Opis zdjęcia
Philip Bialowitz, 20 kwietnia 2009 roku. Przeżył własną egzekucję, bunt i ucieczkę w obozie zagłady Sobibór. Dużo przeżył. Spełnia zobowiązanie wobec przywódców buntu w Sobiborze: lejtenanta Czerwonej Armii Saszy Peczerskiego oraz syna rabina z Żółkiewki, Leona Feledhendlera. Tuż przed zbiorową ucieczką wezwali oni wszystkich, by - jeśli przeżyją - głosili światu, czym był Sobibór i jak grupa kilkuset Żydów postanowiła pomścić śmierć swoich bliskich. Białowitz od lat spełnia to posłannictwo. Napisał książkę \\"Bunt w Sobiborze\\". W tym tygodniu spotyka się z polską młodzieżą. To spotkanie zaczął od słów: \\"Oto stoję tu, Saszo, jako zyjący świadek koszmaru i triumfu, świadek prawdziwej historii. Poświęciłem całe zycie, aby opowiadać historię niewinnych ludzi, którzy zginęli w głębi lasu. Opowiadam także historię garstki tych, którzy przetrwali dzięki Leonowi i Saszy. Moje życie i dziedzictwo stanowi dowód zwycięstwa nad nazizmem - po wsze czasy\\".
dobrze, że jeszcze są tacy ludzie, żywe historie, bezcenna skarbnica wiedzy
dobre! :)
Włodzimierz Barchacz [2009-04-22 22:25:37]: Jeszcze link do Philipa Philipa Bialowitza: http://www.google.pl/search?q=Philip+Bialowitz&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a . Tam jest miedzy innzmi bardyo ciekawy wywiad.
To jest świetny dokument. Współistnieje z opisem i notatkami Autora pod zdjęciem. Takie historie wchłania się całym jestestwem. Jest dobrze, jest naprawdę dobrze. Oto reporterski majstersztyk.
Bardzo ciekawe. To tak jak Martin Gray (Marcin Grajewski) - czlowiek, ktory przezyl getto warszawskie, nastepnie cudem uciekl z obozu nr 2 w Treblince, miejsca, z ktorego nikt nie wychodzil zywy - w pewnym momencie zycia postanowil swiadczyc przeciwko barbarzynstwu i zlu, wydajac kilka ksiazek. Jedna z nich czytalem, jej tytul: "Siły zycia." Widzialem tez swietna moim zdaniem adaptacje filmowa ksiazki "Wszystkim, ktorych kochałem" z Michaelem Yorkiem w roli Martina. Martin Gray: Jest w wyszukiwarce - http://www.google.pl/search?client=firefox-a&rls=org.mozilla%3Apl%3Aofficial&channel=s&hl=pl&q=Martin+Gray&lr=&btnG=Szukaj+w+Google . Fotografowal go jeden z czonkow agencji Magnum (nie pamietam w tej chwili kto, ale powinno byc nadal w sieci). Za temat - dziesiec, i to bez wahania.
JoannaW [2009-04-22 14:07:41] powtórzę się: i niech tak zostanie ;)
Wiecie Szanowni Państwo co? Niektórzy to byliby zadowoleni gdyby dzieciaki siedziały usmarkane od szlochów a Pan Bialowitz wielką kraciastą chustką wycierał załzawione oczy...Wtedy dopiero poczuliby nastrój...eeeeeeee, tam...
Młodzież ma raczej miny mało adekwatne do sytuacji i opowieści. Foto bardzo dobre, Pan Bialowitz ciekawie się prezentuje wśród młodych.
Są to ludzie obdarzeni ogromną pogodą ducha - co wydaje się niewiarygodne wobec tego, co przeżyli. Wydaje mi się, że poza niewiarygodnym szczęściem, które mieli, taka postawa jest jednym z sekretów ich przetrwania. Wiary w to, że mimo wszystko, warto żyć. Mają też poczucie humoru. Bialowitz opowiedział anegdotkę o pewnym żartownisiu z Izbicy - gdy zaległ na łożu śmierci, poprosił zonę, by ładnie się ubrała, uczesała, założyła biżuterię. Z lekka zgorszona tym pomysłem, zapytała z wyrzutem - "w takiej chwili?!". Odparł - "bo kiedy przyjdzie po śmierć, może ty jej się bardziej spodobasz". Bialowitz jest świadkiem strasznej przeszłości - ale jego przesłanie jest skierowane w przyszłość - by się nie powtórzyła, by umieć rozpoznać oznaki i na czas im przeciwdziałać.
Mamutek, Choszczman - winien Wam jestem jeszcze wyjaśnienie, bo na razie dostało się młodzieży, a może dostać i Bialowitzowi, który też się uśmiecha. Zdjęcie zostało zrobione na koniec spotkania. Już po wspomnieniach. Nieszczęściem spotkań z autorami - oczywiście z fotograficznego punktu widzenia - jest to, że autor siedzi za stolikiem po jednej stronie, a po drugiej jest publiczność. Jeśli chce się to uchwycić na jednym zdjęciu, nie ma bata - albo ma się twarze publiczności i plecy autora, albo na odwrót- plecy publiczności i postać autora. Chciałem pokazać autora, postać historyczną, wśród współczesnych i dlatego na koniec poprosiłem, by stanął wśród słuchaczy. Zrobiło się, jak to zwykle przy takich okazjach zamieszanie. To sprawa pierwsza. Sprawa druga jest poważniejsza. Miałem w swoim życiu okazję fotografować czterech świadków Zagłady - Zenka Dreznera, Dawida Fiszerunga (przeżył Auschwitz, od 1943 do 1945), Mordechaja Ciechanowera oraz Philipa Bialowitza. Przy jakiejś okazji napisałem, że gdybym miał się znaleźć na pokładzie porwanego samolotu, wolałbym mieć obok siebie jednego z tych starców, niż pluton antyterrorystów - bo szanse na przeżycie byłyby, mz, większe. c.d.n.
!!!!!!
tak
tia.. i to jest moim zdaniem wartością tej foty...
zawsze chciałem spotkać taka osobę... a z każdym dnie jest ich pewnie coraz mniej
Choszczman [2009-04-22 12:44:18] nikt z nas nie wie, nawet jeśli myśli, że wie, i niech tak zostanie
czy młodzież wokól Pana aby wie o czym mowa?
Te rozbawione, roześmiane twarze nie pasują mi do opisu... szczerze mówiąc nie podoba mi się to zdjęcie, sorry :( Pozdrawiam serdecznie.
dla mnie to bardzo przejmujące zdjęcie - z różnych powodów...
+
...
ciekawe
i jest dobrze