Nie wiem, czy w ogóle cokolwiek wyszło. Jest tam jeszcze z jedna trzecia filmu w środku. Jak wypstrykam, to zaniesę do wołania i się obaczy. W każdym razie pierwsze zdjęcie zostało wykonane z dawnymi koszarami Werhmachtu w kadrze. Potem trochę nagrobków z I wojny, stary szpital - obecnie w ruinie, wieża ciśnień, kościół i parę kadrów nad jeziorem. Mam cichą nadzieję, że może coś się z tego uda. Niektóre zdjęcia robiłem podwójnie - raz mierząc według wskazań dalmierza i drugi - według skali odległości na obiektywie. Jak czegoś totalnie nie spaprałem to może coś pokażę z tej sesji.
No tak, ale mój ma i lekko uszkodzoną (wgniecioną z boku) tuleję obiektywu. Nie do konca precyzyjnie wyjmuje się ze środka - jest taki wyczuwalny skok i chybotanie. Obawiam się, że ze zdjęć nic nie będzie a aparat będzie służył intencji, w której go zakupowałem - tzn. ozdobie :)
Ja tylko nie rozumiem, jak dalmierz mógł się rozregulować. Też mam taką przedpotopową Zorkę i wszystko działa jak dzwon. Ino film rysuje, a nie wiadomo co, bo ładowany jest od dołu. Strasznie upierdliwe zajęcie, a ja choleryk jestem ;)...
I znów nauczkę dostałem.... ale dobrze mi tak; najpierw się sam człowieku naucz a potem innych pouczaj... dziwnym trafem mnie też to lepsiejszym się zdaje.. :)
Malczer - ja ostatnio po Ełku z dwoma biegałem. Jeden z nich to ta moja hitlerowska leica (albo podrabiana zorka). Tyle, że bez żadnego dodatkowego sprzętu. Canon służył do pomiaru światła tylko. Dalmierz artyleryjski jest jednak w tym staruszku rozregulowany. Idiotyzmy mi pokazywał. Nie wiem jeszcze co z tego wyszło. Muszę się do lab-u wybrać...
Ale ja mam drugą Minoltę, i całość zestawu już tyle waży, że tylko auto wchodzi w grę i dopiero potem na piechotę. Jak sobie pomyślę, że w okoliczne laski na wiosnę się z tym zapuszczę, to już mi pot po rowku cieknie ;)...
Nawet jak bym się drugiej puszki dorobił (co zresztą nie jest jakąś wielką filozofią - w Stodole fajne praktiki chodzą po zaledwie 50 złociszy), to i tak wrodzone lenistwo nie pozwalałoby mi tyle żelastwa dźwigać. A już na pewno nie na rowerowych wypadach, gdzie nawet pasty do zębów kupuję specjalnie takie dodawane miniaturki na promocjach, podobnie z żelem do golenia i innymi szamponami...
Ładna zimowa fotka :)
Alexxia - nie pękaj ;)
znaczy piękne :)
pękne:)
A ja się chyba mniej nie mogę doczekać. Raczej się nie nastawiam na to, że coś się z tego nada do pokazywania...
nie mogę się doczekać :)
Nie wiem, czy w ogóle cokolwiek wyszło. Jest tam jeszcze z jedna trzecia filmu w środku. Jak wypstrykam, to zaniesę do wołania i się obaczy. W każdym razie pierwsze zdjęcie zostało wykonane z dawnymi koszarami Werhmachtu w kadrze. Potem trochę nagrobków z I wojny, stary szpital - obecnie w ruinie, wieża ciśnień, kościół i parę kadrów nad jeziorem. Mam cichą nadzieję, że może coś się z tego uda. Niektóre zdjęcia robiłem podwójnie - raz mierząc według wskazań dalmierza i drugi - według skali odległości na obiektywie. Jak czegoś totalnie nie spaprałem to może coś pokażę z tej sesji.
Raals - to kiedy z tej Leici - Zorki coś zamieścisz..?
No tak, ale mój ma i lekko uszkodzoną (wgniecioną z boku) tuleję obiektywu. Nie do konca precyzyjnie wyjmuje się ze środka - jest taki wyczuwalny skok i chybotanie. Obawiam się, że ze zdjęć nic nie będzie a aparat będzie służył intencji, w której go zakupowałem - tzn. ozdobie :)
Malczer - a może się może.... mnie się swego czasu w Feedzie rozregulował... a po regulacji to tylko obiektyw został.. hi hi...
Ja tylko nie rozumiem, jak dalmierz mógł się rozregulować. Też mam taką przedpotopową Zorkę i wszystko działa jak dzwon. Ino film rysuje, a nie wiadomo co, bo ładowany jest od dołu. Strasznie upierdliwe zajęcie, a ja choleryk jestem ;)...
Eee... no tego to nie-ełczanie raczej nie wiedzą. Nie ma się czym przejmować :)
I znów nauczkę dostałem.... ale dobrze mi tak; najpierw się sam człowieku naucz a potem innych pouczaj... dziwnym trafem mnie też to lepsiejszym się zdaje.. :)
Partizan - z dwóch wywieszonych dzisiaj mz też to jest lepsze.
Malczer - ja ostatnio po Ełku z dwoma biegałem. Jeden z nich to ta moja hitlerowska leica (albo podrabiana zorka). Tyle, że bez żadnego dodatkowego sprzętu. Canon służył do pomiaru światła tylko. Dalmierz artyleryjski jest jednak w tym staruszku rozregulowany. Idiotyzmy mi pokazywał. Nie wiem jeszcze co z tego wyszło. Muszę się do lab-u wybrać...
ha, dziwne.. mi to wydaje się lepsze..
Ale ja mam drugą Minoltę, i całość zestawu już tyle waży, że tylko auto wchodzi w grę i dopiero potem na piechotę. Jak sobie pomyślę, że w okoliczne laski na wiosnę się z tym zapuszczę, to już mi pot po rowku cieknie ;)...
niezłe
Koziołrogacz - tytuł jak najbardziej zamierzony. To miasto w różnych okresach nazywało się Łek, Łęg, Lyck, Ełk - stąd różne podpisy pod zdjęciami :)
Nawet jak bym się drugiej puszki dorobił (co zresztą nie jest jakąś wielką filozofią - w Stodole fajne praktiki chodzą po zaledwie 50 złociszy), to i tak wrodzone lenistwo nie pozwalałoby mi tyle żelastwa dźwigać. A już na pewno nie na rowerowych wypadach, gdzie nawet pasty do zębów kupuję specjalnie takie dodawane miniaturki na promocjach, podobnie z żelem do golenia i innymi szamponami...
Fajnie czubek z kołderki wystawia... ino tytuł dziwny jakiś... czyżby demony jakoweś tu namieszały..? :))
Wiesz, a ja dorobiłem się drugiej puszki i teraz będę mógł równolegle i BW robić :)...
ok
Fakt. Piękna była zima tamtego roku...
ładnie wyłania się ta wieża z oszronionych koron drzew....