Tak to w miarę szeroki kąt był, ale tutaj nie chodzi o naturalność twarzy... na chwilę przed decyzją pomiędzy życiem i śmiercią, nic nie jest naturalne.
Tutaj nie ma zwycięzców i przegranych. Są Ci, których się będzie pamiętało i Ci, o których zapomina się bardzo szybko. Wspólny mianownik to tylko skóra i kości oraz taboret.
braterstwo jakieś było..., leży pokotem, wiwisekcji nie uniosło, jak widzę...:-), ... zwycięzca wziął wszystko, czyli fajkę i kapelusz, nie licząc makulatury...; mnie to się podoba, te dwa światła też...
K rzychu, czytałem bardzo dawno, przez moment się zastanawiałem czy to był Przemyśl czy Kłodzko. Gdy to napisałem, zacząłem się bardziej skłaniać ku Przemyślowi, tam jednak przecież większy bałagan panował. : )
Dziękuje za poprawienie informacji.
za kilka lat ktoś powie, że to chodziło o opuszczony pałac z mojej pracy :)- ewolucja informacji ;). Historia mnie również intryguje, mocno związana z tym co chciałem pokazać. Z tym, że wszystkie 3 postaci, mają tutaj jeden wspólny mianownik... jaki?
Czytałem kiedyś taki artykuł, kiedy to w czasie działań wojennych, w piwnicach twierdzy kłodzkiej, zasypanych zostało trzech żołnierzy. Przesiedzieli w tym zamknięciu w całkowitej ciemności kilka lat, zasypani zostali w magazynie żywności, mieli również dostęp do kapiącej z sufitu wody. Jeden z tych trzech żołnierzy popełnił samobójstwo, drugi zwariował, a trzeci po latach został w końcu odnaleziony. Nie było mu dane pożyć jednak zbyt długo. Takie skojarzenie ten obraz we mnie przywołał. Myślę, że ta opowieść pasuje do tego zdjęcia.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta...? Co tam taboret...:)
Tak to w miarę szeroki kąt był, ale tutaj nie chodzi o naturalność twarzy... na chwilę przed decyzją pomiędzy życiem i śmiercią, nic nie jest naturalne.
fajna seria. dobry pomysł. tutaj nie pasuje mi coś z twarzą - szerokim było i prostowałeś?
:)))
:)
:-)
to stolek do wieszania sie
:-)... nasunęło mi się: - z diabła skóra i gra w kości..., he he..., ten taboret w trupim świetle to jednak zagadka...; brawo pomysły, Wild!
Ja widzę jeszcze jeden, ale zmilczę ;]
Tutaj nie ma zwycięzców i przegranych. Są Ci, których się będzie pamiętało i Ci, o których zapomina się bardzo szybko. Wspólny mianownik to tylko skóra i kości oraz taboret.
braterstwo jakieś było..., leży pokotem, wiwisekcji nie uniosło, jak widzę...:-), ... zwycięzca wziął wszystko, czyli fajkę i kapelusz, nie licząc makulatury...; mnie to się podoba, te dwa światła też...
endymion... taka interpretacja jest również ciekawa :)
dwoch nie wytrzymalo cisnienia swiata artystycznego, trzeci wyciagnal manuskrypt z ognia w ostatnim momencie (podziemia Domu Srodowisk Tworczych) +
nie ważne miejsce, ważny motyw...konkretny adres odbiera nieco uniwersalności przesłania.
spox. miłego ;)
K rzychu, czytałem bardzo dawno, przez moment się zastanawiałem czy to był Przemyśl czy Kłodzko. Gdy to napisałem, zacząłem się bardziej skłaniać ku Przemyślowi, tam jednak przecież większy bałagan panował. : ) Dziękuje za poprawienie informacji.
chyba jest kilka wspólnych mianowników...
:)
za kilka lat ktoś powie, że to chodziło o opuszczony pałac z mojej pracy :)- ewolucja informacji ;). Historia mnie również intryguje, mocno związana z tym co chciałem pokazać. Z tym, że wszystkie 3 postaci, mają tutaj jeden wspólny mianownik... jaki?
Iden. też czytałem o tym... z tego co pamiętam chodziło jednak o Przemyśl. pozdr
Dobre sa te opowiesci :)
Iden... owszem, pasuje.
Czytałem kiedyś taki artykuł, kiedy to w czasie działań wojennych, w piwnicach twierdzy kłodzkiej, zasypanych zostało trzech żołnierzy. Przesiedzieli w tym zamknięciu w całkowitej ciemności kilka lat, zasypani zostali w magazynie żywności, mieli również dostęp do kapiącej z sufitu wody. Jeden z tych trzech żołnierzy popełnił samobójstwo, drugi zwariował, a trzeci po latach został w końcu odnaleziony. Nie było mu dane pożyć jednak zbyt długo. Takie skojarzenie ten obraz we mnie przywołał. Myślę, że ta opowieść pasuje do tego zdjęcia.