CA610 - zdjęcie z przełomu 2002 i 2003 roku - więc ładnych już kilka zim wstecz. W tym roku w święta i sylwestra jezioro było zbyt mokre, żeby po nim chodzić, ale po ostatnich mrozach? Kto wie? W każdym razie już w II dzień Świąt na starorzeczach Biebrzy wędkarze spod lodu łapali...
Ten zbudowano krótko przed pierwszą wojną światową, w miejsce poprzedniego z 1888 roku. Tamten jednak był niestabilny z racji na stałe podmywanie w sztuczny sposób usypanego wału ziemnego.
To może jeszcze, żeby nie było, że tylko legenda a o samym obiekcie nic - to to, co Państwo widzą na obrazku to jest most Suermondt'a. Od nazwiska starosty ełckiego, za kadencji którego wybudowano most, a właściwie odbudowano.
Mój Grek też z pewnością zna lepiej Warszawę niż ja. Ma w końcu licencję przewodnika. A teraz zdaje egzaminy na przewodnika po Zamku Królewskim. Pasjonat.
A Parczewskiego niestety nie znam...
A mnie Włoszka, kiedy okazało się że orientuje się w Krakowie lepiej niż ja... a propos Słowian mówi Ci coś nazwisko Parczewski... albo miałeś wgląd do "Archeologia o początkach Słowian"
Czytam sobie pomału "Tragarza duchów" i buduje mi się obraz mazurskich wierzeń i demonologii. Opowiadanka dosyć suche - raczej jak relacja etnografa niż opowieść bajarza przy wieczornym ognisku, ale w sumie jestem zadowolony z zakupu i lektury. Jest inspiracja do dalszych poszukiwań...
T-moth - warunki nie były jakieś bardzo trudne. Przynajmniej te fotograficzne, bo mróz istotnie dochodził do minus 20 stopni. Ale przynajmniej bezpiecznie się czułem łażąc po tym lodzie.
Małgosiu - nie słyszałaś o Lędzianach albo Lędzicach? Nawet w mojej szkole, gdzie historia była pod zdechłym azorkiem hasło się pojawiło (na równi z Bobrzanami czy innymi Łęczycanami)... Jakbyś gdzieś natrafiła na termin Chorwaci-Lachowie to też, daj znać proszę - zdaje się w literaturze międzywojennej się taki termin pojawiał - znam go tylko ze słyszenia z ust pewnego profesora, natomiast nigdy nie natrafiłem w literaturze.
Przyznam się ze pierwszy raz z tą nazwą się spotkałam, wrzuciłam w net i zaciekawiło mnie. Jak sie do czegoś w literaturze kiedyś dogrzebię to dam znać.
Mnie Lędzianie akurat interesują, w końcu w wielu językach nazwa Polski i Polaków od Lędzian, nie od Polan się wywodzi. Mam tu na myśli Litwinów, wszelakiej maści Rusinów, Turków a przede wszystkim Węgrów (Lengyel)...
nie analizuje każdego plemienia raczej polemizuje z legendami, życiorysami pierwszych władców, polskich świętych, np. rozważa nordyckie pochodzenie Mieszka vel Dagoma jak ponoć podpisał się ten władca Polan pod swoim testamentem. W tamtych czasach pojecie obcości jest względna, przecież coś takiego jak Polska jeszcze nie istnieje. Wiślanie pokonani przez Czeskiego Władce wchłonięci przez państwo wielkomorawskie, Polanie wypędzeni z Rusi przez Sarmatów, szukając ziemi wędrują na zachód...tam pod wodza Mieszka może jego ojca jarla z północy tworzą jakąś wspólnotę... kto jest obcy przybysze z północy czy Słowianie z południa... :-)))
Może jeszcze na podsumowanie zepnę moje dwie ostatnie wypowiedzi bo ciut zaprzeczają sobie... początki naszej państwowości oparte są na legendach i domysłach te zawarte w książce Zielińskiego stawiają ciekawą alternatywę pochodzenia naszego narodu, która powinna znaleźć sie tuż obok opowieści o Piaście... teraz wzięłam się za Boże Igrzysko i pierwsza ciekawostka Wiślanie przyjęli chrzest wcześniej niż Polanie
Dobrej nocy. Na razie powiem tylko, że łączy się to z inną legendą - a może nie legendą? Bo są tacy, co twierdzą, że to prawda co stare pruskie kroniki prawą. Są tacy, co szukają a i tacy są, co twierdzą, że widzieli...
Hmmm... argumentacja mnie rozłożyła. Bo pierwszy powód, o którym chciałem napisać jest taki, że most na rzece jest absolutnie niefotogeniczny i nie nadaje się do zilustrowania tej historii - chyba, żeby wykorzystać drewniany mostek dla pieszych, ale to by było nadużycie, bo kiedy wykopywano garniec, to jeszcze tego mostku nie było nawet w planach...
No i refleksja trzecia - ten, kto zebrał te mazurskie bajania umieszcza akcję tej legendy przy innym moście. Ale ja będę bronił tezy, że to nie może być prawda.
Nie czytałem jeszcze, ale teraz chętnie sięgnę - jak tylko się przez cztery mazurskie pozycje przedrę. Ale Bezprym nie jest mi postacią nieznaną - coś tam jeszcze ze szkół pamiętam, chociaż raczej ponadprogramowo doczytywanego...
kończę projekt więc jestem z doskoku... ale tak Zieliński... np Bezprym. Zdaje sobie sprawę, że wiele z tego co książka zawiera to domysły i insynuacje, ale bardzo ciekawe i nie pozbawione logiki.
Refleksja druga - motyw germański się w tej legendzie przewija. Garnce złota zakopywały krasnoludy w mitologii mazurskiej nazywane z polska podziomkami - a to z racji na zamiłowanie do życia pod ziemią. Do tej pory nikt nie zadał pytania skąd w opisie słowo pogranicze, skoro od Ełku do granicy droga daleka. Ale słusznie, bo dawna granica leży raptem kilkanaście kilometrów stąd - między Prostkami a wsią Bogusze. I jak na każdym pograniczu, tak i tu mieszają się kultury, języki, wyznania...
Raals właśnie skończyłam czytać książkę Początki Polski ... historia tam przedstawiona w ogóle nie figuruje w podręcznikach, dowiedziałam sie o istnieniu polskich władców o których nie miałam bladego pojęcia...
I mam tylko taką cichą nadzieję, że znajdą się dziś nauczyciele w szkołach, którzy te historie będą dziciom na lekcjach opowiadać. Nawet jeśli to nie jest wprost ich dziedzictwo, to jednak wciąż nieodłączny element ich małej ojczyzny...
mamutek 2008-01-04 22:03:43 => :-))))) Raals 2008-01-04 22:46:53 => a ten znowu swoje... może jeszcze lampkę...łaskawiej spojrzysz na swoje zdjęcia ...
Pierwsza - wychowałem się w Ełku - całe dzieciństwo - do siódmej klasy podstawówki włącznie tam spędziłem a żeby usłyszeć legendę musiałem po latach wielu wrócić i nabyć książeczkę. Nikt tego w szkołach nie uczył, nikt nie opowiadał. Może dlatego, że autochtonów po wojnie niewielu zostało: ksiądz który chrzcił moją mamę, pediatra który mnie leczył i nauczyciel niemieckiego i PO w szkole - to nieliczni, których znam...
I tak zrobili. Chłop we wskazanym miejscu (to tam przy tych krzaczkach z prawej strony mostu)zaczął kopać i dokopał się garnca, pełnego złotych monet. Podzielili się z żebrakiem pieniędzmi - ale od tej pory zaopiekował się kaleką i wiedli szczęśliwy żywot.
Na to żebrak: a widzisz pan, mi zaś śniło się, że tu przy tym moście pod krzakiem skarb zakopany leży. Nawet szpadel wziąłem, ale jak mam kopać, kiedy nóg nie mam?
Małgoś - jakże się cieszę, że zauważyłaś mój powrót - ja tylko na wakacjach byłam i tęskniłam na nich za Wami... cieszę się, że znowu mogę Was odwiedzać :)
Nie za ma co :)
TNX :)
Albo w drugą stronę: http://plfoto.com/756848/zdjecie.html
Na ten przykład: http://plfoto.com/785151/zdjecie.html
OK, looknę tam :)
zresztą można okolice zobaczyć w innych porach roku w portfolio Rey-a. Cudne fotki...
tak podejrzewałem ;-)
Bholzer - tam jest pięknie całorocznie :)
pięknie w tej bieli :)
CA610 - zdjęcie z przełomu 2002 i 2003 roku - więc ładnych już kilka zim wstecz. W tym roku w święta i sylwestra jezioro było zbyt mokre, żeby po nim chodzić, ale po ostatnich mrozach? Kto wie? W każdym razie już w II dzień Świąt na starorzeczach Biebrzy wędkarze spod lodu łapali...
Tu już chyba przymarzło, bo u mnie jeszcze nie...
Beatko i mi się marzy. Może dlatego z szuflady wyciągnąłem :)
Marzy mi sie taka zima!
Ten zbudowano krótko przed pierwszą wojną światową, w miejsce poprzedniego z 1888 roku. Tamten jednak był niestabilny z racji na stałe podmywanie w sztuczny sposób usypanego wału ziemnego.
To może jeszcze, żeby nie było, że tylko legenda a o samym obiekcie nic - to to, co Państwo widzą na obrazku to jest most Suermondt'a. Od nazwiska starosty ełckiego, za kadencji którego wybudowano most, a właściwie odbudowano.
:-)
A powitać krajana :)
Ładny kadr
Mój Grek też z pewnością zna lepiej Warszawę niż ja. Ma w końcu licencję przewodnika. A teraz zdaje egzaminy na przewodnika po Zamku Królewskim. Pasjonat. A Parczewskiego niestety nie znam...
A mnie Włoszka, kiedy okazało się że orientuje się w Krakowie lepiej niż ja... a propos Słowian mówi Ci coś nazwisko Parczewski... albo miałeś wgląd do "Archeologia o początkach Słowian"
A ostatnio zawstydził mnie znajomością historii Polski, pewien Grek z Cypru, właściciel knajpki, w której czasami jadam obiad.
Nie, no ja też - najpierw mat.-fiz., a na studiach ekonomia. Zainteresowanie historią przyszło dopiero w trakcie studiów.
w szkole bywało różnie zwłaszcza jak się było ukierunkowanym na przedmioty ścisłe... teraz nadrabiam braki :-)
Czytam sobie pomału "Tragarza duchów" i buduje mi się obraz mazurskich wierzeń i demonologii. Opowiadanka dosyć suche - raczej jak relacja etnografa niż opowieść bajarza przy wieczornym ognisku, ale w sumie jestem zadowolony z zakupu i lektury. Jest inspiracja do dalszych poszukiwań...
T-moth - warunki nie były jakieś bardzo trudne. Przynajmniej te fotograficzne, bo mróz istotnie dochodził do minus 20 stopni. Ale przynajmniej bezpiecznie się czułem łażąc po tym lodzie.
Małgosiu - nie słyszałaś o Lędzianach albo Lędzicach? Nawet w mojej szkole, gdzie historia była pod zdechłym azorkiem hasło się pojawiło (na równi z Bobrzanami czy innymi Łęczycanami)... Jakbyś gdzieś natrafiła na termin Chorwaci-Lachowie to też, daj znać proszę - zdaje się w literaturze międzywojennej się taki termin pojawiał - znam go tylko ze słyszenia z ust pewnego profesora, natomiast nigdy nie natrafiłem w literaturze.
piękna zima, trudne warunki i super zdjęcie!
Przyznam się ze pierwszy raz z tą nazwą się spotkałam, wrzuciłam w net i zaciekawiło mnie. Jak sie do czegoś w literaturze kiedyś dogrzebię to dam znać.
Mnie Lędzianie akurat interesują, w końcu w wielu językach nazwa Polski i Polaków od Lędzian, nie od Polan się wywodzi. Mam tu na myśli Litwinów, wszelakiej maści Rusinów, Turków a przede wszystkim Węgrów (Lengyel)...
nie analizuje każdego plemienia raczej polemizuje z legendami, życiorysami pierwszych władców, polskich świętych, np. rozważa nordyckie pochodzenie Mieszka vel Dagoma jak ponoć podpisał się ten władca Polan pod swoim testamentem. W tamtych czasach pojecie obcości jest względna, przecież coś takiego jak Polska jeszcze nie istnieje. Wiślanie pokonani przez Czeskiego Władce wchłonięci przez państwo wielkomorawskie, Polanie wypędzeni z Rusi przez Sarmatów, szukając ziemi wędrują na zachód...tam pod wodza Mieszka może jego ojca jarla z północy tworzą jakąś wspólnotę... kto jest obcy przybysze z północy czy Słowianie z południa... :-)))
Małgoś - zgadza się. Wśród Polan dwór siłą narzucał nową religię, a wśród Wiślan - obcy. A o Lędzianach Zieliński coś pisał?
Dorotanna - dzięki i wzajemnie - a winka nie brakuje - na grzańca zapraszam i dziś :)
Koźlerogaczu - nie taki całkiem to nieby był, bom zaglądał czasami. A historyj z tym miejscem związanych nie koniec jeszcze - więc zaglądać warto :)
A Polanie... tylko dwór po dobroci... z ludem było różnie ... w latach 1035-37 dochodzi do dosyć znacznego powstania wyznawców starych bogów...
poza tym to wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
pieknie w zimowej scenerii ten most pokazałeś, a i historia była cirekawa, szkoda mi tylko trochę, że się na winko nie załapałam ;) pozdr
Fajne:-)
Oo! Raals powrocil po dlugim niebycie a ja to przegapilem... ale juz zalegolosci w czytaniu nadrabiam.. :)
Ale Wiślanie to nie po dobroci - tylko siłą...
Karolu jedyna obróbka to odszumienie, lekkie kadrowanie, zmniejszenie i ostrzenie po zmniejszeniu. Innych ingerencji tu nie ma.
Może zrobiłeś to obróbką, ale bardzo dobrze "zapracowało" tu światło. Do tego dobra paleta i kompozycja.
Może jeszcze na podsumowanie zepnę moje dwie ostatnie wypowiedzi bo ciut zaprzeczają sobie... początki naszej państwowości oparte są na legendach i domysłach te zawarte w książce Zielińskiego stawiają ciekawą alternatywę pochodzenia naszego narodu, która powinna znaleźć sie tuż obok opowieści o Piaście... teraz wzięłam się za Boże Igrzysko i pierwsza ciekawostka Wiślanie przyjęli chrzest wcześniej niż Polanie
Dobrej nocy. Na razie powiem tylko, że łączy się to z inną legendą - a może nie legendą? Bo są tacy, co twierdzą, że to prawda co stare pruskie kroniki prawą. Są tacy, co szukają a i tacy są, co twierdzą, że widzieli...
Ufff... uspokoiłeś mnie... już się zmartwiłam, że ten Ci się nie podoba :) Dobrej nocy i do spotkania przy kolejnym zdjęciu...
Nie - to jest ten, który mi do historii pasował z racji na swą bajkowość. To jest most na jeziorze. Niefotogeniczny jest na rzece.
To jest niefotogeniczny most ???? W takim razie rozumiem, że jego uroda na tej focie, to wyłącznie Twoja zasługa - umiejętność godna podziwu...
Jest i trzeci powód, ale o nim, może już pod kolejnym zdjęciem?
Drugi powód jest taki, że kto by tam nad rzeką zakopywał? Za duże ryzyko, że na wiosnę woda coś podmyje i nieoczekiwanie skarb odsłoni...
Hmmm... argumentacja mnie rozłożyła. Bo pierwszy powód, o którym chciałem napisać jest taki, że most na rzece jest absolutnie niefotogeniczny i nie nadaje się do zilustrowania tej historii - chyba, żeby wykorzystać drewniany mostek dla pieszych, ale to by było nadużycie, bo kiedy wykopywano garniec, to jeszcze tego mostku nie było nawet w planach...
Ano dlatego, że miejsce na Twoim zdjęciu wygląda właśnie tak... bajkowo... i dlatego, że wierzę iż skoro Ty tak twierdzisz, to to jest prawda ;-)
A czemuż to Mamutku?
Ja się do obrony tej tezy przyłączam...
no to kolacja nie tylko przy swiecach , ale i w Książęcej kompanii:))Nie oddawaj mostu;)dobrej nocki życzę:)
No i refleksja trzecia - ten, kto zebrał te mazurskie bajania umieszcza akcję tej legendy przy innym moście. Ale ja będę bronił tezy, że to nie może być prawda.
Nie czytałem jeszcze, ale teraz chętnie sięgnę - jak tylko się przez cztery mazurskie pozycje przedrę. Ale Bezprym nie jest mi postacią nieznaną - coś tam jeszcze ze szkół pamiętam, chociaż raczej ponadprogramowo doczytywanego...
kończę projekt więc jestem z doskoku... ale tak Zieliński... np Bezprym. Zdaje sobie sprawę, że wiele z tego co książka zawiera to domysły i insynuacje, ale bardzo ciekawe i nie pozbawione logiki.
Refleksja druga - motyw germański się w tej legendzie przewija. Garnce złota zakopywały krasnoludy w mitologii mazurskiej nazywane z polska podziomkami - a to z racji na zamiłowanie do życia pod ziemią. Do tej pory nikt nie zadał pytania skąd w opisie słowo pogranicze, skoro od Ełku do granicy droga daleka. Ale słusznie, bo dawna granica leży raptem kilkanaście kilometrów stąd - między Prostkami a wsią Bogusze. I jak na każdym pograniczu, tak i tu mieszają się kultury, języki, wyznania...
Zieliński?
Czyjego autorstwa i o których władcach mowa?
Mam jeszcze przezacną naleweczkę z pigwy...
Raals właśnie skończyłam czytać książkę Początki Polski ... historia tam przedstawiona w ogóle nie figuruje w podręcznikach, dowiedziałam sie o istnieniu polskich władców o których nie miałam bladego pojęcia...
Agieszko - ja grzańca galicyjskiego, a Małgośka z Galicji - mołdawskie :)
o jak tu milo :] i ponoc coś polewają? :D
Małgoś - nie mogę być mniej surowy w stosunku do swoich niż jestem w stosunku do innych.
I mam tylko taką cichą nadzieję, że znajdą się dziś nauczyciele w szkołach, którzy te historie będą dziciom na lekcjach opowiadać. Nawet jeśli to nie jest wprost ich dziedzictwo, to jednak wciąż nieodłączny element ich małej ojczyzny...
mamutek 2008-01-04 22:03:43 => :-))))) Raals 2008-01-04 22:46:53 => a ten znowu swoje... może jeszcze lampkę...łaskawiej spojrzysz na swoje zdjęcia ...
Pierwsza - wychowałem się w Ełku - całe dzieciństwo - do siódmej klasy podstawówki włącznie tam spędziłem a żeby usłyszeć legendę musiałem po latach wielu wrócić i nabyć książeczkę. Nikt tego w szkołach nie uczył, nikt nie opowiadał. Może dlatego, że autochtonów po wojnie niewielu zostało: ksiądz który chrzcił moją mamę, pediatra który mnie leczył i nauczyciel niemieckiego i PO w szkole - to nieliczni, których znam...
No więc jeszcze garść refleksji...
ale pogadaj jeszcze troszkę, to jak kolacja przy swiecach bedzie..;)
A ja się cieszę, że się podoba. Właśnie chyba niezasłużenie trafiło na TOP-a
Cieszę się,że się zrozumieliśmy.Jest bardzo,bardzo ładne
Rewik - możesz pić dalej z nami... :)
Większość tych pruskich historii kończy się jednak dobrze. Ta nudnawa raczej jest z racji na swą prostotę...
matko , nie zdążyłam wypic , a juz sie skonczyło??? I co teraz sama mam pić?
... i żyli długo i szczęśliwie... lubię takie opowieści.
Czyli happy end? A juz myślałam, że będzie element dramatyczny :)
I tak zrobili. Chłop we wskazanym miejscu (to tam przy tych krzaczkach z prawej strony mostu)zaczął kopać i dokopał się garnca, pełnego złotych monet. Podzielili się z żebrakiem pieniędzmi - ale od tej pory zaopiekował się kaleką i wiedli szczęśliwy żywot.
To zróbmy tak, mówi chłop. Ja wykopię, a skarbem się podzielimy.
józek - żadnego kombinowania z WB ni mo, bo to z analoga jest nie z syfry.
Na to żebrak: a widzisz pan, mi zaś śniło się, że tu przy tym moście pod krzakiem skarb zakopany leży. Nawet szpadel wziąłem, ale jak mam kopać, kiedy nóg nie mam?
Jest ... ciekawie - podoba mi się kolor śniegu w cieniu, na początku myślałem że coś kombinowałeś z WB :)
Rewik - już polewam. Mamutku witam po urlopie :)
No dobra - nieszczęście z tą naszą klasą. Wieczorami mnie teraz moja ślubna od komputera odgania... ale wracajmy do naszego mostu...
Małgoś - jakże się cieszę, że zauważyłaś mój powrót - ja tylko na wakacjach byłam i tęskniłam na nich za Wami... cieszę się, że znowu mogę Was odwiedzać :)
Mamutek => jak miło zobaczyć/przeczytać , kamień z serca mi spadł, obawiać sie zaczęłam ze cierpliwość do oglądania naszej tfurczośc straciłaś :-)))
W nowym roku witam, opowieść czytam....
zaraz, zaraz jak to sobie zapodal, a wczorajsze obiecanki to pies? Prosze mnie tu napelnić klunecke..
A zwala wine na latorośl.. Oj Raalsie, Raalsie ;))
buteleczka czerwonego z cricovskiej winnicy się ostała... w sam raz do opowieści ...od świętojańskiej nocy, wianka.. do winka niedaleko :-)
Aaaaa, to grzaniec jest odpowiedzialny za przerwy w opowiadaniu :D :P :)...
No chyba, że mołdawskie... Ty to umiesz namawiać :)
Chętnie podialoguję, jeśli tylko interlokutor się znajdzie :) A polewać już nie trzeba, bom sobie właśnie grzańca zapodał.
mołdawskim winem służę :-)
raals, a co Ty tu taki monolog prowadzisz?
Nalejcie coś Raalsowi, bo chyba mu w gardle zaschło, coraz wolniej mówi ;)...
- a bo przyśniło mi się, że w noc świętojańską znajdę szczęście na tym moście, więc znowu przychodzę...
- co pan tu robi? Zapytał żebrak. Widuję pana codziennie
Przepraszam za rwaną narrację, ale najmłodszy przychówek musiałem uspać...
Jak utopione? Lód jest gruby na jeziorze. Ciężko się utopić...
Raals ale bez przesady z tym skupianiem....