co do moich definicji , jakie by nie byly, mam do nich prawo. a jakiegokolwiek starcia z Tobą , które dawaloby Ci prawo najeżdżać na mnie w innym miejscu, nie pamiętam. Więc, jeśli możesz, to mi przypomnij. Nie pamiętam niestety wszystkiego tego, co się tam kiedyś dzialo na jakimś portalu.. I szczerze, zdziwiona jestem....
Seria mi się podoba. Bajkowość, klimat, na pewno bardzo oryginalna. Peiter, ale w sumie nie zrozumialam , czemu mówisz coś o moim specyficznym pojęciu fotografii w innym miejscu.. Nie mialam chyba z tobą jakiegoś starcia, ( i nie zamierzam mieć..) ?
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu dobierała karty do pokera, rżnąc w tę grzeszna grę już pół nocy u jeża Wasyla… W powietrzu oprócz swądu niemytych nóg organisty Suzuka unosił się słodki zapach dymu z cygar i skrętów grassujacej rusałki Anoreksji. Robiło się sennie… nagle Sowa wrzasnęła „Gwałtu! Rety! Chata Maradony się pali!!!!” Rzucili się tedy wszyscy z wężami, wiadrami, kieliszkami, naparstkami i inną logistyką pędem przez las do gaszenia pożaru – a trzeba Wam wiedzieć, ze smolarz Maradona mieszkał na drugim końcu kniei – dobre dwa strzały z pershinga! Gdy nad ranem zziajana hałastra dotarła na miejsce okazało się, że chałupa Maradonowa stoi jak stała, ani śladu ognia… Wracając, całe towarzystwo cmokało w zachwycie: „Co tam pożar nie pożar, nieważne! Ale zobaczcie, jaki dobry i dalekosiężny wzrok ma nasza Mądra Lamentyna!”
Peiter - > no masz, a wczoraj TdF jechali "moją" trasą przez Col du Aubisque ... #690336 to Stilfser Joch/Passo del Stelvio - można zaliczyć w ramach Ötztaler-Radmarathon http: // www. oetztaler- radmarathon. com/ => 238 km i 5500 m wzniesień :-)
Homoseksualny Nieźwiedź Alonso w zamysleniu nieudacznie rozważał wiadomość, jaką Jeż Wasyl
otrzymał zeszłej nocy... Zagadkową pozostawała dla niego intencyja morderczego Don
Corleone. Alonso (z pochodzenia mrówkojad) postawił sobie za punkt honoru
rozwiązanie tajemnicy lub rozszyfrowanie podtekstów zawartych w liście a tutti compemente
. Nie uszedł w myślach daleko, gdyż potknął się o rozwiązane sznurówki
i rymsnął łbem w wirtualne kowadło.. Tego dnia sznurówki były jedyną rzeczą
jaką Alonso rozwiązał..
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu krążyła nad plebanią wielebnego Jesiotra, któren w tym czasie ponownie bawił z wyprawą łupieskoo - duszpasterską u Senegalów z Czarnego Rowu. Zima była przepotezna i śnieg biały jak ser chudy JANA pokrył knieje... nagle wprawnym okiem dostrzegła tłum szybkobiegaczów i innych sportowców uciekajacychc z fotmsmowego portfolija... niezgrabisze owi podeptali ów snieg przeczysty, z takim trudem utrzymywany w formie zimowej przez gajowego Glapioka wraz z zającem Rychem i mrówkojadoma... "Tak być nie moze" - zawyrokowała w myślach - "Zeby jakieś nasterydowane stado zniszczylo nasza białą pierzynkę!" Jeszcze tego samego wieczora odbyło sie zebranie, padalo wiele pomysłów, głównie głupich... na końcu z radą Mądrej Lamentyny uzgodniono, że w czasie następnej ucieczki - aby nie skalać cudnej snieżnej powloki - każdego biegacza poniesie na swych barkach dwóch silnych nieźwiedzi.
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu i strachu wielkim odczytał kawałek zapisanej krwią rozstrzelanego pająka bibułki, gdy z hukiem rozwarły się podwoje jego lichej nory, a w otworze ukazała się brzuchata figura gejowskiego niedźwiedzia Alonso… przerażony treścią listu Wasyl strapił się …. Widząc to homomiś zagadnął: „Na Niebiańskiego Krokodyla Sobizdrzyka! Cóżeś taki zafrasowany? Czyżby odsetki rentierskiej po raz wtóry nie przysłali?”… Wasyl strapił się jeszcze bardziej choć wyglądał na mniej strapionego niż był strapiony w rzeczywistości… Zapadła cisza upływały milisekundy…. Gdy już lewa noga niedźwiedzia Alonso była zdrętwiała a prawa zaczęła wypuszczać pierwsze pąki, przestraszony Wasyl wycedził cztery i jedną trzecią słowa: „Wuj Don Coszatnik wzywa… ughl…”. Niedźwiedź poczerwieniał, a z uszu jego poczęła wydobywać się para. Gdy z jego nosa takowo wydobywała się para i nos ów zaczął gwizdać, Wasyl podszedł do niego i zakręcił mu kurek… W obliczu t a k i e j wiadomości nikt nie mógł nic przewidzieć! A deszcz? Padał i padał…
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu i strachu wielkim odczytał kawałek zapisanej krwią rozstrzelanego pająka bibułki, gdy z hukiem rozwarły się podwoje jego lichej nory, a w otworze ukazała się brzuchata figura gejowskiego niedźwiedzia Alonso… przerażony treścią listu Wasyl strapił się …. Widząc to homomiś zagadnął: „Na Niebiańskiego Krokodyla Sobizdrzyka! Cóżeś taki zafrasowany? Czyżby odsetki rentierskiej po raz wtóry nie przysłali?”… Wasyl strapił się jeszcze bardziej choć wyglądał na mniej strapionego niż był strapiony w rzeczywistości…
Zapadła cisza upływały milisekundy…. Gdy już lewa noga niedźwiedzia Alonso była zdrętwiała a prawa zaczęła wypuszczać pierwsze pąki, przestraszony Wasyl wycedził cztery i jedną trzecią słowa: „Wuj Don Coszatnik wzywa… ughl…”. Niedźwiedź poczerwieniał, a z uszu jego poczęła wydobywać się para. Gdy z jego nosa takowo wydobywała się para i nos ów zaczął gwizdać, Wasyl podszedł do niego i zakręcił mu kurek… W obliczu t a k i e j wiadomości nikt nie mógł nic przewidzieć! A deszcz? Padał i padał…
Piękne!
ja cham jestem dziewczyno. adieu 2
bardzo to kulturalnie, ok. pa.
koniec dyskusji. adieu
co do moich definicji , jakie by nie byly, mam do nich prawo. a jakiegokolwiek starcia z Tobą , które dawaloby Ci prawo najeżdżać na mnie w innym miejscu, nie pamiętam. Więc, jeśli możesz, to mi przypomnij. Nie pamiętam niestety wszystkiego tego, co się tam kiedyś dzialo na jakimś portalu.. I szczerze, zdziwiona jestem....
Peiter, możesz mi to wyjaśnić (?) , faktycznie nie pamiętam. ( czy cię kiedyś czymś obrazilam?)
Nie dośc że specyficznie definiujesz fotografie, to jeszcze masz słabą pamięć
Seria mi się podoba. Bajkowość, klimat, na pewno bardzo oryginalna. Peiter, ale w sumie nie zrozumialam , czemu mówisz coś o moim specyficznym pojęciu fotografii w innym miejscu.. Nie mialam chyba z tobą jakiegoś starcia, ( i nie zamierzam mieć..) ?
fffffffffffffffffff
o nie!!! he die?
serce sie kraje, kochalam sie w wasylu od dziecka.
o maj gad :)
slysze ten chichot zajaca ;)
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu dobierała karty do pokera, rżnąc w tę grzeszna grę już pół nocy u jeża Wasyla… W powietrzu oprócz swądu niemytych nóg organisty Suzuka unosił się słodki zapach dymu z cygar i skrętów grassujacej rusałki Anoreksji. Robiło się sennie… nagle Sowa wrzasnęła „Gwałtu! Rety! Chata Maradony się pali!!!!” Rzucili się tedy wszyscy z wężami, wiadrami, kieliszkami, naparstkami i inną logistyką pędem przez las do gaszenia pożaru – a trzeba Wam wiedzieć, ze smolarz Maradona mieszkał na drugim końcu kniei – dobre dwa strzały z pershinga! Gdy nad ranem zziajana hałastra dotarła na miejsce okazało się, że chałupa Maradonowa stoi jak stała, ani śladu ognia… Wracając, całe towarzystwo cmokało w zachwycie: „Co tam pożar nie pożar, nieważne! Ale zobaczcie, jaki dobry i dalekosiężny wzrok ma nasza Mądra Lamentyna!”
Rysiu -mogę tylko powiedzieć, ze zazdroszczę Ci kondycji:) w moim zasięgu są jedynie podjazdy w Sudetach...
Peiter - > no masz, a wczoraj TdF jechali "moją" trasą przez Col du Aubisque ... #690336 to Stilfser Joch/Passo del Stelvio - można zaliczyć w ramach Ötztaler-Radmarathon http: // www. oetztaler- radmarathon. com/ => 238 km i 5500 m wzniesień :-)
sycylijska fabuła ... szekspirowska tragedia ... zoologiczna sceneria ... holiłód oczekuje na scenariusz :)))
i będzie cudnie
jutro 20:00 zbiórka - najpierw stare filmy i piwko z Tobą mam nadzieję, potem woda zdrowia doda :D
jak bylo na basenie?
ser chudy mnóstwo uzależniającym się jawi
ale baje opowiadzasz! b oryginalny suurealizm- bede tu wracac
Homoseksualny Nieźwiedź Alonso w zamysleniu nieudacznie rozważał wiadomość, jaką Jeż Wasyl otrzymał zeszłej nocy... Zagadkową pozostawała dla niego intencyja morderczego Don Corleone. Alonso (z pochodzenia mrówkojad) postawił sobie za punkt honoru rozwiązanie tajemnicy lub rozszyfrowanie podtekstów zawartych w liście a tutti compemente . Nie uszedł w myślach daleko, gdyż potknął się o rozwiązane sznurówki i rymsnął łbem w wirtualne kowadło.. Tego dnia sznurówki były jedyną rzeczą jaką Alonso rozwiązał..
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu krążyła nad plebanią wielebnego Jesiotra, któren w tym czasie ponownie bawił z wyprawą łupieskoo - duszpasterską u Senegalów z Czarnego Rowu. Zima była przepotezna i śnieg biały jak ser chudy JANA pokrył knieje... nagle wprawnym okiem dostrzegła tłum szybkobiegaczów i innych sportowców uciekajacychc z fotmsmowego portfolija... niezgrabisze owi podeptali ów snieg przeczysty, z takim trudem utrzymywany w formie zimowej przez gajowego Glapioka wraz z zającem Rychem i mrówkojadoma... "Tak być nie moze" - zawyrokowała w myślach - "Zeby jakieś nasterydowane stado zniszczylo nasza białą pierzynkę!" Jeszcze tego samego wieczora odbyło sie zebranie, padalo wiele pomysłów, głównie głupich... na końcu z radą Mądrej Lamentyny uzgodniono, że w czasie następnej ucieczki - aby nie skalać cudnej snieżnej powloki - każdego biegacza poniesie na swych barkach dwóch silnych nieźwiedzi.
:{))))))))))))
cała seria odjazdowa z ciekawym światłem i aranżacją
chyba mi sie nie chce...
Peiter: zajżyj jeszcze do mnie, pozdrawiam :)
bardzo ładny zachodzik... :{)
co, nikt nie zna? dziwne prawda :D
Czy zna ktoś osobę, która może dodawać zdjęcie w okresie krótszym niz 5 dni, ale nie pochodzi z Warszawy?
Peiter i Ty mi mówisz o opisach...;) seria rządzi
hmmm... to raczej sprawa dla Mądrej Sowy Lamentyny! Wasyl to poczciwy przygłup, zaś Alonso to pedał
658003 ciekawe za co TO zdjęcie zostało wymoderowane... To sprawa dla jeża Wasyla i niedźwiedzia Alonso...
mocne ujecie, tak zwany masakrator
coś się temu, nom, temu na pierwszym uszy rozgrzały od słuchania Wasyla i homomisia ... !!!
kie tam damasceńskie ... to jablonex ... ;D
skad wiedziałeś, ze damasceńska?
przcudnie odjazdowe w cienu bluszczy i paproci i pięknie błyszcząca stal damasceńska
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu i strachu wielkim odczytał kawałek zapisanej krwią rozstrzelanego pająka bibułki, gdy z hukiem rozwarły się podwoje jego lichej nory, a w otworze ukazała się brzuchata figura gejowskiego niedźwiedzia Alonso… przerażony treścią listu Wasyl strapił się …. Widząc to homomiś zagadnął: „Na Niebiańskiego Krokodyla Sobizdrzyka! Cóżeś taki zafrasowany? Czyżby odsetki rentierskiej po raz wtóry nie przysłali?”… Wasyl strapił się jeszcze bardziej choć wyglądał na mniej strapionego niż był strapiony w rzeczywistości… Zapadła cisza upływały milisekundy…. Gdy już lewa noga niedźwiedzia Alonso była zdrętwiała a prawa zaczęła wypuszczać pierwsze pąki, przestraszony Wasyl wycedził cztery i jedną trzecią słowa: „Wuj Don Coszatnik wzywa… ughl…”. Niedźwiedź poczerwieniał, a z uszu jego poczęła wydobywać się para. Gdy z jego nosa takowo wydobywała się para i nos ów zaczął gwizdać, Wasyl podszedł do niego i zakręcił mu kurek… W obliczu t a k i e j wiadomości nikt nie mógł nic przewidzieć! A deszcz? Padał i padał…
pesto, pomodore fa bell'odore ;]
sempre a prego ;)
Z wujkiem Wasylem niejednom flaszę my odpalali ... słynne oczy wuja Wasyla niczym celowniki laserowe prowadziły nas zawsze do następnego baru ...;)
powiadasz Top, że flaszką po Wasylu... to dlatego ma takie przekrwione oczka ;]
a w ogóle to Peiter masz żółtą kartkę za używanie sonie fleszem po Wasylu ... ;)
ja wczoraj konsumowałem i mówię ci że tam jest królik, białe myszki i osiemnastu braci ciotki Krysi ... ;)
Top> tam nie ma żadnego królika ;> ...to Wasyl i wuj C/Koszatnik ;]
lubie psychodele... porzadkuje mysli... uspokaja
nieźle psychodeliczne ... ;D
zabić królika ... zabić królika ... zabić królika ... ;)
Masakra! Bawisz się w Pana Adama Szrotka?
Osz w mordę...! Że ja się języków nie uczyła (ale za to wpieprzała ja ozorki! Uch... - mniam!) :-))
aua.....czlowieku co ty jestes porobiony...w sensie pozytywnym raczej:)...co ja sie nasmialam to moje:) pozdrawiam Jezyka:)
heh, ale sie bawisz:)
;oD
uwielbiam tą serię! czekam na c.d.
jest wszystko..... i bluszcz i sztylet; ) zakochałam się w rozmazanych uszydłach; ): )))
siiiii
hauhaui pippi et PopieUsi? Miaumiaui!
raczej hau haui ;]
Jafa - tuoi cani? Chyba miau miaui!
ciekawe:)
"possono"
La mia casa e' la Tua casa e i Tuoi cani possona fare pippi sul miei pareti ;]
sempre Maściu sempre a prego!
Co za seria!
historia mi się podoba.. generalnie brutalność służy twoim zdjęciom, tu najwidoczniej bardziej niż poprzednim :) pozdrawiam delikatnie :P hihi ;))))
Ja pierdziu - co on mu powiedział?! :-)) Pzdr.
szlag - władca;)
władaca jeży;)
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu i strachu wielkim odczytał kawałek zapisanej krwią rozstrzelanego pająka bibułki, gdy z hukiem rozwarły się podwoje jego lichej nory, a w otworze ukazała się brzuchata figura gejowskiego niedźwiedzia Alonso… przerażony treścią listu Wasyl strapił się …. Widząc to homomiś zagadnął: „Na Niebiańskiego Krokodyla Sobizdrzyka! Cóżeś taki zafrasowany? Czyżby odsetki rentierskiej po raz wtóry nie przysłali?”… Wasyl strapił się jeszcze bardziej choć wyglądał na mniej strapionego niż był strapiony w rzeczywistości… Zapadła cisza upływały milisekundy…. Gdy już lewa noga niedźwiedzia Alonso była zdrętwiała a prawa zaczęła wypuszczać pierwsze pąki, przestraszony Wasyl wycedził cztery i jedną trzecią słowa: „Wuj Don Coszatnik wzywa… ughl…”. Niedźwiedź poczerwieniał, a z uszu jego poczęła wydobywać się para. Gdy z jego nosa takowo wydobywała się para i nos ów zaczął gwizdać, Wasyl podszedł do niego i zakręcił mu kurek… W obliczu t a k i e j wiadomości nikt nie mógł nic przewidzieć! A deszcz? Padał i padał…