..."Tamtego dnia jechaliście strzemię w strzemię, nam tylko znanymi leśnymi ścieżkami i duktami, na których pochylałem głowę i węszyłem, a później prychałem, wydychanym powietrzem rozgarniając ściółkę. Spokój podczas tych eskapad był tylko iluzją. W całej naszej czwórce energia wrzała i tylko szukała ujścia. Powietrze wokół nas zdawało się wibrować od niecierpliwego oczekiwania. Jeszcze chwilę i damy do wiwatu tak, że słońce przechyli swoją jasną głowę
i zdumione pomyśli, że nie widziało jeszcze niczego podobnego. Że może jednak warto każdego następnego dnia pojawiać się nad horyzontem tylko dlatego,
by zobaczyć, jak karosz z kasztanem pędzą przez rżysko w pełnym galopie,
a jeźdźcy wydają przeciągły, zwycięski okrzyk.
Pod wieczór, od strony lasu skrzyły się jeszcze promyki zachodzącego słońca, jakby chcąc jeszcze choć trochę na nas popatrzeć, zanim będzie musiało schować się za widnokręgiem. Naprzeciw nas, na końcu ścierniska wyglądał już blady, zaspany księżyc, nasz cel, do którego kiedyś – wierzę w to gorąco – uda nam się dotrzeć. Ale tylko razem – z tobą na grzbiecie, z twoją dłonią na mojej szyi. Księżyc wyjrzał dziś tak szybko, tłumaczyłeś nam, bo też chce podziwiać widowisko. Uśmiechnąłeś się łobuzersko i powiedziałeś: nie dajmy im czekać. Niech widzą, jak zdobywa się świat. Oboje przyłożyliście łydki do naszych boków i wcale nie trzeba było większej zachęty – ruszyliśmy galopem przez rżysko.
Prędkość sprawiła, że uniosłeś się w strzemionach i pochyliłeś do przodu.
- Spójrz! – krzyknąłeś do swego przyjaciela, a szum wiatru nie przeszkadzał wam w rozmowie – wicher, jakby zawstydzony lub przestraszony, schował się w leśnych ostępach. – Potrafimy latać!
Zachęciliście nas, byśmy gnali jeszcze szybciej i wszyscy popędziliśmy cwałem, wprost przez miedzę. Zielona trawa zaszumiała, kiedy skakaliśmy ponad nią, a kiedy lądowaliśmy, to tak, jakby Jeźdźcy Apokalipsy właśnie zstąpili na ziemię. Pęd rozwiewał nasze grzywy i rozmazywał mijane drzewa
i gospodarstwa. Wydawało się, że mkniemy tak od zawsze i na zawsze. Wtedy byliśmy wieczni."...
Cytat z opowiadania Martyny Szkołyk "Niemy Śpiewak"
..."Tamtego dnia jechaliście strzemię w strzemię, nam tylko znanymi leśnymi ścieżkami i duktami, na których pochylałem głowę i węszyłem, a później prychałem, wydychanym powietrzem rozgarniając ściółkę. Spokój podczas tych eskapad był tylko iluzją. W całej naszej czwórce energia wrzała i tylko szukała ujścia. Powietrze wokół nas zdawało się wibrować od niecierpliwego oczekiwania. Jeszcze chwilę i damy do wiwatu tak, że słońce przechyli swoją jasną głowę i zdumione pomyśli, że nie widziało jeszcze niczego podobnego. Że może jednak warto każdego następnego dnia pojawiać się nad horyzontem tylko dlatego, by zobaczyć, jak karosz z kasztanem pędzą przez rżysko w pełnym galopie, a jeźdźcy wydają przeciągły, zwycięski okrzyk. Pod wieczór, od strony lasu skrzyły się jeszcze promyki zachodzącego słońca, jakby chcąc jeszcze choć trochę na nas popatrzeć, zanim będzie musiało schować się za widnokręgiem. Naprzeciw nas, na końcu ścierniska wyglądał już blady, zaspany księżyc, nasz cel, do którego kiedyś – wierzę w to gorąco – uda nam się dotrzeć. Ale tylko razem – z tobą na grzbiecie, z twoją dłonią na mojej szyi. Księżyc wyjrzał dziś tak szybko, tłumaczyłeś nam, bo też chce podziwiać widowisko. Uśmiechnąłeś się łobuzersko i powiedziałeś: nie dajmy im czekać. Niech widzą, jak zdobywa się świat. Oboje przyłożyliście łydki do naszych boków i wcale nie trzeba było większej zachęty – ruszyliśmy galopem przez rżysko. Prędkość sprawiła, że uniosłeś się w strzemionach i pochyliłeś do przodu. - Spójrz! – krzyknąłeś do swego przyjaciela, a szum wiatru nie przeszkadzał wam w rozmowie – wicher, jakby zawstydzony lub przestraszony, schował się w leśnych ostępach. – Potrafimy latać! Zachęciliście nas, byśmy gnali jeszcze szybciej i wszyscy popędziliśmy cwałem, wprost przez miedzę. Zielona trawa zaszumiała, kiedy skakaliśmy ponad nią, a kiedy lądowaliśmy, to tak, jakby Jeźdźcy Apokalipsy właśnie zstąpili na ziemię. Pęd rozwiewał nasze grzywy i rozmazywał mijane drzewa i gospodarstwa. Wydawało się, że mkniemy tak od zawsze i na zawsze. Wtedy byliśmy wieczni."... Cytat z opowiadania Martyny Szkołyk "Niemy Śpiewak"
nastrój, kadr +
bardzo ładnie
good
ależ romantycznie... ja tez tak chcę... :o\
a ze tak zapytam skad masz westowców?;>
Oczywiscie wszystkie te zdjecia sa w ulubionych:)
bardzo ładne
...sobie to Twoje do ulubionych skradłam ;]
Jaka ciekawa odmiana u Ciebie! Takie sylwetkowe, zachodowe zdjęcia mogą się podobać :)
fajne
cudowne!!!
BDB
wspaniałe
;-)))
mniam, mniam. wzorowo!
no prosze
piękne kolory!
fajne
... +
Swietny klimacik na zdjęciu. Pozdrawiam.
czyste piękno
b.ladne :)
supcio
Bardzo dobra praca. Pozdrawiam
Piękne:)
Wspaniały klimat.
wyglada jak na afrykanskiej sawannie - tak mi sie skojarzylo;-)
pięknie
ładna praca.
Nastrojowe
sliczne bardzo
bardzo ładne! :)
bardzo ładne
swietne,nawet gdyby nie było koni byłoby pięknie, swietny kadr!
Gratuluję! Cóż dodać? Fotka broni się sama :)
Niesamowite ujęcie dwóch par o zachodzie słońca.Zapraszamy do Nas
troszke za dużo nieba! reszta bardzo dobra! pozdrawiam
wszystko na tak
܀ prosto i ładnie.
Brawo za kompozycje i chwile tak ulotne:)
fajne
bardzo fajne:)
Miło popatrzeć :)
swietne!
:-)
piekne z klimatem foto
fajna praca
w Polsce :))) czysto polskie
mniam:) takie.... afrykanskie :) podoba sie:) gdzie robione? tak z ciekawosci... :)
bardzo dobre
Genesis... "Congo" :-) Pozdrawiam !!!