Opis zdjęcia
Dzisiaj dla odmiany wnętrze jakiegoś kościoła w czasie nabożeństwa. Myślę, że Warszawiacy nie będą mieli trudności z rozpoznaniem świątyni. Ubolewam nad jakością, ale cóż... Informacja dla Snowmana: kolejność zamieszczania cały czas odpowiada kolejności na negatywie (wyjątek - tramwaj nr 6) z pomijaniem, oczywiście wielu zdjęć po drodze.
Jeżeli figura/obraz widoczna na zdjęciu w ołtarzu to Matka Boska Zwycięska (Łaskawa) to jest to kościół O.O. Jezuitów przy ulicy Świętojańskiej (niestety nie mam możliwości powiększenia zdjęcia)..pozdrawiam
M.K. -> wzruszająca opowieść i straszny brak wyobrańni babci ...
E, ja tam chodze do OO. Kapucynow, jesli juz :) Oceniam z szacunkiem.
Moje pierwsze skojarzenie - Kościół Św. Marcina, pójdę porównać...
Sw. Anna? - z chronologii zgaduje...
To może być kaplica św. Franciszka w św. Marcinie. W latach 50 była już odbudowana. Ale to tylko pierwsze skojarzenie ze wględu na zdobienia (gzymsy) w zasadzie takie jak w sw. Marcinie. Nie jest to nawa główna św. Marcina, bo ta jest znacznie wyższa, a poza tym udostępniona chyba dopiero na początku lat 60. Kaplica została odbudowana w latach 49-51.
Nie mam pojęcia jaki to kościół. Co najciekawsze wiem że kościoły od tamtych czasów się zmieniły. Ponieważ chodzę rzadko, a jeśli już to raczej w celach turystyczno-fotograficznych widzę zmiany w warszawskich kościołach (byc może niezauważalne dla stałych bywalców). Tak jest z kociołem św. Barbary przy Emili Plater - to jest juz inne wnętrze niz 20 lat temu. Kto bedzie wiedział - stawiam pączka. Odbiór osobisty :) Przyszło mi do głowy wspomnienie z dziecinstwa. Dzień w którym podwazono (niechcący zresztą) moja wiarę w Boga ale także wiarę w słowa autorytetów. Wszystkim wiadomo jak powaznie dzieci traktują słowa dorosłych. Często żart, przenośnia czy ironia są odbierane wprost bez wyczucia zawiłości dorosłego świata. Uczestniczyłam z babcią w mszach i kiedy następowało podniesienie zawsze odzywał się gong - pytałam babcię co to za dźwięk a ona odpowiadała że to Bóg przychodzi do kościoła. Wierzyłam w to co mówi i zawsze patrzyłam uwaznie w ołtarz (do góry) wypatrując gdzie ten Bóg jest. Pewnego dnia jednak zauwazyłam, że to nie żaden Bóg wydaje taki dziwny dźwięk lecz...ministrant puka młoteczkiem w dziwaczne urządzenie. Moje rozczarowanie nie miało granic. Czulam się oszukana, okłamana, odarta z marzenia że wreszcie Go zobaczę. Długoo nie mogłam wybaczyc babci tego "kłamstwa". Bardzo długo.
No i klapa, nie rozpoznaję. Św. Anna? Zdjęcie szał! Ciekawe, co reszta "załogi". Pozdrawiam.
Czytalam, rozumie a jadnak ocenie bo to zdjecie strasznie mi sie podoba !