Opis zdjęcia
z cyklu subiektywnych, powarszawskich spacerów (nocnych), Warszawa, grudzień 2013; aparat: Zenza BRONICA SQ-A, obiektyw: ZenzanonS 1:2.8, f=80 mm, z ręki, czas 1/15 sek., f2,8, ISO 400 (Retro Rollei 400S), wywołanie negatywu: Zakład Fotograficzny, opracowanie obrazu: obróbka własna.
m___m[ 2014-01-10 14:53:43 ] nie określiłbym tych zabiegów mianem "poprawiania". Z reguły, już na etapie odbioru negatywu wiem, które ze zdjęć będę opracowywał - do późniejszej prezentacji... Nawet jeśli jest to forsowna obróbka ("poprawianie" lub - jak kto woli: "ratowanie") - to staram się wymyślić taki obraz/efekt - który będzie wykorzystywał błędne naświetlenie, czy inne "wypadki". Najlepszym przykładem jest ta fotografia: => [_ http://plfoto.com/zdjecie,inne,z-dziadkowego-albumu,2555657.html _]. Z 12 klatek - tylko kilka nadawało się do "kombinowania" by coś osiągnąć z - generalnie - zepsutego materiału... :)
:) Oczywiście, że - nie tylko zechcę - ale i się "pochylam"... :). Gdy przygotowywaliśmy z Kolegą fotografie do wystawy - starałem się wszystkie - możliwe - do zrealizowania korekty/zmiany - wykonywać na poziomie RAW-u :). Ale nie przesadzajmy :)
barszczon[ 2014-01-10 14:38:13 ] - MSZ poprawa parametrów na jpg jest zbyt późna. sądząc po opisie - możesz od razu rozbić zdjęcia w jpg. chyba, że zechcesz kiedyś pochylić się nad raw. zechcesz?
trb[ 2014-01-10 14:24:36 ] nie widzę tu żadnej złośliwości :) Wywołuję negatywy (od prawie trzech lat) w tym samym Zakładzie. Gdy oddaję negatyw do wywołania - przekazuję im wszystkie informacje - które sam wykorzystywałbym przy samodzielnym wywoływaniu. Znają - zarówno "charakterystykę" negatywu, znają mój sposób naświetlania. Pliki TIFF/JPEG mają - faktycznie - mniej więcej te 3.5 tyś x 3.5 tyś - na co mi więcej???... Nie rozumiem natomiast - określenia "masakrujesz"... w odniesieniu do opracowywania cyfrowego pliku?
to bywa różnie - używam do większości "opracowań" dosyć starego programu, który nie "czyta" RAW-ów z EOS-a 7D. Standardowo - w programie przeznaczonym do obróbki RAW-ów canonowskich - konwertuję plik RAW do TIFF lub JPEG - z reguły bez żadnych ingerencji w zapis (choć na tym poziomie można już korygować zarówno jasność jak kontrastowość poprzez - choćby - histogram, czy balans bieli :) ). Później - przekonwertowane pliki z obrazem negatywowym - "wywołuję" (czyli uzyskuję obraz pozytywowy) w programie. I taki pozytywowy obraz zapisuję w oddzielnym pliku. Potem - jeśli zdjęcie chcę gdzieś zaprezentować- jest - ewentualny - czas na korekcję światła, ostrości, wyrazistości. Czyli "obróbkę" - którą porównuję (na własny użytek) do robienia odbitki. W przypadku ograniczeń (przy prezentacji) typu wymiary zdjęcia, czy "waga" pliku - także w tym programie następuje dopasowanie i kompresja - oraz konieczne i związane z tymi zmianami - wyostrzenie :)... Podsumowując - archiwizując swoje fotografie mam następujący "zestaw bazowy" w odniesieniu do poszczególnych kadrów/klatek: negatyw, plik cyfrowy z negatywem w formacie RAW, plik cyfrowy z negatywem w postaci TIFF lub JPEG, plik cyfrowy z pozytywem (najczęściej w postaci JPEG). No i oczywiście pliki z opracowanymi obrazami - w JPEG-ach :)... symulacja filtra, o którą pytałeś - została "dodana" przy opracowaniu tego zdjęcia - już po zmniejszeniu wymiarów (w pikselach) akceptowanych na Plfoto, a przed kompresją. Oczywiście na pliku JPEG
będę złośliwy - po co średni format i film srebrowy (wołany w labie - przecież oni nie wiedzieli co jest na kliszy i nie mogą dobrać procesu do charakterystyki) jak i tak masakrujesz wszystko cyfrą i to za pomocą jednej klatki (w najbardziej optymistycznej wersji daje Ci to 3,5 x 3,5 tys pikseli)...?
:) fakt - to wyłącznie przejęzyczenie :) związane z tą rozmową :)))). Ponieważ poddaję obróbce cyfrowy zapis negatywu - a z literatury (i doświadczenia :))) ) wiem i przekonałem się, że zapis rawowski "zatrzymuje" najwięcej informacji (w porównaniu z innymi rodzajami) - dlatego napisałem, że jest to "oczywiste" :)
barszczon, to wcale nie jest oczywiste: ja przykładowo nie pracuję w rawach i nigdy nikt mnie o to nie pytał, a przecież utrzymuję się z fotografowania ;)
:) oczywistym jest, że "pracuję" w RAW-ach. :) Dodatkowo - przy negatywie średniego formatu - można tak ustawić ogniskową, by kadr pokrywał w całości pojedynczą klatkę (obiektyw typu "macro", albo maksymalne zbliżenie :) ). Najczęściej wykorzystuję opcję (w aparacie) preselekcji przysłony. :). :)
http://petapixel.com/2012/12/23/why-you-should-digitize-your-film-using-a-camera-instead-of-a-scanner/
ok, to już wiem czemu jest tak a nie inaczej - negatyw ma trochę więcej info niż przenosi matryca... btw: moim zdaniem by ta metoda dawała lepsze efekty niż płaszczak to koniecznym jest robienie kilku ekspozycji w raw oraz "panoram" - fotografowanie wycinku kadru.
nie czepiasz się :)... dygitalizować negatyw - czyli zamieniać obraz utrwalony na błonie światłoczułej na cyfrowy zapis można na różne sposoby. Określenie "skanowanie" - z jednej strony opisuje ten proces, jednak z drugiej - dosyć jednoznacznie określa przyrząd jakim się to wykonuje: - skaner. Początkowo faktycznie skanowałem negatywy - na różnych skanerach. Od dłuższego czasu - dygitalizuję negatywy wykonując cyfrową fotografię negatywu. Na podświetlarce i przy pomocy dobrego obiektywu - przynajmniej według mnie - uzyskuje się zdecydowanie lepsze efekty... Tu => [_ http://plfoto.com/zdjecie,inne,okazjonalnie,2553462.html _] masz zdjęcie mojego "zestawu" do dygitalizacji... to taka "cyfrowa" wersja ciemni :)
nie żebym się czepiał... ale czegoś nie rozumiem - jeśli nie negatyw był skanowany to czy znaczy, że skanowano odbitkę i dopiero wtedy ją obrabiałeś? ale wtedy znaczyłoby to, że całe "ziarno" jest dorzucone sztucznie...
:) nie poległo wołanie, negatyw nie był skanowany :) w ramach obróbki pliku zawierającego zdygitalizowany negatyw uzyty został (między innymi) filtr/procedura symulująca użycie filmu w podczerwieni. A to z pewnością "wpłynęło" na "czernie" :)
strasznie dziwne te czernie... wybacz ale albo poległo wołanie, albo skanowanie... przecież retro ma całkiem niezłą pojemność tonalną...
:) - jeszcze "lepsza jazda" - to film + jaskinia :) Raz już próbowałem, mam nadzieję na jeszcze :)
Ci powiem, że film + noc to jest jazda.... Ostatnio liczyłem efekt Schwarzschielda do nocnego świecenia. Fajnie było :)