o Transylwanii, Wołoszczyźnie, Banacie. jedynie w Maramureszu nie widziałam bezdomnych psów. psy, które ja spotykałam byly wygłodniałe i często schorowane.. Sibiu to już miasteczko w pełni "europejskie" i tam faktycznie sytuacja wyglądała nieźle. chociaż wieczorem po parku biegały sfory lekko zdziczałych psiaków..
Agnieszko, mówisz o Transylwanii? Wydawało mi się, że nie wyglądały aż tak tragicznie, nie były specjalnie wychudzone, agresywne czy pokryte liszajami. Np. w Sybinie najwyraźniej ktoś się nimi zajmuje, miały na uszach jakieś żółte "kolczyki". Ogólnie wyglądały na nawet szczęśliwsze od spasionych jamników na smyczach.
Najgorsze warunki mają chyba psy w Pristinie (Kosovo). Przy drogach mnóstwo potrąconych, reszta w dzikich sforach rozpierzchnięta po polach. Bieda, strach, zgroza...
o Transylwanii, Wołoszczyźnie, Banacie. jedynie w Maramureszu nie widziałam bezdomnych psów. psy, które ja spotykałam byly wygłodniałe i często schorowane.. Sibiu to już miasteczko w pełni "europejskie" i tam faktycznie sytuacja wyglądała nieźle. chociaż wieczorem po parku biegały sfory lekko zdziczałych psiaków..
Agnieszko, mówisz o Transylwanii? Wydawało mi się, że nie wyglądały aż tak tragicznie, nie były specjalnie wychudzone, agresywne czy pokryte liszajami. Np. w Sybinie najwyraźniej ktoś się nimi zajmuje, miały na uszach jakieś żółte "kolczyki". Ogólnie wyglądały na nawet szczęśliwsze od spasionych jamników na smyczach.
Najgorsze warunki mają chyba psy w Pristinie (Kosovo). Przy drogach mnóstwo potrąconych, reszta w dzikich sforach rozpierzchnięta po polach. Bieda, strach, zgroza...
tych psów jest tam (w całym kraju) tysiące.. ten jest jeszcze w przyzwoitym stanie
piesio prawdopodobnie sympatyczny
mniej więcej
przedmówca ma rację
to za mało...