Choć dźwięki na imprezach znów płyną z czarnych krążków, to jednak inaczej niż niegdyś. Mocno, głośno i czysto – tak jak chcemy. Prosto z komputera trafiają na winyle, a potem zaklinacze zwani didżejami tłoczą w nas megawaty sobie tylko znanym sposobem wymieszanych zlepków, skrawków, otrąb czegoś, co kiedyś było muzyką.
Dziś z bitów składamy dźwięki, słowa i obrazy. Dźwięki – to polifoniczne dzwonki w telefonach, słowa – to te w esesmesach. Zachody słońca ślemy sobie przez telefon po to, by je za chwile wykasować z pamięci... dosłownie...
I tez uwazam,ze najlepiej uczyc sie na analogu,metoda prob i bledow ale miec ta satysfakcje,ze sam wszystko ustawilem,sam sie nameczylem i wyszlo jak mialo wyjsc.Analogi maja dusze.
Pawle,napisales,ze mozna polemizowac pod ta fotografia na temat tego co napisalesw "O sobie".Powiem tylko nic dodac nic ujac.I wlasnie o ta magie chodzi i o myslenie nad kolejnymi klatkami.Ja uczylam sie na Smienie,potwm byly Zenity i moiim szczytem marzen byla Praktika.Najpierw LTL3 teraz MTL 5B,ktora kupilam niedawno za 200zl w idealnym stanie.Mam mala smieszna cyfrowke Kodaka ale to tylko maly dodatek.Nie zamienilabym w tej chwili moich aparatow na najlepsza lustrzanke.Poza tym wszelkie obiektywy mozna dokupic do nich za rozsadne pieniadze.Nie musze dodawac,ze frajda i radosc z udanej klatki a poza tym czekanie na to jedne niepowtarzalne ujecie(dla mnie)jest nieporownywalnie wieksza niz seria z cyfry.Pozdrawiam.
Zamierzam kupic cyfre SLR bo:
1) Nie chce czekac na zapstrykanie 36 klatek zeby zobaczyc pierwsza.
2) Nie chce, zeby jakis dupek (za przeproszeniem), partolil mi klisze w labie (zeskanowane brudy, denne kolory, krzywe kadry itp).
3) Nie chce placic 10-18 Euro za zeskanowanie filmu (Wlochy), i tak marnej jakosci.
4) Nie chce czekac tygodniami, czy miesiacami na przyjazd do Gdanska, i skanowac w sprawdzonym, labie za 10zl.
5) Juz nie mam miejsca na kolejne albumy.
5) Kupie Pentaxa, bo dziala ze wszystkimi szklami, ktore mam z analogow, i ze wszystkim co tylko da sie podloczyc.
Uff, to tyle, ale poki co jeszcze nie kupilem.
Pięknie ujęte milathene - bo za tym, wszystkim są wspomnienia, emocje i łzy. Nie mówisz o kupnie odtwarzacza DVD na kilogramy w MediaMarkcie tylko o czymś, co jest jak poezja.
Bardzo mi się podoba to, co napisał o sobie Paweł.
Z fotografii pryska magia. Podobnie jak z brzmienia syntezatora analogowego Jean Michel Jarre z 1976 roku, gdzie dwa takty nigdy nie brzmiały identycznie, zamienionego na zdigitalizowaną, komputerową track-sieczkę.
Ale milathene dowodzi, czegoś więcej.
Jak powie Antoine de Saint Exupery w książce "Ziemia planeta ludzi" - samolot w rękach dobrego pilota staje się przedłużeniem jego rąk i umysłu.
Jeśli jest to dobry pilot za sterami dobrego samolotu - stają się jednym organizmem.
O ile pilot pozna zasady lotu i ...
.... samolot
Tak samo jest z fotografią. Jeśli kochasz fotografię, aparat stanie się dla Ciebie narzędziem do pewnego stopnia przezroczystym (jak sieć komputerowa - nie zastanawiasz się co się dzieje z bitami danych podczas wędrówki po kabach, urządzeniach), choć będziesz się znim liczyć niezaleznie, czy jest to zenit czy cyfrowa lustrzanka, tak jak strzelec przed oddaniem strzału musi wziąść poprawkę na boczny wiatr...
Ale trzeba chcieć poznać rzemiosło, oswoić się z nim. A ludziom brak czasu, chęci. - Jak w Małym Księciu - "..a że nie ma sklepów z przyjaciółmi - ludzie nie mają przyjaciół..."
Więc wydaje mi się, że spór o fotografię analogową, czy cyfrową tak naprawdę sprowadza się właśnie do tego - czy to co robisz wynika z zadawania sobie trudu, czy tylko wygody.
Sam fotografuję analogiem - nie stać mnie na lustrzankę cyfrową, a "plastikowym" aparatem cyfrowym nie chcę robić zdjęć. Aparat musi być taki ciężki, żeby dało się nim gwoździe wbijać :)
Czy fotografia analogowa jest taka droga? Nie wiem skąd takie przekonanie - lustrzanka analogowa jest kilkakrotnie tańsza od cyfrowej. Koszt filmu - kodak -15 zł + wywołanie. Czy to dużo - śmiech! Ja robię potem odbitki 20x30 - cena w MEdiaMarkcie -5zł/sztuka. Jak zrobię takich 10 to koszt filmu schodzi na daleki plan...
Tylko to dziadowskie ....
... skanowanie ;)
Jeden chce aby fotografia była jak czar - jak sex z długą grą wstępną, a inny zrobi to na szybko w windzie i też będzie nieźle ;)
A co do zdjęcia - piękne.
przeczytalam i powiem Wam tak: dziecinstwo spedzilam z tata w ciemni, na 4 urodziny dostalam swojego pierwszego zenitha... od dziecinstwa zawsze aparat byl przy mnie, zenitha zmienilam na practice, potem analogowego canona 300n... focilam od zawsze, ale glownie przyrode. kiedy zaczelam focic ptaki, a bylo to jakies 12 lat temu, zaczelam marzyc o aparacie bez kliszy:) hehe, nie mialam pojecia o cyfrowych zapisach, podejrzewam, ze niewielu mialo... moje marzenie sie spelnilo, jednak dopiero pol roku temu zmienilam analoga na cyfre... pracowalam na to miesiacami, za granica, w bolu i placzu:) i jestem zadowolona: do moich zdjec pasuje tylko cyfra: jak sie foci cos, co wymaga nie tylko ustawienia parametrow i cierpliwosci ale jeszcze szybkiej reki i lutu szczescia cyfra to rozwiazanie idealne... i mam teraz radosc z focenia wszystkiego co sie rusza, tez robie serie, z ktorych cos wybieram...przy analogu nie moglam sobie na to pozwolic... cyfra dla mnie jest najlepszym rozwiazaniem, ale powiem wam cos skrycie: w plenerze analoga mam zawsze ze soba i najlepsze ujecia zatrzymuje na kliszach:P tylko nosic mi nie ma kto:)
wymeczylem sie niesamowicie i przeczytalem cale wypowiedzi (to chyba jedna z najdluzszych rzeczy jakie kiedykolwiek przeczytalem :D). jesli mialbym cos na ten temat powiedziec to tak....cyfra - na poczatek ona jest najlepsza - tu nie ma co si w ogole zastanawiac.zrobic setki zdjec na ktore sie pozniej gapic i gapic i widziec co zrobilo sie zle itd. sposob ten co Pawel przedstawil moim zdaniem sie nie sprawdza zazwyczaj. kupujesz straszliwie jece zielony allegroskiego zeniciora no i zaczynasz strzelac...jeden film, drugi trzeci. fota za kazdym razem wychodzi nie taka jak bys chcial.masa brakow a przeciez "przemyslalem wszystko".robisz kolejne kilka filmow i wcale sie mocno sytuacja nie poprawia a kasy coraz mniej.poczytalem super ksiazke super znanego fotografa jak robic extra czadowe foty ale kurna dalej nie jest tak jak trza.wyszlo kilka fajnych widoczkow ale kolory nie te! itd. oczywiscie nie mowie ze tak ma kazdy ale wydaje mi sie ze duza wiekszosc poczatkuajcych (jak ja np ;) ) wydaje mi sie ze cyfra jest najlepszym wyjsciem.dobrze miec taka na ktorej mozna sysko samemu ustawiac.to duzo daje.zmiany widzisz szybko i szybko sie tego uczysz.jak juz opanujesz mniej wiecej technike aparatu - balalsny , ISO , migawka , ostrosc z przeslony, itd - wtedy mozes sie pokusic o analoga.ja teraz mam zamiar pobawic sie pentaconem ale wiem ze to bedzie tyko krotka przygoda bo poprostu nie mam na to kasy. nie bardzo czaje na to co Pawel powiedziales na temat wywolania sobie zdjec i pozniej przy kominku itd ogladania ich.z cyfry mozesz zrobic to samo...nie bardzo rozumiem o co z tym chodzi.ne bedziesz myslal wtedy z jakiego aparatu to zdjecie zostalo zrobione tyko co ono przedstawia nie? czy moze sie myle ;) ideac dalej z tymi analogami to przerzucilbym bym sie na nie jesli bym chcial sie bawic w sprzedawanie zdjec. roznego typu agencje itd chca foty tyko i wylacznie ze skanow.glownie sie sprzedaje widoczki wiec slajd + milion filtrow na lobiktywie i jedziem ;) wtedy analog owszem. ale jesli tego nie robisz to nie bardzo widze sens.to czy fota bedzie miala dusze to juz tyko i wylacznie Twoja sprawa IMO. w sumie to nie lubie takich rozmow bo sam jak sam powiedziales straszliwie obgadane i nudne bo totemat rzeka w zasadzie ; ) ale siakos tak mi sie napisalo....hehe pozdrawiam ;))
Mrocznie i strasznie ? Dla mnie to zdjecie jest cieplutkie,zapraszajace zeby usiasc na ktorejs z laweczek bez odgarniania sniegu :-) To ciekawe bardzo, jak roznie odbierane jest to samo zdjecie.
lubie zdjecia B&W, to ma specyficzny nastroj; kadr rowniez mi sie podoba; jedyne czego nie jestem pewien, to to nieostre tlo, niby zmiekcza calosc i poglebia przekaz, ale mimo to waham sie; pozdrawiam
odbiegając od Waszych obszernych wywodów... Myślę, że ta fotografia ma w sobie cząstkę magii, jakiejś tajemnicy...Świetny, długoexpozycyjny klimat! pzdr! :)
cos sie wkleilo wszystko co mial:/. Pisales ze "że kiedy już robisz dobre foty cyfrowo to dojrzałeś do prób z analogiem" ja uwazam ze jest odwrotnie... tez nie wiem czemu:)
Nie. Wg. mnie jest wlasnie odwrotnie. Przynajmniej dla mnie. Ale moze sie myle.
Tak jak mowisz. Zakup filmu, wywolywanie, odbitki...troche to kosztuje. Fakt. Chcac wypstrykac w miare dobry markowy film z wywolaniem i odbitkami 10x15 nieraz trzeba sie liczyc z kwota 50zl! To nie jest malo, dla mnie osobiscie to cholenie duzo! Ale to wlasnie nauczylo mnie... myslenia!:) Tak,tak:) Zanim pstrykne, zastanowie sie dwa, a nawet trzy razy, czy kadr odpowiedni, czy swiatlo,czy ekspozycja itp.itd. Czemu? Bo... szkoda mi kasy! hehehe.
Osobiscie zachecam cie do kupna lustrzanki. Powiedzmy dla focenia od swieta;) Sprawdz sobie na allegro ile kosztuje Zenit. Zapewniam ze nie wiecej jak 50zl. Jesli chodzi o koszty eksploatacyjne, to wbrew pozorom sa i na to sposoby zeby zaradzic (kupowanie wiekszej ilosci filmow, skanowanie negatywu itp.)-wtedy koszt rzedu 20 zl.(?) jest do przyjecia.(no powiedzmy raz na jakis czas:)
Oprocz papierowej odbitki, dobrej jakosci, masz to cos, co pociaga w tym calym interesie miliony ludzi... masz _M_A_G_I_E_. Naprawde. Sprobuj a zapewniam cie ze diametralnie zmienisz wiele swoich dotychczasowych pogladow. Pozatym... hmmm... wyobraz sobie... jakis... zimowy wieczor (chocby i za 50 lat), ...wyciagasz z szafy album w skorzanej obwolucie, siadasz przy trzaskajacym kominku, nalewasz sobie kieliszek dobrego czerwonego wina... i ogladasz, dotykasz, wspominasz, ocierasz sie o te "papierowe" historie, calym soba czujesz ta magie. (i nawet najlepszy wypasiony LCD ci Jej nie da;).
Oczywiscie zupelnie innym tematem jest wlasnoreczne wywolywanie odbitek, praca w ciemni itp. To dopiero jest wyzsza szkola jazdy! Strrrrasznie o tym marze! Ale poki co niestety jeszcze nie mialem okazji -wiec sie nie wypowiadam.
Pozdrawiam:)
To wiele wyjaśnia :) Ja tez jestem zwolennikiem fotografii analogowej... tylko nie stać mnie na lustrzankę, filmy, wywoływanie... cały ten kram. Widzę to co Ty: widze fotki analogowe i większość niezłych, a większość cyfrowych to coś poniżej krytyki... Może po prostu ludzie z analogami nie mają też kasy na taka seryjność. Przeciez można potraktować klisze "fastfoodowo". Można wypstrykać 10 na spacer z dzieckiem... Tylko na to trzeba mieć dochody, a jednak większość osób na plfoto to chyba (nie znam statystyk, pewnie nie istnieją) osoby młodsze nawet niz ja. Cyfrówka kosztuje grosze (no, może nie grosze i nie każda, ale taka jak moja droga nie jest) a dalej żadnych wydatków. Czyli jedyną rzeczą powodującą ów dziwny stan rzeczy, ową przewagę kiepskich zdjęć cyfrowych nad analogowymi jest stan majątkowy naszego społeczeństwa, a co za tym idzie społeczności fotoamatorów, ktoś mysli inaczej? Skąd więc demonizowanie cyfrówek? Cyfrówką nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcie wbrew pozorom. Może się to udać, a rzeczywiście mając gigową kartę np można strzelać bez opamiętania, ale w niektóre warunki całkowicie uniemożliwiają robienie automatem. Wychodzi na to, że to człowiek warunkuje duszę, nie aparat, co zreszta zgadza się z ogólnym założeniem fotografii.
Chyba każdy kto dostanie do reki cyfrówkę ulega chęci strzelania na prawo i lewo. Ja też tak miałem. Ale kupiłem ten aparat z myślą o tej małej zalecie jaka miał nad poprzednikiem (c-2 czyli olek idiota), manualne ustawienia elementów ekspozycji. Oj długo mi zajęło samodzielne dochodzenie że toto wszystko jest naprawde potrzebne, i nawet ten głupi balans bieli i czułość...:P Bardzo mi w tym pomógł serwis... a właściwie ludzie którzy do mnie mówili, krytykowali, dawali wskazówki. Bez nich trwałoby to wielokrotnie dłużej... nie twierdze, że ukończyłem edukację (nie kumam elementów architektonicznych ani portretów...) ale mam szansę się rozwijać. Kiedyś kiedy cyfrówki nie były popularne myślałęm o kursie fotografii... teraz nie jest on własciwie potrzebny. Człowiek może porobić przez rok foty poddając je krytyce i ocenie, stosując się do zaleceń towarzyszy amatorów i potem może spróbować swoich sił w analogach. Nie moge się pozbyć tylko tej właśnie perspektywy... że kiedy już robisz dobre foty cyfrowo to dojrzałeś do prób z analogiem...;) Nie wiem czemu..
A wiec po kolei. Tekst nie jest mojego autorstwa- wyszperalem go gdzies w sieci i bardzo mi sie spodobal:) ..:Nie jest on (bron Boze!) zadnym moim manifestem, przez ktory wyrazam swoja pogarde do fotografi cyfrowej!:.. Tak juz jest ten swiat poukladany, ze gdy jedni lubia ksiazki, szachy, zabytkowe auta, czy wreszcie tradycyjna fotografie, inni miluja sie w filmach na DVD, grach komputerowych, szybkich furach i cyfrowych wynalazkach. Tak juz jest i nic na to nie poradzimy. Ja osobiscie jest zwolennikiem analogowej fotografii. Ot! oto i cala filozofia! (co nie znaczy ze czasami z zazdroscia nie spogladam na mozliwosci wpolczesnych cyfrowek).
Po co wiec go umiescilem?... Przede wszystkim by opowiedziec sie za bezmyslnym pstrykaniem dla samego pstrykania. Bo chyba nikt nie podwazy tego, ze w dobie popularyzacji cyfrowych aparatow duuuzo takich "fotek" jest robionych. I owa "fotografia" staje sie niestety nijaka, zeby nie powiedziec "fastfoodowa". Niestety tak juz jest i chyba wiekszosc sie z tym zgodzi.
Z kolei jesli wiesz co to przeslona, czas ekspozycji, kadr; wiesz co i jak dziala, umiesz (lub starasz sie) wykorzystywac to wszystko tworczo- to ja moge tylko powiedziec "szcuneczek i repect":) Dla mnie osobiscie nie ma zadnej roznicy czy obraz pada na sole srebra i wypala sie na kliszy, czy pada na swiatloczule elementy matrycy CCD! Bo poza technika roznicy jako takiej nie ma!
W tym miejscu chcialbym przejsc do najwazniejszego. Mianowicie: jesli ani w jednym(analogowym), ani w drugim(cyfrowym) przypadku zabraknie SERCA i DUSZY, to nie pomoga nawet superjasne obiektywy, czy pixele w matrycy! I to chyba jest najwazniejszy(i niepodwazalny) argument dla tych co "za" i dla tych co "przeciw".
No i na tym optymistycznym akcencie chcialbym skonczyc moj dzisiejszy wywod:) Dziekuje wszystkim za uwage;) Zacheciam do polemiki (bedzie mi bardzo milo) Pozdrawiam:)
A mnie się bardzo podoba właśnie takie... Myślę, że Twój przedmówca poniekąd ma rację... Ale jestem pewien, ze Pawła opis w "o sobie" nie jest bezkrytycznym zanegowaniem "cyfry" a tylko zauważeniem pewnej (także tu na plfoto) - właśnie "manii" (i tu posłużę się cytatem z Twego przedmówcy:) błahej radości bezmyślnego focenia wszystkiego co się rusza
A mi się ten kadr nie podoba w 100% - na budynku za bardzo żrą się światła i cienie - MZ ekspozycja była zbyt dłługa.
Nota bene : przedmówca bardzo trafnie skomentował pewną manię :-)
Korzystając z Twojego niewypowiedzianego do końca przyzwolenia i miejsca pod tą fotką nawiązującego do tego co chcę powiedzieć pozwolę sobie skomentować słowa w Twoim "o sobie". Nie wiem czy to cytat, czy może Twoje słowa, ale niejako podpisałeś się pod nimi a ja nie mogę się z nimi zgodzić. Wiele osób wytyka palcami ludzi robiących zdjęcia aparatami cyfrowymi. Jestem jedną z takich osób. O ile spór jest stary i chyba wymaglowany to wydaje mi się, że właśnie na płaszczyźnie zdjęć z długim czasem ekspozycji możnaby dojść do zrozumienia. Czy można mówić o focie nieprzemyślanej i na chybcika, byle więcej kiedy czas ekspozycji to pół minuty? Nie znam się na aparatach analogowych (nie mam znajomych z takimi, a mnie nie stać na zakup i eksploatację takowego niestety), ale wydaje mi się, że jeśli czas ekspozycji to 30s to tyle potrzebuje fotograf by zacząć się ustawiać do następnego ujęcia od zwolnienia migawki (popraw mnie jeśli się mylę). Cyfrówka (klasy Z1) potrzebuje raz tyle by przetworzyć dane i dopiero po upływie kolejnych 30 sekund jest gotowa do pracy. Ustawiając się wczoraj do zdjęć nocnych nie mogłem korzystać z automatyki, zresztą żadko robie zdjęcia w warunkach przy których mogę. Okoliczności robienia takich zdjęć niejako narzucają myślenie, i nie pozwalają na focenie piętnowane w ww tekście. Ja wiem że w tym tekście więcej żalu niż wrogości. Tylko to trochę niesprawiedliwe tak traktować z góry fotografów z cyfrą. Można powiedzieć że to piętnuje zjawisko ogólnodostępności cyfrowej fotografii, ale właśnie dzięki tej dostępności miałem szansę spróbować znaleźć się w tym trudnym rzemiośle (wole nie nazywać tego sztuką, od tego sa inni). Kiedy wczoraj klęczałem przed ukrytą w ciemnościach i rosie stokrotką nie czułem tej błahej radości bezmyślnego focenia wszystkiego co się rusza. Wiem że to może nie równa się czekaniu aż na błonie filmowej swój ślad zostawi odbite światło, ale ja czułem jak to samo światło wsącza się powoli przez szkła obiektywu i oświetla ten mały cud techniki jakim jest CCD (bluźnierczo to brzmi dla mnie bo techniki fanem nie jestem, ale to prawda)... Powiedz czym różni się to od kolekcjonowania światła przez fotografa z analogiem? Czy takie zdjęcie nia ma duszy zrodzonej ze światła starannie odmierzonego cięciem przesłony? czy odmówić mu jej tylko dlatego, że zamiast kawałka światłoczułego nośnika niecyfrowego jest cyfrowy? że dokładniejszy i mniej przypadkowy? każda matryca ma wady, każda ma hotpixele i deadpixele, światło długotrwale na nie padające wydobywa je jak ludzkie wady, jak niedoskonałości błony. Dlaczego więc odmówić takiej fotografii duszy?
To nie jest atak, to zaproszenie do "polemiki" jeśli Ci przeszkadza w tym miejcu to powiedz.
Pozdrawiam :)
no i pierdziu ze wszystkimi moimi wywodami... kupilem syfrowke
Choć dźwięki na imprezach znów płyną z czarnych krążków, to jednak inaczej niż niegdyś. Mocno, głośno i czysto – tak jak chcemy. Prosto z komputera trafiają na winyle, a potem zaklinacze zwani didżejami tłoczą w nas megawaty sobie tylko znanym sposobem wymieszanych zlepków, skrawków, otrąb czegoś, co kiedyś było muzyką. Dziś z bitów składamy dźwięki, słowa i obrazy. Dźwięki – to polifoniczne dzwonki w telefonach, słowa – to te w esesmesach. Zachody słońca ślemy sobie przez telefon po to, by je za chwile wykasować z pamięci... dosłownie...
I tez uwazam,ze najlepiej uczyc sie na analogu,metoda prob i bledow ale miec ta satysfakcje,ze sam wszystko ustawilem,sam sie nameczylem i wyszlo jak mialo wyjsc.Analogi maja dusze.
Pawle,napisales,ze mozna polemizowac pod ta fotografia na temat tego co napisalesw "O sobie".Powiem tylko nic dodac nic ujac.I wlasnie o ta magie chodzi i o myslenie nad kolejnymi klatkami.Ja uczylam sie na Smienie,potwm byly Zenity i moiim szczytem marzen byla Praktika.Najpierw LTL3 teraz MTL 5B,ktora kupilam niedawno za 200zl w idealnym stanie.Mam mala smieszna cyfrowke Kodaka ale to tylko maly dodatek.Nie zamienilabym w tej chwili moich aparatow na najlepsza lustrzanke.Poza tym wszelkie obiektywy mozna dokupic do nich za rozsadne pieniadze.Nie musze dodawac,ze frajda i radosc z udanej klatki a poza tym czekanie na to jedne niepowtarzalne ujecie(dla mnie)jest nieporownywalnie wieksza niz seria z cyfry.Pozdrawiam.
Zamierzam kupic cyfre SLR bo: 1) Nie chce czekac na zapstrykanie 36 klatek zeby zobaczyc pierwsza. 2) Nie chce, zeby jakis dupek (za przeproszeniem), partolil mi klisze w labie (zeskanowane brudy, denne kolory, krzywe kadry itp). 3) Nie chce placic 10-18 Euro za zeskanowanie filmu (Wlochy), i tak marnej jakosci. 4) Nie chce czekac tygodniami, czy miesiacami na przyjazd do Gdanska, i skanowac w sprawdzonym, labie za 10zl. 5) Juz nie mam miejsca na kolejne albumy. 5) Kupie Pentaxa, bo dziala ze wszystkimi szklami, ktore mam z analogow, i ze wszystkim co tylko da sie podloczyc. Uff, to tyle, ale poki co jeszcze nie kupilem.
╔╦╗ dobry tytuł chociaż nieczęsto zwracam uwage na tytuły, bardzo dobre zdjecie, dzięki za odwiedziny:)
Pięknie ujęte milathene - bo za tym, wszystkim są wspomnienia, emocje i łzy. Nie mówisz o kupnie odtwarzacza DVD na kilogramy w MediaMarkcie tylko o czymś, co jest jak poezja. Bardzo mi się podoba to, co napisał o sobie Paweł. Z fotografii pryska magia. Podobnie jak z brzmienia syntezatora analogowego Jean Michel Jarre z 1976 roku, gdzie dwa takty nigdy nie brzmiały identycznie, zamienionego na zdigitalizowaną, komputerową track-sieczkę. Ale milathene dowodzi, czegoś więcej. Jak powie Antoine de Saint Exupery w książce "Ziemia planeta ludzi" - samolot w rękach dobrego pilota staje się przedłużeniem jego rąk i umysłu. Jeśli jest to dobry pilot za sterami dobrego samolotu - stają się jednym organizmem. O ile pilot pozna zasady lotu i ... .... samolot Tak samo jest z fotografią. Jeśli kochasz fotografię, aparat stanie się dla Ciebie narzędziem do pewnego stopnia przezroczystym (jak sieć komputerowa - nie zastanawiasz się co się dzieje z bitami danych podczas wędrówki po kabach, urządzeniach), choć będziesz się znim liczyć niezaleznie, czy jest to zenit czy cyfrowa lustrzanka, tak jak strzelec przed oddaniem strzału musi wziąść poprawkę na boczny wiatr... Ale trzeba chcieć poznać rzemiosło, oswoić się z nim. A ludziom brak czasu, chęci. - Jak w Małym Księciu - "..a że nie ma sklepów z przyjaciółmi - ludzie nie mają przyjaciół..." Więc wydaje mi się, że spór o fotografię analogową, czy cyfrową tak naprawdę sprowadza się właśnie do tego - czy to co robisz wynika z zadawania sobie trudu, czy tylko wygody. Sam fotografuję analogiem - nie stać mnie na lustrzankę cyfrową, a "plastikowym" aparatem cyfrowym nie chcę robić zdjęć. Aparat musi być taki ciężki, żeby dało się nim gwoździe wbijać :) Czy fotografia analogowa jest taka droga? Nie wiem skąd takie przekonanie - lustrzanka analogowa jest kilkakrotnie tańsza od cyfrowej. Koszt filmu - kodak -15 zł + wywołanie. Czy to dużo - śmiech! Ja robię potem odbitki 20x30 - cena w MEdiaMarkcie -5zł/sztuka. Jak zrobię takich 10 to koszt filmu schodzi na daleki plan... Tylko to dziadowskie .... ... skanowanie ;) Jeden chce aby fotografia była jak czar - jak sex z długą grą wstępną, a inny zrobi to na szybko w windzie i też będzie nieźle ;) A co do zdjęcia - piękne.
przeczytalam i powiem Wam tak: dziecinstwo spedzilam z tata w ciemni, na 4 urodziny dostalam swojego pierwszego zenitha... od dziecinstwa zawsze aparat byl przy mnie, zenitha zmienilam na practice, potem analogowego canona 300n... focilam od zawsze, ale glownie przyrode. kiedy zaczelam focic ptaki, a bylo to jakies 12 lat temu, zaczelam marzyc o aparacie bez kliszy:) hehe, nie mialam pojecia o cyfrowych zapisach, podejrzewam, ze niewielu mialo... moje marzenie sie spelnilo, jednak dopiero pol roku temu zmienilam analoga na cyfre... pracowalam na to miesiacami, za granica, w bolu i placzu:) i jestem zadowolona: do moich zdjec pasuje tylko cyfra: jak sie foci cos, co wymaga nie tylko ustawienia parametrow i cierpliwosci ale jeszcze szybkiej reki i lutu szczescia cyfra to rozwiazanie idealne... i mam teraz radosc z focenia wszystkiego co sie rusza, tez robie serie, z ktorych cos wybieram...przy analogu nie moglam sobie na to pozwolic... cyfra dla mnie jest najlepszym rozwiazaniem, ale powiem wam cos skrycie: w plenerze analoga mam zawsze ze soba i najlepsze ujecia zatrzymuje na kliszach:P tylko nosic mi nie ma kto:)
ma w sobie jakis urok...
wymeczylem sie niesamowicie i przeczytalem cale wypowiedzi (to chyba jedna z najdluzszych rzeczy jakie kiedykolwiek przeczytalem :D). jesli mialbym cos na ten temat powiedziec to tak....cyfra - na poczatek ona jest najlepsza - tu nie ma co si w ogole zastanawiac.zrobic setki zdjec na ktore sie pozniej gapic i gapic i widziec co zrobilo sie zle itd. sposob ten co Pawel przedstawil moim zdaniem sie nie sprawdza zazwyczaj. kupujesz straszliwie jece zielony allegroskiego zeniciora no i zaczynasz strzelac...jeden film, drugi trzeci. fota za kazdym razem wychodzi nie taka jak bys chcial.masa brakow a przeciez "przemyslalem wszystko".robisz kolejne kilka filmow i wcale sie mocno sytuacja nie poprawia a kasy coraz mniej.poczytalem super ksiazke super znanego fotografa jak robic extra czadowe foty ale kurna dalej nie jest tak jak trza.wyszlo kilka fajnych widoczkow ale kolory nie te! itd. oczywiscie nie mowie ze tak ma kazdy ale wydaje mi sie ze duza wiekszosc poczatkuajcych (jak ja np ;) ) wydaje mi sie ze cyfra jest najlepszym wyjsciem.dobrze miec taka na ktorej mozna sysko samemu ustawiac.to duzo daje.zmiany widzisz szybko i szybko sie tego uczysz.jak juz opanujesz mniej wiecej technike aparatu - balalsny , ISO , migawka , ostrosc z przeslony, itd - wtedy mozes sie pokusic o analoga.ja teraz mam zamiar pobawic sie pentaconem ale wiem ze to bedzie tyko krotka przygoda bo poprostu nie mam na to kasy. nie bardzo czaje na to co Pawel powiedziales na temat wywolania sobie zdjec i pozniej przy kominku itd ogladania ich.z cyfry mozesz zrobic to samo...nie bardzo rozumiem o co z tym chodzi.ne bedziesz myslal wtedy z jakiego aparatu to zdjecie zostalo zrobione tyko co ono przedstawia nie? czy moze sie myle ;) ideac dalej z tymi analogami to przerzucilbym bym sie na nie jesli bym chcial sie bawic w sprzedawanie zdjec. roznego typu agencje itd chca foty tyko i wylacznie ze skanow.glownie sie sprzedaje widoczki wiec slajd + milion filtrow na lobiktywie i jedziem ;) wtedy analog owszem. ale jesli tego nie robisz to nie bardzo widze sens.to czy fota bedzie miala dusze to juz tyko i wylacznie Twoja sprawa IMO. w sumie to nie lubie takich rozmow bo sam jak sam powiedziales straszliwie obgadane i nudne bo totemat rzeka w zasadzie ; ) ale siakos tak mi sie napisalo....hehe pozdrawiam ;))
bardzo mi się podoba..choć w zimie lubię tylko swój pokój ciepły sweter kubek z kawą i książkę..ale u Ciebie tu ciepło:)
Mrocznie i strasznie ? Dla mnie to zdjecie jest cieplutkie,zapraszajace zeby usiasc na ktorejs z laweczek bez odgarniania sniegu :-) To ciekawe bardzo, jak roznie odbierane jest to samo zdjecie.
lubie zdjecia B&W, to ma specyficzny nastroj; kadr rowniez mi sie podoba; jedyne czego nie jestem pewien, to to nieostre tlo, niby zmiekcza calosc i poglebia przekaz, ale mimo to waham sie; pozdrawiam
Pawle czasu tak jak ruchu ziemii tak jak techniki nie powstrzymasz romantyku... niemniej dobrze że są jeszcze tacy jak ty.. Pozdrawiam.
odbiegając od Waszych obszernych wywodów... Myślę, że ta fotografia ma w sobie cząstkę magii, jakiejś tajemnicy...Świetny, długoexpozycyjny klimat! pzdr! :)
cos sie wkleilo wszystko co mial:/. Pisales ze "że kiedy już robisz dobre foty cyfrowo to dojrzałeś do prób z analogiem" ja uwazam ze jest odwrotnie... tez nie wiem czemu:)
Nie. Wg. mnie jest wlasnie odwrotnie. Przynajmniej dla mnie. Ale moze sie myle. Tak jak mowisz. Zakup filmu, wywolywanie, odbitki...troche to kosztuje. Fakt. Chcac wypstrykac w miare dobry markowy film z wywolaniem i odbitkami 10x15 nieraz trzeba sie liczyc z kwota 50zl! To nie jest malo, dla mnie osobiscie to cholenie duzo! Ale to wlasnie nauczylo mnie... myslenia!:) Tak,tak:) Zanim pstrykne, zastanowie sie dwa, a nawet trzy razy, czy kadr odpowiedni, czy swiatlo,czy ekspozycja itp.itd. Czemu? Bo... szkoda mi kasy! hehehe. Osobiscie zachecam cie do kupna lustrzanki. Powiedzmy dla focenia od swieta;) Sprawdz sobie na allegro ile kosztuje Zenit. Zapewniam ze nie wiecej jak 50zl. Jesli chodzi o koszty eksploatacyjne, to wbrew pozorom sa i na to sposoby zeby zaradzic (kupowanie wiekszej ilosci filmow, skanowanie negatywu itp.)-wtedy koszt rzedu 20 zl.(?) jest do przyjecia.(no powiedzmy raz na jakis czas:) Oprocz papierowej odbitki, dobrej jakosci, masz to cos, co pociaga w tym calym interesie miliony ludzi... masz _M_A_G_I_E_. Naprawde. Sprobuj a zapewniam cie ze diametralnie zmienisz wiele swoich dotychczasowych pogladow. Pozatym... hmmm... wyobraz sobie... jakis... zimowy wieczor (chocby i za 50 lat), ...wyciagasz z szafy album w skorzanej obwolucie, siadasz przy trzaskajacym kominku, nalewasz sobie kieliszek dobrego czerwonego wina... i ogladasz, dotykasz, wspominasz, ocierasz sie o te "papierowe" historie, calym soba czujesz ta magie. (i nawet najlepszy wypasiony LCD ci Jej nie da;). Oczywiscie zupelnie innym tematem jest wlasnoreczne wywolywanie odbitek, praca w ciemni itp. To dopiero jest wyzsza szkola jazdy! Strrrrasznie o tym marze! Ale poki co niestety jeszcze nie mialem okazji -wiec sie nie wypowiadam. Pozdrawiam:)
To wiele wyjaśnia :) Ja tez jestem zwolennikiem fotografii analogowej... tylko nie stać mnie na lustrzankę, filmy, wywoływanie... cały ten kram. Widzę to co Ty: widze fotki analogowe i większość niezłych, a większość cyfrowych to coś poniżej krytyki... Może po prostu ludzie z analogami nie mają też kasy na taka seryjność. Przeciez można potraktować klisze "fastfoodowo". Można wypstrykać 10 na spacer z dzieckiem... Tylko na to trzeba mieć dochody, a jednak większość osób na plfoto to chyba (nie znam statystyk, pewnie nie istnieją) osoby młodsze nawet niz ja. Cyfrówka kosztuje grosze (no, może nie grosze i nie każda, ale taka jak moja droga nie jest) a dalej żadnych wydatków. Czyli jedyną rzeczą powodującą ów dziwny stan rzeczy, ową przewagę kiepskich zdjęć cyfrowych nad analogowymi jest stan majątkowy naszego społeczeństwa, a co za tym idzie społeczności fotoamatorów, ktoś mysli inaczej? Skąd więc demonizowanie cyfrówek? Cyfrówką nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcie wbrew pozorom. Może się to udać, a rzeczywiście mając gigową kartę np można strzelać bez opamiętania, ale w niektóre warunki całkowicie uniemożliwiają robienie automatem. Wychodzi na to, że to człowiek warunkuje duszę, nie aparat, co zreszta zgadza się z ogólnym założeniem fotografii. Chyba każdy kto dostanie do reki cyfrówkę ulega chęci strzelania na prawo i lewo. Ja też tak miałem. Ale kupiłem ten aparat z myślą o tej małej zalecie jaka miał nad poprzednikiem (c-2 czyli olek idiota), manualne ustawienia elementów ekspozycji. Oj długo mi zajęło samodzielne dochodzenie że toto wszystko jest naprawde potrzebne, i nawet ten głupi balans bieli i czułość...:P Bardzo mi w tym pomógł serwis... a właściwie ludzie którzy do mnie mówili, krytykowali, dawali wskazówki. Bez nich trwałoby to wielokrotnie dłużej... nie twierdze, że ukończyłem edukację (nie kumam elementów architektonicznych ani portretów...) ale mam szansę się rozwijać. Kiedyś kiedy cyfrówki nie były popularne myślałęm o kursie fotografii... teraz nie jest on własciwie potrzebny. Człowiek może porobić przez rok foty poddając je krytyce i ocenie, stosując się do zaleceń towarzyszy amatorów i potem może spróbować swoich sił w analogach. Nie moge się pozbyć tylko tej właśnie perspektywy... że kiedy już robisz dobre foty cyfrowo to dojrzałeś do prób z analogiem...;) Nie wiem czemu..
A wiec po kolei. Tekst nie jest mojego autorstwa- wyszperalem go gdzies w sieci i bardzo mi sie spodobal:) ..:Nie jest on (bron Boze!) zadnym moim manifestem, przez ktory wyrazam swoja pogarde do fotografi cyfrowej!:.. Tak juz jest ten swiat poukladany, ze gdy jedni lubia ksiazki, szachy, zabytkowe auta, czy wreszcie tradycyjna fotografie, inni miluja sie w filmach na DVD, grach komputerowych, szybkich furach i cyfrowych wynalazkach. Tak juz jest i nic na to nie poradzimy. Ja osobiscie jest zwolennikiem analogowej fotografii. Ot! oto i cala filozofia! (co nie znaczy ze czasami z zazdroscia nie spogladam na mozliwosci wpolczesnych cyfrowek). Po co wiec go umiescilem?... Przede wszystkim by opowiedziec sie za bezmyslnym pstrykaniem dla samego pstrykania. Bo chyba nikt nie podwazy tego, ze w dobie popularyzacji cyfrowych aparatow duuuzo takich "fotek" jest robionych. I owa "fotografia" staje sie niestety nijaka, zeby nie powiedziec "fastfoodowa". Niestety tak juz jest i chyba wiekszosc sie z tym zgodzi. Z kolei jesli wiesz co to przeslona, czas ekspozycji, kadr; wiesz co i jak dziala, umiesz (lub starasz sie) wykorzystywac to wszystko tworczo- to ja moge tylko powiedziec "szcuneczek i repect":) Dla mnie osobiscie nie ma zadnej roznicy czy obraz pada na sole srebra i wypala sie na kliszy, czy pada na swiatloczule elementy matrycy CCD! Bo poza technika roznicy jako takiej nie ma! W tym miejscu chcialbym przejsc do najwazniejszego. Mianowicie: jesli ani w jednym(analogowym), ani w drugim(cyfrowym) przypadku zabraknie SERCA i DUSZY, to nie pomoga nawet superjasne obiektywy, czy pixele w matrycy! I to chyba jest najwazniejszy(i niepodwazalny) argument dla tych co "za" i dla tych co "przeciw". No i na tym optymistycznym akcencie chcialbym skonczyc moj dzisiejszy wywod:) Dziekuje wszystkim za uwage;) Zacheciam do polemiki (bedzie mi bardzo milo) Pozdrawiam:)
A mnie się bardzo podoba właśnie takie... Myślę, że Twój przedmówca poniekąd ma rację... Ale jestem pewien, ze Pawła opis w "o sobie" nie jest bezkrytycznym zanegowaniem "cyfry" a tylko zauważeniem pewnej (także tu na plfoto) - właśnie "manii" (i tu posłużę się cytatem z Twego przedmówcy:) błahej radości bezmyślnego focenia wszystkiego co się rusza
A mi się ten kadr nie podoba w 100% - na budynku za bardzo żrą się światła i cienie - MZ ekspozycja była zbyt dłługa. Nota bene : przedmówca bardzo trafnie skomentował pewną manię :-)
Korzystając z Twojego niewypowiedzianego do końca przyzwolenia i miejsca pod tą fotką nawiązującego do tego co chcę powiedzieć pozwolę sobie skomentować słowa w Twoim "o sobie". Nie wiem czy to cytat, czy może Twoje słowa, ale niejako podpisałeś się pod nimi a ja nie mogę się z nimi zgodzić. Wiele osób wytyka palcami ludzi robiących zdjęcia aparatami cyfrowymi. Jestem jedną z takich osób. O ile spór jest stary i chyba wymaglowany to wydaje mi się, że właśnie na płaszczyźnie zdjęć z długim czasem ekspozycji możnaby dojść do zrozumienia. Czy można mówić o focie nieprzemyślanej i na chybcika, byle więcej kiedy czas ekspozycji to pół minuty? Nie znam się na aparatach analogowych (nie mam znajomych z takimi, a mnie nie stać na zakup i eksploatację takowego niestety), ale wydaje mi się, że jeśli czas ekspozycji to 30s to tyle potrzebuje fotograf by zacząć się ustawiać do następnego ujęcia od zwolnienia migawki (popraw mnie jeśli się mylę). Cyfrówka (klasy Z1) potrzebuje raz tyle by przetworzyć dane i dopiero po upływie kolejnych 30 sekund jest gotowa do pracy. Ustawiając się wczoraj do zdjęć nocnych nie mogłem korzystać z automatyki, zresztą żadko robie zdjęcia w warunkach przy których mogę. Okoliczności robienia takich zdjęć niejako narzucają myślenie, i nie pozwalają na focenie piętnowane w ww tekście. Ja wiem że w tym tekście więcej żalu niż wrogości. Tylko to trochę niesprawiedliwe tak traktować z góry fotografów z cyfrą. Można powiedzieć że to piętnuje zjawisko ogólnodostępności cyfrowej fotografii, ale właśnie dzięki tej dostępności miałem szansę spróbować znaleźć się w tym trudnym rzemiośle (wole nie nazywać tego sztuką, od tego sa inni). Kiedy wczoraj klęczałem przed ukrytą w ciemnościach i rosie stokrotką nie czułem tej błahej radości bezmyślnego focenia wszystkiego co się rusza. Wiem że to może nie równa się czekaniu aż na błonie filmowej swój ślad zostawi odbite światło, ale ja czułem jak to samo światło wsącza się powoli przez szkła obiektywu i oświetla ten mały cud techniki jakim jest CCD (bluźnierczo to brzmi dla mnie bo techniki fanem nie jestem, ale to prawda)... Powiedz czym różni się to od kolekcjonowania światła przez fotografa z analogiem? Czy takie zdjęcie nia ma duszy zrodzonej ze światła starannie odmierzonego cięciem przesłony? czy odmówić mu jej tylko dlatego, że zamiast kawałka światłoczułego nośnika niecyfrowego jest cyfrowy? że dokładniejszy i mniej przypadkowy? każda matryca ma wady, każda ma hotpixele i deadpixele, światło długotrwale na nie padające wydobywa je jak ludzkie wady, jak niedoskonałości błony. Dlaczego więc odmówić takiej fotografii duszy? To nie jest atak, to zaproszenie do "polemiki" jeśli Ci przeszkadza w tym miejcu to powiedz. Pozdrawiam :)
podoba mi sie
tak, zdecydowanie ma w sobie coś przyciągającego. bardzo mi się podoba. klimatyczne
Patrząc na mini wiedziałem jaki będzie tytuł :) Gratuluje warsztatu i wrażliwości.
fajny klimat, mrocznie i strasznie....az strach samemu chodzic po poznaniu, we dwoje tak:)
bardzo lubie zdjęcia z długą ekspozycją... mają w sobie coś magicznego... to konkretnie bardzo mi się podoba