... droga Siostro, Twoje foto jest forma przekazu "czegoś Twojego". Modyfikujac zastaną rzeczywistość (a robisz to w sposób magiczny!) redefiniujesz semantykę medium, którego używasz. Akurat w tej fotografii zbliżyłaś sie lub przekroczyłaś poziom szumu, który w swojej zachłanności "zjada" cały przekaz. Pojawiające się plamy przestają znaczyć cokolwiek, stają się testem Roschacha. – Ale w takiej sytuacji przestajesz panować nad wynikiem Twojej pracy.
W tym foto zbliżasz się do sytuacji gdy widz ogląda niebo a chmury układają się w jakieś znaczenia dokonując metamorfoz całkowitych od śpiącej królewny do garnka z dziurką, a za chwile układają się w pędzącego konia...
Jasne, że to od Ciebie zależy gdzie wyznaczysz granicę do której w przekształceniach możesz się posunąć, ale w pewnym momencie zaczynasz tracić kontrolę nad obrazem. Jeżeli bawisz się kalejdoskopem no-problem. Oczywiście to mój punktwidzenia ;-)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na next.
dla mnie mówienie wewnętrznym kodem, bezpośrednio, ale bez dawania żadnych wyjaśnień, jest właśnie zamknięciem się w samotności.. i wbrew temu, że piszesz, co jest przeciez niezwykłe, to widze na zdjęciu.. zatracanie się we mgle niedomówień, słów prostych, twardych i ostrych jak ciernie, którymi można się otoczyć, w których można zamknąć miękisz.. tak sobie myślę ostatnio o przeczekiwaniu bólu, fizycznego i innego, i wychodzi mi na to, że eksperymenty dowodzą wystarczającego potencjału w człowieku, ale tylko przy założeniu świadomości końca tortur. bo bez tego nawet myśl o bólu, którego końca się nie widzi jest nie do zniesienia, łamie wolę.. więc jesiennie można bezpiecznie uciec bo podświadomie wierzy się we wiosnę. agonia sezonowa. to jak z sezonowaniem drewna, nie tylko konieczne, nawet wartościowe.. tylko wtedy kiedy widzimy cały cykl.
jeśli nieczytelne, pointofview, to znaczy że komunikat nadałam na swoim kanale, bo przecież Twojego nie znam :) trochę dopowiedziałam przed chwilą, teraz milczę i słucham. nikt nie twierdzi, że zdjęcia niosą jedną treść i to tę, którą "miał na myśli autor" :) Nie wiem, czy da się czytać w warstwie dosłownej to akurat powyżej. Rozgadałam się znów. Najchętniej jednak słucham.
obrazek do niczego nie zmusza. można przejść obok i można zatrzymać się. jest jeszcze czas na umieranie. mówi się, że rodzimy się i umieramy w samotności. to co pomiędzy tymi etapami zależy od nas, co robimy z tym co nam się przydarza. dawanie-branie. jak być blisko bez wymiany energii? samotność jest zamknięciem na to, co się może wydarzyć, na ludzi i zdarzenia, ból i szczęście. i wtedy rzeczywiście może nie wydarzyć się nic poza eskalacją samotności, bo ona pochłania całą energię wewnętrzną. uf, dość wymądrzania się, uśmiech :)
nie wiem, czy jest klucz, Przemku. jest opowieścią o sobotnim spotkaniu, ale też o osobach plenerkowych poznanych dwa lata temu, i z przerwami obecnych, zmieniających się i niezmiennych równocześnie, o jakimś stałym małym punkcie we wszechświecie. szukałam impresji nt ciepła, zrozumienia, bliskości. potrzeby przytulenia i wyrywania się równocześnie. o czytaniu komunikatów i kanałach nadawania i odbioru informacji. jak różne pogodzić, odczytać. Swoista translacja. Tak naprawdę obrazek czekał od dość dawna na publikację. Impulsem okazało się jedno takie ostatnie spotkanie. To jest też o tym, o czym piszesz. kota nie da się przytulać na siłę, bo podrapie i ucieknie. kot wraca w miejsca i ludzi, w których czuje się dobrze, a ochodzenie nie jest tak naprawdę odchodzeniem, ale poszerzeniem przestrzeni, wycieczką. kot mojej babci łazi po całej wsi, znika na całe dni i noce, ale zawsze wraca do niej, bo tu wybrał swoje miejsce. wie, że go nie wyrzucą, wolny i kochany. fakt, że wycieczki kota łatwiej zaakceptować niż wycieczki człowieka. jedno wspólne - spokój i czekanie co dalej, zajmując się swoim swiatem najbliższym. spotkania bez pożegnań są piękne jak dzisiejsza jesień. dobrego dnia Wszystkim...
wczoraj już widziałem to zdjęcie.. ale dopiero diś pointofview nasunął mi słowa które mi się plątały po głowie ale nie dość były gładkie.. zamknieta praca.. że posłużę się parafrazą cytatu, nie jestem w grupie do trzyma klucz
... płytę negatywową należy traktować bardzo delikatnie, by nie spowodować zarysowań emulsji, chronić przed kurzem i brudem... - z poradnika Fotografa.
bez detalu bez sensu
oooo... super, Kiniu :) a ja mam nowy nabytek, cudna trikolorka, tylko odchuchać trzeba :)
mam już temat Asieńko piszę o kotach u Hasi :))
interesująca dyskusja.. pzdr :)
Przemku - dobrze, że napisałeś o tej wiośnie.... poinofview - dziękuję za werbalizację Twojego punktu widzenia :)
... droga Siostro, Twoje foto jest forma przekazu "czegoś Twojego". Modyfikujac zastaną rzeczywistość (a robisz to w sposób magiczny!) redefiniujesz semantykę medium, którego używasz. Akurat w tej fotografii zbliżyłaś sie lub przekroczyłaś poziom szumu, który w swojej zachłanności "zjada" cały przekaz. Pojawiające się plamy przestają znaczyć cokolwiek, stają się testem Roschacha. – Ale w takiej sytuacji przestajesz panować nad wynikiem Twojej pracy. W tym foto zbliżasz się do sytuacji gdy widz ogląda niebo a chmury układają się w jakieś znaczenia dokonując metamorfoz całkowitych od śpiącej królewny do garnka z dziurką, a za chwile układają się w pędzącego konia... Jasne, że to od Ciebie zależy gdzie wyznaczysz granicę do której w przekształceniach możesz się posunąć, ale w pewnym momencie zaczynasz tracić kontrolę nad obrazem. Jeżeli bawisz się kalejdoskopem no-problem. Oczywiście to mój punktwidzenia ;-) Pozdrawiam serdecznie i czekam na next.
dla mnie mówienie wewnętrznym kodem, bezpośrednio, ale bez dawania żadnych wyjaśnień, jest właśnie zamknięciem się w samotności.. i wbrew temu, że piszesz, co jest przeciez niezwykłe, to widze na zdjęciu.. zatracanie się we mgle niedomówień, słów prostych, twardych i ostrych jak ciernie, którymi można się otoczyć, w których można zamknąć miękisz.. tak sobie myślę ostatnio o przeczekiwaniu bólu, fizycznego i innego, i wychodzi mi na to, że eksperymenty dowodzą wystarczającego potencjału w człowieku, ale tylko przy założeniu świadomości końca tortur. bo bez tego nawet myśl o bólu, którego końca się nie widzi jest nie do zniesienia, łamie wolę.. więc jesiennie można bezpiecznie uciec bo podświadomie wierzy się we wiosnę. agonia sezonowa. to jak z sezonowaniem drewna, nie tylko konieczne, nawet wartościowe.. tylko wtedy kiedy widzimy cały cykl.
jeśli nieczytelne, pointofview, to znaczy że komunikat nadałam na swoim kanale, bo przecież Twojego nie znam :) trochę dopowiedziałam przed chwilą, teraz milczę i słucham. nikt nie twierdzi, że zdjęcia niosą jedną treść i to tę, którą "miał na myśli autor" :) Nie wiem, czy da się czytać w warstwie dosłownej to akurat powyżej. Rozgadałam się znów. Najchętniej jednak słucham.
obrazek do niczego nie zmusza. można przejść obok i można zatrzymać się. jest jeszcze czas na umieranie. mówi się, że rodzimy się i umieramy w samotności. to co pomiędzy tymi etapami zależy od nas, co robimy z tym co nam się przydarza. dawanie-branie. jak być blisko bez wymiany energii? samotność jest zamknięciem na to, co się może wydarzyć, na ludzi i zdarzenia, ból i szczęście. i wtedy rzeczywiście może nie wydarzyć się nic poza eskalacją samotności, bo ona pochłania całą energię wewnętrzną. uf, dość wymądrzania się, uśmiech :)
nie wiem, czy jest klucz, Przemku. jest opowieścią o sobotnim spotkaniu, ale też o osobach plenerkowych poznanych dwa lata temu, i z przerwami obecnych, zmieniających się i niezmiennych równocześnie, o jakimś stałym małym punkcie we wszechświecie. szukałam impresji nt ciepła, zrozumienia, bliskości. potrzeby przytulenia i wyrywania się równocześnie. o czytaniu komunikatów i kanałach nadawania i odbioru informacji. jak różne pogodzić, odczytać. Swoista translacja. Tak naprawdę obrazek czekał od dość dawna na publikację. Impulsem okazało się jedno takie ostatnie spotkanie. To jest też o tym, o czym piszesz. kota nie da się przytulać na siłę, bo podrapie i ucieknie. kot wraca w miejsca i ludzi, w których czuje się dobrze, a ochodzenie nie jest tak naprawdę odchodzeniem, ale poszerzeniem przestrzeni, wycieczką. kot mojej babci łazi po całej wsi, znika na całe dni i noce, ale zawsze wraca do niej, bo tu wybrał swoje miejsce. wie, że go nie wyrzucą, wolny i kochany. fakt, że wycieczki kota łatwiej zaakceptować niż wycieczki człowieka. jedno wspólne - spokój i czekanie co dalej, zajmując się swoim swiatem najbliższym. spotkania bez pożegnań są piękne jak dzisiejsza jesień. dobrego dnia Wszystkim...
ale co tam.. nadchodzi czas konania.. a przeciez każdy umiera w samotności..
wczoraj już widziałem to zdjęcie.. ale dopiero diś pointofview nasunął mi słowa które mi się plątały po głowie ale nie dość były gładkie.. zamknieta praca.. że posłużę się parafrazą cytatu, nie jestem w grupie do trzyma klucz
za pomi
lubię te dłonie
:-) i tak jesteś w ulubionych, choć w tej pracy zbyt ogólne wszysto, watki się rozsypują, nie mozna się dostać do środka...
widać nasze lektury są różne.. :)
widać nasze lektury są różne... :)
... płytę negatywową należy traktować bardzo delikatnie, by nie spowodować zarysowań emulsji, chronić przed kurzem i brudem... - z poradnika Fotografa.
oniryczne