ku przestrodze fotografujących: "Jedną ze strategii obronnych saren jest brak zapachu młodych oraz pozostawianie ich tuż po porodzie w odosobnionych miejscach. Matka przebywa w pobliżu, ale do miejsca ukrycia koźląt podchodzi tylko na czas karmienia. Koźlęta sarny w pierwszych dniach życia nie mają własnego zapachu. Dzięki temu drapieżniki (nawet psy myśliwskie) nie mogą ich wyczuć. Znalezionych przypadkowo w lesie koźląt nie należy dotykać, ponieważ w ten sposób człowiek przekazuje swój zapach, co pozbawia młode naturalnej ochrony przed drapieżnikiem. Nie należy również koźląt zabierać pod pretekstem porzucenia przez matkę. Pozostawianie samotnych młodych w ukryciu jest naturalną strategią obronną wielu gatunków jeleniowatych." nim dotkniesz takiego koźlęcia, nim się do niego zbliżysz musisz być na 1 000 % pewna/y, że jego matka zginęła...
"Jedną ze strategii obronnych saren jest brak zapachu młodych oraz pozostawianie ich tuż po porodzie w odosobnionych miejscach. Matka przebywa w pobliżu, ale do miejsca ukrycia koźląt podchodzi tylko na czas karmienia. Koźlęta sarny w pierwszych dniach życia nie mają własnego zapachu. Dzięki temu drapieżniki (nawet psy myśliwskie) nie mogą ich wyczuć. Znalezionych przypadkowo w lesie koźląt nie należy dotykać, ponieważ w ten sposób człowiek przekazuje swój zapach, co pozbawia młode naturalnej ochrony przed drapieżnikiem. Nie należy również koźląt zabierać pod pretekstem porzucenia przez matkę. Pozostawianie samotnych młodych w ukryciu jest naturalną strategią obronną wielu gatunków jeleniowatych."
a nie pomyśleliście, że matka po prostu mogła zginąć pod kołami jakiegoś pojazdu? nie ma co gdybać. Niemniej, uważam, że trochę pojechaliście zbyt do przodu w swych interpretacjach . Łatwo się ocenia z boku. Macie rację , ale jeśli ktoś nie ma wystarczającej wiedzy jak postępować w takiej sytuacji to kieruje się zawsze ludzkim odruchem pomocy. A na sarenkę czeka schronisko dla dzikich zwierząt.
Nie szkodzi - w pełni zgadzam się z tym co napisał Bogdan, co więcej - napisałbym podobnie ale używając zdecydowanie "mocniejszych" zwrotów (zwłaszcza, że pojęcie "uratowania" jest mocno względne)
Słusznie Barszczon. Dobre chęci czasem nie są korzystne dla zwierząt. Mam doswiadczenie, gdy jako młodzieniec zaopiekowałem się ludzką samicą ... Oswoiła się szybko i już 20 lat za mną chodzi po domu ..... :-)
Witam. Od ponad 40 lat zajmuję się fotografią i to głównie przyrodniczą. Troszkę szkoda sytuacji. Jak już moi przedmówcy wspominali, przypuszczam, że sarenka po prostu udawała chorą czy nawet martwą. Potem dochodzi stres i głód i robi się coraz gorzej.
Takich małych zwierząt po prostu nie wolno dotykać pod żadnym pozorem. Wystarczyło powiadomić służby leśne i określić dokładnie miejsce, w którym leży zwierzę.
Gdybyście go nie ruszali, to zapewne, po niedługim czasie matka odnalazłaby je i nakarmiła, pod warunkiem, że na młodym zwierzęciu nie ma żadnego zapachu pochodzącego od człowieka. Jak poczuje zapach po prostu boi się podejść i porzuci maleństwo.
Jestem mocno na nie, choćby ze względu na to, że na zdjęciu wyraźnie widać, że sytuacja jest pozowana a dziecko specjalnie do zdjęć ubrane. Poza tym (ktoś już wcześniej też wspomniał) takie zachowanie jest wyraźnie zabronione prawem... i na prawdę nie ma się tu czym chwalić...
slw: jak już napisałam wcześniej- sprawa jest bardzo świeża, osoby które dokonał znaleziska wiedzą, że jest to nielegalne i szukają miejsca dla sarenki. ludzie , czytajcie wcześniejsze komentarze!!!!
niby tak, jednak przypisywanie mi złych intencji mocno uderza w moje poczucie sprawiedliwości, uczciwości a przede wszystkim w inteligencję. Choćby nie wiem co się działo zawsze staram się znaleźć źródło danego problemu, w najnormalniejszy sposób - poprzez rozmowę i zapoznanie się ze sprawą.
ja-nusz: opinia weterynarza , który ją przebadał była mniej więcej taka- skrajnie wycieńczona i zagłodzona. Nie miała nic w pyszczku od co najmniej trzech dni..
mogłaś od razu opisać losy sarenki i nikt by się nie czepiał :) jest jak jest i widuje się różne sytuacje, ale chyba nikt się nie zastanowił, że nie zabiera się dziecka do lasu w sukience (komary, kleszcze) i nie każe pozować ze znalezioną sarenka...
arcus9: gdybyśmy byli na fb, kliknęłabym " lubię to". Niemniej pochopne ocenianie przez ludzi jest już na porządku dziennym. Nie potrafię tego zaakceptować....
sarenka została znaleziona ledwo żywa. Uratowana przez dobrych ludzi kilka dni temu. Trwają poszukiwania odpowiedniego dla niej miejsca. Nie rozumiem Waszego oburzenia . Jak można nie znając faktów wychodzić z takimi założeniami? To świadczy tylko o Was...
nie wiadomo jakie były okoliczności, może sarenka była z azylu?... w naturze nie wolno dotykać osesków znalezionych w trawie, bo matka może więcej nie wrócić do malucha
wiecie co, darujcie już sobie...
ku przestrodze fotografujących: "Jedną ze strategii obronnych saren jest brak zapachu młodych oraz pozostawianie ich tuż po porodzie w odosobnionych miejscach. Matka przebywa w pobliżu, ale do miejsca ukrycia koźląt podchodzi tylko na czas karmienia. Koźlęta sarny w pierwszych dniach życia nie mają własnego zapachu. Dzięki temu drapieżniki (nawet psy myśliwskie) nie mogą ich wyczuć. Znalezionych przypadkowo w lesie koźląt nie należy dotykać, ponieważ w ten sposób człowiek przekazuje swój zapach, co pozbawia młode naturalnej ochrony przed drapieżnikiem. Nie należy również koźląt zabierać pod pretekstem porzucenia przez matkę. Pozostawianie samotnych młodych w ukryciu jest naturalną strategią obronną wielu gatunków jeleniowatych." nim dotkniesz takiego koźlęcia, nim się do niego zbliżysz musisz być na 1 000 % pewna/y, że jego matka zginęła...
"Jedną ze strategii obronnych saren jest brak zapachu młodych oraz pozostawianie ich tuż po porodzie w odosobnionych miejscach. Matka przebywa w pobliżu, ale do miejsca ukrycia koźląt podchodzi tylko na czas karmienia. Koźlęta sarny w pierwszych dniach życia nie mają własnego zapachu. Dzięki temu drapieżniki (nawet psy myśliwskie) nie mogą ich wyczuć. Znalezionych przypadkowo w lesie koźląt nie należy dotykać, ponieważ w ten sposób człowiek przekazuje swój zapach, co pozbawia młode naturalnej ochrony przed drapieżnikiem. Nie należy również koźląt zabierać pod pretekstem porzucenia przez matkę. Pozostawianie samotnych młodych w ukryciu jest naturalną strategią obronną wielu gatunków jeleniowatych."
a nie pomyśleliście, że matka po prostu mogła zginąć pod kołami jakiegoś pojazdu? nie ma co gdybać. Niemniej, uważam, że trochę pojechaliście zbyt do przodu w swych interpretacjach . Łatwo się ocenia z boku. Macie rację , ale jeśli ktoś nie ma wystarczającej wiedzy jak postępować w takiej sytuacji to kieruje się zawsze ludzkim odruchem pomocy. A na sarenkę czeka schronisko dla dzikich zwierząt.
Nie szkodzi - w pełni zgadzam się z tym co napisał Bogdan, co więcej - napisałbym podobnie ale używając zdecydowanie "mocniejszych" zwrotów (zwłaszcza, że pojęcie "uratowania" jest mocno względne)
Przepraszam, wzrok słaby, pomyliłem Barrszczona z Bogdanem
Słusznie Barszczon. Dobre chęci czasem nie są korzystne dla zwierząt. Mam doswiadczenie, gdy jako młodzieniec zaopiekowałem się ludzką samicą ... Oswoiła się szybko i już 20 lat za mną chodzi po domu ..... :-)
Witam. Od ponad 40 lat zajmuję się fotografią i to głównie przyrodniczą. Troszkę szkoda sytuacji. Jak już moi przedmówcy wspominali, przypuszczam, że sarenka po prostu udawała chorą czy nawet martwą. Potem dochodzi stres i głód i robi się coraz gorzej. Takich małych zwierząt po prostu nie wolno dotykać pod żadnym pozorem. Wystarczyło powiadomić służby leśne i określić dokładnie miejsce, w którym leży zwierzę. Gdybyście go nie ruszali, to zapewne, po niedługim czasie matka odnalazłaby je i nakarmiła, pod warunkiem, że na młodym zwierzęciu nie ma żadnego zapachu pochodzącego od człowieka. Jak poczuje zapach po prostu boi się podejść i porzuci maleństwo. Jestem mocno na nie, choćby ze względu na to, że na zdjęciu wyraźnie widać, że sytuacja jest pozowana a dziecko specjalnie do zdjęć ubrane. Poza tym (ktoś już wcześniej też wspomniał) takie zachowanie jest wyraźnie zabronione prawem... i na prawdę nie ma się tu czym chwalić...
"szczęście wyślizgnęło się miedzy palcami" tak jak w powiedzeniu. Pozdrawiam
dodam, że ocenianie przez pryzmat swoich uprzedzeń jest nieuczciwe...
slw: jak już napisałam wcześniej- sprawa jest bardzo świeża, osoby które dokonał znaleziska wiedzą, że jest to nielegalne i szukają miejsca dla sarenki. ludzie , czytajcie wcześniejsze komentarze!!!!
niby tak, jednak przypisywanie mi złych intencji mocno uderza w moje poczucie sprawiedliwości, uczciwości a przede wszystkim w inteligencję. Choćby nie wiem co się działo zawsze staram się znaleźć źródło danego problemu, w najnormalniejszy sposób - poprzez rozmowę i zapoznanie się ze sprawą.
Chciałem napisać uszczypliwości, przepraszam.
No i teraz już dowalili autorce, teraz już się nie pozbiera, lubię taką bezinteresowną złośliwość. :)
przyzwyczai się do Was i będzie wszędzie za Wami chodziła jak piesek...
sarenka przez pierwsze dni nie potrafiła stanąć na nóżki- w takim była stanie
ja-nusz: opinia weterynarza , który ją przebadał była mniej więcej taka- skrajnie wycieńczona i zagłodzona. Nie miała nic w pyszczku od co najmniej trzech dni..
od jakiegoś czasu staram się zdjęć nie opisywać, po co oceniać przez pryzmat tego co się przeczyta? Jakże wiele ta sytuacja jednak mówi o ludziach!!!!
mogłaś od razu opisać losy sarenki i nikt by się nie czepiał :) jest jak jest i widuje się różne sytuacje, ale chyba nikt się nie zastanowił, że nie zabiera się dziecka do lasu w sukience (komary, kleszcze) i nie każe pozować ze znalezioną sarenka...
arcus9: gdybyśmy byli na fb, kliknęłabym " lubię to". Niemniej pochopne ocenianie przez ludzi jest już na porządku dziennym. Nie potrafię tego zaakceptować....
nie oceniajmy pochopnie...nic dobrego z tego nie wyjdzie...
sarenka została znaleziona ledwo żywa. Uratowana przez dobrych ludzi kilka dni temu. Trwają poszukiwania odpowiedniego dla niej miejsca. Nie rozumiem Waszego oburzenia . Jak można nie znając faktów wychodzić z takimi założeniami? To świadczy tylko o Was...
ta sarenka została uśmiercona przez autorkę...
nie wiadomo jakie były okoliczności, może sarenka była z azylu?... w naturze nie wolno dotykać osesków znalezionych w trawie, bo matka może więcej nie wrócić do malucha