LXXXIV
Gdy los ślepy tak zechce, Miłość strzałą godzi;
Skrzydła u ramion rosną, a u skrzydeł pióra,
Dusza na nich ulata, szybuje gdzieś w chmurach,
I się w człeku zwyczajnym Ikar drugi rodzi.
Lecz kiedy w nieba wzbił się ten wolności goniec,
Więzienie porzuciwszy, przestróg nie usłuchał,
Słońcem piór pozbawiony w dół runął bez ducha.
W morzu Śmierć swoją znalazł. Takim i mój koniec?
Wiem, jak niebezpiecznymi szlaki są Miłości,
Wielu, co znać je chciało, bieleją dziś kości.
Bo z Miłością niekiedy przechadza się Kosa.
Gdy pierwsza mnie rozpala, wosk tym osłabiony
Pióra z skrzydeł wytraca, śląc je w nieboskłony,
Druga czeka aż runę, rzuciwszy Niebiosa.
Marcus de Reocena
świetnie złapany!
Ciekawe...+++
LXXXIV Gdy los ślepy tak zechce, Miłość strzałą godzi; Skrzydła u ramion rosną, a u skrzydeł pióra, Dusza na nich ulata, szybuje gdzieś w chmurach, I się w człeku zwyczajnym Ikar drugi rodzi. Lecz kiedy w nieba wzbił się ten wolności goniec, Więzienie porzuciwszy, przestróg nie usłuchał, Słońcem piór pozbawiony w dół runął bez ducha. W morzu Śmierć swoją znalazł. Takim i mój koniec? Wiem, jak niebezpiecznymi szlaki są Miłości, Wielu, co znać je chciało, bieleją dziś kości. Bo z Miłością niekiedy przechadza się Kosa. Gdy pierwsza mnie rozpala, wosk tym osłabiony Pióra z skrzydeł wytraca, śląc je w nieboskłony, Druga czeka aż runę, rzuciwszy Niebiosa. Marcus de Reocena
swietne
Bardzo ciekawie wyszło.
:)
podoba mi się :o)
ale ciemne boki! ;-)))