Dzien rozpoczął sie wczesnie - trzeba bylo wyjsc ze spiwora o 3 w nocy mimo iz dzien wczesniej pokonalismy ponad 1500m przewyzszenia,a pierwsza noc na wysokosci nie byla najlzejsza 4362m. O piatej ruszylismy na szczyt. W sniegu i przy silnym wietrze stanelismy na nim ok 8. Powrot do schronu byl ciezki, cali zasniezeni i zalodzeni zaszylismy sie w naszej metalowej puszce - Vallocie. Zjedlismy cos, uprzatnelismy lód z podlogi i odpoczywalismy w spiworach w temperaturze - 5 do -10 stopni, wsluchujac sie w wycie wiatru wstrząsającego co rusz budą. Pograzeni w bezruchu czekalismy az pogoda da nam szanse ruszenia dalej w dol. Tego dnia nie dala. Za to wieczorem zaczelo wpadac przez okienko troche swiatla slonecznego. Wyjrzalem za okno - szczyt Mont Blanc pieknie sie odcinal na niebieskim niebie. Ubralem zmrozone jak kamien buty, czapke, kurtke, okulary itd. i wyszedlem na zewnatrz z aparatem. Wiatr byl nadal silny, ale pod nami jak okiem siegnac ciagnelo sie przepiekne morze chmur. Tak dzien sie z nami zegnal. Moze to byla nagroda za szczyt?
Dla takich widoków warto bylo tachac ze soba te dodatkowe trzy kilogramy. Przylozylem aparat do oka i nacisnalem spust migawki.....
fajne
dziekuje za komentarze i zapraszam do wpisywania następnych. Wszystkie uwagi, szczególnie merytoryczne mile widziane
a kolory żółciuchne za bardzo , może coś by sie podkręcić przydało :) pozdrawiam
oto powód dla którego (między innymi) warto łazić w góry
Z zazdrością patrzę!!
Kolory są świetne...
dynamit :)
ładne chmurki =]
ładny widoczek - robi wrażenie ... co do kolorystyki - zgodzę się z Malczerem
Hoho! Ponad chmury tak się wspiąć. Nie windą wjechać, nie wyruszyć z trzema silnikami, nie wniesionym być, a wejść. Niezłe.
morze chmur... mam nadzieję ż w góry jeszcze powrócisz i zobaczę coś równie pięknego:)
piękne, zazdroszczę przeżyć (może nie wszystkich ;-)...)
Niezwykle piekne:))
Autorze! Gratulacje! :o)
gratuluję tej chwili.. tych wrażeń.. moge sie tylko domyślać, jak się czułeś :)
tak Jak Przedstukacz 'Wylozuwywacz' a Teraz przeczytam Autora...:o)
Pełen wypas... Jest piękne, po prostu piękne...
zawsze marzyłem o tym żeby znależć się w takim miejscu, piękny widok ;)
Dzien rozpoczął sie wczesnie - trzeba bylo wyjsc ze spiwora o 3 w nocy mimo iz dzien wczesniej pokonalismy ponad 1500m przewyzszenia,a pierwsza noc na wysokosci nie byla najlzejsza 4362m. O piatej ruszylismy na szczyt. W sniegu i przy silnym wietrze stanelismy na nim ok 8. Powrot do schronu byl ciezki, cali zasniezeni i zalodzeni zaszylismy sie w naszej metalowej puszce - Vallocie. Zjedlismy cos, uprzatnelismy lód z podlogi i odpoczywalismy w spiworach w temperaturze - 5 do -10 stopni, wsluchujac sie w wycie wiatru wstrząsającego co rusz budą. Pograzeni w bezruchu czekalismy az pogoda da nam szanse ruszenia dalej w dol. Tego dnia nie dala. Za to wieczorem zaczelo wpadac przez okienko troche swiatla slonecznego. Wyjrzalem za okno - szczyt Mont Blanc pieknie sie odcinal na niebieskim niebie. Ubralem zmrozone jak kamien buty, czapke, kurtke, okulary itd. i wyszedlem na zewnatrz z aparatem. Wiatr byl nadal silny, ale pod nami jak okiem siegnac ciagnelo sie przepiekne morze chmur. Tak dzien sie z nami zegnal. Moze to byla nagroda za szczyt? Dla takich widoków warto bylo tachac ze soba te dodatkowe trzy kilogramy. Przylozylem aparat do oka i nacisnalem spust migawki.....
Lubie takie.
Ładne, ale może troszkę za żółte...