Opis zdjęcia
Już to widziałem... To już w moim życiu było... Przeżyłem to nieraz... Zmieniają się tylko ich imiona, ich sylwetki, ich zapachy, ich twarze i ich kody DNA. Jedne przychodzą na miejsca drugich. Drugie zastępują kolejne. Kolejne są zastępowane przez inne. Wszystkie są o innych porach roku, w różnych etapach życia. Do każdej przypisuję inną datę. Każdej nadaję inne znaczenie. Wszystkie jednak mają coś wspólnego: Każda siada a na tym samym kancie łóżka. Wszystkie leżą na tym samym miejscu. Nie czują zapachu swoich poprzedniczek. Nie czują potu, który wchłonął w tapczan. Nie widzą cudzych śladów na dywanie. Nie rozróżniają skóry, która nie należy do nich. Różnią je numery Gadu-Gadu. Układy liter imienia. Operatorzy sieci. Logo na ubraniach. Doświadczenia, które im wymyślam. Historie, które im stwarzam. Ale te różnice nie są ważne. Te różnice nie mają głosu. Te różnice nie mają znaczenia. One tak naprawdę nie są wielkimi różnicami i czynią je identycznymi. Identyczne jak manekiny. Identyczne jak lalki spuszczone ze sznurka - identyczne jak kobiety w teatrze lalek. Wszystkie są z porcelany. Wszystkie tak boleśnie zdeflorowane. Wszystkie dla mnie otwarte. Wszystkie gotowe do poświęceń. Ale czy wszystkie gotowe, żeby ożyć? Kiedy zapalam w tym ciemnym pokoju światło, mam nadzieję, że z nim zapalam nowe życia. Chciałbym, żeby wszystkie nagle zaistniały i poczuły w swoim krótkim istnieniu pierwszą iluminację. Wtedy zrozumiałyby, jak bardzo zatarłem różnicę. Wtedy zobaczyłyby swoje powielane odbicia. Wtedy zobaczyłby, że wszystkie mają takie same twarze. Wszystkie ich układające się rysy są na tym samym miejscu. Każda zmarszczka i każdy grymas nie został przeze mnie pominięty. Wtedy te porcelanowe lalki by zrozumiały, jak bardzo są do siebie podobne, jak bardzo zbliżona jest ich natura i jak ich osobne historie w pewnym momencie układają się w całość. Wyjąłbym wtedy z kieszeni zdjęcie i pokazał kobietę, której mają twarz. Zbliżyłbym się do brzucha każdej z nich i nasłuchiwał, czy naprawdę słychać małe bijące serduszko, które niebawem zabije mocniej. Wtedy też opowiedziałbym im bajkę o dziwnych nożykach, których dotknięcie pozostawia blizny na całe życie. Ale niestety ta bajka kończy się inaczej niż wszystkie inne bajki. Dziś blizny po nożykach nosi w sobie już tylko małe serduszko. Jeszcze raz wyjąłbym zdjęcie, na którym jest moja matka w 9 miesiącu ciąży i jeszcze raz opowiedziałbym o jej śmierci podczas mojego porodu. Ale moje małe porcelanowe matki, które również są w 9 miesiącu ciąży, nigdy nie usłyszą pierwszego krzyku i nigdy nie poznają swojego małego porcelanowego synka.
bardzo.
tak
brak czytelności w nieczytelności..-jestem na nie