:-)... piękne cieplutkie dzieciństwo, mnóstwo zdjęć, kontakt z przyrodą i ma się wrażenie, że bez dzisiejszej gwałtowności biegło życie...; bardzo pozytywne to wszystko, co wyłania się z tych fot retro...
nie pozwalali zbytnio... ale ponieważ syn gospodarzy był w moim wieku, to gdy on kosił - i ja próbowałem :)) W ramach rewanżu - mój Tata pozwalał Zbyszkowi poprowadzić samochód :)) - bo ja pobierałem nauki :)))
:)) wiem coś o tym, przez prawie 15 lat jeździliśmy - w Beskidy - na wakacje do jednej rodziny. Dwa miesiące - nieomal - wspólnego życia :)). Sianokosy, żniwa, rodzinne imprezy i tragedie, powodzie, godpodarskie kłopoty...
:-) aaale, loki ściemniały..., ooo ; przyjmowanie letników to był dla wsi zarobek, jakieś urozmaicenie w codzienności..., no i, bez "przezywania" tego szumnie agroturystyką...; jednak dzieciaki wiejskie, harując całe dnie na polu, zazdrościły tym miejskim wypoczynku... ( od 7 roku życia nie miałam w wakacje wolnego...)
@Partizanie :)) zgadłeś... Rodzice (zwłaszcza Mama) bardzo chcieli mieć córeczkę - przez pewien czas nazywano mnie w rodzinie "Dorotek" :)); @U_poganki - trochę mi zostało do dziś :))))
:)) dzięki :))
pomijając względy sentymentalne - jak pięknie skadrowane jest to zdjęcie!!
:)) zawsze idealizujemy wspomnienia... ale to chyba dobrze :))
:-)... piękne cieplutkie dzieciństwo, mnóstwo zdjęć, kontakt z przyrodą i ma się wrażenie, że bez dzisiejszej gwałtowności biegło życie...; bardzo pozytywne to wszystko, co wyłania się z tych fot retro...
chyba nie - świadomie nie pamiętam tego typu nazewnictwa :)) - czyli to "imię" gdzieś tak do roku w rodzinie "dzialało" :)
Długo tak robiłeś za córeczkę?
nie pozwalali zbytnio... ale ponieważ syn gospodarzy był w moim wieku, to gdy on kosił - i ja próbowałem :)) W ramach rewanżu - mój Tata pozwalał Zbyszkowi poprowadzić samochód :)) - bo ja pobierałem nauki :)))
ooo...:-) a kosO kosić umiesz?
:)) wiem coś o tym, przez prawie 15 lat jeździliśmy - w Beskidy - na wakacje do jednej rodziny. Dwa miesiące - nieomal - wspólnego życia :)). Sianokosy, żniwa, rodzinne imprezy i tragedie, powodzie, godpodarskie kłopoty...
:-) aaale, loki ściemniały..., ooo ; przyjmowanie letników to był dla wsi zarobek, jakieś urozmaicenie w codzienności..., no i, bez "przezywania" tego szumnie agroturystyką...; jednak dzieciaki wiejskie, harując całe dnie na polu, zazdrościły tym miejskim wypoczynku... ( od 7 roku życia nie miałam w wakacje wolnego...)
@Partizanie :)) zgadłeś... Rodzice (zwłaszcza Mama) bardzo chcieli mieć córeczkę - przez pewien czas nazywano mnie w rodzinie "Dorotek" :)); @U_poganki - trochę mi zostało do dziś :))))
i blond loki:-) słodycz
Grzegorzu, a ta śliczna mała Dziewczynka to Ty? :P
:)) - Mama prowadziła badania terenowe w ramach doktoratu :))
śliczna fota..., "wsi spokojna, wsi wesoła" - snopy od kosy, mendle związywane powrósłem, podorywka jak należy, gospodarnie, poplon pewnie też posiany... - hmm...
miasto na wieś przyjechało..:)