Opis zdjęcia
Z cyklu „Ogród mój ogromny...”. Pozdrawiam odwiedzających i życzę miłego w polu pląsania. [Skan negatywu. 100% kadru. Obiektyw standard. Odległość od pierwszego planu ok. 30 cm. z całkowicie otwartą przesłoną. Nie odszumiane – tak mi się bardziej podoba] :{)
ladne
samotnie bedac rozl sobie posrodku zieleni, wybiwszy sie nad nia rozowiejaca sie glową chwalic sie zaczal, chwil minie kilka i juz pokaze jak latac potrafi ot cala tajemnica kolczastego
ładne
A popatrz jeszcze na 913507. Tam to już zupełnie inna bajka, bo tło jest ruchome. To wartko płynący strumyk, w którym igrało wesoło słonko. Patrząc przez obiektyw widzisz tylko skaczące refleksy, ale jak to złapie klisz w ułamku sekundy, nie jesteś w stanie przewidzieć. Zrobiłem pięć ekspozycji jedna po drugiej - za każdym razem efekt był inny. Raz sześciokąty, raz koła, raz elipsy, to znów bezkształtne plamki... :{)
Ano widzisz, Wrobldobie, ładnie opisałeś to, co ja nazwałem "amatorskim fotografowaniem". Wracając do chłopskiego rozumu: na matówce możesz zobaczyć tylko stopień rozmycia, ale nie zobaczysz rodzaju rozmycia i różnych drobnych ciekawostek, z prostej przyczyny. Światło jest kierowanie na matówkę lustrem i załamauje się kilkukrotnie w pryzmacie, zanim dotrze do twojego oka. Tymczasem przy ekspozycji lustro się podnosi i światło z obiektywu wędruje prosto na kliszę. Przy odbiciach i załamaniach promień świetlny ulga różnym trasformacjom. Bardzo często na matówce nie widzisz efektów świetlnych, które pojawiają się na kliszy, a może być i na odwrót. :{)
Powiem szczerze, ze na zdjeciu z byczkami lezkowate plamki zobaczylem dopiero w domu, ale wczesniej moglem nie widziec ich glownie z powodu zaaferowania, ktore wciaz nieodlacznie towarzyszy mi, kiedy robie zdjecia ;-). Rzecz wymaga glebszego zbadania, ale tak na chlopski rozum to na matowce powinno byc wszystko widac ;-).
Wrobldobie => no i co, widzisz..?? :{)
Siwis: no niby na matowce wszystko powinno byc widac, jesli tylko aparat umozliwia podglad glebi ostrosci...
Bo jeżeli chodzi o samo zdjęcie, to skłaniam się ku słowu „przysłona” a przyznam się, że oset jakoś tak mniej mi się kojarzy z nocą świętojańską, chociaż uroku mu nie można zaprzeczyć :)
ostre foto .. dzieki za miłe zainteresowanie moimi studiami... będę nieskroman i przyznam sie że moja średnia to4,5 ...pozdrawiam
Jacek67 => Staram się, jak mogę. A Twoje porównanie traktuję, jako delikatne zasugerowanie, że przynudzam czasami... Do dziś prześladują mnie opisy przyrody w "Chłopakach"... :{)))))
Darec_C => Faktycznie upał w tym dniu był ogromny. Cieszy mnie, że można to dostrzec w obrazie... :{) Sza2004, Kapelusik F-y, Grażyna22 => Witam, pozdrawiam i dziękuję za opinie. :{)
SzafirA => No oczywiście, że jeśli swiętojańska, to noc - z jej obrzędami, tajemnicą, ziołami, ogniskami, wiankami, dziewczętami, wróżbami, tańcami i z całą legendarną starosłowiańską tradycją... I właśnie dlatego tytuł tego zdjęcia jest "dzień świętojański"... :{))))))) Pozdrawiam letnio (letnio od lata, nie od nie gorąca...) :{)
Nie odszumione i nie odchwaszczone:)))) Ale piękne w kolorkach:)) Pozdr
:)))))) = > ja Cię siwis mogę czytać do samego zarania , operujesz słowem pisanym porownywalnie do Stasia Reymonta :P
Impresja przyjemna. Coś jakby rozedrgane powietrze od upału.
;) hehehe
W noc świętojańską szuka się kwiatu paproci, w dzień świętojański, poprostu-Siwis znalazł kwiat ostu;)
rozpląsany Kupła z rozwichrzonym włosem :) dla mnie świętojański to bardziej wieczór, noc... rozmycie b wazne/ pozdr
Wrobldobie => Dziękuję za przyczynek do dyskusji. To i ja dodam, że rodzaj rozmycia nie zależy tylko od rodzaju obiektywu. Z praktyki wiem, że operując tym samym obiektywem, można uzyskać bardzo różne efekty rozmycia tła. A zależy to od parametrów ekspozycji, oświetlenia, warunków atmosferycznych (np. wilgotność powietrza), rodzaju tła, i pewnie jeszcze kilku innych. Ale przy amatorskim fotografowania (jak ja to robię) i tak efekt, jaki otrzyma się na kliszy (jeśli chodzi o rozmycie) jest wielką niewiadomą w momencie uwalniania migawki... Pozdrawiam :{)
Kozia => Dzięki wielkie za tą wypowiedź. Nie zawiodłem się na Tobie. Wreszcie ktoś napisał o temacie zdjęcia, co dla mnie w fotografii najważniejsze. Tytuł zdjęcia wziął się stąd, że kojarzy mi się ten obrazek z początkiem lata, długim, bardzo jasnym dniem, wybujałą już zielonością, ciepłą pogodą... A roślina, taka zwykła, sięrmiężna w pewien sposób, wygięta jakby w pląsie jakimś wśród łąk, przywodzi na myśl Kupałę i obrzędy starosłowiańskie z nim związane... Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :{)
Mercedes to nie jest dobry przyklad :-)))
A czemu "wyjatkowo"? :-P :-)))
I ja się zgodzę, całkiem wyjątkowo :P ze wszystkimi trzema wypowiedziami poprzednika :) i dodam od siebie, całkiem po chłopsku, że przyjęte jest, iż Mercedes jest ładniejszy od Syrenki, chociaż nie wszyscy muszą to akceptować, ale generalnie można „ładniość” bokeha podciągnąć gdzieś (szumnie) pod kanon piękna, chociaż tutaj już Cyberiada zaczyna się kłaniać i Kobyszczę :)))
To prawie tak jak z ostrym rysowaniem obiektywow... generalnie im ostrzej rysuje, tym lepiej - ale i takim, ktory rysuje miekko, tez mozna zrobic dobre zdjecie, jak sie to umie wykorzystac.
Ale to oczywiscie nie oznacza, ze mniej idealny bokeh nie daje sie tworczo wykorzystac. Widzialem bardzo ladne zastosowanie obiektywow lustrzanych, gdzie charakterystyczne obwarzanki nie tylko nie przeszkadzaly, ale wrecz pelnily swoja role w zdjeciu...
Z ta definicja, ktore rozmycie ladne, a ktore nie, to oczywiscie jest to pewne (aczkolwiek dosc trafne) przyblizenie. Jesli nieostry obraz czarnego punktu jest w srodku najciemniejszy i rownomiernie jasnieje we wszystkich kierunkach az do zanikniecia, wtedy nieostrosci faktycznie beda nieostre, w tle nie beda majaczyly i tanczyly jakies dziwne nierzeczywiste ksztalty, to co ma nieostrym byc, bedzie lagodnie sie rozmywac. W przeciwnych przypadkach w miejscach nieostrosci pojawiaja sie jakies dziwne, nierzeczywiste kreski, obwarzanki, czy tez jak np. u mnie - lezki.
Podchodząc bardzo subiektywnie, szumy przeszkadzają mi w odbiorze niektórych zdjęć, przedstawiających głównie pejzaże, natomiast jeśli chodzi o ujęcia tego typu, to równiez wolę, gdy tło sobie szumi... ładnie zakomponowany kadr, pewna "bajkowość" się wkradła (a dzień świętojański i tak mi się z Nocą Kupały kojarzy)... pozdrawiam...
a tu jak zawsze zachwycajaco.. pieknie z trescia mila dla duszy i obrazem milym dla oka (:
oooooooo kurde, ale ostre .że aż boli ;-) piękne tło
Mamutku => Nijak się odezwać do Cibie nie można poprzez Twoją przegródkę, więc tutaj chcę Ci podziękować za wszystkie opinie pod moimi zdjęciami. Gdybyś odezwała się na mojego maila (tego w przgródce), to napiszę Ci o czymś, o czym nie mogę napisać publicznie. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za częste odwiedziny... :{)
Druidzie Piotrze => Obiecać, nie obiecam... Ale jak stoi napisane w moim "Credo": trzeba umieć marzyć! Może się kiedyś przytrafi. A poznanie Młodego Druida jest dodatkową motywacją. :{) A z tą wikipedią bardzo celnie, bardzo celnie, jeśli dobrze Pana zrozumiałem... ;{) Czytanie ksiąg ujmy nie przynosi, a nie czytanie nie przynosi zaszczytu... Moje powiedzenie, że "ksiąg mądrych nie czytałem" ma podtekst satyryczno szyderczy i odnosi się do zalewu tzw. podręczników fotografii. Moja opinia o nich nie nadaje się do publikacji... :{) I tak oto, mrużąc błazeńsko oko, pozdrawiam Pana serdecznie :{)
Malczer => No i patrz pan! Takie mądre słowo, a takie brzydkie – nigdy mi przez gardło i klawiaturę nie przejdzie, he, he... Jakoś lubię mówić i pisać po polsku, a jak tu odmieniać takie paskudztwo??? Co to jest rozmycie poza głębią ostrości, to wiem od pacholęctwa. Wiem też, że takie rozmycie może się bardziej lub mniej podobać, albo wcale nie podobać, gdy się widzi wykonaną fotografię. Zadziwia mnie natomiast definicja, która a priori określa które rozmycie jest ładne, a które brzydkie!!! I tak się zastanawiam w swoim prostym rozumie, czy w ocenie estetyki nieostrości nie liczy się zupełnie korelacja między rozmyciem a obiektem ostrym? No ale pewnie stąd mam takie wątpliwości, bo ksiąg mądrych nie czytałem... Tak, czy owak, bardzo dziękuję za przybliżenie mi znaczenia tego dziwnego słowa. :{)
Widzę, że Siwis nietylko zdjęcia robi, ale malować potrafi :):):) Z wielką przyjemnością to malarskie dokonanie się ogląda... serdeczności :)
"Kadr książkowy" - to nie był zarzut. Przecież, to, że robisz kadry książkowe nie oznacza, że musiałeś jakieś czytać.
"kiedyś przywiozę pokazać. :{)" - obiecujesz? Z niecierpliwością czekam na odwiedziny od ilu to już lat? Jeśli chodzi o bokeh to po pierwsze ja strzeliłem ortografa, a po drugie odpowiedź już zdaje się dostałeś. Jeśli była niewystarczajaca, to tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bokeh znajdziesz więcej. I tak... miałem wątpliwości, ale jak wspomniałeś - nie to pokolenie, nie te czasy, nie te przyzwyczajenia, ale o to pretensji do mnie mieć nie możesz (:
fajnie , malarsko wyszło , takim nawet dośc grubym pędzlem ciapane :P
przyjemna fotka:) pozdr:)
b ladne
bokech -> bokeh
Malczer: calkiem ladny bokech dostales jak na Heliosa. Widziales, co mnie wyszlo - 945326 ? Snowman wprawdzie podejrzewa, ze ten egzemplarz jest zle zmontowany, ale tak czy siak nie za dobrze to wyglada ;-).
—> Druid Piotrek: w sprawie rozmycia polecam (wyjątkowo, bo tego nigdy nie robię) moje zdjęcie nr 729014 – zrobione „gołym” Zenitem z obiektywem 2/58 :) Tam tło w zasadzie zniknęło w niebycie :)))
Druid: bo to nie cyfrowka, to i o rozmycie drugiego planu latwiej. O ile w cyfrowych lustrzankach jeszcze jakos idzie, o tyle w kompaktach dobre rozmycie mozna uzyskac chyba tylko przy makro. Rzecz sie rozbija o zakresy ogniskowych - w kompaktach sa miniaturowe matryce, a co za tym idzie - bardzo krotkie ogniskowe. A zakres glebi ostrosci bardzo mocno zalezy od ogniskowej. Bodajze kwadratowo.
I jeszcze tutaj: http:// www. rickdenney. com/bokeh_test. htm
Bo odszumione/odziarnione byłoby do D. ------ Bokeh (wym. boke) to transliteracja japońskiego słowa oznaczającego rozmycie, opisującego w fotografii sposób oddawania nieostrości obiektów znajdujacych się poza głębią ostrości. Miękkie rozmycie wyodrębnia z tła główny motyw fotografii, nie odwracając od niego uwagi niepotrzebnymi szczegółami. Wykorzystywane jest to często w portretach. Piękny, kremowy bokeh, jest pojęciem nieco subiektywnym. Przejścia rozdzielające płaszczyzny znajdujące się poza obszarem ostrości powinny być płynne a plamki przedstawiające punkty mają być jaśniejsze w środku i ciemnieć ku brzegom. Przeciwnie, brzydki bokeh występuje gdy linie w nieostrości się rozdwajają a plamki przyjmują postać obwarzanków - tarczek z jaśniejszymi brzegami. Obiektywy zależnie od konstrukcji dają różną jakość rozmycia. Najważniejszy wpływ ma niecałkowite skorygowanie aberracji sferycznej. Taka właśnie jest konstrukcja obiektywów Zeissa i współczesnych japońskich standardowych obiektywów. Panuje przekonanie że bokeh obiektywów stałoogniskowych jest nieporównywalnie lepszy od zoomów. Dobrym przykładem wpływu korekcji aberracji sferycznej na rozmycie są obiektywy Nikkor z serii DC (ang. defocus control). Oprócz pierścienia przysłony mają one też drugi, poruszający sekcją soczewek korygujących. Możemy w ten sposób uzyskać bokeh od obwarzanka przez neutralny aż do tarczek jak z prostych obiektywów symetrycznych. Generalnie panuje zasada, iż im więcej listków przelsłony tym bardziej jej otwór jest okrągły, a co za tym idzie - bokeh ładniejszy. Widać to doskonale na przykładzie obiektywów Canon 50/1,4 (8 listków) i 50/1,8 (5 listków). Bokeh tego pierwszego jest nieporównywalnie lepszy. Obiektywy lustrzane znane są z wyjątkowo nieprzyjemnego bokeh przedstawiając punkty poza płaszczyzną ostrości jako jasne krążki ze znacznie ciemniejszym wnętrzem.
bardzo łądnie umieszczony w kadrze.. przyjemne, pozdrawiam
Iglasta => A to z takiej rowerowej wycieczki, na którą zapomniałem pierścieni zabrać. Zły byłem ogromie, gdy się zorientowałem, i w tej złości gołym obiektywem takie sobie zdjątko zrobiłem... :{))
Turdanko, Mlisiu => dzięki serdeczne za opinie :{) Monika512 => słusznie zauważone, tło fatycznie takie akwarelkowe jest. A 512 to dwa do potęgi dziewiątej, o ile dobrze pamiętam..?? Pozdrawiam :{)
Druid => A co do książkowego kadrowania, to ksiąg mądrych nie czytałem... Opieram się wyłącznie na własnym poczuciu estetyki i tym, co Ojciec nauczył... Przy okazji poproszę Cię o wyjaśnienie pojęcia "bokech/h" (nie wiem jak się pisze, bo dwie szkoły tu widzę). I to zupełnie poważna prośba - naprawdę nie wiem, co to znaczy... :{)
Witaj Druidzie. Taka mnie refleksja naszła, że dla pokolenia cyfrowego pewne zjawiska wydają się stworzone przez komputer... A to przecież komputer naśladuje rzeczywistość, a nie odwrotnie. Gdybyś się uczył robić zdjęcia na prymitywnych (z dzisiejszego punktu widzenia)aparatach fotograficznych, nawet bez dalmierza i światłomierza, może nie dziwiłbyś się zwkłym efektom optycznym. Twoje "No, ale skoro tak piszesz, to ja Ci wierzę" wskazuje na pewne wątpliwości... He, he, jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam to na błonie - kiedyś przywiozę pokazać. :{)
:D Też mi się ze smokiem skojarzyło... tak! z kłującym -> czyt. iglastym smokiem :)) iglaste pozdrowionka!!! :)
słoneczny smok...
bokeh jak akwarela, kadr bdb, kolory wiadomo +
bardzo ładne, takie ,,cacuszko" :-) pozdrawiam
Jaaaa!!! - dawno nie byłem u Ciebie pierwszy.... jeśli kiedykolwiek byłem (:
Ładne kadrowanie książkowe (: I bardzo mi się podoba bokech - aż się wierzyć nie chce, że obiektyw sam tak pięknie rozmył (; No, ale skoro tak piszesz, to ja Ci wierzę (: