Malowanie akwarelami zawsze mnie denerwowało. Plakatówki to były dobre farby. Kasztany, plastelina, modelina to pomniejsze narzędzia. Wycinanki lepiły się w kleju i plamy linni papilarnych zostawały na nich (tak jak na pierwszych fotografiach) - bardzo denerwujące. Flamastry - niezadowalające efekty (lata 80-te). Ołówek najlepszy, czasami długopis, albo klawiatura...
— 6.07.2008, 05:51:15
Program do retuszu na komputerze jest narzędziem takim samym jak ciemnia, szkiełko przydymione, kuweta z przeterminowanymi bardziej lub mniej odczynnikami, stara guma od kaleson, dziura w zębie, aparat na korbę czy szklarz Stanisław. To trochę jak z telegramem i smsem. Czy nie należy używać zdobyczy techniki? Czy nowoczesność zabija duszę? To dlaczego używamy żarówki, a nie świeczki, lodówki, a nie piwnicy z bryłą lodu, uczymy się czytać zamiast walić mieczem i grabić? Oczywiście niektórzy zostaną przy tradycji maczając w kuwetach, odczynikach, susząc klisze i licząc sekundy naświetlania na głos.
— 6.07.2008, 05:50:55
Byłem i tam. Uważam też to za dość ważny etap w moim rozwoju fotograficznym. W latach 90-tych taka bayła jedyna droga. Moim zdaniem jednak efekt jest najważniejszy i mało istotne jest czego użyto do jego osiągnięcia. Może to być nawet telefon Nokia i aplikacja Adobe PS on-line on-the-go. Cokolwiek to jest, szacunek należy się za wyrób gotowy.
— 6.07.2008, 05:50:45
Malowanie akwarelami zawsze mnie denerwowało. Plakatówki to były dobre farby. Kasztany, plastelina, modelina to pomniejsze narzędzia. Wycinanki lepiły się w kleju i plamy linni papilarnych zostawały na nich (tak jak na pierwszych fotografiach) - bardzo denerwujące. Flamastry - niezadowalające efekty (lata 80-te). Ołówek najlepszy, czasami długopis, albo klawiatura... Olympus D540R - 2000-2002 Olympus D100 - 2002 Olympus 720UZ - 2001-2002 Sony Cybershot - 2003 r. Fuji Finepix S5000 - 2003-2005 Canon EOS 350D od 2005 - ostatnio coraz mniej Program do retuszu na komputerze jest narzędziem takim samym jak ciemnia, szkiełko przydymione, kuweta z przeterminowanymi bardziej lub mniej odczynnikami, stara guma od kaleson, dziura w zębie, aparat na korbę czy szklarz Stanisław. To trochę jak z telegramem i smsem. Czy nie należy używać zdobyczy techniki? Czy nowoczesność zabija duszę? To dlaczego używamy żarówki, a nie świeczki, lodówki, a nie piwnicy z bryłą lodu, uczymy się czytać zamiast walić mieczem i grabić? Oczywiście niektórzy zostaną przy tradycji maczając w kuwetach, odczynikach, susząc klisze i licząc sekundy naświetlania na głos. Byłem i tam. Uważam też to za dość ważny etap w moim rozwoju fotograficznym. W latach 90-tych taka bayła jedyna droga. Moim zdaniem jednak efekt jest najważniejszy i mało istotne jest czego użyto do jego osiągnięcia. Może to być nawet telefon Nokia i aplikacja Adobe PS on-line on-the-go. Cokolwiek to jest, szacunek należy się za wyrób gotowy.
— 4.07.2008, 15:37:44
kiedyś często tu zaglądałem, szkoda że nie wrzucasz czegoś nowego...
dziękuję za odiwedziny :) niezmiernie mi miło, tym bardziej.. że tu TAKIE cuda... pozdrawiam
Dużo ciekawych prac.. Gratuluję :)
wchodzę, patrzę i nie wierzę oczom , świetne folio !! pozdrawiam
dziękuje pięknie. dopiero się zarejestrowałam, nawet nie wiem do czego które guziczki:)
super kadry .. zakotwiczę sobie tutaj ... :)