Yacob [2009-01-31 10:57:13]: pewnie tak, ale - z drugiej strony - niosłoby ze sobą mniej informacji - kolor auta, czapka chłopca. To fragment reportażu o pierwszych dniach Rumunii w UE. Całość publikowana była w kolorowej "Polityce". A zdjęcie zrobione było w polskiej wsi na Bukowinie - stąd kolory czapki chłopaka. Zostawiłem jak było przygotowane do druku, właśnie ze względu na pojemność informacyjną. Pozdrawiam
Robert Ziehm [2009-01-31 10:53:58]: To taki stary nawyk reporterski i redaktorski. W tym przypadku zastosowany pewnie niepotrzebnie i przez zbytek ostrożności, ale... Nie pytałem o zgodę na publikację właściciela auta. A auto bardzo identyfikuje człowieka. Tu historyjka, która może lepiej wyjaśni powody mojej ostrożności. Przed laty zrobiłem zdjęcie, które poszło na okładkę pewnego pisma poświęconego podróżom. To było wkrótce po otwarciu hotelu Mariott w Warszawie. Zdjęcie przedstawiało dość ogólny widok Alej Jerozolimskich z uwzględnieniem rzeczonego hotelu. Pod hotelem stało kilkanaście samochodów , z jednego wysiadali ludzie. Minęło pół roku, o zdjęciu dawno zapomniałem. Aż pojawił się człowiek, który poinformował mnie, że z powodu tego zdjęcia właśnie jest w trakcie sprawy rozwodowej. Pismo otóż trafiło do poczekalni dentystycznej. Przeglądała je żona tego pana. I stwierdziła na zdjęciu auto męża pod hotelem, wysiadającą z niego damę i własnego męża, jak damie tej podaje rękę. Jak się domyślasz, mąż był na lewiźnie i oficjalnie przebywał w zupełnie innym miejscu. Szans na wygranie sprawy sądowej o straty moralne nie miał żadnych i był tego świadom. Niemniej jednak chciał mi powiedzieć, jak bardzo skomplikowałem mu życie. No i od tej pory, kiedy nie mam zgody właściciela auta, staram się przynajmniej zamazywać numery rejestracyjne. A nuż człowiek jest tam, gdzie nie chciałby, żeby go widzieli? Nie chciałbym znowu komuś mimowolnie skomplikować życia. Pozdrawiam :)
hmm..widząc tę fotę skojarzyła mi się z często spotykanymi jeszcze parę lat temu na terenie tego kraju przypadkami wymuszania haraczy na przejerzdzających obcokrajowcach..na drogę wychodziła silna grupa . ..w szpicy osoby robiace za proszących ..o co sie da...fajki, kasę cokolwiek, a w zasiegu wzroku kierowcy - grupa uderzeniowa ..przygotowana na atak w razie nieroztropnej odmowy..działało..mało kto odmawiał..
Dosyć niezwykła historia z tym samochodem. Tak to niestety już jest... nie znasz dnia ani godziny :) Dziękuję za wyjaśnienie.
Yacob [2009-01-31 10:57:13]: pewnie tak, ale - z drugiej strony - niosłoby ze sobą mniej informacji - kolor auta, czapka chłopca. To fragment reportażu o pierwszych dniach Rumunii w UE. Całość publikowana była w kolorowej "Polityce". A zdjęcie zrobione było w polskiej wsi na Bukowinie - stąd kolory czapki chłopaka. Zostawiłem jak było przygotowane do druku, właśnie ze względu na pojemność informacyjną. Pozdrawiam
Robert Ziehm [2009-01-31 10:53:58]: To taki stary nawyk reporterski i redaktorski. W tym przypadku zastosowany pewnie niepotrzebnie i przez zbytek ostrożności, ale... Nie pytałem o zgodę na publikację właściciela auta. A auto bardzo identyfikuje człowieka. Tu historyjka, która może lepiej wyjaśni powody mojej ostrożności. Przed laty zrobiłem zdjęcie, które poszło na okładkę pewnego pisma poświęconego podróżom. To było wkrótce po otwarciu hotelu Mariott w Warszawie. Zdjęcie przedstawiało dość ogólny widok Alej Jerozolimskich z uwzględnieniem rzeczonego hotelu. Pod hotelem stało kilkanaście samochodów , z jednego wysiadali ludzie. Minęło pół roku, o zdjęciu dawno zapomniałem. Aż pojawił się człowiek, który poinformował mnie, że z powodu tego zdjęcia właśnie jest w trakcie sprawy rozwodowej. Pismo otóż trafiło do poczekalni dentystycznej. Przeglądała je żona tego pana. I stwierdziła na zdjęciu auto męża pod hotelem, wysiadającą z niego damę i własnego męża, jak damie tej podaje rękę. Jak się domyślasz, mąż był na lewiźnie i oficjalnie przebywał w zupełnie innym miejscu. Szans na wygranie sprawy sądowej o straty moralne nie miał żadnych i był tego świadom. Niemniej jednak chciał mi powiedzieć, jak bardzo skomplikowałem mu życie. No i od tej pory, kiedy nie mam zgody właściciela auta, staram się przynajmniej zamazywać numery rejestracyjne. A nuż człowiek jest tam, gdzie nie chciałby, żeby go widzieli? Nie chciałbym znowu komuś mimowolnie skomplikować życia. Pozdrawiam :)
BW bylo by wyrazniejsze
Sławku dlaczego zdecydowałeś się zamazać rejestrację samochodu? To jakaś ogólna zasada? To chyba rumuński samochód?
fajnie zawitac i tam ....:)
lubię te miejsca :)
bdb
dobre :)))
!
Świetnie pokazane
:)
hmm..widząc tę fotę skojarzyła mi się z często spotykanymi jeszcze parę lat temu na terenie tego kraju przypadkami wymuszania haraczy na przejerzdzających obcokrajowcach..na drogę wychodziła silna grupa . ..w szpicy osoby robiace za proszących ..o co sie da...fajki, kasę cokolwiek, a w zasiegu wzroku kierowcy - grupa uderzeniowa ..przygotowana na atak w razie nieroztropnej odmowy..działało..mało kto odmawiał..
święte świnie ;)
Jest dobrze...
Prawda życia - prawda ekranu +++++