CXVII
Miłość wraz z żądzą w łyka mię pojmały;
Pierwsza mię nęci i mami z oddali,
Druga me łono - niby lawa - pali.
Razem ukradły dni mych pokój cały.
Jak długo w mękach wytrwać znajdę siły?
Czemuż mię wszystko mija prócz goryczy?
Jak z iskry byle ów pożar zbrodniczy?
Czyżby me wszystkie dni w pożodze były?
Siódmy rok świeci mi od słońca jaśniej
Miłość, od czego rozum mam oślepły,
I żądza siódmy rok me łono trawi.
Ufam, że czas mię z niewoli wybawi;
Nie masz law takich, żeby nie zakrzepły.
Ni nie masz ognia, co w końcu nie zgaśnie.
Marcus de Reocena
bdb
Dziękuję za poetycki komentarz...
CXVII Miłość wraz z żądzą w łyka mię pojmały; Pierwsza mię nęci i mami z oddali, Druga me łono - niby lawa - pali. Razem ukradły dni mych pokój cały. Jak długo w mękach wytrwać znajdę siły? Czemuż mię wszystko mija prócz goryczy? Jak z iskry byle ów pożar zbrodniczy? Czyżby me wszystkie dni w pożodze były? Siódmy rok świeci mi od słońca jaśniej Miłość, od czego rozum mam oślepły, I żądza siódmy rok me łono trawi. Ufam, że czas mię z niewoli wybawi; Nie masz law takich, żeby nie zakrzepły. Ni nie masz ognia, co w końcu nie zgaśnie. Marcus de Reocena
Fajne
zmysłowe jest to pewne mz:)