Opis zdjęcia
Warszawa, rodzinny balkon :)) - rok 1960. Według rodzinnych opowieści, gumowa, dmuchana żyrafa była moją pierwszą "poważną" zabawką otrzymaną od którejś z Cioć. Nie cierpiałem tej żyrafy!!! (co zresztą widać); aparat Certo Super-Dollina, z ręki, skan z odbitki
Ona była gumowa (ta sarenkożyrafa) i piszczała... brrrr
Nonka :)))
Sarenka z szyją żyrafy...nie dziwię się, że nie lubiłeś ;) Najlepszy jest smoczek na sznurku....
hehhe... a Mamusia probuje Cie do zyrafki przekonac... Dzieci to czasem maja takie 'odchyly', ze nie wiadomo dlaczego tak mysla... :)
:))
:)))
:))
mjodzio
:)
:))
:)) - no ja też pamiętam, że nowe zabawki, bądź inne, użytkowe prezenty "sypiały" ze mną :)))
odkąd pamiętam, zabierałam do łóżka nowe buty... :(
:)) - w rodzinnych zapisach uchodziła za żyrafę... może dlatego jej tak nie lubiłem, że to nie była żyrafa, a sarenka...? ;)
:))))))
to wygląda raczej jak sarenka a nie żyrafa ;P
:)))
Grzesiek, hehe:{D Ja za to miałem misia, ale wyrzucałem go ponoć z łóżeczka...wolałem spać z plastikowym traktorem!
To ja... :)) się przypomina...
Sliczna fotografia wciąga i dzieciństwo się przypomina
to Ty za młodu...?
kużden musi mieć w życiu jakąś swoją żyrafę :)