wystawione przez: A_R_mator 2010-09-29 23:40:28 - zapewne :)). Ale odnoszę wrażenie, że są tu pokazane zdjęcia, których Autorzy zrobiliby podobne - bez akcji aparatka :)
barszczon 2010-09-28 23:39:56 > I w tym problem. Przykładowo, takich zdjęć jak tutaj z uwzględnieniem "jak ja widzę" bym nie zrobił. Jednak decyzja fotografować czy nie należy do podstawowych :-)
wystawione przez: A_R_mator 2010-09-25 23:31:14 - tak w prostych słowach - to chyba chodzi mi o porównanie typu: obiektywny obbraz/widok (to co "widzi" aparat), a potem wyłuskanie z tego obrazu widzianego przez autora...
ojojjjj! Pozdrawiam wszystkich wykonawców, przez których ręce wędrowała szalona aparatka! Foty obejrzałam tak ze 3 razy...; no! Ja zasady rozumiem, akcja sympatyczna, integrująca ...; dyskusję na Loży barszczon-Snowman łyknęłam całą (!) - a co mi tam...Ciekawam dalszych wniosków, rozważań i kolejnych akcji... Basia
Z bloga "u_poganki": __[2010-09-21 20:31:49]
Na aparatkę czekałam...Są. Są zwyczajne, się ludzie wywiązali jak mieli, po prostu..., Odbiór urobku to trudne zadanie. Proste foty, szczere jakieś... - co tu zrobić z niemi...? ___ >>> ciekawe czy to o powyższe chodziło? ;-)))
> barszczon 2010-09-24 23:05:53 >>> Nie za bardzo łapię co chciałbyś uzyskać bądź zbadać tą metodą. Ogólnie oczywiście bez detali. Tak nie bardzo chwytam bo to jakoś wbrew temu co towarzyszy robieniu przeze mnie zdjęć. Nie tak dawno rozmawiałem z Ertu o wtopieniu w otocznie, zlaniu się z nim. I nie chodzi o kamuflaż tylko właśnie czucie. Ale o tym mniej więcej Snowman pisze. Nie wiem. Ja chyba tak nie umiem. ;-)
Sam widzisz jakie problemy, zeby to spojne bylo (praktycznie nierealne) - chyba ze pojedziesz na elektrycznym sprzezeniu wyzwalania spustu w obu aparatach (na dodatek zmontowanych na szynie, zeby w ta sama strone celowaly), albo zrobisz to w dwie osoby, ustalajac wczesniej kierunek celowania i wciskajac spust na raz-dwa-trzy. W miare bezproblemowo to chyba tylko przy krajobrazie (w tym architekturze) i martwej naturze, ewentualnie i ostatecznie przy portrecie.
@ Snowman 2010-09-24 12:07:47 -> zastanawiałem się nad tym problemem. Na przykładzie - jeśli jako pierwsze zrobię zdjęcie długą lufą chwytając np. rowerzystę jadącego pod drzewami - to po zmianie aparatury - nawet w szeroim kadrze - jeśli będzie widać te drzewa, to raczej rowerzysta już odjedzie. Kontekst obu fotografii straci istitny element wspólny :)) Wydawać by się mogło, że w odwrotnej sytuacji będzie tak samo - ale jeśli patrząc przez aparatkę "wypatrzę" w takim oddaleniu rowerzystę, to istnieje szansa, że - nieco przesuwając kadr (to fakt) - wyłuskam go na zbliżeniu :) Tu nie ma prostego rozwiązania - i ciężko będzie opracować taki algorytm działania, który za jednym zamachem rozwiąże wiele pytań/problemów. A co do sensu - to to co napisałeś jest przecież bardzo interesujące - choć wydaje się oczywiste... :)) Jeżeli mi się uda - to spróbuję coś takiego zrobić podczas najbliższego wyjazdu w góry (odpukać)
Jasne ze mozna i tak i tak. Tyle w Twoim wariacie generuje to IMO problemy ktore roztrzasalismy na Lozy, w moim wariancie aparatka bedzie tylko aparatem do dokumentacji sceny (tak jak sie przy solararkach robi focac normalnym aparatem panorame ktora obejmuje otworek). Szczerze mowiac nie do konca jeszcze sens tego dzialania (poza takim, zeby pokazac jak bardzo mozna przeksztalcic scene korzystajac z narzedzi do kreatywnego wplywania na fotografie)
Chodziło o to, żeby udowodnić, że jak się wejdzie do wody to ma się mokre spodnie i przedstawić dokumentację fotograficzną eksperymentu potwierdzającego tę niezwykle śmiałą tezę. Efekt zaiste fenomenalny. Projekt idealny do dofinansowania ze środków europejskich.
Niestety lipa. W sensie, ze była wielka akcja a została kupa śmieci. Tylko dwie fotki balkonowe - z zabawką na pierwszym planie i z Intermarche - są ok. Reszta to słaba powtórka z Dnia Gniota.
Ja bym to przeredagowal, pozostawiajac sens mniej wiecej ten sam, a czyniac bardziej realnym. Po pierwsze - nie oszukujmy sie, zadna samodyscyplina nie pomoze by wcisnac spust bez jakiegokolwiek wkladu odautorskiegoe, poza tym zabawa z ustawami "normalnego" sprzetu przekresla jedno po drugim. Widzialbym to tak - wykonujemy zdjecie tak jak nam w duszy gra, po czym zaraz po nim wyciagamy aparatke i wduszamy spust rejestrujac na "surowo" wczesniej sfotografowana scene.
Aha - zapomniałem... Oczywiście zdjęcia wykonywane parami (aparatka, nasz aparat) powinny być robione jedno po drugim - tak szybko, jak to tylko możliwe :)
Ten pomysł, który mi przyszedł do głowy - wymaga niestety pewnych nakładów - i samodyscypliny :). Zakupić należy aparatkę podobną do tej, która krążyla po Polsce w projekcie Snowmana. A następnie - na przykład o określonej godzinie (stałej) - w określonym miejscu (stałym) - najlepiej publicznym typu ulica, park etc. kierując obiektyw w tym samym kierunku (dowolnym, ale stałym) wykonać po parze fotografii - w dowolnie wybranych odstępach czasu (najlepiej jeśli będą jednakowe pomiędzy kolejnymi sesjammi, ale również mogą np. równomiernie się zmieniać - wydłużać lub skracać) Ta para fotografii powinna obejmować zdjęcie tą aparatką - tu potrzeba właśnie samodyscypliny by pamiętać, że mamy WYŁĄCZNIE podnieść aparat do oka i nacisnąć spust migawki - z wzrokiem utkwionym na wprost - oraz drugą fotografię, którą należy wykonać dowolnym aparatem z dowolnym obiektywem (zoom, stały) z dowolnymi - wybranymi przez siebie nastawami, zależnymi wyłącznie od naszego widzimisię (nie muszą nawet gwarantować "najlepszej jakości"). Jedyne o czym trzeba pamiętać, to to, by i w tym przypadku kierunek ujęcia zgodny był z kierunkiem patrzenia na wprost - analogicznie jak przy zdjęciu pierwszym. (oczywiście użycie zooma - jest już przy drugiej fotografii całkowicie dowolne - w zależności od pomysłu, potrzeb. Tak jak i wszelakichkombinacji nastawami). Fotografie z aparatki należy oddać do nieznanego sobie laboratorium z prośbą o standardowe wywołanie i standardowe zeskanowanie. Natomiast zdjęcia z własnego aparatu - w czasie oczekiwania na oddane do labu - należy -również wedle własnego uznania - opracować przy pomocy dostępnych, ulubionych programów graficznych :))
Mam szczery zamiar coś takiego wykonać jeszcze tej jesieni :))
pomysł zacny - kiedyś przez ponad pięć lat fotografowałem wywierzyska tatrzańskie (te same, z tych samych - mniej więcej) miejsc praktycznie co 6 tygodni. Między innymi - dzięki takiej DOKUMENTACJI :)) - można nadal obserwować jak sama przyroda daje sobie radę z efektami bezmyślnej ludzkiej działalności... Od stycznia tego roku ( z racji, że mamy okrągły - 2010 rok) staram się robić w każdym miesiącu przynajmniej jedną fotografię, gdzieś (w sumie przypadkowo) na ulicach Warszawy. Ale w ten akurat zamysł wkradł się inny pomysł i nie jest to w rezultacie tym - o czym myślałem... Na bazie pomysłu Snowmana - przyszedł mi do głowy nieco inny - bardziej indywidualny (przez co mniej jednak interesujący). Ale o nim nieco później - obowiązki... :)
Ja swego czasu (z 10 lat temu jak nie wiecej) zaparlem sie robic Agatem (pol klatki) na slajdzie codziennie (tez jakos w poludnie) w tym samym miejscu ten sam kadr. Roku nie dalo rady (przywiazanie do miejsca przez 365 dni), ale gdyby tak robic o okreslonej porze akurat w tym miejscu gdzie sie jest, to moglaby byc ciekawa historia (tylko pore wybrac taka, zeby nie powtarzalo sie codziennie to samo ;) )
świetny projekt, idea zacna :)
wystawione przez: barszczon 2010-09-30 19:50:55 > Podobne jak inni tutaj ja też. Ale takich jak zrobiłem, tak wymuszonych to nie :-)))
wystawione przez: A_R_mator 2010-09-29 23:40:28 - zapewne :)). Ale odnoszę wrażenie, że są tu pokazane zdjęcia, których Autorzy zrobiliby podobne - bez akcji aparatka :)
barszczon 2010-09-28 23:39:56 > I w tym problem. Przykładowo, takich zdjęć jak tutaj z uwzględnieniem "jak ja widzę" bym nie zrobił. Jednak decyzja fotografować czy nie należy do podstawowych :-)
wystawione przez: A_R_mator 2010-09-25 23:31:14 - tak w prostych słowach - to chyba chodzi mi o porównanie typu: obiektywny obbraz/widok (to co "widzi" aparat), a potem wyłuskanie z tego obrazu widzianego przez autora...
:)) Cieszy mnie to :)
ojojjjj! Pozdrawiam wszystkich wykonawców, przez których ręce wędrowała szalona aparatka! Foty obejrzałam tak ze 3 razy...; no! Ja zasady rozumiem, akcja sympatyczna, integrująca ...; dyskusję na Loży barszczon-Snowman łyknęłam całą (!) - a co mi tam...Ciekawam dalszych wniosków, rozważań i kolejnych akcji... Basia
> Snowman 2010-09-26 22:42:12 >>> Spytałem i potwierdziła. Zatem pozdrawiamy :-)
Moze spytajmy u poganki? ;)
Z bloga "u_poganki": __[2010-09-21 20:31:49] Na aparatkę czekałam...Są. Są zwyczajne, się ludzie wywiązali jak mieli, po prostu..., Odbiór urobku to trudne zadanie. Proste foty, szczere jakieś... - co tu zrobić z niemi...? ___ >>> ciekawe czy to o powyższe chodziło? ;-)))
> jednozdjecie.ownlog.com 2010-09-24 13:29:13 >>> Mógłbyś je już wyjąć. Chyba stanowczo za długo tam je trzymasz :-)))))
> barszczon 2010-09-24 23:05:53 >>> Nie za bardzo łapię co chciałbyś uzyskać bądź zbadać tą metodą. Ogólnie oczywiście bez detali. Tak nie bardzo chwytam bo to jakoś wbrew temu co towarzyszy robieniu przeze mnie zdjęć. Nie tak dawno rozmawiałem z Ertu o wtopieniu w otocznie, zlaniu się z nim. I nie chodzi o kamuflaż tylko właśnie czucie. Ale o tym mniej więcej Snowman pisze. Nie wiem. Ja chyba tak nie umiem. ;-)
Sam widzisz jakie problemy, zeby to spojne bylo (praktycznie nierealne) - chyba ze pojedziesz na elektrycznym sprzezeniu wyzwalania spustu w obu aparatach (na dodatek zmontowanych na szynie, zeby w ta sama strone celowaly), albo zrobisz to w dwie osoby, ustalajac wczesniej kierunek celowania i wciskajac spust na raz-dwa-trzy. W miare bezproblemowo to chyba tylko przy krajobrazie (w tym architekturze) i martwej naturze, ewentualnie i ostatecznie przy portrecie.
@ Snowman 2010-09-24 12:07:47 -> zastanawiałem się nad tym problemem. Na przykładzie - jeśli jako pierwsze zrobię zdjęcie długą lufą chwytając np. rowerzystę jadącego pod drzewami - to po zmianie aparatury - nawet w szeroim kadrze - jeśli będzie widać te drzewa, to raczej rowerzysta już odjedzie. Kontekst obu fotografii straci istitny element wspólny :)) Wydawać by się mogło, że w odwrotnej sytuacji będzie tak samo - ale jeśli patrząc przez aparatkę "wypatrzę" w takim oddaleniu rowerzystę, to istnieje szansa, że - nieco przesuwając kadr (to fakt) - wyłuskam go na zbliżeniu :) Tu nie ma prostego rozwiązania - i ciężko będzie opracować taki algorytm działania, który za jednym zamachem rozwiąże wiele pytań/problemów. A co do sensu - to to co napisałeś jest przecież bardzo interesujące - choć wydaje się oczywiste... :)) Jeżeli mi się uda - to spróbuję coś takiego zrobić podczas najbliższego wyjazdu w góry (odpukać)
...a paluszki w dipie...
jednozdjecie.ownlog.com 2010-09-24 08:50:34 > A łyżka na to: niemożliwe! :-D
Jasne ze mozna i tak i tak. Tyle w Twoim wariacie generuje to IMO problemy ktore roztrzasalismy na Lozy, w moim wariancie aparatka bedzie tylko aparatem do dokumentacji sceny (tak jak sie przy solararkach robi focac normalnym aparatem panorame ktora obejmuje otworek). Szczerze mowiac nie do konca jeszcze sens tego dzialania (poza takim, zeby pokazac jak bardzo mozna przeksztalcic scene korzystajac z narzedzi do kreatywnego wplywania na fotografie)
@Snowman - można i tak i tak - w każdym przypadku zestawienie aparat/aparatka będzie opisywało coś innego :)
@jednozdjecie.ownlog.com -> chyba jednak nie wiesz - a przynajmniej czytając Twoje komentarze, można odnieść takie wrażenie...
Chodziło o to, żeby udowodnić, że jak się wejdzie do wody to ma się mokre spodnie i przedstawić dokumentację fotograficzną eksperymentu potwierdzającego tę niezwykle śmiałą tezę. Efekt zaiste fenomenalny. Projekt idealny do dofinansowania ze środków europejskich.
jednozdjecie.ownlog.com 2010-09-23 19:59:16 > Zatem... raczej... a nawet na pewno... nie wiesz o co w tym chodziło :-))))))) na bank :-D
Niestety lipa. W sensie, ze była wielka akcja a została kupa śmieci. Tylko dwie fotki balkonowe - z zabawką na pierwszym planie i z Intermarche - są ok. Reszta to słaba powtórka z Dnia Gniota.
Ja bym to przeredagowal, pozostawiajac sens mniej wiecej ten sam, a czyniac bardziej realnym. Po pierwsze - nie oszukujmy sie, zadna samodyscyplina nie pomoze by wcisnac spust bez jakiegokolwiek wkladu odautorskiegoe, poza tym zabawa z ustawami "normalnego" sprzetu przekresla jedno po drugim. Widzialbym to tak - wykonujemy zdjecie tak jak nam w duszy gra, po czym zaraz po nim wyciagamy aparatke i wduszamy spust rejestrujac na "surowo" wczesniej sfotografowana scene.
Aha - zapomniałem... Oczywiście zdjęcia wykonywane parami (aparatka, nasz aparat) powinny być robione jedno po drugim - tak szybko, jak to tylko możliwe :)
Ten pomysł, który mi przyszedł do głowy - wymaga niestety pewnych nakładów - i samodyscypliny :). Zakupić należy aparatkę podobną do tej, która krążyla po Polsce w projekcie Snowmana. A następnie - na przykład o określonej godzinie (stałej) - w określonym miejscu (stałym) - najlepiej publicznym typu ulica, park etc. kierując obiektyw w tym samym kierunku (dowolnym, ale stałym) wykonać po parze fotografii - w dowolnie wybranych odstępach czasu (najlepiej jeśli będą jednakowe pomiędzy kolejnymi sesjammi, ale również mogą np. równomiernie się zmieniać - wydłużać lub skracać) Ta para fotografii powinna obejmować zdjęcie tą aparatką - tu potrzeba właśnie samodyscypliny by pamiętać, że mamy WYŁĄCZNIE podnieść aparat do oka i nacisnąć spust migawki - z wzrokiem utkwionym na wprost - oraz drugą fotografię, którą należy wykonać dowolnym aparatem z dowolnym obiektywem (zoom, stały) z dowolnymi - wybranymi przez siebie nastawami, zależnymi wyłącznie od naszego widzimisię (nie muszą nawet gwarantować "najlepszej jakości"). Jedyne o czym trzeba pamiętać, to to, by i w tym przypadku kierunek ujęcia zgodny był z kierunkiem patrzenia na wprost - analogicznie jak przy zdjęciu pierwszym. (oczywiście użycie zooma - jest już przy drugiej fotografii całkowicie dowolne - w zależności od pomysłu, potrzeb. Tak jak i wszelakichkombinacji nastawami). Fotografie z aparatki należy oddać do nieznanego sobie laboratorium z prośbą o standardowe wywołanie i standardowe zeskanowanie. Natomiast zdjęcia z własnego aparatu - w czasie oczekiwania na oddane do labu - należy -również wedle własnego uznania - opracować przy pomocy dostępnych, ulubionych programów graficznych :)) Mam szczery zamiar coś takiego wykonać jeszcze tej jesieni :))
pomysł zacny - kiedyś przez ponad pięć lat fotografowałem wywierzyska tatrzańskie (te same, z tych samych - mniej więcej) miejsc praktycznie co 6 tygodni. Między innymi - dzięki takiej DOKUMENTACJI :)) - można nadal obserwować jak sama przyroda daje sobie radę z efektami bezmyślnej ludzkiej działalności... Od stycznia tego roku ( z racji, że mamy okrągły - 2010 rok) staram się robić w każdym miesiącu przynajmniej jedną fotografię, gdzieś (w sumie przypadkowo) na ulicach Warszawy. Ale w ten akurat zamysł wkradł się inny pomysł i nie jest to w rezultacie tym - o czym myślałem... Na bazie pomysłu Snowmana - przyszedł mi do głowy nieco inny - bardziej indywidualny (przez co mniej jednak interesujący). Ale o nim nieco później - obowiązki... :)
Ja swego czasu (z 10 lat temu jak nie wiecej) zaparlem sie robic Agatem (pol klatki) na slajdzie codziennie (tez jakos w poludnie) w tym samym miejscu ten sam kadr. Roku nie dalo rady (przywiazanie do miejsca przez 365 dni), ale gdyby tak robic o okreslonej porze akurat w tym miejscu gdzie sie jest, to moglaby byc ciekawa historia (tylko pore wybrac taka, zeby nie powtarzalo sie codziennie to samo ;) )
albo kupię 31 rolek? po 12 klatek? i zrobię cały rok? :DDDDD
jak mnie zeprze mocno, to zrobię jakiś miesiąc codziennie o 12-stej, codziennie innym aparatem :D
:)))