Jedna miała piętnaście lat, druga szesnaście,
Obie spały na pensji w tej samej alkowie.
Wrześniowy ciężki zmierzch zapadał właśnie:
Wątłe, o modrych oczętach, cerze poziomkowej.
Aby dogodzić sobie, już gotowe kłaść się,
Rozwiązały koszule, skąd woń ambry tchnęła —
Przeciągając się młodsza ciało w łuk wygięła.
Starsza całuje młodszą i piersi jej głaszcze.
Później pada do kolan jej, później, jak burza
Gwałtowna, w dzikiej żądzy usta swe zanurza
W jasnym złocie jej łona do mrocznego cienia.
A podczas tego delikatne palce
Dziecka już obliczają obiecane walce.
Uśmiecha się niewinnie do swego marzenia. Paul Verlaine
Mz, opis nie w porządku a DNO wręcz przeciwnie :-)
... ale oczywiscie b&w byloby bardziej artystyczne. Mogles przynanajmniej jakos to zmiekczyc :-)
no, temat goracy... a jak sie blizej przyjrzec zdjecie jest calkiem ok :-)
pół tysiąca osób po raz pierwszy...
dziękujemy :)
słuszne spostrzeżenie Robby Baggio: zagrane ...
carnifex ...przypomniałeś piękny wiersz...:)
dobrze zagrane emocje!
Jedna miała piętnaście lat, druga szesnaście, Obie spały na pensji w tej samej alkowie. Wrześniowy ciężki zmierzch zapadał właśnie: Wątłe, o modrych oczętach, cerze poziomkowej. Aby dogodzić sobie, już gotowe kłaść się, Rozwiązały koszule, skąd woń ambry tchnęła — Przeciągając się młodsza ciało w łuk wygięła. Starsza całuje młodszą i piersi jej głaszcze. Później pada do kolan jej, później, jak burza Gwałtowna, w dzikiej żądzy usta swe zanurza W jasnym złocie jej łona do mrocznego cienia. A podczas tego delikatne palce Dziecka już obliczają obiecane walce. Uśmiecha się niewinnie do swego marzenia. Paul Verlaine