Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną. •I co?! Co z nią, panie doktorze. •Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych. • Oczywiście, oczywiście • na to mąż. •Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie. •Tak, tak... • kiwa głową mąż. •Konieczne będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje...Koszt sanatorium • 10 tysięcy... •Boże... • Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki.. •Ile? • blednie mąż. •Miesięcznie 12 • 15 tysięcy złotych. •Jezuu... • Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę... Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu: • Żartowałem! Nie żyje.. ******************************************************************* Idzie dwóch pijaczków i zastanawiają się wspólnie na głos czym by się dzisiaj podelektować... Nagle mijają cysternę piwa. • Franuś, to może piwko...? • Eeee, piwko, piwko... Piwko to se na jutro zostawny... Idą dalej, idą, idą... Nagle mijają cysternę wina. • Franuś, to może winka?? • Eeee, winka, winka... A co ja burżuj jestem? Idą dalej, idą, idą... Nagle mijają cysternę wódki. • No teraz Franek nie odmówisz!!! • Eeee... no wiesz... w sumie to, ale piwo było, wino było, wódka jest, to może coś jeszcze znajdziemy...? Idą dalej, idą, idą... Nagle mijają cysternę paliwa rakietowego. • Ty, Franek, piłeś to kiedyś??? • No nie! • To pijemy!!! Piją, piją... Napili się tak, że świata nie widzieli... Rano jeden dzwoni do drugiego... • Franek, wstałeś? • A tak... • I jak się czujesz? • Stary, cuuudoownie! Żadnego kaca, nawet główka nie boli, czuję się jak młody bóg! • A... srałeś już? • Nie... • To nie sraj! Bo ja dzwonię z Londynu! ****************************************************************** Poszedł gość na disco. Wpada, rozgląda się - przy stoliku siedzi całkiem fajna dziewczyna. Pyta, czy się może przysiąść. • Oczywiście, ale jest taka sprawa... jestem inwalidką, na wózku, rozumiesz... Chłopak patrzy - rzeczywiście. Ale nic, mówi, że mu to nie przeszkadza. Tak siedzą, rozmawiają, popijają drinki. W pewnym momencie gość mówi: • Słuchaj, może zatańczymy? • Jak to, przecież ja na wózku, nie mogę... • Nie szkodzi, jakoś to będzie! I faktycznie, wyjechał z tym wózkiem na środek, tańczą, kółka się z piskiem kręcą na parkiecie. Po tańcu zmęczeni wyszli na świeże powietrze. Tam romantycznie, księżyc, gwiazdy, gadka-szmatka, chłopak zaczyna się ostro do niej dobierać. Dziewczyna się nieco opiera: • Ja nie mogę, zobacz sam, paraliż, wózek... • Spoko spoko. Przewieszę cię przez plot, poradzimy sobie. I tak właśnie zrobił. Przewiesił ja przez plot, zerżnął, ubrał, posadził z powrotem na wózek i wjechali do środka. Tam dziewczyna w płacz. Gość zaniepokojony pyta: • Co jest? Co ci się dzieje? • Bo... to... pierwszy raz... - mówi przez łzy dziewczyna. • Co ty mówisz, przecież czułem, że nie pierwszy raz! • Pierwszy raz ktoś mnie potem z płotu zdjął. ******************************************************************** Są sobie dwa koty, jeden stary drugi młody. No i stary lubi sobie od czasu do czasu na kotki pochodzić. Młody tez by chciał, ale stary go zbywa, ze wpierw musi dorosnąć. Ale młody nudzi i nudzi, aż w końcu stary zgodził się wziąć go ze sobą na ruchanie kotek. Idą sobie po dachu i widza, ze niedaleko na balkonie seksowna kotka się wygrzewa. Stary mówi do młodego: - Rób to co ja. Bierze rozbieg i skacze. Niestety rozbieg był za krotki, i stary kot zawisł łapkami na krawędzi balkonu. Młody stwierdził, ze widocznie tak trzeba i tez skoczył i zawisł obok starego. Wiszą i wiszą i wiszą... W końcu stary mówi: - Ja już dłużej nie mogę. Spadam! I spada. A młody na to: - A ja jeszcze sobie trochę porucham. ****************************************************************** Przychodzi facet do lekarza. Mówi mu, że ma pewien problem. Mianowicie, gdy śpi nad ranem ma dziwny sen. Przychodzi do niego krasnoludek. Staje mu na klatce piersiowej i mówi: - Cześć stary, co słychać? Chce ci się sikać? No to sikamy! Tłumacząc dalej lekarzowi mówi mu, że w tym momencie się właśnie moczy. I nie może sobie z tym poradzić. Lekarz zapisał gostkowi pewne leki, twierdząc że to mu na pewno pomoże. Za jakiś czas przychodzi gostek jeszcze raz i mówi: - Panie doktorze, to nic nie dało. Znowu w nocy przyszedł ten krasnoludek. Znowu zagaił ze mną rozmowę, a na koniec zaproponował mi abyśmy się odlali. Pomimo, że chciałem odmówić, nie potrafiłem i znowu się pomoczyłem. Lekarz zaczął przekonywać gostka, że musi być twardy i stanowczy. Musi mieć silną wolęi przeciwstawić się temu uczuciu poddania się i sikania. Facet pozytywnie naładowany, wraca do domu. Kładzie się spać. Nad ranem ma znowu sen. Przychodzi do niego krasnoludek. Staje mu na klatkę piersiową, i zaczyna prowadzić rozmowę: - Cześć. Co słychać. Masz ochotę na sikanie? -Nie!!!!! -To może małe sranko? ******************************************************************* Facet wyjeżdżając na wczasy zostawił swojemu bratu kota, żeby ten nim się opiekował. Wczasowicz dzwoni po tygodniu z wakacji i pyta się brata jak tam jego kot. - No stary... Niestety przykro mi, ale Twój kot zdechł. - Ehhh, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za dwa dni i Ty byś powiedział, że spadł z dachu i leży u weterynarza połamany, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni powiedziałbyś, że mimo największych wysiłków weterynarza mój kociak zdech... No ale cóż stało się, powiedz mi lepiej co tam u mamy? - No więc widzisz... Mama siedzi na dachu i nie chce zejść... *********************************************************************** Stoi chłop po szkołą. Wtem otwiera się okno, wychyla się nauczycielka i woła: - Hej! Na dziecko czekacie? Chłop rozejrzał się wkoło, popatrzył po sobie... - Nieee, ja to z piwa mam...
— 12.06.2008, 12:05:16
Dziewczyna z chłopakiem wpadli do pubu na parę drinków. Siedzą, dobrze się bawią, i nagle kobieta zaczyna mówić o nowym drinku. Im więcej o nim mówi, tym bardziej się podnieca i w końcu namawia chłopaka, aby go skosztował. Chłopak się zgadza i pozwala, by zamówiła mu tego drinka. Barman podaje drinka i umieszcza na stole następujące składniki: solniczkę, kieliszek śmietankowego likieru Baileys oraz kieliszek soku z limonki. Chłopak patrzy na składniki z głupią miną, więc dziewczyna mu tłumaczy: "Po pierwsze, sypiesz trochę soli na język, po drugie - wypijasz kieliszek Baileya i trzymasz w ustach, a następnie zapijasz wszystko sokiem z limonki." Chłopak, pragnąc zadowolić dziewczynę, robi to, co mu kazała. Sypie sól na język - słone, ale OK. Dalej idzie likier - gładki, aromatyczny, bardzo przyjemny... Wporzo! W końcu bierze kieliszek z limonką... Wpierwszej sekundzie uderza go w podniebienie ostry smak soku z limonki,w drugiej sekundzie Baileys się zwarza, w trzeciej - słono-zwarzono-gorzki smak daje mu w przełyk. To wywołuje, oczywiście, odruch wymiotny, ale nie chcąc sprawić dziewczynie przykrości, przełyka z trudem. Kiedy udaje mu się opanować, obraca się do dziewczyny. Ta usmiecha się szczerze i szeroko: "I jak? Smakowało? Ten drink nazywa się "Zemsta za Loda." ******************************* W Harlemie pięciu murzynów napadło i zaczęło tarmosić niemieckiego turystę. Niemiec zaczął krzyczeć: - Nein, nein! ...no i przybiegło jeszcze czterech... *********************************** Okolice Lublina. Zapadła wiocha. Ławka przed spożywczo-monopolowym "U Hanki". Miejscowa elyta odbija owocowe-mocne. Wszyscy ciągną z gwinta - jeden nie pije. - Dlaczego nie pijesz? - pytają zdziwieni. - Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... - wyjaśnia abstynent. Następnego dnia - na wielkim kacu - jeden z uczestników libacji przychodzi do abstynenta: - Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Już nie mogę tak dalej... Daj mi adres tego lekarza... - Jakiego lekarza? To nasz kowal. Facio podziękował i udał się do kowala: - Chciałbym przestać pić... Podobno pomaga hipnoza i kodowanie... proszę... - Zdejmuj spodnie i wypnij się - odpowiada kowal. Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę kowala. Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku "obraca" go przez pół godziny. Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi: - Wypijesz - całej wsi opowiem.... *********************************** Młody polak zachęcony apelem Tuska wrócił do kraju, na ojcowiznę. Pewnego ranka ojciec powiedział: - Wyrzuć gnój. - What? - Łot krowy i łot świń *********************************** Mała firma podupada finansowo. Szef przychodzi do swych kilku pracowników. - Wiecie, że nie wiedzie się nam ostatnio najlepiej. Niestety, muszę kogoś zwolnić. Nie podjąłem jeszcze decyzji kogo. Może ktoś z Was dobrowolnie odejdzie? Zastanówcie się. Wszyscy spojrzeli po sobie. Murzyn mówi: - Mnie nie możesz zwolnić. To byłby rasizm! - Mnie też nie - mówi jedyna kobieta - to byłby seksizm! - Mnie tymbardziej - odzywa się kulawy dziadek - to byłaby dyskryminacja niepełnosprawnych! Spojrzenia wszystkich powędrowały w kierunku młodego, pracowitego człowieka. - Hmmm - mówi powoli chłopaczek - coś mi się ostatnio zdaje, że chyba jestem gejem... ******************************** Rozmawia dwóch przyjaciół: - Słyszałem, że twoja Teściowa miała wypadek. - Tak, szła do piwnicy po ziemniaki na obiad, na schodach potknęła się i skręciła kark. - I co zrobiliście?? - Spaghetti. ******************************* Każdy Chińczyk powinien w życiu zrobić trzy rzeczy: - buty - dżinsy - magnetofon ****************************
— 27.02.2008, 17:46:24
Zblizaja sie swieta. Do drzwi puka Cyganka. Otwiera facet. -Kup pan dziecko. Niedrogo, tylko 100 zl. -Nie ma mowy, nie potrzebuje. -Bardzo pana prosze, tylko 80 zl. -Nie chce. -Ale to okazja 70 zl. - No ... dobra. Dawaj pani to dziecko. Mija rok. Znowu przed swietami Cyganka puka do drzwi. otwiera facet. -Panie kup pan dziecko. Tanio, tylko 80 zl. -Nie potrzebuje. nie chce. Niech pani sobie idzie. -Ale panie, tanio, tylko 60 zl. -Nie chce, powiedzialem juz, ze nie jest mi potrzebne. -Ale niech sie pan zastanowi, tylko 40 zl. -Niech bedzie. Niech pani da to dziecko. Mija rok. Do drzwi dzwoni cyganka. -Panie, kup pan dziecko. -Niech mi pani nie zawraca glowy. -Ale to okazja, tylko 40 zl. -Nie chce, niech mnie pani zostawi w spokoju. -Ale bardzo tanio, tylko 20 zl. -Nic z tego w tym roku mnie pani nie namówi, mamy karpia. ****************************************** Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju. - Jak się nazywasz? - Jurek - odparł nowy. Szef się skrzywił: - Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko? - Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany. - Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę. ************************************************ U pewnego fotografa z poczytnego czasopisma zamówiono serię zdjęć wielkiego pożaru lasu. Ustalono, że na lotnisku będzie czekał na niego samolot, który zabierze go nad płonący las. Fotograf stawił się o ustalonej porze na lotnisku, gdzie rzeczywiście czekała na niego mała Cessna. Wrzucił więc do środka swój sprzęt, zajął miejsce i wykrzyknął: \"No to lecimy!\". Samolocik podkołował pod wiatr, wystartował i po chwili byli już w powietrzu, choć lecieli jakby nieco chwiejnie. - Leć nad północną granicą ognia - powiedział fotograf. - I zrób parę okrążeń na małej wysokości. - Po co? - spytał pilot lekko zdenerwowanym głosem. - Bo muszę zrobić zdjęcia! Jestem fotografem i płacą mi za robienie zdjęć! - odparł nieco zirytowany fotograf. Po krótkiej pauzie pilot zapytał: - Chcesz powiedzieć, że ty nie jesteś instruktorem latania??? ****************************************************** Mąż wraca do domu po całym dniu w pracy, zmęczony, spocony, śmierdzący, kładzie się na kanape, włącza telewizor... Chwilę potem do domu wraca żona, wącha \"domowe powietrze\" i pyta: - kochanie... brałeś prysznic? - nosz k(...)wa.. jak coś w tym domu zginie to zawsze na mnie! ******************************************************** Dwóch studentów biologii rozmawia po egzaminie. - I co napisałe? na to pytanie \"Po co jest zgrubienie na końcu członka\"? - Napisałem, że po to by sprawić większą przyjemność dziewczynie... - To ja pewnie mam dwóje... - A co napisałe?? - Żeby się ręka nie ześlizgiwała... ***********************************************************
— 25.08.2007, 21:52:26
Zblizaja sie swieta. Do drzwi puka Cyganka. Otwiera facet. -Kup pan dziecko. Niedrogo, tylko 100 zl. -Nie ma mowy, nie potrzebuje. -Bardzo pana prosze, tylko 80 zl. -Nie chce. -Ale to okazja 70 zl. - No ... dobra. Dawaj pani to dziecko. Mija rok. Znowu przed swietami Cyganka puka do drzwi. otwiera facet. -Panie kup pan dziecko. Tanio, tylko 80 zl. -Nie potrzebuje. nie chce. Niech pani sobie idzie. -Ale panie, tanio, tylko 60 zl. -Nie chce, powiedzialem juz, ze nie jest mi potrzebne. -Ale niech sie pan zastanowi, tylko 40 zl. -Niech bedzie. Niech pani da to dziecko. Mija rok. Do drzwi dzwoni cyganka. -Panie, kup pan dziecko. -Niech mi pani nie zawraca glowy. -Ale to okazja, tylko 40 zl. -Nie chce, niech mnie pani zostawi w spokoju. -Ale bardzo tanio, tylko 20 zl. -Nic z tego w tym roku mnie pani nie namówi, mamy karpia. ****************************************** Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju. - Jak się nazywasz? - Jurek - odparł nowy. Szef się skrzywił: - Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko? - Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany. - Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę. ************************************************ U pewnego fotografa z poczytnego czasopisma zamówiono serię zdjęć wielkiego pożaru lasu. Ustalono, że na lotnisku będzie czekał na niego samolot, który zabierze go nad płonący las. Fotograf stawił się o ustalonej porze na lotnisku, gdzie rzeczywiście czekała na niego mała Cessna. Wrzucił więc do środka swój sprzęt, zajął miejsce i wykrzyknął: "No to lecimy!". Samolocik podkołował pod wiatr, wystartował i po chwili byli już w powietrzu, choć lecieli jakby nieco chwiejnie. - Leć nad północną granicą ognia - powiedział fotograf. - I zrób parę okrążeń na małej wysokości. - Po co? - spytał pilot lekko zdenerwowanym głosem. - Bo muszę zrobić zdjęcia! Jestem fotografem i płacą mi za robienie zdjęć! - odparł nieco zirytowany fotograf. Po krótkiej pauzie pilot zapytał: - Chcesz powiedzieć, że ty nie jesteś instruktorem latania??? ****************************************************** Mąż wraca do domu po całym dniu w pracy, zmęczony, spocony, śmierdzący, kładzie się na kanape, włącza telewizor... Chwilę potem do domu wraca żona, wącha "domowe powietrze" i pyta: - kochanie... brałeś prysznic? - nosz k(...)wa.. jak coś w tym domu zginie to zawsze na mnie! ******************************************************** Dwóch studentów biologii rozmawia po egzaminie. - I co napisałe? na to pytanie "Po co jest zgrubienie na końcu członka"? - Napisałem, że po to by sprawić większą przyjemność dziewczynie... - To ja pewnie mam dwóje... - A co napisałe?? - Żeby się ręka nie ześlizgiwała... ***********************************************************
— 25.08.2007, 21:52:26
Milicjant z drogówki zatrzymuje luksusowego Bentley’a za przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Bentley zatrzymuje się majestatycznie, bezszelestnie opuszcza się przyciemniana szyba. - Inspektor Pietrow. Poproszę dokumenty. Z okna wysuwa się ręka z pięciotysięczno-rublowym banknotem. Inspektor zręcznym ruchem umieszcza banknot w kieszeni swojego munduru. Milicjant: - Wszystkiego najlepszego! Proszę się postarać na przyszlość nie przekraczać dopuszczalnej prędkości... Z okna wysuwa się ponownie ręka z banknotem. - I proszę uważać, bo za następnym zakrętem stoi druga ekipa... Kolejny banknot znika niepostrzeżenie w kieszeni munduru. - Pracuję tutaj we wtorki i czwartki od 8 rano do 15.00. Zapamiętałem pański numer, w te dni może Pan jeździć spokojnie, tak jak Pan lubi... Następne 5 tysięcy rubli znika w kieszeni milicjanta. - Szczęścia życzę, zdrowia Panu i rodzinie, mądrych dzieci, powodzenia w biznesie, żeby piesek zostawał championem na wystawach międzynarodowych... Znowu ręka w kieszeni z banknotem. Inspektor stoi kilka chwil z bardzo zamyśloną miną. Po chwili uśmiecha się i mówi: - A teraz powiem wierszyk... ******************************************* Był sobie kiedyś taki gość Nowak. Nowaka wszyscy znali. Zatrudnił sie on w elitarnej firmie meblarskiej, która swoje wyroby sprzedawała tylko i wyłącznie politykom i milionerom. Co jakiś czas do fabryki przyjeżdżali prezydenci państw, aby sprawdzić ofertę firmy. No i przyjechał prezydent Rosji Putin. Kierownik firmy skacze obok niego prawie mu ręce całuje, aby tylko coś sprzedać, a prezydent po pewnym czasie pyta... -Pracuje tu u was podobno taki gość o nazwisku Nowak? -Tak pracuje - odp. kierownik -To dajcie mi go tutaj szybciutko... Nie minęło 5min Nowak był już przy Putinie... - Cześć Nowak!!!! Stary kope lat co słychać!!! - Krzyczał radośnie Putin Nowak z uśmiechem na twarzy przywitał się... -Cześć Władimir! Co tam u Ciebie... Po całej już wizycie gości kierownik pyta Nowaka - Nowak! Skąd ty znasz Putina?! -A no wie pan kierownik człowiek był młody... wódeczka, piwo, dupeczki, ogniska i takie tam szaleństwa ... Nie miną miesiąc do fabryki przyjechał George W. Bush. I znów podobna sytuacja... G.W. Bush ogląda ofertę firmy i pyta kierownika o Nowaka. Kierownik zdziwił sie lekko, ale cóż nasz klient nasz pan. Nie minęło 5min Nowak był już przy Bushu - Cześć Nowak!!!! Stary kope lat co słychać!!! - Krzyczał radośnie Bush Nowak z uśmiechem na twarzy przywitał się... -Cześć George! Jak żona jak dzieci? Po całej już wizycie gości kierownik pyta Nowaka - Jego też znasz? W ogóle kogo Ty Nowak do jasnej cholery jeszcze znasz z tych \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\"wielkich\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\ \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\" - A np. znam Ojca Świętego znam bardzo dobrze. - Nie wierze jak nie zobaczę - odparł kierownik firmy. Nie miną miesiąc i już Nowak, kierownik i reszta załogi była na pielgrzymce w Watykanie Wszyscy stanęli sobie w pierwszym rzędzie przy barierkach. - Kierowniku to ja już pójdę i za chwilę będę w oknie z Papieżem - odparł Nowak i znikną gdzieś w tłumie. I rzeczywiście w oknie pojawia się Nowak i Ojciec Święty. Nagle jakieś poruszenie na dole przy barierkach... podjeżdża karetka i zabierają Kierownika do szpitala. Nowak przychodzi do szpitala, a tam na pół martwy Kierownik zobaczywszy Nowaka mówi: - To że znasz Putina to przeboleję, to że znasz Busha też przeboleję ale gdy pojawiłeś się w tym oknie i mongolska pielgrzymka pyta się z kim stoi Nowak to tego nie wytrzymam! ******************************************************** Jeden Zyd do drugiego Zyda : - znalazbys mi jakas bogata wdowke, taka, zeby miala duzo kasy na koncie, kamienice, samochod i cipke jak 50 groszy - a znam jedna , ma duzo pieniedzy na koncie , az 5 kamienic, az 4 samochody Wiec zapoznal go z wdowa, byl slub, po nocy poslubnej sie spotykaja ... Jeden Zyd pyta drugiego : - no i jak ? - aaaa daj spokoj ... - co sie stalo ? cos nie tak ? - pewnie ze nie tak - no jak , ma kupe kasy na koncie ? - ma - ma 5 kamienic ? - ma - ma 4 autka - ma - to o co chodzi ... ? - ma cipke ale nie jak 50 groszy tylko jak 5 zlotych ... - eeee , sluchaj , jak ma kupe forsy , ma kilka kamienic , kilka samochodow a Ty sie o 4,50 targujesz ? _________________
— 25.08.2007, 21:52:07
Milicjant z drogówki zatrzymuje luksusowego Bentley’a za przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Bentley zatrzymuje się majestatycznie, bezszelestnie opuszcza się przyciemniana szyba. - Inspektor Pietrow. Poproszę dokumenty. Z okna wysuwa się ręka z pięciotysięczno-rublowym banknotem. Inspektor zręcznym ruchem umieszcza banknot w kieszeni swojego munduru. Milicjant: - Wszystkiego najlepszego! Proszę się postarać na przyszlość nie przekraczać dopuszczalnej prędkości... Z okna wysuwa się ponownie ręka z banknotem. - I proszę uważać, bo za następnym zakrętem stoi druga ekipa... Kolejny banknot znika niepostrzeżenie w kieszeni munduru. - Pracuję tutaj we wtorki i czwartki od 8 rano do 15.00. Zapamiętałem pański numer, w te dni może Pan jeździć spokojnie, tak jak Pan lubi... Następne 5 tysięcy rubli znika w kieszeni milicjanta. - Szczęścia życzę, zdrowia Panu i rodzinie, mądrych dzieci, powodzenia w biznesie, żeby piesek zostawał championem na wystawach międzynarodowych... Znowu ręka w kieszeni z banknotem. Inspektor stoi kilka chwil z bardzo zamyśloną miną. Po chwili uśmiecha się i mówi: - A teraz powiem wierszyk... ******************************************* Był sobie kiedyś taki gość Nowak. Nowaka wszyscy znali. Zatrudnił sie on w elitarnej firmie meblarskiej, która swoje wyroby sprzedawała tylko i wyłącznie politykom i milionerom. Co jakiś czas do fabryki przyjeżdżali prezydenci państw, aby sprawdzić ofertę firmy. No i przyjechał prezydent Rosji Putin. Kierownik firmy skacze obok niego prawie mu ręce całuje, aby tylko coś sprzedać, a prezydent po pewnym czasie pyta... -Pracuje tu u was podobno taki gość o nazwisku Nowak? -Tak pracuje - odp. kierownik -To dajcie mi go tutaj szybciutko... Nie minęło 5min Nowak był już przy Putinie... - Cześć Nowak!!!! Stary kope lat co słychać!!! - Krzyczał radośnie Putin Nowak z uśmiechem na twarzy przywitał się... -Cześć Władimir! Co tam u Ciebie... Po całej już wizycie gości kierownik pyta Nowaka - Nowak! Skąd ty znasz Putina?! -A no wie pan kierownik człowiek był młody... wódeczka, piwo, dupeczki, ogniska i takie tam szaleństwa ... Nie miną miesiąc do fabryki przyjechał George W. Bush. I znów podobna sytuacja... G.W. Bush ogląda ofertę firmy i pyta kierownika o Nowaka. Kierownik zdziwił sie lekko, ale cóż nasz klient nasz pan. Nie minęło 5min Nowak był już przy Bushu - Cześć Nowak!!!! Stary kope lat co słychać!!! - Krzyczał radośnie Bush Nowak z uśmiechem na twarzy przywitał się... -Cześć George! Jak żona jak dzieci? Po całej już wizycie gości kierownik pyta Nowaka - Jego też znasz? W ogóle kogo Ty Nowak do jasnej cholery jeszcze znasz z tych \\\\\\\"wielkich\\ \\\\\" - A np. znam Ojca Świętego znam bardzo dobrze. - Nie wierze jak nie zobaczę - odparł kierownik firmy. Nie miną miesiąc i już Nowak, kierownik i reszta załogi była na pielgrzymce w Watykanie Wszyscy stanęli sobie w pierwszym rzędzie przy barierkach. - Kierowniku to ja już pójdę i za chwilę będę w oknie z Papieżem - odparł Nowak i znikną gdzieś w tłumie. I rzeczywiście w oknie pojawia się Nowak i Ojciec Święty. Nagle jakieś poruszenie na dole przy barierkach... podjeżdża karetka i zabierają Kierownika do szpitala. Nowak przychodzi do szpitala, a tam na pół martwy Kierownik zobaczywszy Nowaka mówi: - To że znasz Putina to przeboleję, to że znasz Busha też przeboleję ale gdy pojawiłeś się w tym oknie i mongolska pielgrzymka pyta się z kim stoi Nowak to tego nie wytrzymam! ******************************************************** Jeden Zyd do drugiego Zyda : - znalazbys mi jakas bogata wdowke, taka, zeby miala duzo kasy na koncie, kamienice, samochod i cipke jak 50 groszy - a znam jedna , ma duzo pieniedzy na koncie , az 5 kamienic, az 4 samochody Wiec zapoznal go z wdowa, byl slub, po nocy poslubnej sie spotykaja ... Jeden Zyd pyta drugiego : - no i jak ? - aaaa daj spokoj ... - co sie stalo ? cos nie tak ? - pewnie ze nie tak - no jak , ma kupe kasy na koncie ? - ma - ma 5 kamienic ? - ma - ma 4 autka - ma - to o co chodzi ... ? - ma cipke ale nie jak 50 groszy tylko jak 5 zlotych ... - eeee , sluchaj , jak ma kupe forsy , ma kilka kamienic , kilka samochodow a Ty sie o 4,50 targujesz ? _________________
— 25.08.2007, 21:52:07
mąsz świetne zdjęcia i zbawne dowcipy:-)No tak - dobry smaki poczucie humoru z reguły idą w parze!
Zajebiste sterylne i sliczne folio :) pozdrawiam!
Rewelacyjna galeria z nietuzinkowymi ciekawymi pomysłami i świetną realizacją! Bardzo mi się podoba, więc wędruje do ulubionych;)
wspaniale folio.... uwielbiam, pozdr
Hey, swietne folio, bardzo plastyczne prace! Jestem pelny podziwu.
Mam wrażenie, że Twoje prace są szalenie przemyślane - matematyczne choć pewnie się mylę a fotki są super i tło - jestem pełen uznania. Pozdrawiam PiotrPP