Peiter-założyłem, pewnie trochę naiwnie, że Syda udałoby się mimo wszystko choć odrobinę zdyscyplinować, ale zapewne diament przestałby wówczas świecić.
Co do pozostałych członków zespołu, pozwolę sobie delikatnie zaprotestować:)
Trudno uznać wyłącznie za "rzemieślnicze" takie płyty jak Atom Heart Mother, Meddle czy Dark Side…ale to tylko moje zdanie:) Pozdrawiam serdecznie!
listener - gdyby Syd został dłuzej - chlopcy niczego dobrego juz by nie stworzyli, predzej zaćpali by sie na smierć. To był jednorazowy błysk geniuszu - nie do powtórzenia. Wielki niesdyscyplinowany artysta odszedł, pozostali to byli rzemieslnicy. W latach 70tych technika i pieniadze pozwolily im stworzyc plyty, ktore uważane są za wielkie, ale dla mnie to będą zawsze rzemieslnicy. czywiście to tylko moje zdanie.
Nie widziałem:) Ale potwierdzam, koncert zrobił na mnie ogromne wrażenie. To było niesamowite przeżycie. Do dziś nie mogę dojść do siebie:) Tylko dla Echoes warto było tam być.
To prawda, bliżej się nie dało. Starałem się jak mogłem:) Pozdrawiam!
Zbyt ogólny plan, ale rozumiem że bliżej się nie dało? Nie widziałem na żywo, więc żadnych emocji nie wywołuje. Pozdrawiam.
;)
Peiter-założyłem, pewnie trochę naiwnie, że Syda udałoby się mimo wszystko choć odrobinę zdyscyplinować, ale zapewne diament przestałby wówczas świecić. Co do pozostałych członków zespołu, pozwolę sobie delikatnie zaprotestować:) Trudno uznać wyłącznie za "rzemieślnicze" takie płyty jak Atom Heart Mother, Meddle czy Dark Side…ale to tylko moje zdanie:) Pozdrawiam serdecznie!
listener - gdyby Syd został dłuzej - chlopcy niczego dobrego juz by nie stworzyli, predzej zaćpali by sie na smierć. To był jednorazowy błysk geniuszu - nie do powtórzenia. Wielki niesdyscyplinowany artysta odszedł, pozostali to byli rzemieslnicy. W latach 70tych technika i pieniadze pozwolily im stworzyc plyty, ktore uważane są za wielkie, ale dla mnie to będą zawsze rzemieslnicy. czywiście to tylko moje zdanie.
Ciekawe jak potoczyłyby się losy zespołu gdyby Syd pozostał w nim choć trochę dłużej...
Syd -geneza sukcesu, przypomniał mi się King Crimson koncert z 2000 roku w poznańskiej arenie, -kontynuatorzy floydowskiego psychodela sprzed lat
oddałbym wszystkie solówki Gilmura i wszystkie utwory Łotersa za jakąkolwiek kompozycje Baretta z pierwszej plyty Flojd i singli
Nie dołujcie mnie, Waters w Poznaniu wystawił operę, ale ja wolałbym resztę składu mimo wszystko, a solówkę Gilmoura usłyszeć na żywo zawsze marzyłem
I Fat Old Sun :) Nie spodziewałem się, że to zagrają:))
dlaczego mnie tam nie było??????
No i jeszcze dla Astronomy domine
Baretofilów także pozdrawiam:)
Nie widziałem:) Ale potwierdzam, koncert zrobił na mnie ogromne wrażenie. To było niesamowite przeżycie. Do dziś nie mogę dojść do siebie:) Tylko dla Echoes warto było tam być.
I_gnac/ dużo straciłeś
byłem duchem cała noc z trójką, ponoć muzyka była wielkim show'em w przeciwieństwe do Jarra, widziałeś może Kaczkowskiego ?
a mnie tam nie bylo...
a dla Baretofilów a zarazem WatersoGilmourofobów?