Fajna fotka.
Daj sobie spokój z namawianiem do FS. Jak ktoś będzie chciał, to sobie kliknie, co nie? Jakoś mi to psuje całość. Chyba sie czepiam :) Grunt, ze fotka fajna, jak i całe folio. Pozdrawiam.
Zdjecie zasluguje na Maxa!! Jest super jak tez gratuluje Ci w tak trudnym swiecie prawdziwej wiary w Jezusa i ze sie nie boisz Krzyza ktory neisie nam wszystkim zbawienie i swiatlo i milosc!!
Podoba mi się:), jak też gratuluję "telefonu" hmm nie słyszałam o tym dzięki za wskazówkę na przyszłość. Fajnie spotykać ludzi na tej stronie którym Bóg jest bliski.Pozdrawiam.
Ladne kontrasty ... nie wiem, czy nad srodkowym krzyzem nie brakuje troche powietrza. No i jeszcze jedna uwaga ... nie wiem, czy to zdjecie nie jest odrobine zamglone ... robiles cos w PS ?
"Nie bez powodu jesteś Renato świadkiem Jehowy"- tak mam powód. Jestem Świadkiem Najwyższego, gdyż jest prawy i sprawiedliwy. Ponadto swoją prawość i sprawiedliwość, oraz przeogromną moc, równoważy miłością. Okazał mi tej, niezasłużonej, miłości tak wiele, że byłabym świnią, gdybym nie chciała o nim mówić, bo spotyka mnie coś złego. Ponadto, jako nasz Stwórca, wie o nas więcej niż my sami. Wie, co jest dla nas dobre, co wychodzi nam na dobre, udziela rad jak żyć. Ponadto daje nadzieję, i pomaga wytrwać, pomimo naszych słabości i upadków. Przebacza grzechy i jest w tym bardzo hojny. Jest wiele dobra, o którym możnaby napisać. Ta cząstka powinna jednak wystarczyć jako pokazanie powodu dla którego jestem Świadkiem tego, który jako jedyny we wszechświecie jest dobry.
Witam, jestem agnostykiem ale z wypiekami czytałem Waszą dyskusję. Myslę, że zabrakło jeszcze jednego punktu widzenia. Ktoś (prawdopodobnie był katolikiem) po swojemu przeżywał Prawdę i wyrzeźbił grupę rzeźb. Fasynujących, bo świadczących o Jego emocjach. Autora rzeżb, nie Jezusa. A Piotrowi udało się w tym, znakomitym zresztą zdjęciu, ukazać te emocje bardzo spokojnie, bez przerysowań. Za co należą Mu się gratulacje. Pozdrawiam
Jeśli uczyłeś się czytać, powinieneś był przeczytać, że napisałam o zniszczeniu krzesła. Jeszcze chwila, a posądzisz mnie o to, że chcę zniszczyć to, co wiele osób czci. A nie o to mi chodziło. Cieszy mnie to, że są jeszcze takie osoby jak Ty, które kochają Boga. Jest takich coraz mniej. Dlatego cenię Cię za to. Nie chciałam więc krytykować Twojej wiary. Apostoł Paweł również był bardzo gorliwym Judaistą, natomiast po pewnym zdarzeniu, został gorliwym naśladowcą Chrystusa, chrześcijaninem, chociaż wcześniej był prześladowcą chrześcijan. Przepraszam za to, że piszę tą i poprzednią wypowiedź akurat pod Twoim zdjęciem, które uważam, że jest bardzo dobre i może niepotrzebnie takie komentarze akurat tutaj. Jednak tym razem miałam takie odczucie, że muszę Ci odpowiedzieć. Rozpoczęłam dyskusję na forum i mam nadzieję, że ją tu zakończę. Przyznaj, że kontakt z dziełem Stwórczym jest bardziej budujący, niż kontakt z zimną rzeźbą. W przyrodzie masz kontakt z życiem, tutaj - nie bardzo. A przecież sam uważasz, że Jezus żyje. Dlaczego więc tak bardzo nie podoba Ci się moje zdanie na ten temat?
Nie bez powodu jesteś Renato świadkiem Jehowy i nie bez powodu napisałaś, że chciałabyś żeby ten Krzyż zniszczyć, nie wiem czemu kiedyś przez wiele lat krzyż był Twoim symbolem, na broszurkach czy noszony, i było wszystko dobrze. Może ty widzisz tu samo cierpienie, ja widzę tu dużo więcej i mam prawo do tego.
A więc cóż za klimat tworzą rzeźby? Twór grzesznego, niedoskonałego człowieka. Klimat pomagający żyć? Och, "jak wiele miłości w tej rzeźbie", nie, nie zgadzam się z Twoim - Piotrze - twierdzeniem, że potrzebujemy czegoś takiego, żeby nauczyć się kochać. Kontakt z przestrzenią, nieograniczony niczym, on pomaga kochać, kochać życie. Jeśli w ogóle... I dla Boga rzeźby jako pośrednik są po prostu obrzydlliwością. Sam Jezus Chrystus żyje, jest królem i nie potrzebuje, żebyśmy czcili posągi wyobrażające to co Go bardzo bolało. Gdybym została skazana na śmierć, posadzonoby mnie na krześle elektrycznym, czy myślisz, że sprawiałoby mi radość, gdybyś oddawał cześć temu krzesłu? NIE. Tysiąc razy nie. Chciałabym, żeby to krzesło zniszczyć. I koniec. Obiecywałam sobie, że nie odezwę się pod Twoimi zdjęciami, ale prowokujesz. Nic na to nie poradzę. Wybacz. Wiem, że wybaczysz. Jesteś w tym dobry.
ammm: „może widzisz w tych posągach miłość, ja widzę tutaj przede wszystkim cierpienie” z tego co napisałeś rozumuje, że nie widzisz miłości w cierpieniu. Moim zdaniem w cierpieniu, poświęceniu, ofiarowaniu widać prawdziwą miłość, czyli taką która potrafi „oddać życie swoje za przyjaciół swoich”. Bóg ofiarował swojego syna napewno nie bez powodu, a wiedział co go czeka. Myśle, że miłość jest i tam gdzie jest śmierć, bo ją przezwycięża, a nie tylko tam gdzie są piękne „kwiaty, drzewa czy całe piękno naszego czystego otoczenia” i chyba jest to większą sztuką by była ona nawet tam niż jedynie w pięknych miejscach. Napisałeś, że „nie mogę się pogodzić z tym, że wielu ludzi modli się przed takimi bożkami”. Hmmm… Kojarzy mi się to trochę z tym jakby chcieć tańczyć bez muzyki, jasne da się i tak samo można modlić się gdzie nam się podoba tak myśle, lecz czyż muzyka, światło, zapach itp. (tu krzyż chociażby) nie tworzą klimatu sprzyjającego wczuciu się w to co naprawdę chcemy robić… Ale to oczywiście moje zdanie.
Życie, sztuka- to wieczne szukanie. Autor tworzy dzieło, my doszukujemy się różnych interpretacji, to jest prawidłowe i normalne, dzielimy się nimi. Można krytykować wykonanie zdjęcia pod względem technicznym, tak jak w napisanym tekście można doszukać się błędów ortograficznych (chociaż zamysłem autotra tekstu było przkazanie ważnych informacji). Jednak zdjęcie to nie tylko technika wykonania, ale też forma przekazu i tak jak błędy techniczne można wypomnieć, tak interpretacja...powinna pozostać bez krytyki.
Myślę, Piotrze że "to, co Autor chciał powiedzieć" jest na zdjęciu. Biorąc do reki potężne symbole (niezależnie czy pomyslimy, że jest czy że nie ma w nich miłości) trzeba się liczyć z tym, że własnie - fenomenologicznie - są potężne. Poza sensem - zdjęcie jest zrobione świetnie... i rzekłbym, że tu się kończy rola Autora, zdjęcie żyje własnym życiem, nikt sie nie "potyka" o warsztat i spójność formy.
Ammm - Twój cel tak, został osiągniety, popatrzyłem szerzej, ale - Autora cel też został osiągnięty - w Tobie wywołał filozoficzną opozycję na przykład.
W ten sposób nie ma szerokich i ciasnych bram... jest zaduma, którą wywabia z ukrycia Sztuka i Metafora. Jeśli isnieje Zaduma na płaszczyznach miłości i metafizyki, to - ja przynajmniej tak ufam - nie ma złej drogi, jest tylko jedna Droga.
Znamy zdanie zaledwie kilku osób, przydałoby się, żeby jeszcze ktoś się wypowiedział. Z których wypowiedzi można byłoby utworzyć ciasną, a z których szeroką bramę? Oto jest pytanie. Zapraszam do szerokiej dyskusji.:)
Ciekawa dyskusja :) moim zdaniem (jeśli mogę się wtrącić) prawda leży po środku. Czy widok rodzącej kobiety, z grymasem na twarzy, łzami w oczach, która "wypatruje" swojego maleństwa - kojarzy się z cierpieniem, czy z miłością? Założę się ,że zdania byłyby podzielone. Tak samo tutaj, w przypadku tej fotografii, jednemu kojarzy się z miłością , innemu z cierpieniem...
Każdy ma swoje zdanie. Ty masz takie, ja inne. Umieściłeś zdjęcie w katalogu zatytułowanym "love", może widzisz w tych posągach miłość - to Twoje odczucie, ja widzę tutaj przede wszystkim cierpienie. Dlatego trudno pogodzić mi się z tym tytułem. Jednak to moje odczucie. Ty masz prawo do wyrażania swoich uczuć na swój sposób, ja tylko podaję swoją opinię. Myślę, że każdy ma do tego prawo. Żyjemy w wolnym kraju. Wolność długo zdobywana. Nawet przez przelewanie niewinnej krwi. Więcej miłości moim zdaniem widać w dziele stwórczym (kwiaty, drzewa, krajobrazy, ludzie, całe piękno naszego czystego otoczenia-tam gdzie nie dotarły niszczycielskie ręce ludzi). Miłość widać w tym co Stwórca uczynił dla nas. Sposób w jaki przygotował dla nas planetę. Takie jest moje zdanie. Natomiast Droga- Jezus pokazał swoim życiem drogę, przez swoją śmierć utorował ją dla nas, jednak to nie śmierć jest tą drogą. Prawda - uczył jej przez 3,5 roku swojej działalności tu na ziemi. Życie - możemy je mieć jeśli okażemy skruchę za martwe uczynki. Rozumiem Twój tok myślenia, ale nie mogę się pogodzić z tym, że wielu ludzi modli się przed takimi bożkami. Dlatego taka była moja reakcja.
Każdy autor swojego dzieła (cokolwek by to nie było książka, film) nadając tytuł kieruje się pewnym tokiem myślenia,skojarzeniami. Tak powstają zazwyczaj tytuły. Niekiedy zastanawiamy się np. po przeczytaniu książki- skąd ten tytuł? przecież tu nie ma logiki- ale autor ma prawo nadać taki tytuł, jaki uważa za słuszny i nie podlega on dyskusji, ani zakwestionowania. Nie znamy pełnego obrazu i nie znamy drogi myslenia , która doprowadziła autora do tytułu. A swoją drogą: czy nie jest PRAWDĄ, że Chrystus umarł na krzyżu? Naprawdę nie kojarzy Wam się to z Drogą którą odbył (bądź drogą którą wsazuje Wiara), zmartwychwstaniem, Życiem itd, itd. Nie? To dziwne.
Widzę, że wywiązała się z tego dyskusja, więc wyłoże też to co autor o tym myśli. ammm: przytoczyłeś przykazanie i bardzo fajnie "Nie będziesz czynił rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią." Jeżeli miałbyś oddawać im pokłon i służyć im, a nie temu kto na to zasługuje - nie rób tego. Rozumie przez to to, że wiara w bożki (a tym może być naprawdę prawie wszystko, kasa, TV chociażby) i służba nim jest łamaniem przykazania. Napisałeś, że "W posągach nie ma życia, więc gdzie w nich jest miłość?" nie napisałem, że w nich życie jest, jednak, pozwole sobie jak to ma miejsce w Piśmie, na małe porównanie. Każdy dziś ma telefon. Czy gdy z kimś rozmawiasz telefon żyje/ożywa? Czy linia telefoniczna staje się wtedy żywa? Czy staje się ona tą osobą, do której Cię przybliża? Czy też może przy pomocy telefonu, przez telefon zbliżasz się do drugiej osoby jakbyś stał obok niej i mógł z nią rozmawiać. W takim razie pytanie "W posągach nie ma życia, więc gdzie w nich jest miłość?" może brzmieć "W telefonach nie ma życia, więc gdzie w nich jest osoba?". Co raczej jest oczywiste. Nie myśle, żeby telefon był osobą, czy posąg miłością. Odpowiedź moja jest taka: wszystko co umożliwia Ci, pomaga Ci zbliżyć się do kogoś, w tym przypadku do Jezusa, jest dobre. A może to być drugi człowiek, muzyka, film, zdjęcie, rzeźba itp. Ammm: "nie to zdjęcie, do takiego tytułu" z chęcią zobaczyłbym takie, które by tu pasowało. Zachęcam do działania i pozdrawiam wszystkich.
ammm wiesz, ja tytuł czytam trochę jak ironię, trochę jak pytanie... Na tej płaszczyźnie, którą ruszyłeś też, ale bardziej na płaszczyźnie potocznej semantyki tych symboli i rzeczywistego poszanowania wartości. Z Twoim komentarzem to zdjęcie mówi też o sobie, zatem - postmodernizm (jak ja nie lubie tego słowa!) Pozdrawiam
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył. - Drugie przykazanie wyryte na tablicach kamiennych. W posągach nie ma życia, więc gdzie w nich jest miłość?
Ograniczony pozostaje każdy człowiek bez wiedzy, wstydzić się musi każdy złotnik z powodu bożka. Utoczył bowiem podobizny, które są kłamstwem i nie ma w nich [życiodajnego] tchnienia. ----- Gdzie w tej rzeźbie jest prawda?
Fajna fotka. Daj sobie spokój z namawianiem do FS. Jak ktoś będzie chciał, to sobie kliknie, co nie? Jakoś mi to psuje całość. Chyba sie czepiam :) Grunt, ze fotka fajna, jak i całe folio. Pozdrawiam.
Minimalnie spłaszczyłeś figurę jezusa poświatą nad ramionami, ale ogólnie światło pięknie, Szacunek
Dzięki Piotr:).
sarnsa, Ewa Juch: dzięki :)) Miło, że są osoby, które wynoszą coś pozytywnego! Pozdrawiam serdecznie i życzę wiele radości i sił w życiu.
Zdjecie zasluguje na Maxa!! Jest super jak tez gratuluje Ci w tak trudnym swiecie prawdziwej wiary w Jezusa i ze sie nie boisz Krzyza ktory neisie nam wszystkim zbawienie i swiatlo i milosc!!
Podoba mi się:), jak też gratuluję "telefonu" hmm nie słyszałam o tym dzięki za wskazówkę na przyszłość. Fajnie spotykać ludzi na tej stronie którym Bóg jest bliski.Pozdrawiam.
Ladne kontrasty ... nie wiem, czy nad srodkowym krzyzem nie brakuje troche powietrza. No i jeszcze jedna uwaga ... nie wiem, czy to zdjecie nie jest odrobine zamglone ... robiles cos w PS ?
M A X !!!
"Nie bez powodu jesteś Renato świadkiem Jehowy"- tak mam powód. Jestem Świadkiem Najwyższego, gdyż jest prawy i sprawiedliwy. Ponadto swoją prawość i sprawiedliwość, oraz przeogromną moc, równoważy miłością. Okazał mi tej, niezasłużonej, miłości tak wiele, że byłabym świnią, gdybym nie chciała o nim mówić, bo spotyka mnie coś złego. Ponadto, jako nasz Stwórca, wie o nas więcej niż my sami. Wie, co jest dla nas dobre, co wychodzi nam na dobre, udziela rad jak żyć. Ponadto daje nadzieję, i pomaga wytrwać, pomimo naszych słabości i upadków. Przebacza grzechy i jest w tym bardzo hojny. Jest wiele dobra, o którym możnaby napisać. Ta cząstka powinna jednak wystarczyć jako pokazanie powodu dla którego jestem Świadkiem tego, który jako jedyny we wszechświecie jest dobry.
Witam, jestem agnostykiem ale z wypiekami czytałem Waszą dyskusję. Myslę, że zabrakło jeszcze jednego punktu widzenia. Ktoś (prawdopodobnie był katolikiem) po swojemu przeżywał Prawdę i wyrzeźbił grupę rzeźb. Fasynujących, bo świadczących o Jego emocjach. Autora rzeżb, nie Jezusa. A Piotrowi udało się w tym, znakomitym zresztą zdjęciu, ukazać te emocje bardzo spokojnie, bez przerysowań. Za co należą Mu się gratulacje. Pozdrawiam
Jeśli uczyłeś się czytać, powinieneś był przeczytać, że napisałam o zniszczeniu krzesła. Jeszcze chwila, a posądzisz mnie o to, że chcę zniszczyć to, co wiele osób czci. A nie o to mi chodziło. Cieszy mnie to, że są jeszcze takie osoby jak Ty, które kochają Boga. Jest takich coraz mniej. Dlatego cenię Cię za to. Nie chciałam więc krytykować Twojej wiary. Apostoł Paweł również był bardzo gorliwym Judaistą, natomiast po pewnym zdarzeniu, został gorliwym naśladowcą Chrystusa, chrześcijaninem, chociaż wcześniej był prześladowcą chrześcijan. Przepraszam za to, że piszę tą i poprzednią wypowiedź akurat pod Twoim zdjęciem, które uważam, że jest bardzo dobre i może niepotrzebnie takie komentarze akurat tutaj. Jednak tym razem miałam takie odczucie, że muszę Ci odpowiedzieć. Rozpoczęłam dyskusję na forum i mam nadzieję, że ją tu zakończę. Przyznaj, że kontakt z dziełem Stwórczym jest bardziej budujący, niż kontakt z zimną rzeźbą. W przyrodzie masz kontakt z życiem, tutaj - nie bardzo. A przecież sam uważasz, że Jezus żyje. Dlaczego więc tak bardzo nie podoba Ci się moje zdanie na ten temat?
Nie bez powodu jesteś Renato świadkiem Jehowy i nie bez powodu napisałaś, że chciałabyś żeby ten Krzyż zniszczyć, nie wiem czemu kiedyś przez wiele lat krzyż był Twoim symbolem, na broszurkach czy noszony, i było wszystko dobrze. Może ty widzisz tu samo cierpienie, ja widzę tu dużo więcej i mam prawo do tego.
A więc cóż za klimat tworzą rzeźby? Twór grzesznego, niedoskonałego człowieka. Klimat pomagający żyć? Och, "jak wiele miłości w tej rzeźbie", nie, nie zgadzam się z Twoim - Piotrze - twierdzeniem, że potrzebujemy czegoś takiego, żeby nauczyć się kochać. Kontakt z przestrzenią, nieograniczony niczym, on pomaga kochać, kochać życie. Jeśli w ogóle... I dla Boga rzeźby jako pośrednik są po prostu obrzydlliwością. Sam Jezus Chrystus żyje, jest królem i nie potrzebuje, żebyśmy czcili posągi wyobrażające to co Go bardzo bolało. Gdybym została skazana na śmierć, posadzonoby mnie na krześle elektrycznym, czy myślisz, że sprawiałoby mi radość, gdybyś oddawał cześć temu krzesłu? NIE. Tysiąc razy nie. Chciałabym, żeby to krzesło zniszczyć. I koniec. Obiecywałam sobie, że nie odezwę się pod Twoimi zdjęciami, ale prowokujesz. Nic na to nie poradzę. Wybacz. Wiem, że wybaczysz. Jesteś w tym dobry.
ammm: „może widzisz w tych posągach miłość, ja widzę tutaj przede wszystkim cierpienie” z tego co napisałeś rozumuje, że nie widzisz miłości w cierpieniu. Moim zdaniem w cierpieniu, poświęceniu, ofiarowaniu widać prawdziwą miłość, czyli taką która potrafi „oddać życie swoje za przyjaciół swoich”. Bóg ofiarował swojego syna napewno nie bez powodu, a wiedział co go czeka. Myśle, że miłość jest i tam gdzie jest śmierć, bo ją przezwycięża, a nie tylko tam gdzie są piękne „kwiaty, drzewa czy całe piękno naszego czystego otoczenia” i chyba jest to większą sztuką by była ona nawet tam niż jedynie w pięknych miejscach. Napisałeś, że „nie mogę się pogodzić z tym, że wielu ludzi modli się przed takimi bożkami”. Hmmm… Kojarzy mi się to trochę z tym jakby chcieć tańczyć bez muzyki, jasne da się i tak samo można modlić się gdzie nam się podoba tak myśle, lecz czyż muzyka, światło, zapach itp. (tu krzyż chociażby) nie tworzą klimatu sprzyjającego wczuciu się w to co naprawdę chcemy robić… Ale to oczywiście moje zdanie.
Życie, sztuka- to wieczne szukanie. Autor tworzy dzieło, my doszukujemy się różnych interpretacji, to jest prawidłowe i normalne, dzielimy się nimi. Można krytykować wykonanie zdjęcia pod względem technicznym, tak jak w napisanym tekście można doszukać się błędów ortograficznych (chociaż zamysłem autotra tekstu było przkazanie ważnych informacji). Jednak zdjęcie to nie tylko technika wykonania, ale też forma przekazu i tak jak błędy techniczne można wypomnieć, tak interpretacja...powinna pozostać bez krytyki.
Myślę, Piotrze że "to, co Autor chciał powiedzieć" jest na zdjęciu. Biorąc do reki potężne symbole (niezależnie czy pomyslimy, że jest czy że nie ma w nich miłości) trzeba się liczyć z tym, że własnie - fenomenologicznie - są potężne. Poza sensem - zdjęcie jest zrobione świetnie... i rzekłbym, że tu się kończy rola Autora, zdjęcie żyje własnym życiem, nikt sie nie "potyka" o warsztat i spójność formy. Ammm - Twój cel tak, został osiągniety, popatrzyłem szerzej, ale - Autora cel też został osiągnięty - w Tobie wywołał filozoficzną opozycję na przykład. W ten sposób nie ma szerokich i ciasnych bram... jest zaduma, którą wywabia z ukrycia Sztuka i Metafora. Jeśli isnieje Zaduma na płaszczyznach miłości i metafizyki, to - ja przynajmniej tak ufam - nie ma złej drogi, jest tylko jedna Droga.
Znamy zdanie zaledwie kilku osób, przydałoby się, żeby jeszcze ktoś się wypowiedział. Z których wypowiedzi można byłoby utworzyć ciasną, a z których szeroką bramę? Oto jest pytanie. Zapraszam do szerokiej dyskusji.:)
Ciekawa dyskusja :) moim zdaniem (jeśli mogę się wtrącić) prawda leży po środku. Czy widok rodzącej kobiety, z grymasem na twarzy, łzami w oczach, która "wypatruje" swojego maleństwa - kojarzy się z cierpieniem, czy z miłością? Założę się ,że zdania byłyby podzielone. Tak samo tutaj, w przypadku tej fotografii, jednemu kojarzy się z miłością , innemu z cierpieniem...
Każdy ma swoje zdanie. Ty masz takie, ja inne. Umieściłeś zdjęcie w katalogu zatytułowanym "love", może widzisz w tych posągach miłość - to Twoje odczucie, ja widzę tutaj przede wszystkim cierpienie. Dlatego trudno pogodzić mi się z tym tytułem. Jednak to moje odczucie. Ty masz prawo do wyrażania swoich uczuć na swój sposób, ja tylko podaję swoją opinię. Myślę, że każdy ma do tego prawo. Żyjemy w wolnym kraju. Wolność długo zdobywana. Nawet przez przelewanie niewinnej krwi. Więcej miłości moim zdaniem widać w dziele stwórczym (kwiaty, drzewa, krajobrazy, ludzie, całe piękno naszego czystego otoczenia-tam gdzie nie dotarły niszczycielskie ręce ludzi). Miłość widać w tym co Stwórca uczynił dla nas. Sposób w jaki przygotował dla nas planetę. Takie jest moje zdanie. Natomiast Droga- Jezus pokazał swoim życiem drogę, przez swoją śmierć utorował ją dla nas, jednak to nie śmierć jest tą drogą. Prawda - uczył jej przez 3,5 roku swojej działalności tu na ziemi. Życie - możemy je mieć jeśli okażemy skruchę za martwe uczynki. Rozumiem Twój tok myślenia, ale nie mogę się pogodzić z tym, że wielu ludzi modli się przed takimi bożkami. Dlatego taka była moja reakcja.
Każdy autor swojego dzieła (cokolwek by to nie było książka, film) nadając tytuł kieruje się pewnym tokiem myślenia,skojarzeniami. Tak powstają zazwyczaj tytuły. Niekiedy zastanawiamy się np. po przeczytaniu książki- skąd ten tytuł? przecież tu nie ma logiki- ale autor ma prawo nadać taki tytuł, jaki uważa za słuszny i nie podlega on dyskusji, ani zakwestionowania. Nie znamy pełnego obrazu i nie znamy drogi myslenia , która doprowadziła autora do tytułu. A swoją drogą: czy nie jest PRAWDĄ, że Chrystus umarł na krzyżu? Naprawdę nie kojarzy Wam się to z Drogą którą odbył (bądź drogą którą wsazuje Wiara), zmartwychwstaniem, Życiem itd, itd. Nie? To dziwne.
Widzę, że wywiązała się z tego dyskusja, więc wyłoże też to co autor o tym myśli. ammm: przytoczyłeś przykazanie i bardzo fajnie "Nie będziesz czynił rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią." Jeżeli miałbyś oddawać im pokłon i służyć im, a nie temu kto na to zasługuje - nie rób tego. Rozumie przez to to, że wiara w bożki (a tym może być naprawdę prawie wszystko, kasa, TV chociażby) i służba nim jest łamaniem przykazania. Napisałeś, że "W posągach nie ma życia, więc gdzie w nich jest miłość?" nie napisałem, że w nich życie jest, jednak, pozwole sobie jak to ma miejsce w Piśmie, na małe porównanie. Każdy dziś ma telefon. Czy gdy z kimś rozmawiasz telefon żyje/ożywa? Czy linia telefoniczna staje się wtedy żywa? Czy staje się ona tą osobą, do której Cię przybliża? Czy też może przy pomocy telefonu, przez telefon zbliżasz się do drugiej osoby jakbyś stał obok niej i mógł z nią rozmawiać. W takim razie pytanie "W posągach nie ma życia, więc gdzie w nich jest miłość?" może brzmieć "W telefonach nie ma życia, więc gdzie w nich jest osoba?". Co raczej jest oczywiste. Nie myśle, żeby telefon był osobą, czy posąg miłością. Odpowiedź moja jest taka: wszystko co umożliwia Ci, pomaga Ci zbliżyć się do kogoś, w tym przypadku do Jezusa, jest dobre. A może to być drugi człowiek, muzyka, film, zdjęcie, rzeźba itp. Ammm: "nie to zdjęcie, do takiego tytułu" z chęcią zobaczyłbym takie, które by tu pasowało. Zachęcam do działania i pozdrawiam wszystkich.
Cel zamierzony - osiągnięty :)
ammm wiesz, ja tytuł czytam trochę jak ironię, trochę jak pytanie... Na tej płaszczyźnie, którą ruszyłeś też, ale bardziej na płaszczyźnie potocznej semantyki tych symboli i rzeczywistego poszanowania wartości. Z Twoim komentarzem to zdjęcie mówi też o sobie, zatem - postmodernizm (jak ja nie lubie tego słowa!) Pozdrawiam
ziemowit- nie to zdjęcie, do takiego tytułu:)
Zdjęcie tak, ale co z tym zdjęciem ma wspólnego temat?
ktos je kiedys wyrzeźbił a ktoś inny ujął pięknie na zdjęciu...:)pozdr.
jak to po co tu to? po to, że świetne zdjęcie tu to. Ammm - to Twoj lepszy, czy gorszy dzien? niezly koment.
ammm ale musisz pzyznać, że zdjęcie ładne, nie? :)
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył. - Drugie przykazanie wyryte na tablicach kamiennych. W posągach nie ma życia, więc gdzie w nich jest miłość? Ograniczony pozostaje każdy człowiek bez wiedzy, wstydzić się musi każdy złotnik z powodu bożka. Utoczył bowiem podobizny, które są kłamstwem i nie ma w nich [życiodajnego] tchnienia. ----- Gdzie w tej rzeźbie jest prawda?
Bardzo
Piękne rzeźby (ołtarz.... chyba....). Pozdr. Mi :-)
_mikolaj: życzę widzenia więcej niż tylko gipsu. Pozdrownienia for U.
Nic specjalnego,Nowy trend-dewocjonalizm
bardzo ciekawe...
ładna tonacja ;)
mi tyż...
mi to zdjęcie się podoba
Poco tu to!
nic w tym pieknego... gdyby jeszcze spiewali always look on the bright side o life... a tak to tylko gips, czysty gips
i ładne poruszenie...
kurcze piekne jest...