Opis zdjęcia
A zatem czas na sprostowanie OMYŁKI oczywistej, przyczyną owego sprostowania jest sumienie co duszą od dni paru poniewiera zaciągając w najciemniejsze zakątki świadomości, a zatem prostuje i uświadamiam wszem wobec co tu zaszło; otóż na skutek wspoolnej sesyji i własności pospolitej aparatem cyfrowym zwanej tą oto fotografije p. Zenon zwany Knoblauhem [Czosnikiem w rzeczy samej] a w tut. kręgach i E_Met go zwą, poczynił zwalniając spust migawki palcem jakże wskazującym, ja natomiast dobrałam się do niej [o fotografiji mowa] jakby i moim spustem była, kadrowałam, kolorowałam i ramkowałam; więcej grzechoow nie spamiętam... zatem po zgodzie łod Zenka wyciągnietej [jakże akonto:D] uznaje zdjęcie za TANDEM WYBORNY i usunąć wszako pod namową ww. się powstrzymam, gdyż “historia Zenona i jego kroolestwa” jak i on sam wymagają należytego szacunku. koniec i basta moowił obcy bez obcego. Ps. A za pomyłkę dla tych co teraz zniesmaczeni może usiedli sorki moowię i życzę coby jakoś sobie z tym szybko poradzili. :D AVE.
heh no i co tou powiedzieć.. nic nie powiedziec
I usta w swym nieszczęsnym położeniu jak legły, tak jush zostały, nie mogąc wydobyć ni słowa ni też uwolnić się z klawesynu, w który w dzikim, panicznym szale jeszcze bardziej i mocniej się wplątały. A młoteczki klawesynu wesoło tańczyły nadal, jeno jush tony swe bijąc na guzie zbolalym, zmieszanych jush wielce ust spierzchniętych ze strachu. ... Tumczasem tłum w ogłupiałej zadumie stanął i patrzał na splot tych wydarzeń przedziwnych, gdzieniegdzie jeno pusto gaworząc o niczem.. i stał by tak nadal gdyby nie okrzyk serca, co bez powłoki daremnie kruchej się obchodzi. Zatem krzyknęło serce, głosem mateczki – dalej pomoozcie, nie stoojcie bezczynnie -. I cisza zapadła jak makiem zasiał, wszystkich jakoby paraliż ogarnął. Tylko mateczka ruszyła żwawo i usta zbolałe ratować poczęła szepcąc kojąco; “nie nada, nie nada”...
Jonka nie rob tego!!! Zaskrzeczal Zenon. Rzucil sie na ratunek, ale za pozno juz bylo! Klawesyniska jak w hipnozie nie zauwazyla pojawiajacego sie na horyzonncie osobnika plci meskiej, w tyrolskim kapelusiku, mruczacego pod nosem "Izwienitie parzausta!" Ja chaciu balszaje dieriewo! Amerykanske dieriewo!" Roztargniony wszedl na klape studzienki, a stamtad wolnym krokiem wprost na klape klawesynu, miazdzac glowe nieszczesnym Ustom. Spierzchniecie nie pomoglo, nie uratowalo! Kaszak sie narodzil jak Atena z Zeusowej czaszki. Przewrotny ruchomy guz! Niemiec nie zauwazyl nieszczescia, ktore spowodowal i odszedl, ginac w mroku i mruczac: " Sekwoja, mmmm...o jezu, jezu"...
o Jezu Jezu - mamrotały spierzchnięte usta wsuwając głowę pod klawesynową klapę - nie moje zdjęcie.. o jezu jezu.. po sądach ciągać będą.. ja zdrowia nie mam.. ja na operację idę. Bij Jonko klapą! nie miej litości! ukarz mnie bom gałgan!!
I trwał dziki, szalony taniec. Klawesyn grał opentańczą , hipnotyczną melodię. Porwani tańcem Mary from Hell wraz z Zenonem nie zwrócili uwagi na zbliżającą się obławę..obława, obława na młodych tancerzy obława. Ci piękni, zapalczywi nie słyszeli wściekłego ujadania gumowych psów gończych, szykujących się do skoku ku aortą tańczących - Izwienitie pażausta - padło niespodziewanie powodując dezorientację psów - Powiedzcie mi złociutcy wy moi..nie widzieliście mnie aby gdzieś w okolicy?? - był to obcy, który zgubił swoje ja i plątał się bez celu po okolicy. Tymczasem czosnek zw zdziwieniem stwierdził, że właśnie zyskał świadomość lewego piszczela - to dziwne- powiedział - owszem dziwne -potwierdził piszczel.
"delikatny dźwięk klawesynu. -niemożliwe - powiedział Zenon do siebie - skąd tu klawesyn.. A poza tym przecież ja nawet nie wiem co to klawesyn." ale tym tożeś mnie panocku zmiażdzył, oplułam sobie monitor normalnie ....
Zenon przestal sie dziwic juz czemukolwiek. Oglupialy patrzyl na to wszystko i tylko slina mu ciekla z wargi po brodzie zarostu pozbawionej ( rana z dziecinstwa), po szyi i podskakujacej w poplochu grdyce adamowej, po klatce pirsiowej zapadlej i rachitycznej, po brzuchy wydetym oczekiwaniem na potomka. Sluchal klawesynu oszlalalego, ktory tylko zdawal sie konczyc swe dzwieki upiorne, a rozbrzmiewal teraz znowu glosniej i glosniej... I chociaz jonkajaca sie klawesynistka omdlewala juz na stopnie schodow niewiadomo dokad wiodacych, to grala nadal i nadal, Mary z Hellu z latorosla swoja do rytmu tanczyly taniec jakis oglupialy, szalony... Groteskowa postac, w supelki skrecona, lekko juz tylko czosnkiem woniejaca lezala i odpoczywala z glowa wtulona pod pache jak ptak. Usta spierzchly zupelnie i nie wiedzialy tylko kto mogl uwiecznic w tym szale ten obrazek. Czuly sie winne... Lezaly, dyszac ciezko tuz obok studzienki...
Mary prosto from Hell więc światła reflektoroow wydzierających sie z dziwacznie małych okien otaczających Królestwo Zenona powodowały niewyobrazalny wrecz bool oczu i wszystkich członkoow jej ciała i rodziny ..... syczała , wiła się niby w tańcu niby w boolu , przebijając wielokrotnie dzwiek klawesynu i tak juz zanikający, a najmniejsza część jej rodziny widząc co się dzieje w rozpaczy i lekkim zarzenowaniu ku uspokojeniu własnej duszyczki i duszy swej jedynej matki zaczeła cicho nucić pieśń swa ulubioną, pieśń znaną narodowi swemu, znzną całemu pokoleniu JP II , słowa jakże kojące .... "Kochanie, to ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dzis wyrzekły me imie......"
i tak ponieśli razem lecz jakże osobno swe dusze w tańcu szalonym, a klawesyn grał i grał i grałby nadal jeno pies, mimo kulawych kulasów, zdążył na horyzoncie zaniknąć pozbawiając joNkowej pieśni sensu, składu i ładu.... i tako coraz to cichsze dźwięki klawiszowego antyku zwanego proście klawesynem cichły na tle coraz to bardziej nachalnych, ucho rozdzierających gwizdów plastikowych zabawek policyjnych... obława z okien, gdzie światła zabłysły, krzyczano kto azaliż goni kogo tłum się zebrał jush nie mały....
Co?!! Ja nie zatańcze??? !!! ryknął Zenon i rzucił się w tany... po okolicy rozeszła się woń wody brzozowej przytłaczającej woń czosnku (co później zmyliło psy policyjne - ale nie uprzedzajmy wypadków) brawo! brawo! Pan panie Zenonie..pan jesteś apostołem parkietu!! demonem tańca - piała w zachwycie Mary from Hell-en gramoląc się ze studzienki na powierzchnie
kończąc wypowiedź uciętą dopisuje kaczym pioorem we krwi mazianym (bo w kałamarzu pustki) "dla rasowego Polaka Patrioty jest sprawa ...."
A usta pierzchając w popłochu, z dzikiem za pan brat, zagubiły knoblaucha wijącego się w suplastych znakach zapytania {nic to po woni się na pewno odnajdzie-pomyślały usta w przelocie i pierzchły nadal} ... Tymczasem w kroolestwie, Zenon w całej swej krasie, lekko jush gibał się w dźwięk klawesynu, co dusze na pojedynek wyzywał, wszako wyzwanie "kto dogoni psa. kto dogoni psa" niebagatelna dla rasowego Polaka Patrioty jest ....
Zenon widząc przebiegające obok usta podejrzliwie spojrzał na leżącą u stóp buteleczkę po wodzie brzozowej. Tuż za ustami podążała jakaś groteskowa postać. Zenon mógłby przysiąc, że miała co najmniej 3 metry wysokości i biegnąc zawiązywała się w cudaczne supełki. Tymczasem dźwiek klawesynu narastał powodując u Zenona dreszcze
i ustom zdawało się słyszeć pojedyncze dźwięki stukane na klawiszach, brzmiały tak dostojnie staroświecko jakoby klawesyn przebudzony, a swojsko sie zdało ktoś grał i jonkania sie wyzbywając nucił szeptem; "kto dogoni psa, kto dogoni psa" ?! ależ czy to możliwe pomyślały usta i spierzchły czem prędzej....
fajna perspektywa :) pzdr
tuż za dziwną parą przesuwał się tajemniczy cień...cień który się jonkał przez N. Zanonowi wydawało się, że cieniowi towarzyszy delikatny dźwięk klawesynu. -niemożliwe - powiedział Zenon do siebie - skąd tu klawesyn.. A poza tym przecież ja nawet nie wiem co to klawesyn.
Dobrze, ze Zenon nie zauwazyl, ze druga miala wyraznie zaznaczona siekiere pod pola plaszcza...A moze i szkoda, bo gdyby zdalyl zauwazyc te pare chwil wczesniej, moze nie doszlo by do tego do czego w koncu doszlo... Ale sobie bredze - to z niewyspania... Piekny kadr, klasyka!!!! Budiet oczywiscie!
był sierpniony ciepły wieczór, kiedy to Zenona dopadł refleksyjny nastrój. Usiadł, zapalił papierosa. Z zainteresowaniem przyglądał bię wypuszczanym kłębom dymu, porywanych wiatrem. Z satysfakcją patrzył na otaczające go mury -Oto moje królestwo - powiedział domykając klapę studzienki... - delektując się papierosem nie zwrócił uwagi na dwójkę dziwnych postaci, z których jedna miała wyraźnie spierzchnięte usta...
no piknie maj dir, cudeńko, widze ze spoglądam ... rzeczywiście!!!
jaka piekna klapa studzienki,
Super :)
Kroolestwo ze starego albumu. Podoba mi się!!!
niezle...:) taka ramka na pewno nie potrzebna,no i ten brak decyzji... co ma byc ostre...
Dobre zdjęcie z klimatem (zastanowiłbym się nad tymi szerszymi paskami po bokach, chyba niepotrzebne MZ). Pzdr.
Klymat na całego! Mnie się bardzo.
(: fajny kadr i kolorystyka :)
super, a te gnieciuchy dodają klimatu
noo, bez ramki byloby znacznie lepiej, naturalniej :) ale sama fotografia genialna
świetna fotka - pozdrawiam...
Fajne, szkoda, że przejście pomiędz ramką a zdjęciem takie drastyczne!
bdb zrobione
ramka nie potrzebna ale i tak super
podoba mi się, obskurna uliczka pełna tajemniczości.....
Łagodne, piekne. Brawa za perspektywe.
bardzo ładna fota i w dodatku ciekawie oprawiona
Przypomniałeś mi mój dzisiejszy sen. Śniło mi się baaardzo duuużo złota.