Sławomir Idziak: "największej przyjemności i satysfakcji doznałem, nie otrzymując wielkie nagrody, nie otrzymując dyplom studiów, ani zdając egzamin maturalny. Największą przyjemność sprawiło mi obrócenie rufy w ślizgu."
— 11.06.2009, 22:13:57
Sambójca nie odbiera sobie życia. Życie zostało mu zabrane już przedtem i dlatego samobójca się zabija. Niszczy on wtedy tylko pozór, odrzuca skorupę, z której z jego czy bez jego winy, dawno wyjęto owoc.
— 21.12.2007, 22:50:14
Sambójca nie odbiera sobie życia. Życie zostało mu zabrane już przedtem i dlatego samobójca się zabija. Niszczy on wtedy tylko pozór, odrzuca skorupę, z której z jego czy bez jego winy, dawno wyjęto owoc.
— 21.12.2007, 22:50:14
Kim jest geniusz? Na pewno nie człowiekiem prostym, normalnym w slowa jakimkolwiek tego znaczeniu. Nie może też być absolutnie zagubionym schizofrenikiem, który stacjonuje ze swoim wielkim Ja w zakładzie psychiatrycznym na uboczu świata. Zatem kim jest? Jest człowiekiem na skraju. Na skraju przepaści choroby psychicznej, a za sobą mającym normalność świata do którego ciągle posiada możliwość dogłębnego wglądu. Patrzy na życie z większym dystansem niż inni bo poznaje otchłań patologii z dnia na dzień coraz lepiej i nie boi się w nią wpaść dla świata, tak jak człowiek, który uważając, że przeżył to co chciał, nie boi się śmierci.Dla ludzi patrzących na niego z dna przepaści jest kolejnym, który do nich dołączy i spoglądają na niego z pogardą,jak na nowicjusza. Dla ludzi patrzących na niego z tyłu jest kimś wielkim. Kimś kto opiera się wszelkim konwenansom i nie zwaza na konsekwencje odwaznych decyzji, dla niego będących codzienną walką o pozostanie pomiędzy. Bo bycie pomiędzy jest dla niego darem od Boga. Stan ten nie trwa jednak wiecznie.Może skończyć jak Hemingway, opcjonalnie po przygodach jak Wilde. Pozostając człowiekiem uważanym za geniusza, bez konieczności wpajania tego od najmłodszych lat szkolnych. Jego nazwiskiem nazywane bedą szkoły, teatry, muzea. Będzie inspirował artystów, podziwiać go będą rzesze krytyków. Może też popaść w otchłań miłości i dla niej umrzeć przez nikogo w historii niepamiętany. Czyżby był to trudny wybór?- umierać w opuszczeniu i bólu będąc świadomym własnej spuścizny, czy umierać w cieple rąk kobiety, która podała Ci dłoń w najtrudniejszej dla Ciebie chwili i swoim spojrzeniem pozbawiła Cię wszelkich trosk? Kobiety na której twarzy nigdy nie chciałbyś zobaczyć łzy smutku, bo zabolałaby Cię bardziej niż śmierć matki.Kobiety, która jest Twoja teraz i na zawsze. Kobiety, która kochasz i dla Niej chciałbyś poświęcić wszystko.
— 24.07.2007, 14:46:15
Kim jest geniusz? Na pewno nie człowiekiem prostym, normalnym w slowa jakimkolwiek tego znaczeniu. Nie może też być absolutnie zagubionym schizofrenikiem, który stacjonuje ze swoim wielkim Ja w zakładzie psychiatrycznym na uboczu świata. Zatem kim jest? Jest człowiekiem na skraju. Na skraju przepaści choroby psychicznej, a za sobą mającym normalność świata do którego ciągle posiada możliwość dogłębnego wglądu. Patrzy na życie z większym dystansem niż inni bo poznaje otchłań patologii z dnia na dzień coraz lepiej i nie boi się w nią wpaść dla świata, tak jak człowiek, który uważając, że przeżył to co chciał, nie boi się śmierci.Dla ludzi patrzących na niego z dna przepaści jest kolejnym, który do nich dołączy i spoglądają na niego z pogardą,jak na nowicjusza. Dla ludzi patrzących na niego z tyłu jest kimś wielkim. Kimś kto opiera się wszelkim konwenansom i nie zwaza na konsekwencje odwaznych decyzji, dla niego będących codzienną walką o pozostanie pomiędzy. Bo bycie pomiędzy jest dla niego darem od Boga. Stan ten nie trwa jednak wiecznie.Może skończyć jak Hemingway, opcjonalnie po przygodach jak Wilde. Pozostając człowiekiem uważanym za geniusza, bez konieczności wpajania tego od najmłodszych lat szkolnych. Jego nazwiskiem nazywane bedą szkoły, teatry, muzea. Będzie inspirował artystów, podziwiać go będą rzesze krytyków. Może też popaść w otchłań miłości i dla niej umrzeć przez nikogo w historii niepamiętany. Czyżby był to trudny wybór?- umierać w opuszczeniu i bólu będąc świadomym własnej spuścizny, czy umierać w cieple rąk kobiety, która podała Ci dłoń w najtrudniejszej dla Ciebie chwili i swoim spojrzeniem pozbawiła Cię wszelkich trosk? Kobiety na której twarzy nigdy nie chciałbyś zobaczyć łzy smutku, bo zabolałaby Cię bardziej niż śmierć matki.Kobiety, która jest Twoja teraz i na zawsze. Kobiety, która kochasz i dla Niej chciałbyś poświęcić wszystko.
— 24.07.2007, 14:46:15
Miłość to takie zagmatwane reakcje organizmu ale nawet nie jak choroba umysłowa czy wirus.To nie uczucie, to coś bez definicji. Bo co ogarnia Cię w przęciagu 3 sekund dojrzewa w Tobie przez 2 lata a pozniej daje o sobie znać w postaci przymusu spożywania Triphenolu przez cały okres do jej kolejnego objawienia.
— 2.07.2007, 13:48:05
hmmmm, ciekawe.....
heheh no niby :P
.only words make the difference between silence and nothingness
Policz wszystkie nogi i podziel przez dwa, ot co. Nietuzinkowa z Ciebie osoba, no i tak trzymaj! No i noś różowe skarpetki. Pozdrawiam, Ola.
serdecznie pozdrawiam:D:D
a wydajność buraka cukrowego nie zależy od koloru siewnika!