Opis zdjęcia
Zdjęcie z pochodu pierwszomajowego. Frekwencja była kontrolowana bądź co najmniej zalecana. Trzy pierwszoplanowe osoby - studentki i student SGPiS. Atrakcją pochodów była ogólna dostępność wabika w płynie - piwa butelkowego z warszawskiego browaru. Zielona etykieta, 0,33 litra, bardzo smaczne. Ul. Marszałkowska, rok 1970.
Dziękuję :)
Irena [2009-04-26 14:13:51]: Jeszcze wczoraj :)
Tacy byliśmy jeszcze wczoraj ;)
rewik [2009-03-19 19:01:12]: :))).
Włodzimierz Barchacz [2009-03-19 18:55:01]: jak cholera... :)))
Slawekol [2009-03-19 16:48:14]: Jest klimat, jest; dzięki :)).
rewik [2009-03-19 12:30:30]: Czas, który siedzi w Tobie :)))).
Uwieczniłeś klimat, bardzo dobre zdjęcie
No wiem, wiem… ;) Obraz ten, tak sugestywnie odnajduje się w mojej pamięci - a pamięć ta -zamierzchłą … mocno…Czas młodości… beztroski, radości, miłości… Czas miniony…. :)
rewik [2009-03-18 13:27:09]: No wieszzzzz??:)
wyszło mi, że jestem miniona....;))
BDB
jogin [2009-03-16 23:02:23]::))
Włodzimierz Barchacz [2009-03-16 22:58:04] => :-))) (to też szyfrrr...)
jogin [2009-03-16 21:53:26]: Aha, dzięki, już wiem :). Na zdjęcie też chętnie by mi się zerknęło :). Ja kiedyś fotografowałem jednego faceta, który mieszkał w "pekinie" na Woli, ale - już teraz wiem - to zupełnie inna bajka i architektoniczna, i społecznościowa. No, idę zarzucić wieczornego kartofla na wodę w oświetlonej kuchni (to szyfrrr...) :).
Włodzimierz Barchacz [2009-03-16 18:43:50] => Włodku, nie. "Pekinem" bywał zwany duży wielopiętrowy budynek mieszkalny. Ten, w którym mieszkałem, jest 7-piętrowy, z dużym wewnętrznym podwórzem, z którego były wejścia do 10-ciu klatek schodowych.Jest w nim ok. 160-ciu dużych lokali - o ich w wielkości może świadczyć fakt, że do każdego z nich kwaterunek wciskał po parę rodzin. Budynek przed II-gą wojną Swiatową był własnością jakiejś spółdzielni mieszkaniowej (bodaj architektów). Po obu stronach Wiaduktu Poniatowskiego przy Al. 3-go Maja stoi parę takich "pekinów". Może zmobilizuję się i wrzucę sfocony ten a może i pozostałe "pekiny" - na pewno tam pójdę, bo to wspomnienie wzbudziło moją ciekawość ich obecnego wyglądu - wyprowadziłem się stamtąd z rodziną ponad 52 lata temu...
jogin [2009-03-16 05:36:01]: Jogin, czy "pekin" to był taki budynek z długimi korytarzami jak w hotelach wielu i z drzwiami do mieszkań z jednej strony?:)
Włodzimierz Barchacz [2009-03-15 21:33:47] => Ja do 1957 roku (miałem wtedy 15 lat) mieszkałem w "pekinie" przy Al. 3-go Maja 2 (m.64) i na pochody idące od Ronda Waszyngtona przez Wiadukt Poniatowskiego (łączący Most poniatowskiego z Alejami Jerozolimskimi) patrzyłem z balkonu sąsiadki.
http://plfoto.com/776039/zdjecie.html - tak mi sie butelki skojarzyly ;)) A co do pochodow - jedyny na ktory mnie wygonili to ten w dni pare po awarii w Czernobylu ;) choc juz po zazyciu plynu Lugola ;) No, ale to ostatnia klasa podstawowki byla ;)
inna historyjka - w liceum, to był bodaj rok 70., moi dwaj koledzy usiłowali przemycić portret Che Guevary, by go z odpowiednimi okrzykami wznieść pod trybuną - Che był wówczas na indeksie, bo kojarzony z 1968. podczas powolnego przemieszczania się pochodu - pojawiali się to z lewej strony, to z prawej, miny mieli odpowiednie - tak że dość szybko nauczyciele się zorientowali, że coś się szykuje - i, niestety - ale może na szczęście dla chłopaków - do niczego nie doszło.
Do trybuny przed Giełdą - pardon - Domem Partii nawet było podziemne przejście z tegoż domu. Wyjście z tego przejścia nadal jest widoczne na chodniku :). Ja pamiętam pochody z lat 70-tych - szkoły średnie zbierały się pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza. Po sprawdzeniu listy - w czasie oczekiwania na wymarsz z reguły chodziliśmy do Św. Anny, by zanieść kwiaty :). "Załapałem" się też na pochód - bodaj w 79, gdy skandowano "towarzysz Gierek, a z nim cały Uniwerek" :)) Poza "rarytasami" spożywczymi trafiały się też stragany z książkami :). Po minięciu trybuny - na wysokości ronda Marszałkowska/Aleje - wszystko się rozpływało, a licealiści lądowali gdzieś na Starówce :))
karbik [2009-03-15 18:59:04]: Może, i jednak chyba, legenda...;).
jogin [2009-03-15 18:21:47]: Nawet nie wiedziałem :). Ja szedłem Królewką (chyba od pl. Teatralnego, po tem w lewo w Marszałkowską się skręcało, i przemarsz pod trybuną pod PKiN, a na MDM-ie to już luźno się szło. Albo do domu na Waryńskiego, albo do Łazienek na spacer. To se ne wrati :D.
myślę, że armatki to raczej legenda - a maj u nas po prostu lubił robić takie pogodowe psikusy...
Dopóki nie pojawiła się trybuna łącznie z PKiN trasa pochodu przebiegała od Ronda Waszyngtona Mostem Poniatowskiego, Alejami Jerozolimskimi - trybuna główna znajdowała się przed Domem Partii - dalej Alejami do Marszałkowskiej.
Włodzimierz Barchacz [2009-03-15 16:49:26] => metodę "zapobiegania" opadom stosowano nad Moskwą - na wysokości chmur wyrzucano jakiś związek chemiczny, który absorbował wodę (parę wodną) i było sucho, przejrzyście i słonecznie. U nas, o ile się orientuję, nie stosowano tych zabiegów - podejrzewam, że były pioruńsko drogie i metoda była owiana, nomen omen, mgłą tajemnicy.
pamiętam z czasów dzieciństwa - czyli koniec lat 50./pocz. lat 60. - mieszkaliśmy wówczas na rogu Al. Jerozolimskich i ul. E. Plater (na przeciwko dzisiejszego Marriotta, gdzie wówczas stała kamienica czerwona, nieotynkowana, w której była m.in. melina; i nie było jeszcze Dworca Centralnego). Nocą zajeżdżały ciężarówki, które ustawione w szeregu przecinały Aleje, każdy przechodzący przez E.Plater musiał pokazać dowód z adresem, dzieci - jak ja, przemykały się zwykle albo bokiem, albo znajomymi podwórkami, byle coś zaobserwować. Wózek z saturatorem obowiązkowo też był i zwykle jego właściciel sprzedawał zrobione z bibułki chorągiewki, mnie się najbardziej podobały niebieskie z białym gołąbkiem pokoju (to ten z Picassa). Zawsze pojawiał się też ubrany wojak, ubrany w mundur przedwojenny, z odznaczeniami raczej z różnych czasów, bródką i wąsami jak z Legionów. Chodził, salutował i witał się - i jakoś nikt go nie zwijał, choć milicja czuwała. To taka ciekawostka.
karbik [2009-03-15 16:41:30]: Nie no, ja właśnie wcale nie wykluczam - zresztą czemu to miałoby służyć? - że korzystano z armatek meteorologicznych. W wyszukiwarce czegoś takiego nie widzę, ale chyba istnieją...;).
czasem się zdarzało, że po pochodzie nagle pogoda się zmieniała, a bywało, że nawet padał śnieg -
zdjęcie pełne wspomnień jak piwo
leepo [2009-03-15 14:55:08]: NO, skoro zacząłem, to skończyłem te studia. Jednego się tam nauczyłem: jak nie powinna wyglądać ekonomia; serio.
planowanie i statystyka z generałem w tle hehe
Malczer [2009-03-15 14:12:29]: Odkop!:)
jogin [2009-03-15 14:04:06]: Kapituluję. Jest w dobrym tonie, jest ;).
Włodzimierz Barchacz [2009-03-15 13:19:35] - Wstawię, tylko muszę negatyw odkopać. Pamiętam, że pół filmu wtedy zrobiłem ;)...
Eeeeeeeeee tam!...Kurna, teraz w dobrym tonie jest nie przyznawanie się do pogodnych chwil w tamtych niesłusznych czasach a i tak pomimo tego cały naród został postawiony razem z ZOMO!...
jogin [2009-03-15 06:47:06]: Piszesz: "Mz, jest to fota świetnie oddająca pogodny nastrój święta w tamtych czasach - czasach gdy "jęczeliśmy" pod sowieckim butem..." Pogodny, ale trochę senny i nudny prawda?:). Kazali, chodziliśmy...;). To piwko i te kiełbaski z kajzerkami - to było istotne ubarwienie tych imprez...:).
Malczer [2009-03-15 12:39:18]:Wstaw ten pochód!:)
"Jakim tam przynajmniej"/"Przynajmniej jakimś tam"; literówka...
Malczer [2009-03-15 12:39:18]: Zawsze było na pochodach słońce. Chodziły słuchy, że jeśli było pochmurna, niewelowano zachmurzenie armatkami meteorologicznymi. Kiełbaski: oj były, były. Teraz też by się taka sprzedaż na każdym kroku przydała. Hot-dogi nie za bardzo mi smakują... Picca - nie wiem, po co to to :D _Żywa_ kiełbaska :), kajzerka, popić naprawdę dobrym warszawskim piwem - to było to, heheh :) Nie byle jakie ożywienie niemrawych, "nieruchawych", sennych, aczkolwiek napełnionych jakimś tak przynajmniej zyciem towarzyskim kilkugodzinnych pochód z listami obecności.
Jogin, a ta dziewczyna smutniasta, co butelka mi przysłonięta, to moja pierwsza dziewczyna, z klasy jeszcze w ogólniaku i ze studiów na SGPiSie, Basia :).
Heh, fajnie było... kiełbaski z samochodu, ciepło, miło ;) A tak w ogóle to udało mi się uwiecznić (jak się okazało) ostatni pochód pierwszomajowy sprzed przełomu. Potem kilka lat nie było :)...
Szło SIĘ na pochód; przepraszam za literówkę.
No i ten klimat taki właśnie pierwszomajowy. Szło siś na pochód... pochód "polegał" na tym, że posuwał się niebywale wolno. Parę kroków do przodu, potem sztanie w miejscu kilka czy kilkanaście minut, potem znów parę kroków do przodu... I tak żeśmy "się ślimaczyli". Sennie było na tych pochodach, oj sennie :).
jogin [2009-03-15 06:47:06]: Przełom lat sześćdziesiątych/siedemdziesiątych - piwo było sprzedawane zarówno w samochodadach ciężarowych ustawionych wzdłuż trasy pochodu, jak i pobliskich kawiarniach pod chmurką :).
:D
świetne są te zdjęcia
fajne :)
Wg mnie, to jest to po jakimś pochodzie (1-majowym, 22-lipcowym?) - wskazuje na to zwinięta szturmówka, jakoś zdobny balonik oraz ludzie odświętnie ubrani z różnych środowisk (studentka, "cywile", wojskowi oraz chyba strażak). Moja niepewność wywodzi się stąd iż w takie dni obowiązywał zakaz sprzedaży wszelkich alkoholowych napojów - może to było przed wprowadzaniem takich zakazów? Przy stoliku na pierwszym planie było (już?) wesoło - wskazuje na to "sztuczka" ustawienia butelki po piwie na oranżadówce (oranżada nie była wtedy kapslowana tylko były charakterystyczne zamknięcia) oraz panowie "pojedynkujący się" na parasole. Mz, jest to fota świetnie oddająca pogodny nastrój święta w tamtych czasach - czasach gdy "jęczeliśmy" pod sowieckim butem...
bardzo brakuje opisu,takie zdjęcia powinny miec opis chociażby do dopełnienia ich klimatu