Opis zdjęcia
Messier 51 - w skrócie M51 Whirpool (Wirowa), tak nazywamy ten niezwykły obiekt, który w istocie jest najbardziej znanym przykładem kosmicznej katastrofy - zderzenia galaktyk. Nietrudno zgadnąć dlaczego tę galaktykę nazywamy wirową. Przepiękne, wirujące ramiona galaktyki - widoczne z jej bieguna - tworzą niezapomniany i jeden z najbardziej charakterystycznych obrazów kosmosu. Spektakularna para galaktycznych gladiatorów oddalona jest od nas o około 23 mln. lat świetlnych. Kolizje galaktyk to dla mnie chyba najbardziej widowiskowy aspekt fotografowania wszechświata. Nie trzeba zbytnio wysilać wyobraźni, żeby uświadomić sobie skalę i znaczenie tego zjawiska, tym bardziej - że to samo czeka i nas za sprawą galaktyki M31. Ale bez paniki - nasze Słońce dołączy do wielkiej galaktyki w Andromedzie dopiero za 3 mld lat ;). Zdjęcie powstawało przez wiele nocy w podwarszawskim obserwatorium (umiarkowane warunki). Fotony zbierane były przez około 500 min. sumarycznej ekspozycji w filtrach Luminancji, Czerwieni, Zieleni, Niebieskiego, oraz dodatkowo (w celu uwidocznienia mgławic wodorowych galaktyki) w linii emisyjnej Hydrogen-Alpha. Ponieważ zadajecie pytania odnośnie technikaliów, to pozwolę sobie je umieścić. Za obiektyw robił tu refraktor ortoapochromatyczny (luneta) o ogniskowej 780 mm (zredukowana z ok. 1 metra - stosunkowo mało, jak na ten obiekt - pewnie podejdę jeszcze raz z dłuższą) prowadzony na montażu paralaktycznym Astro-Physics. Fotony łapała specjalistyczna kamera Finger Lakes Instrumentation (FLI) z matrycą KAF3200ME schłodzona delta -60 stopni. Moja długa absencja w astrofotografii spowodowana była awarią kamery, która w efekcie okazała się nienaprawialna. Została zastąpiona nową. Zajęło to niestety ponad 8 msc. Ot taka branża - tu nic nie dzieje się szybko. Teraz działam znowu, więc pewnie będę miał przyjemność zaprezentować nowe zdjęcia w najbliższym czasie (o ile pogoda pozwoli).