Opis zdjęcia
sierpień 2018; aparat: Zenza BRONICA SQ-A, obiektyw: ZenzanonS 1:2.8, f=80 mm, z ręki, czas 1/125 sek., f11.0, ISO 160 (Ilford HP5+), wywołanie negatywu i opracowanie obrazu: wywołanie własne: (Ilfotec DD-X, 1+4, 6.5 min.), digitalizacja negatywu i "cyfrowa ciemnia".
:)
Taaaa, sierp .... i młot .... ;-) Ale to już było i nigdy więcej poza skansenem :-)
Miras40[ 2018-11-02 23:30:32 - żadna kosa - toż to wymysł szatana... Jedynie sierp i to ostrzony na kamieniu...
dorcus[ 2018-11-02 22:19:38 ] - oczywiście, że masz pełne prawo do wszystkiego. Każdy z nas ma prawo do wszystkiego. :) Dla mnie stawianie znaku równości pomiędzy określeniami: "cyfrowa ciemnia" i cyfrowa obróbka - świadczy o nieznajomości tematu. No i nie widzę niczego złego w obróbce fotografii - dowolną metodą. Fotografia - to nie tylko ciemnia, to nie tylko obróbka - jakakolwiek. Nie wpadaj w pułapkę "najmojszości" - zwłaszcza, gdy nie masz najmniejszego pojęcia o "mojszości" interlokutorów. Ty polecasz - między innymi mnie - "wejście do ciemni", ja z kolei polecam Ci przeprowadzić porównanie - wykonanie zdjęcia na negatywie, wywołanie go (najlepiej samodzielnie) - wykonanie - samodzielnie - odbitki na papierze fotograficznym (najlepiej powiększenia rzędu 30x30 cm), zdigitalizowanie - samodzielne - negatywu, samodzielne opracowanie graficzne pliku uzyskanego z tej digitalizacji - i wreszcie - wydrukowanie obrazu na najlepszej drukarce, do jakiej będziesz miał dostęp - zdjęcia w wysokiej rozdzielczości i podobnej wielkości (30x30 cm). I porównanie wyników. A potem będziemy mogli podyskutować o "kalaniu świętości". No i możesz sobie poczytać kilka książek na temat fotografii (polecam" Beyond the monochrome)...
Kolego Miras, chyba na onecie robią takie podchody w quizach o Hamsie i Czterech, żeby ustalić wiek użytkowników ;)
Krokus, Opemus, Magnifax, ORWO, Foton, suszarka .... :-)
Styk, retusz, pstryk :)
kolego kowal używałem tuszu lub akwareli i pędzelka. A sam byłem pod wrażeniem, że potrafię tak dobrze zamaskować :-) Ołówki to chyba na odbitkach matowych stosowałeś ?
Ołówki kolego Miras, ołówki.. O twardości i miękkości. Retusz, to była zabawa!
Tylko kosa jest szlachetnym sposobem żęcia zboża, kombajny fe ! Tylko tarka jest szlachetną metodą prania, pralki automatyczne fe ! Tylko kopanie szpadlem ..... :-) Istotą pracy nie jest ile wysiłku się włozy w jej wwykonanie ale jaki jest efekt. Chyba. Istotą fotografii nie jest mozolne męczenie w ciemni ale idea twórcza, przekaz myśli i postrzegania. Moim zdaniem :-) Też wychowałem się na ciemni, oraz na kolejkach i biedzie technicznej. Nigdy więcej ! A paproszki i niedoskonałości na odbitkach, którymi się tak zachwycają niektórzy to zwykła fuszerka i niechlujstwo. Takie zdjęcia na konkursach od razu były odrzucane. To precyzyjne dobieranie odcienia i kropkowanie pędzelkiem ..... Pozdrawiam Barszczonu wieczny :-)
Sęk w tym kolego Dorcus, że przez "sanktuarium" przechodził zarówno kolega Barszczon, a i ten drugi dyskutant pod tą fotą też skalał pomieszczenie "kilkoma" powiększeniami ;)
Nie mam zamiaru walczyć z wiatrakami. Mam prawo dostawać czkawki jak słyszę "cyfrowa ciemnia". Tak jak by nie można nazywać rzeczy po imieniu czyli cyfrowa obróbka. Polecam tylko wywołanie jednej odbitki w ciemni, tej prawdziwej. A może ktoś zrozumie o czym mówię. Ciemnia to sanktuarium a "cyfrowa ciemnia" to kalanie tej świętości. Jeśli nie widzicie różnicy pomiędzy odbitką a zmodyfikowanym plikiem cyfrowym nie mamy o czym rozmawiać. Pozdrawiam
Kolego Dorcus, wypada zapytać, w jaki sposób przygotowujesz jotpegi do pokazania w sieci? Hę? A nie drążąc zbytnio Szanowni koledzy, to w przeważającej większości wypadków z "analogią" sprawa wygląda tak, że autorzy oddają naświetlony materiał do labów, odbierają gotowe skany, czyli już skorygowane pliki i wrzucają w sieć. Tyle z tej pracy w ciemni oraz w programach edycyjnych. Tym bardziej chwała koledze Barszczonowi, że przynajmniej sam woła "celuloid" :)
Mimo wszystko nie polecam oceniania działań innych przez pryzmat własnych trudności. Nawet jeśli będziemy mieli na myśli "fotografię kolekcjonerską" - to dosyć istotna w tym określeniu jest nie tylko technika otrzymania obrazu - ile liczba kopii, które są dostępne na rynku - dla kolekcjonerów. Jeśli będziesz miał okazję zakupić, czy zdobyć w inny sposób - wydruk na wysokiej jakości papierze, z wysokiej jakości plotera/drukarki - zdigitalizowanego negatywu szklanego - fotografii która powstała 100 lat temu i po raz pierwszy od wykonania zdjęcia została powielona, to być może zrozumiesz o czym piszę. Praca w ciemni "tradycyjnej" - w porównaniu z działaniami w "ciemni cyfrowej" - to zwykła rutyna. Poza tym - całkowicie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że - po pierwsze: "cyfrowa ciemnia" to taki lub inny program graficzny, a po drugie - że wykorzystanie dowolnego programu to sposób na "oszukiwanie" widza. Program graficzny - służy/może służyć - zwłaszcza współcześnie - do tych samych celów, którym służy "tradycyjna ciemnia". Bo - jakież to czynności wykonuje się w ciemni?. Dwie podstawowe - uzyskanie obrazu pozytywowego z obrazu negatywowego, oraz opracowanie tegoż tak, by można ów obraz powielić i/lub zaprezentować osobom trzecim. I to tylko kwestia wprawy - jak długo oba te procesy będą trwały... Te - pogardzane przez Ciebie "wydruki z drukarni" - to podstawa współczesnej prezentacji i popularyzacji fotografii. Także tych zdjęć, które zostały zrobione 50, 100, więcej lat temu. Bez owych "wydruków z drukarni" - prawdopodobnie ani Ty, ani ja nie moglibyśmy się zachwycać - na co dzień - świetnymi fotografiami Adamsa, Bułhaka czy kogokolwiek... Nie wiem ile czasu spędzasz w ciemni by zrobić jedną odbitkę w formacie 10x15 cm. Wiem - ile czasu spędzam w "ciemni cyfrowej" - by powstała fotografia - choćby taka jak ta zaprezentowana powyżej - i to tylko w formie obrazu elektronicznego. Jeśli miałaby to być fotografia - w formacie 30x30 do prezentacji choćby na jakiejś wystawie, czas byłby zdecydowanie dłuższy... Fotograf nie "oszukuje widza". Bez względu jakimi metodami się posługuje, by swoje dzieło zaprezentować innym. A poza tym - to wszystko co można osiągnąć z obrazem przy pomocy programu graficznego - to tylko i wyłącznie próba naśladowania - czy też usprawnienia - efektów, które w "tradycyjnej" ciemni osiągano już bardzo dawno. "Oszukując" widzów...
"Cyfrowa ciemnia" to Adobe Photoshop, Gimp albo jakiś inny program do "oszukiwania" widza :) i z prawdziwą ciemnią nie ma nic wspólnego. Co do odbitek to faktycznie nie widziałem odbitki z plotera godnej odbitki na barycie. Faktycznie. Ale jak pomyślę ile pracy kosztuje praca w ciemni i porównam do tego siedzenie przed monitorem to dlatego mam czkawkę :) zresztą jest fotografia kolekcjonerska gdzie odbitki z ciemni są bardzo doceniane natomiast nie słyszałem aby tak cenione były wydruki z drukarni. Ale skoro mylimy ekologię z sozologią możemy też mylić pracę w ciemni z siedzeniem przed komputerem :)
W "w ciemni cyfrowej" również powstają obrazy na papierze fotograficznym. :) Nie wiem jakie wydruki - z jakich ploterów widziałeś - ale mogę Cię zapewnić, że wydruk na odpowiednim papierze - potrafi być o niebo piękniejszy niż odbitka. A może być też odwrotnie... :) Większość wspaniałych fotografii - zwłaszcza tych archiwalnych, które oglądamy we wspaniałych albumowych wydawnictwach - to wydruki :). Co jest istotą fotografii? I czy owa istota jest zależna od tego w jaki sposób fotografia jest prezentowana?
Bo ciemnia jest piękna powstaje w niej coś co jest istotą fotografii czyli odbitka na papierze fotograficznym bez porównania lepszym niż wydruk z najlepszego plotera. Z tymi drobnymi niedoskonałościami jak pyłki kurzu lub maskowanie za każdym razem inne. Cyfrowa ciemnia to jak kawa rozpuszczalna piwo bezalkoholowe wyrób czekoladopodobny
a dlaczego?
Ujęcie ciekawe ale jak słyszę "cyfrowa ciemnia" to czkawki dostaję