no tak, to by było idealne, jak kankai pisze, ale na takie sceny czasem trzeba czekać i czekać, a w podróży czas nie jest nieograniczony... ja bym zachęcił sprzedawcę do pokazania się z "lepszej strony"... i może wyszłoby trochę inaczej. pozdrawiam
Wiesz, Asiu, dokument tez rzetelności wymaga. Rozumiem, ze w podróżniczym zachwycie ciężko...., ale gdyby poczekać na prowokacyjno - konsumpcyjna minę pana, być może reakcję potencjalnych klientów itd., uzyskałabyś majsterszty na miare Kapuścińskiego, a tak.....hmmm...
konie są spoko w słodko kwaśnym, inne małe chudziny także, najgorsze są larwy bo tłuste sa jak słonina nie do przełknięcia zjadłem kilka koni potem małe pędraki w sosie z krewetek larwy a na koniec skusiłem się na żywe mrówki i po tym wypuściłem wszystko na wolność :)
Nie no sorry, Joanna, mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale mi się wszystko kojarzy z jednym ;-) Szkoda, że tam nie byłem, zrobiłbym Tobie zdjęcie do mojej kolekcji: oral food fetish :-)
Szczerze powiedziawszy to konik nie smakował niczym (trochę sosem sojowym, którym został spryskany przez sprzedawcę), był po prostu chrupiący. Ale założę się, że ta grubiutka larwa już ma jakiś smaczek, dlatego nie miałam odwagi... :)))
Je się je na żywca? Ruszają się? Jadłaś? Chciałbym Cię zobaczyć z takim robalem w ustach... hehe. Oralne ;-) (ale ze mnie zbok) ;-) No ale serwujesz tu nam egzotykę :-)
+
bdb
bdb
świetna reporterka ;)
i nic się nie zmarnuje.... po prostu dobrobyt ;)
dla mnie po proszę kg pieczonych mrówek hi hi robi wrażenie
Jedzonko! Dla mojego gekona;-))) PozdR!
uwielbiam te nocne ryneczki ... z przysmakami lokalnymi ;)
Mniam mniam :)
:))))))))))))))))))
mniam mniam ślinka cieknie
ja tez dziekuje , nabrałem dzięki twojej pracy ochoty na 2 śniadanko i właśnie je wchłaniam ...:)
Dziękuję Wam wszystkim za rady, komentarze, odwiedziny i oceny. Pozdrawiam serdecznie
kurde... szukalem i nie widziaelm takich smacznych stoisk :)))
no tak, to by było idealne, jak kankai pisze, ale na takie sceny czasem trzeba czekać i czekać, a w podróży czas nie jest nieograniczony... ja bym zachęcił sprzedawcę do pokazania się z "lepszej strony"... i może wyszłoby trochę inaczej. pozdrawiam
Wiesz, Asiu, dokument tez rzetelności wymaga. Rozumiem, ze w podróżniczym zachwycie ciężko...., ale gdyby poczekać na prowokacyjno - konsumpcyjna minę pana, być może reakcję potencjalnych klientów itd., uzyskałabyś majsterszty na miare Kapuścińskiego, a tak.....hmmm...
konie są spoko w słodko kwaśnym, inne małe chudziny także, najgorsze są larwy bo tłuste sa jak słonina nie do przełknięcia zjadłem kilka koni potem małe pędraki w sosie z krewetek larwy a na koniec skusiłem się na żywe mrówki i po tym wypuściłem wszystko na wolność :)
Kankai - ale zwraca uwagę (nawet jeśli reakcja jest negatywna), wywołuje dyskusję - o to chyba chodzi w dokumencie, reporterce.
ot, dokument! nijaki....
Nie no sorry, Joanna, mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale mi się wszystko kojarzy z jednym ;-) Szkoda, że tam nie byłem, zrobiłbym Tobie zdjęcie do mojej kolekcji: oral food fetish :-)
Don Bastek, mam takie foto jak pożeram konika, ale martwy był, upieczony :))
Szczerze powiedziawszy to konik nie smakował niczym (trochę sosem sojowym, którym został spryskany przez sprzedawcę), był po prostu chrupiący. Ale założę się, że ta grubiutka larwa już ma jakiś smaczek, dlatego nie miałam odwagi... :)))
O tak, koniki sa calkiem, calkiem. Fajnie chrupia. :D
I jak smakowało Joanno? :)
Makłowicz mógłby kiedyś coś takiego przyrządzić ;)) ciekawe jaka byłaby oglądalność programu ;)
Je się je na żywca? Ruszają się? Jadłaś? Chciałbym Cię zobaczyć z takim robalem w ustach... hehe. Oralne ;-) (ale ze mnie zbok) ;-) No ale serwujesz tu nam egzotykę :-)
one całkiem niezłe są... troche jak toffi...
ble. paskudztwo :-)
Ale miejscowi podchodzili, smakowali i kupowali
Tylko konika polnego się odważyliśmy posmakować :))
hard core :-)
Smaczne, zdrowe ;) Jadlas?
tak..podróże kulinarne..