Kiedy ten korzeń - na fotografii - jest całkowicie zdrowym korzeniem. Na kolejnych ujęciach widać wyraźnie wielkie i potężne drzewo, którego ten korzeń jest korzeniem...
A co do ludowych przypowieści - gruziński toast (podobnie jak ten, który przytoczyła Rewik): był sobie pewien Gruzin i miał żonę Suliko. Pewnego razu wybrał się był do sąsiedniej obłasti na targ. Mija dzień, drugi, trzeci - a Gruzin nie wraca. Zrozpaczona Suliko odchodzi od zmysłów, aż w końcu wysyła do przyjaciół męża telegramy informujące o jego zaginięciu, z prośbą o radę. Następnego dnia, od wszystkich przyjaciół otrzymuje odpowiedź: "Miła Sulilo - nie przejmuj się i nie denerwuj, Twój małżonek spragniony spotkania ze swym starym przyjacielem spędził minione dni u mnie"... Wypijmy zatem zdrowie naszych przyjaciół, którzy nigdy nie zostawią nas w potrzebie :))
Joginku, wtedy konieczna jest kuracja...;D Dawno dawno temu, w bogatym królestwie, żył sobie szczęśliwy król.
Ale jak to bywa, stało się nieszczęście, i królowi zrobił się straszny wrzód na korzeniu... Nic nie dało wyciskanie, okłady. Król wzywał medyków z całego królestwa, ale żaden nie potrafił pomóc. W końcu wezwano starego znachora, który orzekł, iż króla może uzdrowić jedynie stosunek ze stuletnią dziewicą. Król rozesłał gońców. Nie wracali przez miesiąc, dwa, trzy... rok... w końcu po dwóch latach wrócił goniec, prowadząc stuletnią dziewicę. Król przespał się z nią, i po paru dniach wyzdrowiał.
Wypijmy więc za zdrowie pradawnych znachorów, którzy wieki temu znali dobroczynną działalność zawartej w grzybach penicyliny. ;))
a kto tu mówi o stalagmitach...;)) i o nie lubieniu...Lubię raczej .... ;) To co dla Jogina nie najciekawsze dla mnie i owszem... ;)) Kankai , dlaczego mały..? ;D
@Joginie - będzieszm miał - mam nadzieję - zobaczyć tę fotografię "w orginale" jutro :)) A poza tym - faktycznie głównie chodziło o ten profil (przekrój to raczej na rysunku) :)
A może ciekawszy jest przekrój (nie wiem, czy to jest własciwe słowo) przez skały w tym miejscu; mz, korzeń wyłażący pomiędzy skałami jest cikawy ale nie najciekawszy tutaj.
@Marku - niestety konwersja... Nie jest to tłumaczenie. Mam to zdjęcie powiększone do formatu 70X50 i wygląda o wiele lepiej. Zostało wykorzystane jako plakat informujący o lokalnej wystawie "Przyroda okiem geologa"...
... no z retro jednak lepsze;) co nie znaczy, że mi się nie podoba. Fajne jest to, że 30 lat później...;))
Kiedy ten korzeń - na fotografii - jest całkowicie zdrowym korzeniem. Na kolejnych ujęciach widać wyraźnie wielkie i potężne drzewo, którego ten korzeń jest korzeniem... A co do ludowych przypowieści - gruziński toast (podobnie jak ten, który przytoczyła Rewik): był sobie pewien Gruzin i miał żonę Suliko. Pewnego razu wybrał się był do sąsiedniej obłasti na targ. Mija dzień, drugi, trzeci - a Gruzin nie wraca. Zrozpaczona Suliko odchodzi od zmysłów, aż w końcu wysyła do przyjaciół męża telegramy informujące o jego zaginięciu, z prośbą o radę. Następnego dnia, od wszystkich przyjaciół otrzymuje odpowiedź: "Miła Sulilo - nie przejmuj się i nie denerwuj, Twój małżonek spragniony spotkania ze swym starym przyjacielem spędził minione dni u mnie"... Wypijmy zatem zdrowie naszych przyjaciół, którzy nigdy nie zostawią nas w potrzebie :))
Joginku, wtedy konieczna jest kuracja...;D Dawno dawno temu, w bogatym królestwie, żył sobie szczęśliwy król. Ale jak to bywa, stało się nieszczęście, i królowi zrobił się straszny wrzód na korzeniu... Nic nie dało wyciskanie, okłady. Król wzywał medyków z całego królestwa, ale żaden nie potrafił pomóc. W końcu wezwano starego znachora, który orzekł, iż króla może uzdrowić jedynie stosunek ze stuletnią dziewicą. Król rozesłał gońców. Nie wracali przez miesiąc, dwa, trzy... rok... w końcu po dwóch latach wrócił goniec, prowadząc stuletnią dziewicę. Król przespał się z nią, i po paru dniach wyzdrowiał. Wypijmy więc za zdrowie pradawnych znachorów, którzy wieki temu znali dobroczynną działalność zawartej w grzybach penicyliny. ;))
Mistrz Jan Izydor Sztaudynger napisał: "Największe z upokorzeń, kiedy nawali korzeń" - bez owijanie w bawełnę...hihi
Brzmi zachęcająco :))) nawet bardzo - Kankai - dzięki :))
Barszczonku, to tak , jakbyśmy troszku razem świntuszyli... ;D Ach Ta Kankai.... :* Co Ona wyprawia...Pozdrawiam Was :)))
Miło mi, żeśmy zostali wspólnie zakwalifikowani :), aczkolwiek również powtórzę pytanie: dlaczego mały?
a kto tu mówi o stalagmitach...;)) i o nie lubieniu...Lubię raczej .... ;) To co dla Jogina nie najciekawsze dla mnie i owszem... ;)) Kankai , dlaczego mały..? ;D
rewik też:)
Barszczon - mały świntuszek:)))))))
@Rewik - tak nie lubisz stalagmitów, czy skojarzeń z nimi związanych???
:)))
nie obiecuj... ;))
:) no tak.... obiecuję nie pokazywać fotografii stalagmitów :))) pozdrawiam i dzięki za wizytę...
o rany znowu mam skojarzenia... ;)pozdrawiam
:)
Czekam do jutro. CzuLem, że z tym przekrojem coś nie tak...
będziesz miał - okazję - oczywiście :)
@Joginie - będzieszm miał - mam nadzieję - zobaczyć tę fotografię "w orginale" jutro :)) A poza tym - faktycznie głównie chodziło o ten profil (przekrój to raczej na rysunku) :)
..."...jest ciekawy..."...
A może ciekawszy jest przekrój (nie wiem, czy to jest własciwe słowo) przez skały w tym miejscu; mz, korzeń wyłażący pomiędzy skałami jest cikawy ale nie najciekawszy tutaj.
Niestety - wyostrzanie samego korzenia było praktycznie niemożliwe...
brakuje mi po prostu ostrości na korzeniu
@Marku - niestety konwersja... Nie jest to tłumaczenie. Mam to zdjęcie powiększone do formatu 70X50 i wygląda o wiele lepiej. Zostało wykorzystane jako plakat informujący o lokalnej wystawie "Przyroda okiem geologa"...
chyba się nie odważę - niestety byłem w czasie gdy mogłem fotografować jedynie "pod słońce" :).. może coś wykombinuję :)
w zamyśle bdb, w wykonaniu mniej :)
Kolej Sowiogórska - a będą wiadukty?