkniętymi w starą walizkę.... Też żółtymi i czerwonymi - do wyboru :)
Włodek kadruje odruchowo, natychmiast, ma gotowy obraz w oku - i w tym przypadku też instynkt go nie zawiódł jak myślę. Ciekaw jestem, co sam napisze, kiedy się tu wreszcie pojawi. Halo, halo, Włodek! Czekamy :). P.S. Co do wieku tego zdjęcia - no, moim zdaniem ono ma grubo ponad 30 lat, a nie 20 - ale tu też wątpliwości może rozwiać sam Autor. Prosimy :). 9!
Posluszno haslim - jeZdem! No pewnie, chodzilo mi przeciez o pokazanie, jak pies zlopie wode, a nie ludziska :)). Zdjecie z 1974 roku.
JAC274 [2009-06-13 05:04:43]: Ja na ten dol nie mam racjonalnego, no, wytlumaczenia ;). Ale bez niego zdjecie wydaje mi sie byc jakies takie plaskie...:).
może być i przełom lat 60/70, choć saturatory jeździły i wcześniej, ja je pamiętam jeszcze z dzieciństwa, często na 1 maja oprócz wody sprzedawcy oferowali chorągiewki z niebieskiej bibułki z białym gołąbkiem pokoju; a woda - oczywiście nieodzownie z sokiem malinowym...
Tytuł adekwatny - każdy zaspokaja pragnienie na swoim poziomie, państwo za kasę piją ze szklanki z bąbelkami, czworonóg z właściwą bokserom bezceremonialnością, pije z wiaderka, bez bąbelków, ale gratis. Fajna scenka, zatrzymana w kadrze. A propos kadru. W związku z uwagami zgłoszonymi poniżej, oglądałem to zdjęcie w różnych wariantach - i każdy był, mz, gorszy. Tu jednak głównym bohaterem jest pies i w tym kadrze wzrok idzie tak, jak napisała Gata82. To o tym co mamy. Gdyby iść za myśleniem Ghost Doga w chwili naciskania miogawki, nie byłoby lepiej - bo po ca nam wzrok ma iść w górę, skoro o psa chodzi? Włodek kadruje odruchowo, natychmiast, ma gotowy obraz w oku - i w tym przypadku też instynkt go nie zawiódł jak myślę. Ciekaw jestem, co sam napisze, kiedy się tu wreszcie pojawi. Halo, halo, Włodek! Czekamy :). P.S. Co do wieku tego zdjęcia - no, moim zdaniem ono ma grubo ponad 30 lat, a nie 20 - ale tu też wątpliwości może rozwiać sam Autor. Prosimy :). 9!
Gata82 [2009-06-13 08:24:19] => ten pies nie rozrabia tylko dobiera się do wiaderka z wodą. Pod takim saturatorem zawsze stało wiaderko na wodę ściekającą z "myjki" szklanek, które były osikiwane wodą sodową - dlatego tak oszczędnie te szklanki były myte, bo do mycia, siłą rzeczy, zużywał się dwutlenek przeznaczony do gazowania wody. Ten saturator jest na stałe podłączony do kranówy (były takie) - teraz dostrzegłem węża gumowego leżącego przy kole
Klasyka! Wspomnienia wracają :) U nas stał zawsze przy Rynku przy samej drodze i jednocześnie dworcu PKS. Kurz, spaliny, stada os uganiające się wokół saturatora... Sanepid nie interweniował (a może go jeszcze nie było), wszyscy byli zadowoleni... Co do samego kadrowanie to zdecydowanie pozwolę sobie zgodzić się z JAC274. Pociągnąć kadr bardziej w górę. No, ale teraz to już musztarda po obiedzie. Jest jak jest. W każdym bądź razie zdjęcie, że tak powiem historyczne. Pozdrawiam
JAC274 [2009-06-13 05:04:43] => sam sobie odpowiedziałeś : "...wiem że to scan 20 letniej fotografi..." To tak jakbyś chciał coś domalować na "Bitwie pod Grunwaldem" - coś co wg Ciebie Matejce umknęło...
"z jakim sokiem?...z wiśniowym. Nie ma, jest tylko malinowy". Szklanki były myte jednym malutkim siknięciem wody...Ech, "gruźliczanka"...Ulica chyba Marszałkowska?...Dla niewtajemniczonych: MHD = Miejski Handel Detaliczny
No cóż Panie Włodzimierzu.....przyszło mi chyba włożyć w końcu kij do mrowiska,gdyż jakoś do końca nie rozumiem tego hałasu młodych fotografujących.....Fotka aż prosi się o poprawkę.Nie chodzi o jakoś bo wiem że to scan 20 letniej fotografi,ale po co ten dół?
PS. Proszę wybaczyć literówki i połączenia słów; klawiatura wysiada.
donasz[ 2014-02-01 20:39:26 ]::) Frąckiewicz[ 2014-02-18 20:03:56 ]: Niewyplamkowane,aletokupa rpbty. Gdy przyjdzie zrobić wystawę w NYC w domu historii, (taka propozycjajuż padła),prześle naturalnie zdjęcia czyściutkie.Alb gdy w Warszawie je pokażę. N, w książce jest 68 zdjęć z tych tutaj, oczywiście czystch (prócz celowo niewyplamkowanych Niemena,Seweryna i Klenczona -posmak winylowej płyty. :)Pozdrawiam :)
kurcze, skąd ja to kojarze... a bardziej "kiedy" hmm
świetnie,reportersko
:))
10
to świetne
Przeprosiny za literofffki;)
; ;0 a piesa pewnie, że tak:))
po tysiackroc lepiej niz fajne! .... piesa kapitalnie dopelnia obraz!
...oj, pijało się "gruźliczankę", pijało... :)
dzieki za wpisy :) Malinowy!:)
i znów tylko malinowy sok.... cytrynowy wypity...
wspomnienia .. :)
:)
bomba :)
Z opisu pod innym mym zdjeciem "gruzliczankowym": Gruzliczanke, czysta i te z malinowym najczesciej sokiem, pila cala przywislanska nacja, a przynajmnniej mieszczuchy. Robotnicy i inteligencja, biuralisci na stanowiskach wykonawczych i kierownicy zacnych szczebli drabiny hierarchii urzedniczej, ksiegowe i ekspedientki delikatesow, studenci i pracownicy naukowo-dydaktyczni wyzszych uczelni, lekarze i pielegniarki, partyjni i bezpartyjni, wierzacy i niewierzacy, wreszcie - przyszłosc narodu, milusinscy... Wszyscy - dzieki zbawiennej magii obmytej w ciagu cwierci sekundy kilkoma kroplami wody szklanki gruzliczanki, ktora za chwile przyłoza do ust - sprowadzani byli na kilka chwil do stanu wyzszej samoswiadomosci zdrowotnej, obywatelskiej i swiatopogladowej, czujac sie zjednoczeni wokol urzadzenia zwanego saturatorem, ktore za chwile zniweczy pragnienie ...
symbol epoki, pamiętam, że mówiło się na to "gruźliczanka", pozdrawiam :)
dargni[ 2011-12-29 15:37:37 ],Srebrzysta[ 2011-12-29 15:38:54 ]::), Jacek 55[ 2011-12-29 15:41:31 ];) trafnie!;(
U nas mówiło się "zamiast saturator - "syfilizator".
Bardzo sympatyczne :)
zdjęcie super:)
Włodzimierz Barchacz[ 2011-12-21 01:28:05 ]- prawda w Łodzi się pojawiły...niby to samo ale ...jakoś tego samego uroku już nie ma...niestety...
sacio[ 2011-12-29 06:12:13 ]:))
Bralem 3 czyste i 1 z sokiem bo kasy brakowalo:)
:)
MHD - SUPER
I w Lodzi, ale jakos z zachowaniem higieny... Cos o tym wyczytalem w internecie.:)
teraz to juz chyba tylko w Indiach :)
:))
jakimś cudem... :-))
łasic [2011-01-25 18:07:15]: I zyjesz:).
było najpierw 30gr bez soku, 1zł z sokiem, potem podrożało do 50gr i 1zł 50gr - o ile dobrze pamiętam; sporo drobnych zostawiałem w takim przybytku pod Super Samem na ul. Modrakowej w Bydgoszczy...
..kochalem te bombelki w upalne lata
myslalem, ze to ferdek ?!
kriswit [2010-05-02 08:34:46]: Rarytas gruzliczanka zwany :))
Rewelacyjny dokument.Jeden z symboli epoki PRL-u w Polsce -saturator.Dziś trudno uwierzyć,że wtedy to był prawdziwy rarytas taki sok z wodą w upalne dni:)
sodowa z sokiem kto jej nie pamięta:)
przypomina mi się taka zakazana piosenka - "Z naganem do MHD" :)
Małgorzata Kalbarczyk [2009-10-12 01:52:16]: :).
Pies "robi" to zdjęcie. Znakomite rózwnie jak smak napoju z tej spluwaczki :)
PiotrPP [2009-06-16 20:40:08]: Pozdrawiam :).
Piękna sprawa. Cool. Pozdrawiam PiotrPP.
:)
JoannaW [2009-06-15 11:15:24]: I cale szczescie :).
He, he dobrze pamiętam saturatory na ulicach :)) Wszyscy piją z jednej szklanki :)) Dziś by nie przeszło.
śmiechowe..
... ależ mi ich teraz brak - kultowe 20-30 lat temu, teraz nie tworzą już naturalnego kolorytu polskich ulic (chyba mi żal...)
jest cool
Dobra fotografia, przede wszystkim działa na odbiorcę, wspomnienia przywołuje... podoba mi się!
Wacek Lizak mógłby być jednym z bohaterów Tyrmandowskiej powieści... To była znana postać na Starówce i to był KTOŚ :)
Adam Pol [2009-06-13 21:28:43]: Nooo :). Egzotyczne czasy dla wielu :)).
Madame Bovary [2009-06-13 20:43:21]: Wacek Lizak - jakze to po starowarszawsku brzmi! Tyrmand, "Zly" i Wacek Lizak :))
świetnie tak wspominać:)
"płukane pobieżnie metodą natryskową, przez co serwowany przez sprzedawcę napój bywał czasem nazywany "gruźliczanką""...... Stawialo sie szklanke do gory dnem, naciskalo paluszkiem taki guziczek, przycisk, wowczas powstawala minifontanna wewnatrz szklanki, ktora "trwala" tak dlugo, jak dlugo przycisniety byl guzik.A osoba sprzedajaca wode zazwyczaj nacisnela ten guzik na ulamek sekundy - ..."na slowo honoru". Ale przezylem, choc pijalem, z sokiem tez...
Kto chce, niech czyta! Wikipedia: "Saturator - aparat lub urządzenie do saturacji, czyli nasycania cieczy gazem. Stosowany jest w różnych dziedzinach przemysłu, także w medycynie (np. do nasycania wody dwutlenkiem węgla w celu przygotowania kąpieli kwasowęglowych). W Polsce saturator najczęściej kojarzony jest z "wózkiem" do produkcji wody sodowej (przez nasycanie wody dwutlenkiem węgla), popularnym elementem krajobrazu ulicznego w czasach PRL-u, obecnie zaliczanym do ówczesnego folkloru. Te "punkty handlu detalicznego" oferowały albo "czystą" wodę sodową, albo z domieszką syropu owocowego. Saturator z oprzyrządowaniem składał się z: * wózka z aparatem do saturacji i szafką, na dwóch kołach motorowerowych * butli ze sprężonym gazem (najczęściej dużych, przemysłowych) * pojemników z dozownikiem na syrop owocowy (standardowo dwóch, na dwa gatunki syropu - zwykle malinowy i cytrynowy) * węży do podłączenia wody * kilku szklanek. Dodatkowe wyposażenie takiego urządzenia mogły stanowić: * parasol przeciwsłoneczny * łańcuch z kłódką, do zamykania i zapobiegania kradzieży. Istniały też saturatory stacjonarne, usytuowane w tak zwanych pijalniach wody sodowej, jednak w Polsce saturatorem najczęściej nazywany był opisany wyżej zestaw przewoźny. Oprócz mobilności cechą wyróżniającą te obiekty "gastronomiczne" były również szklanki wielorazowego użytku, płukane pobieżnie metodą natryskową, przez co serwowany przez sprzedawcę napój bywał czasem nazywany "gruźliczanką". Kolejną charakterystyczną cechą wózków saturacyjnych było źródło pochodzenia wody - miejska sieć wodociągowa (niekiedy hydranty przeciwpożarowe). Ten "punkt sprzedaży detalicznej" obsługiwany był przez pojedynczą osobę, pracownika przedsiębiorstwa będącego właścicielem "pojazdu" lub przez jego dzierżawcę (pracującego na własny rachunek). Mimo że w okresie PRL dość powszechnie dostępne były różne rodzaje wód mineralnych i innych napojów chłodzących (oranżada), a już od lat siedemdziesiątych na rynku polskim pojawiła się Coca-Cola i Pepsi-Cola, to jednak praktycznie do czasów przełomu gospodarczego 1990 roku można było jeszcze spotkać liczne wózki z wodą sodową. Innym rodzajem saturatora, importowanym w sensie przenośnym i dosłownym z ZSRR, był samoobsługowy automat "wydający" podobnej jakości (smakowej i higienicznej) napoje, po wrzuceniu monety. Ostatni saturator w Polsce przegrał z tanią wodą gazowaną w jednorazowych butelkach PET około 1995 roku. Obecnie przywrócenie saturatorów rozważa się w Łodzi. Radni postawili jednak warunki używania wyłącznie kubków jednorazowych i umieszczenia na saturatorach herbu miasta. 1 Ostatecznie projekt został przyjęty i teraz każdy chętny może poznać smak łódzkiej wody z saturatora." .............. KUbki jednorazowe niekoniecnie, ale herb miasta - obiazatelno!!!:)))
Pan w obowiązkowym fartuchu i nieobowiązkowym, aczkolwiek modnym w tamtym czasie berecie z antenką... Pod dzwonnicą Św. Anny, śp. Wacek Lizak sprzedawał taką wodę... razem z lizakami własnej produkcji wetkniętymi w starą walizkę.... Też żółtymi i czerwonymi - do wyboru :)
poprosze w musztardowie z sokiem RAZ
MacieKa wygrał !
Włodek kadruje odruchowo, natychmiast, ma gotowy obraz w oku - i w tym przypadku też instynkt go nie zawiódł jak myślę. Ciekaw jestem, co sam napisze, kiedy się tu wreszcie pojawi. Halo, halo, Włodek! Czekamy :). P.S. Co do wieku tego zdjęcia - no, moim zdaniem ono ma grubo ponad 30 lat, a nie 20 - ale tu też wątpliwości może rozwiać sam Autor. Prosimy :). 9! Posluszno haslim - jeZdem! No pewnie, chodzilo mi przeciez o pokazanie, jak pies zlopie wode, a nie ludziska :)). Zdjecie z 1974 roku.
JAC274 [2009-06-13 05:04:43]: Ja na ten dol nie mam racjonalnego, no, wytlumaczenia ;). Ale bez niego zdjecie wydaje mi sie byc jakies takie plaskie...:).
z sokiem proszę..-czerwonym:)
może być i przełom lat 60/70, choć saturatory jeździły i wcześniej, ja je pamiętam jeszcze z dzieciństwa, często na 1 maja oprócz wody sprzedawcy oferowali chorągiewki z niebieskiej bibułki z białym gołąbkiem pokoju; a woda - oczywiście nieodzownie z sokiem malinowym...
az się łezka w oku kręci ... do wyboru były dwa smaki "żółty" i "czerwony" ... przynajmniej w moim mieście ;)
Z sokiem za 1zł ......myślę , że to połowa lat siedemdziesiątych , tak ...1974 ;)
.
fajne, klimatyczne - teżbym kadr podciagnął w góre, no ale oczywiście teraz to juz po zawodach:)
Tytuł adekwatny - każdy zaspokaja pragnienie na swoim poziomie, państwo za kasę piją ze szklanki z bąbelkami, czworonóg z właściwą bokserom bezceremonialnością, pije z wiaderka, bez bąbelków, ale gratis. Fajna scenka, zatrzymana w kadrze. A propos kadru. W związku z uwagami zgłoszonymi poniżej, oglądałem to zdjęcie w różnych wariantach - i każdy był, mz, gorszy. Tu jednak głównym bohaterem jest pies i w tym kadrze wzrok idzie tak, jak napisała Gata82. To o tym co mamy. Gdyby iść za myśleniem Ghost Doga w chwili naciskania miogawki, nie byłoby lepiej - bo po ca nam wzrok ma iść w górę, skoro o psa chodzi? Włodek kadruje odruchowo, natychmiast, ma gotowy obraz w oku - i w tym przypadku też instynkt go nie zawiódł jak myślę. Ciekaw jestem, co sam napisze, kiedy się tu wreszcie pojawi. Halo, halo, Włodek! Czekamy :). P.S. Co do wieku tego zdjęcia - no, moim zdaniem ono ma grubo ponad 30 lat, a nie 20 - ale tu też wątpliwości może rozwiać sam Autor. Prosimy :). 9!
pies dostal bez babelkow :) fotka zajeboza
najlepszy jest berecik.
huehue
Gata82 [2009-06-13 08:24:19] => ten pies nie rozrabia tylko dobiera się do wiaderka z wodą. Pod takim saturatorem zawsze stało wiaderko na wodę ściekającą z "myjki" szklanek, które były osikiwane wodą sodową - dlatego tak oszczędnie te szklanki były myte, bo do mycia, siłą rzeczy, zużywał się dwutlenek przeznaczony do gazowania wody. Ten saturator jest na stałe podłączony do kranówy (były takie) - teraz dostrzegłem węża gumowego leżącego przy kole
z sokiem proszę....
Tato kupmy sobie saturator, przyjdzie tu ludzi masa, 40 w cieniu język wisi do pasa ;-) Szkoda, że już ich nie ma.
ZNAKOMITE
a mnie ten kadr jakoś pasuje, skupia uwagę na piesku, który coś tam rozrabia ;))
Klasyka! Wspomnienia wracają :) U nas stał zawsze przy Rynku przy samej drodze i jednocześnie dworcu PKS. Kurz, spaliny, stada os uganiające się wokół saturatora... Sanepid nie interweniował (a może go jeszcze nie było), wszyscy byli zadowoleni... Co do samego kadrowanie to zdecydowanie pozwolę sobie zgodzić się z JAC274. Pociągnąć kadr bardziej w górę. No, ale teraz to już musztarda po obiedzie. Jest jak jest. W każdym bądź razie zdjęcie, że tak powiem historyczne. Pozdrawiam
JAC274 [2009-06-13 05:04:43] => sam sobie odpowiedziałeś : "...wiem że to scan 20 letniej fotografi..." To tak jakbyś chciał coś domalować na "Bitwie pod Grunwaldem" - coś co wg Ciebie Matejce umknęło...
"z jakim sokiem?...z wiśniowym. Nie ma, jest tylko malinowy". Szklanki były myte jednym malutkim siknięciem wody...Ech, "gruźliczanka"...Ulica chyba Marszałkowska?...Dla niewtajemniczonych: MHD = Miejski Handel Detaliczny
ech saturator - lubiłem pić z sokiem malinowym ;)
No cóż Panie Włodzimierzu.....przyszło mi chyba włożyć w końcu kij do mrowiska,gdyż jakoś do końca nie rozumiem tego hałasu młodych fotografujących.....Fotka aż prosi się o poprawkę.Nie chodzi o jakoś bo wiem że to scan 20 letniej fotografi,ale po co ten dół?