Opis zdjęcia
Z pozdrowieniami dla Moderatora :) Na powyższej fotografi widać różnicę pomiędzy zwierzęciem domowym a robalem w makro :) (patrz poprzednie moje zdjęcie i powód moderacji) A przy okazji: Jerzyk gościł u mnie 27 dni. Gdy trafił do mnie zdychał z głodu i nie potrafił latać - poprostu był za mały. W ubiegłą sobotę odleciał o własnych siłach. Psina jest wyjątkowo opiekuńcza i delikatna. Nie stresowała malucha :)
Urocza historia... :-)
opiekunka :)
fajny ten opiekun :)
Mnie się jeszcze nie udało odratować żadnego pisklęcia... Smutne to jest, bo człowiek tak się stara. W przypadku jaskółek łapie cały dzień muchy i nic z tego nie wychodzi. Zwierzęta często wyrzucają młode z gniazda bo wiedzą, że jest chore i czego by człowiek nie zrobił to i tak nie pomoże. Kochana psina:) Ładny kadr:)
:)
Niesamowita historia, możesz być z siebie dumny, bo gdyby nie Twoja determinacja nigdy by nie uniósł się nad ziemią, ciesze się że jeszcze komuś jest nie obojętny los zwierząt :)
super że go uratowałeś:) pozdrawiam
sympatyczne
Niezwykła przygoda z happy endem...
Zawsze z przyjemnością czytam Twe zwierzęce historie, zwiearzaki Cię lubią a to Tobrze o Tobie świadczy
cieszę się, że sobie lata, jerzyki są niezwykłe !:)
Steel - ale zdecydowanie masz rację, ze nie powinno się podejmować opieki nad ptakami jeśli nie ma się na ten temat zielonego pojęcia i co ważniejsze - nie ma się na to czasu i środków. Wbrew pozorom, to ogromna harówa i naprawde trzeba dużego samozaparcia aby takiego malucha utrzymać przy życiu. Lepiej nie brac na siebie takich obciążeń jeśli nie ma się pojecia jak do tego się zabrać a nie chce się szukać wsparcia wśród ludzi którzy znają sie na rzeczy - np ornitologów. Pozdrawiam
Steel - Sprawa wygladała tak: Ptaszor został znaleziony w centrum miasta na parkingu, pomiędzy jeżdżącymi autami. Był zagłodzony. Wykonaliśmy kilka telefonów do wrocławskiego zoo z prośba o radę co z nim zrobić i jak postepować. Dostaliśmy od tamtejszego ornitologa bardzo dokladne wskazówki na temat jego diety, sposobu podawania pokarmu, kontroli rozwoju malucha itd. Ptak nie byl pozostawiony w pudle sam sobie. Był karmiony larwami mącznika co 2 godziny (wykupiliśmy wszystkie larwy tego żuczka w miescie) z dokladnoscią do 15 minut. Miał termofor i lampe dogrzewającą. Powiem Ci więcej - w bardzo niedługim czasie dostał 2 kolegów - drugiego i trzeciego jerzyka. Drugi był przyniesiony przez... zaprzyjaźnionego weterynarza :) a trzeci trafil do nas bardzo chory z ogromnym kleszczem przyczepionym do glowy. Ten nietety nie przeżył. Ten drugi jerzyk (podrzucony przez kogoś do lecznicy) był sporo wiekszy i po okolo 10 dniach pobytu u nas poleciał. Tak więc maluch nie byl odebrany naturze. Chyba, że za "odebranie naturze" przyjmiemy selekcję naturalną. No cóż - jeśli tak to hmmm... Pozdrawiam :)
Do wszystkich "pomagajacych" nie zawsze ptak, ktorego znajdziemy na ziemi wymaga naszej pomocy. Co roku biedne sowy zanoszone sa do zoo zupelnie bez potrzeby... inne pisklaki tez laduja w osrodkach bo ktos je "znalazl". W przypadku jerzyka wystarczy go posadzic gdzies wyzej... rodzice najczesciej opiekuja sie takim podlotem (choc jak siedzi na siemi to moze byc z tym problem) i zabieranie go im nie jest najlepsze, w wiekszosci przypadkow. Dlatego nie pomagajmy na sile. Pamietajmy tez, iz polskie prawo nie pozwala przetrzymywac w domach dzikiego, chronionego, ptactwa itd. W takich przypadkach najlepiej oddac je ludziom ktorzy sie na tym znaja i maja po temu uprawnienia. Cieszy happy end tej historii ale moglo sie skonczyc zle dla malucha przy drobnych nawet bledach zywieniowych.
www.blacha.pl [2009-08-19 29:23:02]-racja-KOTU!
odebrałem KOTU na litość boską!!!!!
również gościłem jerzyka, odebrałem kotowi, kiedy maszerował trzymając go w paszczy. Skończyło się dobrze, frunie już do Afryki!
oj :) słodko :)
...tego nie trzeba się uczuć. A..tam..to jest
Pouczające.
Hahaha... Dana :P :)
jaasne psina lubi poprostu celebrować swój posiłek ;)
fajne foto "domowo-reportazowe"
Fajnie, że jest ktoś jeszcze wrażliwy na los zwierząt;))
ale masz ekipe w domu... co tam?