uhm, tak jakby wszyscy wsłuchiwali sie w siebie i w cisze... nie warto nic mówić, bo nie warto zaczynać rozmowy, wiadomo przecież, że czasu jest mało.... a potem ten moment: wstać i krok przez próg.... ! i już jesteś w drodze :)
Bardzo lubię rosyjski zwyczaj opuszczania domu przed podróżą : "dawaj posididm, czajku napiomsa". Nikt nic nie mówi, tylko każdy się wyluzowuje, a czasem przypomina sobie o czymś (skierowanie do sanatorium, co leży jeszcze w szufladzie, papiery wozu w teczce itp.).
SzafirO -> bez czeladników nie ma mistrzów, a jednych i drugich u nas ze świecą szukać. Za to "Fachowców" u nas co nie miara - każdy ci się podejmie zrobić wszystko, ale potem skutki są opłakane. Miałem ongiś przeboje ze stolarnią, gdy mi regał robili - szkoda, że nie miałem kamery video.
no to posidim [przynajmniej wirutalnie] ...... ja popijam herbatkę u mistrza sztuki intarsji i słucham rozmów o brydżu.... taaaaa dawni mistrzowie w swoją sztukę wplatali duużo czasu... albo mieli dużo czeladnikow ;) niestety z czeladnikami teraz jakoby ciut gorzej... ;)
M.K. -> podkreśliżem, że grałem w brydża sportowego, tzn. bez głupawch tekstów i bez alkoholu. Skupienie i gra przez całą noc - znienawidziłem wtedy w I programie polskiego radia taką audycję rolniczą z krzykiem koguta na początku ...
Brydż - kiedyś moja pasja. Obrzydzono mi go skutecznie na tyle ze od lat wielu juz nie gram. Do szachów mam "wariata" w domu :)))) Dwóch wariatów to byłoby o jednego za dużo. Wiem jak sie co rusza i tyle mojej wiedzy na ten temat.
hmmmm ...... bo ja o brydżu to tylko słyszałam.... :") [ oblana rumieńcem ] / a na szachy pozwalam sobie gdy dam sie codzienności tak zakręcić , że nic więcej nie pozostaje tylko usiąść i złapać troszkę dystansu :)
ja myślę, że do szachów trzeba podchodzić ze wschodnim temperamentem : mamy czas na kawę/herbatę, fajkę, filozofię i szachy, "a wriemia mimo pływiot samo po siebie" . A my : "dziś ma to i to i tamto, polecę tu i tam, załatwię jeszcze szybko 7 interesów." I nagle stoimy przed lustrem po 40-ce lub 50-ce i zastanowiwszy się nad wszystkim widzimy, że z dawnymi przyjaciółmi nie widzieliśmy się lata, dzieci poszły swoimi drogami, nobla nam nie dali i nadal się nie zanosi. Trzeba posiąść mądrość, by mieć czas na drobnostki ...
No to juz jest dla mnie tym bardziej tajemnicze; z logika i matematyką całe życie miałam kłopoty.Jestem chemikiem :)W brydża tez dawno nie grałam,ale pamiętam parodniowe turnieje do upadłego.Trójkę już mamy , no i jeszcze mamy Dziadka :)))
Aż mnie palce zaswędziały : od ukończenia studiów nie grałem w brydża (a to już wieki) - wriemieni nie było . Zmontujmy czwórkę , albo więcej i mały turniej - tak cały weekend ...
Rycho! też jesteś mistrzem ! :) mat w jednym posunięciu ! :D / :) zgadzam się co co czasu i konieczności koncentracji, o którą trudno, gdy ktoś rozprasza myśli, a gdy to jest nauczyciel..... to zostaje pewnie tylko brydżowa rozgrywka :)
Irena -> szachy to gra strategiczna. Ja za młodu grałem pasjami w szachy i wydawało mi się; że umiem grać. Potem byłem w radzieckiej szkole i moja koleżanka z Gruzji zdobyła mistrzostwo NRD w symultance - rozgrywała na 16 albo 18 szachownicach i tylko na jednej miała remis, resztę wygrała. Dostałem od niej mata w kilku - kilkunastu ruchach i od tamtego czasu uznaję szachy za ładną ozdobę pokoju. Figur się Nie tykam. Szachy wymagają czasu i koncentracji , a tego nam dziś brak (tak nam się wydaje). Brydż jest grą czysto logiczną i matematyczną - pamiętając licytację i widząc stolik mniej więcej wiemy jak się rozłożyły karty. Jeśli pamiętasz lewy z dokładnością co i kto zrzucił, to już dokładnie możesz prowadzić rozgrywkę. Pasjonowałem się w akademiku brydżem sportowym. Organizowaliśmy z kolegą turnieje dla Polaków studiujących w NRD ...
W szachy mnie kiedyś uczono podczas długiego pobytu w szpitalu.Jakoś słabo mi szło; może dlatego ,że byłam bardzo młoda,a może dlatego ,że bardziej podobał mi się nauczyciel gry niz ona sama.Za to w brydża nauczyłam się błyskawicznie.Masz na to jakieś wytłumaczenie Rychu ?
to jest kadr, w dole były badziewne bańki po oliwie, przerobione na doniczki z jakimiś uschniętymi badylami. Poza tym uliczka miała co najwyżej 1,2 m szerokości, że tylko rybim okiem dało by się objąć całość. Irena -> szafirA ma rację, to w środku to kołatka w kształcie rączki. Z tych drzwi można by zrobić stół na 12 symultanek ...
Kto zna sztukę gry w szachy zna podobno sztukę życia :) Hipnotyczny ten wzór i tajemniczy .A to u góry ,na środku to co jest ?Jakieś dziwne wrażenie jak się na to dłużej patrzy.Pzdr
… i dylemat szachy czy domino. Zdecydowanie szachy lepsze!
uhm, tak jakby wszyscy wsłuchiwali sie w siebie i w cisze... nie warto nic mówić, bo nie warto zaczynać rozmowy, wiadomo przecież, że czasu jest mało.... a potem ten moment: wstać i krok przez próg.... ! i już jesteś w drodze :)
Bardzo lubię rosyjski zwyczaj opuszczania domu przed podróżą : "dawaj posididm, czajku napiomsa". Nikt nic nie mówi, tylko każdy się wyluzowuje, a czasem przypomina sobie o czymś (skierowanie do sanatorium, co leży jeszcze w szufladzie, papiery wozu w teczce itp.).
SzafirO -> bez czeladników nie ma mistrzów, a jednych i drugich u nas ze świecą szukać. Za to "Fachowców" u nas co nie miara - każdy ci się podejmie zrobić wszystko, ale potem skutki są opłakane. Miałem ongiś przeboje ze stolarnią, gdy mi regał robili - szkoda, że nie miałem kamery video.
no to posidim [przynajmniej wirutalnie] ...... ja popijam herbatkę u mistrza sztuki intarsji i słucham rozmów o brydżu.... taaaaa dawni mistrzowie w swoją sztukę wplatali duużo czasu... albo mieli dużo czeladnikow ;) niestety z czeladnikami teraz jakoby ciut gorzej... ;)
M.K. -> podkreśliżem, że grałem w brydża sportowego, tzn. bez głupawch tekstów i bez alkoholu. Skupienie i gra przez całą noc - znienawidziłem wtedy w I programie polskiego radia taką audycję rolniczą z krzykiem koguta na początku ...
Brydż - kiedyś moja pasja. Obrzydzono mi go skutecznie na tyle ze od lat wielu juz nie gram. Do szachów mam "wariata" w domu :)))) Dwóch wariatów to byłoby o jednego za dużo. Wiem jak sie co rusza i tyle mojej wiedzy na ten temat.
szafirA -> to zapraszam na doskonałą orientalną , gorącą herbatę miętową i fajkę wodną . "Dawaj posidim ..."
hmmmm ...... bo ja o brydżu to tylko słyszałam.... :") [ oblana rumieńcem ] / a na szachy pozwalam sobie gdy dam sie codzienności tak zakręcić , że nic więcej nie pozostaje tylko usiąść i złapać troszkę dystansu :)
ja myślę, że do szachów trzeba podchodzić ze wschodnim temperamentem : mamy czas na kawę/herbatę, fajkę, filozofię i szachy, "a wriemia mimo pływiot samo po siebie" . A my : "dziś ma to i to i tamto, polecę tu i tam, załatwię jeszcze szybko 7 interesów." I nagle stoimy przed lustrem po 40-ce lub 50-ce i zastanowiwszy się nad wszystkim widzimy, że z dawnymi przyjaciółmi nie widzieliśmy się lata, dzieci poszły swoimi drogami, nobla nam nie dali i nadal się nie zanosi. Trzeba posiąść mądrość, by mieć czas na drobnostki ...
No to juz jest dla mnie tym bardziej tajemnicze; z logika i matematyką całe życie miałam kłopoty.Jestem chemikiem :)W brydża tez dawno nie grałam,ale pamiętam parodniowe turnieje do upadłego.Trójkę już mamy , no i jeszcze mamy Dziadka :)))
Aż mnie palce zaswędziały : od ukończenia studiów nie grałem w brydża (a to już wieki) - wriemieni nie było . Zmontujmy czwórkę , albo więcej i mały turniej - tak cały weekend ...
Rycho! też jesteś mistrzem ! :) mat w jednym posunięciu ! :D / :) zgadzam się co co czasu i konieczności koncentracji, o którą trudno, gdy ktoś rozprasza myśli, a gdy to jest nauczyciel..... to zostaje pewnie tylko brydżowa rozgrywka :)
Irena -> szachy to gra strategiczna. Ja za młodu grałem pasjami w szachy i wydawało mi się; że umiem grać. Potem byłem w radzieckiej szkole i moja koleżanka z Gruzji zdobyła mistrzostwo NRD w symultance - rozgrywała na 16 albo 18 szachownicach i tylko na jednej miała remis, resztę wygrała. Dostałem od niej mata w kilku - kilkunastu ruchach i od tamtego czasu uznaję szachy za ładną ozdobę pokoju. Figur się Nie tykam. Szachy wymagają czasu i koncentracji , a tego nam dziś brak (tak nam się wydaje). Brydż jest grą czysto logiczną i matematyczną - pamiętając licytację i widząc stolik mniej więcej wiemy jak się rozłożyły karty. Jeśli pamiętasz lewy z dokładnością co i kto zrzucił, to już dokładnie możesz prowadzić rozgrywkę. Pasjonowałem się w akademiku brydżem sportowym. Organizowaliśmy z kolegą turnieje dla Polaków studiujących w NRD ...
W szachy mnie kiedyś uczono podczas długiego pobytu w szpitalu.Jakoś słabo mi szło; może dlatego ,że byłam bardzo młoda,a może dlatego ,że bardziej podobał mi się nauczyciel gry niz ona sama.Za to w brydża nauczyłam się błyskawicznie.Masz na to jakieś wytłumaczenie Rychu ?
Roszada - szach -mat ! Wygrałem !!!
faktycznie.. no to jak? g2:g3 ;)
Na prawdę ! Drzwi wejściowe do domu - widać kołatkę, gałkę i dziurkę do klucza, a ta biel to fasada domu . :-)) Pomysłowy gościu i z fantazją - nie ?
uliczka? takie drzy przy uliczce? myslałam, ze w jakimś wąskim korytarzu.... sama nie wiem jakiego budynku ..... ;)
to jest kadr, w dole były badziewne bańki po oliwie, przerobione na doniczki z jakimiś uschniętymi badylami. Poza tym uliczka miała co najwyżej 1,2 m szerokości, że tylko rybim okiem dało by się objąć całość. Irena -> szafirA ma rację, to w środku to kołatka w kształcie rączki. Z tych drzwi można by zrobić stół na 12 symultanek ...
I pomyslowy :-)
pracowity jegomość:)
mi to wygląda na "rączkę do pukania" ...
Kto zna sztukę gry w szachy zna podobno sztukę życia :) Hipnotyczny ten wzór i tajemniczy .A to u góry ,na środku to co jest ?Jakieś dziwne wrażenie jak się na to dłużej patrzy.Pzdr
ciekawe, oryginalny kadr czy ciales?
eh, no ciekawe..... ja wybieram białe !
OK, tylko ja słabo gram. Kolory dobre, kadr mniej. p-m.