barszczon[ 2013-04-14 22:12:19 ] ktoś się Tobą pochwalił w sąsiedniej parafii :)) ufff, właśnie chomąto zrzuciłam, walonki i wacioka na kołek odwiesiłam, przycupnę na chwilkę, nogi rozprostuję... kolejka to pewnie już dawno mi koło nosa przeleciała...
jak Gospodyni nadoiła mleka, to przynajmniej 2 litry szły dla "gości". Z tego część szła od razu na okno - na kwaśne, a część - jeszcze ciepłe wypijałem do spółki z Tatą :). Za kubek poziomek, jagód - płaciło się ok. 2 zł (kubek metalowy pojemności ok. ćwierć litra). Kilka razy "załapałem" się na produkcję masła w masielnicy - ale "na co dzień" masło kupowane było od sąsiadki i przechowywane w wiadrze z zimną wodą... Gdzieś na przełomie lat 60/70 Tata, wraz z Wujkiem i Gospodarzem spędzali połowę wakacji naprawiając i przygotowując do pracy kosiarkę - napęd jeden koń naturalny, przekładnia i zasięg cięcia - 2.5 metra...
W latach, gdy mieliśmy już samochód - zdarzało się, że w nocy pojawiali się sąsiedzi z dalszych zabudowań/przysiółków z prośbą by pojechać "na cito" po księdza do babki albo "ujka"...
No a jak przyjaciele Rodziców pojawili się na wakacjach z oryginalnym, włoskim fiatem 1600 (pan Wiktor był fizykiem jądrowym i miał wykłady we Włoszech) - to przez 3 tygodnie praktycznie co trzeci dzień woził kolejnych młodych "do kościoła"...
zazielona[ 2013-04-14 15:23:28 ]Kurde Zielona, zmusiłaś mnie do wspomnień! Mama wysyłała mnie na wakacje na wieś do Ciotki. Poczułam zapach chleba...z wiejskim masełkiem. Też z kuzynem prowadzałam krowy na łąkę, ech ilu chłopaków się za miastową oglądało! W sobotę podjeżdżali motorem i heeeeja na zabawę. Weź no mnie tam dopisz do kajecika!...:)
dobra, otwieram sekretariat, mam już inkaust w kałamarzu i pióro gęsie dobrze przycięte, mogę przyjmowac zapisy. Na liście jako numer jeden figuruje członek (...!) honorowy czyli Gospodarz, czyli barszczon, niżej maregoc, jolka630, Ty poganko no i ja, czyli już nas pinciuch jest!!! :))
Zazielona: to już jest nas troje klubowiczów..., bądź sekretarzem i listę zrób...; ja będę ekspert, bom dziecko wiejskie od 5 roku życia w polu pracujące...:-)
to ja się zapisuję :)) pochodzę spod Łodzi i nie wychowałam się w gospodarstwie, ale w dzieciństwie co roku jeździłam na wieś do wujka pod Kraków i brałam udział we wszelkich pracach polowych, karmiłam kury i sprowadzałam krowy z pola. Moje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa...
no właśnie, przydałby się taki Klub weteranów, czy dinozaurów, czy żelaźniaków nawet:-); ja pochodzę z okolic Bełchatowa, tam tylko zamożni mieli pojazd do kościoła, czyli brykę na gumowych, do połowy lat 60tych żelaźniaki były w użyciu powszechnym...
u_poganki[ 2013-04-14 14:50:29 ] :)) na wozie cala "ekipa pomocnicza" - dzieci Gospodarzy, sąsiadów, plus dzieci letników. W żniwach uczestniczyliśmy wszyscy...@zazielona[ 2013-04-14 14:54:04 ] - koń głównie "pracował" w zimie przy zrywce drewna... był silny i jego dobra kondycja przekładała się - nieomal bezpośrednio - na możliwości zarobkowe...
hmmm, może i były jeszcze żeleźniaki, nie pamiętam... do kościoła na pewno na gumach się jeździło kościółkowym wozem plecionym, ciotka, wujek na koźle, reszta gdzie popadnie :)
zazielona[ 2013-04-14 14:54:04 ]: - wiem, wiem..., ja też z tamtych czasów...; zakup "gumowca" to było wielkie święto w naszym domu, zresztą, nadal żelaźniak był wykorzystywany do prac polowych, ale jeździliśmy już na kołach gumowych..., ach, jaka to była poezja...:-)
ojaciekręce!... więcej dzieciarni tam nie mieli?! i wszystko to na jednego konika, do tego żelaźniak...:-); czy Ty "powozisz", czy gdzieś dalej w sianie?
Gabrysiak Sebastian[ 2013-04-14 14:27:27 ] nieee, nie grozi, zbyt cenne, moje bezpieczne, a do wujkowych zarezerwowałam sobie dostęp w te wakacje, mam zamiar zrobić porządek, zabezpieczyć (grzyb się wdał), i pofocić :)
@U_poganki - dziękuję w imieniu Taty :)) Zachował - ale większość pozwijana i opisy szczątkowe...; @Basiu :)) siano - zapach dzieciństwa nawet u mieszczucha :)); @TheWalkerze - ja nawet nie myślę... "U nas" ten problem "załatwiał" młodszy syn Gospodarzy - praktycznie każdego roku trafiał... na szczęście niezbyt groźnie, bo najbliższe pogotowie było w Rabce :))
ja jestem dziecko miejskie, ale praktycznie wszystkie wakacje dzieciństwa, jeszcze od czasów przedszkolnych spędzałem w tejże Rabie. Bite dwa miesiące :)))
:-)))..., na takim terkotliwym żelaźniaku mijało mi wczesne dzieciństwo..., a kiedy pojawił się w zagrodzie wóz na kołach ogumionych i ...żarówka + radyjko(1961), to rozbłysła nam nowoczesność..., nie ma tego z czym porównać współcześnie...:-)!...
zapracowali i to uczciwie... a konik może i na drobnego wygląda, ale - po sezonie, w zimie - pracował wraz z właścicielem przy wyrębie lasu, przy zwózce. Siła spokoju. :) Sam widziałem jak - wraz z kolegą :) -wyciągali z rzeki, w trakcie powodzi - traktor z dwoma przyczepami :))
! :-)... t y l e luda na żelaźniaczek i drobnego konika...? ... siem przejażdżki chciało, a? ... - a choć zapracowali Wy mieszczuchy na nią wtedy?... - ślicznota fota!
jasne, że się mieściliśmy :) i nawet nie przeszkadzały opowieści o żmijach, które potrafiły zasnąć w nagrzanym sianie i zostać załadowane na wóz... poza tym z reguły budziły się dopiero podczas rozładunku :)))
:)
barszczon[ 2013-04-14 22:12:19 ] ktoś się Tobą pochwalił w sąsiedniej parafii :)) ufff, właśnie chomąto zrzuciłam, walonki i wacioka na kołek odwiesiłam, przycupnę na chwilkę, nogi rozprostuję... kolejka to pewnie już dawno mi koło nosa przeleciała...
:-)..., to jest to! jak na taką późną porę, to maślanką domową proponuję, ale jutro przeszukamy sąsiek, może kanka jaka się znajdzie...
aaaa... to w takim razie kolejka dla wszystkich :)
Barszczon, Tyś zapisan jako numero uno, Szef honorowy jesteś, dziel tu i rządź...:-)
a gdzie mnie widziałaś? ;) :);) daleki jestem od licytacji - po prostu mam nadzieję na przyjęcie :)
a ja lubię gryźć,zęby też przyniosę;)
Barszczon, chcesz się licytować? ;) widziałam Cie przed chwilą, mogę się założyć :) Zofinko, dam Ci ja skórkę pociumkać, dam :))
natne duże pajdy z okrągłego,zostawie sobie pietkę bo lubię i skórki chrupiace z twojej pajdy co ,dasz :P
zazielona[ 2013-04-14 21:05:02 ] Drupi? to Wy młódki okrutne... :) Szczepanik na pocztówce... :)
a chleba natnij sowicie, sporo gęb do wyżywienia, ja mleka nadoję kanek kilka i gumno ogarnę
zazielona,dygam pięknie nóżką ...i będę budzić
znaczy nadajesz się, jutro z rana masła ubijesz, śniadać będziem zaraz jak pierwszy kur zapieje
a zapachy odróżniam :)))
hofnaście
Zofinka, jaki rocznik? Bo jak odpowiedni, to do kajetu :))
hehehe
uuuu, a zabawy w remizie, Drupi i te rzeczy :))
sllonko[ 2013-04-14 15:48:36 ] zaaaara, nie tak od razu, nie ma łatwo, masz tu krowi placek, wąchaj! Pachnie? No to dopisuję :))
jak Gospodyni nadoiła mleka, to przynajmniej 2 litry szły dla "gości". Z tego część szła od razu na okno - na kwaśne, a część - jeszcze ciepłe wypijałem do spółki z Tatą :). Za kubek poziomek, jagód - płaciło się ok. 2 zł (kubek metalowy pojemności ok. ćwierć litra). Kilka razy "załapałem" się na produkcję masła w masielnicy - ale "na co dzień" masło kupowane było od sąsiadki i przechowywane w wiadrze z zimną wodą... Gdzieś na przełomie lat 60/70 Tata, wraz z Wujkiem i Gospodarzem spędzali połowę wakacji naprawiając i przygotowując do pracy kosiarkę - napęd jeden koń naturalny, przekładnia i zasięg cięcia - 2.5 metra... W latach, gdy mieliśmy już samochód - zdarzało się, że w nocy pojawiali się sąsiedzi z dalszych zabudowań/przysiółków z prośbą by pojechać "na cito" po księdza do babki albo "ujka"... No a jak przyjaciele Rodziców pojawili się na wakacjach z oryginalnym, włoskim fiatem 1600 (pan Wiktor był fizykiem jądrowym i miał wykłady we Włoszech) - to przez 3 tygodnie praktycznie co trzeci dzień woził kolejnych młodych "do kościoła"...
cześć Sllonek! no, egzamin zdany..., dorzuciłaś wiejskie masełko...:-)
zazielona[ 2013-04-14 15:23:28 ]Kurde Zielona, zmusiłaś mnie do wspomnień! Mama wysyłała mnie na wakacje na wieś do Ciotki. Poczułam zapach chleba...z wiejskim masełkiem. Też z kuzynem prowadzałam krowy na łąkę, ech ilu chłopaków się za miastową oglądało! W sobotę podjeżdżali motorem i heeeeja na zabawę. Weź no mnie tam dopisz do kajecika!...:)
test zrobimy, kto na zapach gnoju uczulony no to niestety, wypuszczon będzie...
... no, chyba, że by kto wierzgał bardzo, na sianie nie sypiał, mleka od krowy nigdy nie pijał, to będzie trza wypuścić, no nie?:-)
o, brawo! ... teraz się rozglądamy po tym padole i jak będą oznaki, że kto choć o 60te zahaczył, to go cap!
dobra, otwieram sekretariat, mam już inkaust w kałamarzu i pióro gęsie dobrze przycięte, mogę przyjmowac zapisy. Na liście jako numer jeden figuruje członek (...!) honorowy czyli Gospodarz, czyli barszczon, niżej maregoc, jolka630, Ty poganko no i ja, czyli już nas pinciuch jest!!! :))
jolka630[ 2013-04-14 15:25:20 ]: - chleb mama piekła w dużym piecu, ponad 30 kg pieczywa raz na 2 tygodnie, 6 bochnów bardzo dobrego chleba...
i spanie na sianie :))
Zazielona: to już jest nas troje klubowiczów..., bądź sekretarzem i listę zrób...; ja będę ekspert, bom dziecko wiejskie od 5 roku życia w polu pracujące...:-)
u_poganki > hmm ... jak dobrze wtedy smakował chleb ze smalcem, mleko prosto od krowy i kwaśne jabłka :-)
to ja się zapisuję :)) pochodzę spod Łodzi i nie wychowałam się w gospodarstwie, ale w dzieciństwie co roku jeździłam na wieś do wujka pod Kraków i brałam udział we wszelkich pracach polowych, karmiłam kury i sprowadzałam krowy z pola. Moje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa...
... i powrót z ostatnią furą siana do domu, chłód wieczoru, mgły na łąkami..., gwiazdy nad furką a my urobieni i głodni jedziemy sobie..., hmmm...
Wakacje na wsi, takie mam wspomnienia ... zapach siana i skoszonej łąki :-)
no właśnie, przydałby się taki Klub weteranów, czy dinozaurów, czy żelaźniaków nawet:-); ja pochodzę z okolic Bełchatowa, tam tylko zamożni mieli pojazd do kościoła, czyli brykę na gumowych, do połowy lat 60tych żelaźniaki były w użyciu powszechnym...
u_poganki[ 2013-04-14 14:50:29 ] :)) na wozie cala "ekipa pomocnicza" - dzieci Gospodarzy, sąsiadów, plus dzieci letników. W żniwach uczestniczyliśmy wszyscy...@zazielona[ 2013-04-14 14:54:04 ] - koń głównie "pracował" w zimie przy zrywce drewna... był silny i jego dobra kondycja przekładała się - nieomal bezpośrednio - na możliwości zarobkowe...
Mogę się zapisać do klubu weteranów, też znam te klimaty.. z autopsji! Łezka się w oku kręci! Ot siła obrazu!!!
hmmm, może i były jeszcze żeleźniaki, nie pamiętam... do kościoła na pewno na gumach się jeździło kościółkowym wozem plecionym, ciotka, wujek na koźle, reszta gdzie popadnie :)
zazielona[ 2013-04-14 14:54:04 ]: - wiem, wiem..., ja też z tamtych czasów...; zakup "gumowca" to było wielkie święto w naszym domu, zresztą, nadal żelaźniak był wykorzystywany do prac polowych, ale jeździliśmy już na kołach gumowych..., ach, jaka to była poezja...:-)
można porównać, ten niby ma lżej, ale chyba wiedzie smutniejszy żywot http://plfoto.com/zdjecie,reporterskie,pewnego-razu-w-paraty,2507092.html
u_poganki[ 2013-04-14 14:50:29 ] konisko dobrze utrzymane jest, to widać od razu :)) no cóż... taka jego dola onegdaj była...
ojaciekręce!... więcej dzieciarni tam nie mieli?! i wszystko to na jednego konika, do tego żelaźniak...:-); czy Ty "powozisz", czy gdzieś dalej w sianie?
:)
Gabrysiak Sebastian[ 2013-04-14 14:27:27 ] nieee, nie grozi, zbyt cenne, moje bezpieczne, a do wujkowych zarezerwowałam sobie dostęp w te wakacje, mam zamiar zrobić porządek, zabezpieczyć (grzyb się wdał), i pofocić :)
poczekaj jeszcze, pójdą na rozpałkę...
:)) konieczna wyprawa eksplorująca...
aż mnie nosi, mam podobnych całe pudło, w piwnicy, 2500 km stąd... plus pełna kanapa u wujka na wsi... raj po prostu... :))
:))
:)
tego nie wiem, ale przeżył, bo kilka lat temu przejeżdżałem przez Rabę i specjalnie się zatrzymałem na spotkanie :))
A w totka też tak trafiał, farciarz? ;)
@U_poganki - dziękuję w imieniu Taty :)) Zachował - ale większość pozwijana i opisy szczątkowe...; @Basiu :)) siano - zapach dzieciństwa nawet u mieszczucha :)); @TheWalkerze - ja nawet nie myślę... "U nas" ten problem "załatwiał" młodszy syn Gospodarzy - praktycznie każdego roku trafiał... na szczęście niezbyt groźnie, bo najbliższe pogotowie było w Rabce :))
... i zachował Tato skarby z dawnych lat..., naprawdę dobrze fotografował
Oooj tak właśnie... i skakaniem w stodole na siano. Po latach się zastanawiam, w ile sztuk wideł tam zostawionych nie trafiłem:)))
świetne, zapachniało dzieciństwem... :)
Oczywiście - ja w tym czasie miałem już swojego Druha, i choć czasem mogłem robić tatowym, to głównie fotografował Tata :))
czuje się, że autor foty też tam był swój chłop... - to tato?
ja jestem dziecko miejskie, ale praktycznie wszystkie wakacje dzieciństwa, jeszcze od czasów przedszkolnych spędzałem w tejże Rabie. Bite dwa miesiące :)))
:-)))..., na takim terkotliwym żelaźniaku mijało mi wczesne dzieciństwo..., a kiedy pojawił się w zagrodzie wóz na kołach ogumionych i ...żarówka + radyjko(1961), to rozbłysła nam nowoczesność..., nie ma tego z czym porównać współcześnie...:-)!...
zapracowali i to uczciwie... a konik może i na drobnego wygląda, ale - po sezonie, w zimie - pracował wraz z właścicielem przy wyrębie lasu, przy zwózce. Siła spokoju. :) Sam widziałem jak - wraz z kolegą :) -wyciągali z rzeki, w trakcie powodzi - traktor z dwoma przyczepami :))
! :-)... t y l e luda na żelaźniaczek i drobnego konika...? ... siem przejażdżki chciało, a? ... - a choć zapracowali Wy mieszczuchy na nią wtedy?... - ślicznota fota!
jasne, że się mieściliśmy :) i nawet nie przeszkadzały opowieści o żmijach, które potrafiły zasnąć w nagrzanym sianie i zostać załadowane na wóz... poza tym z reguły budziły się dopiero podczas rozładunku :)))
Ha! I się pomieścili ;)
:))
Urok starych taksówek ;)) Fajna pamiątka
:)) może w tamtych czasach ? ;)
też tam jechałem.....miło "powrócić"../
towarzystwo wesołe - to fakt... :)
wesołe towarzystwo i wóz drabiniasty, ciepłe :)
ale na pneumatykach... a nasz Gospodarz do pola jeździł na drewnofelgach :))
z klimą :))
fajne cabrio..