Centralnie sens egzystencji ludzkiej da sie sprowadzić do permamentnych starań o poprawe samopoczucia.Gdy zatem sprawy ulegają rozprzężeniu z coraz cenniejszych i coraz z głębszych nurtów rzeki , na której brzegu szukasz ukojenia , prędzej czy póżniej poczną sie ukłaniać TRUPIE DŁONIE
— 1.04.2006, 02:45:21
Centralnie sens egzystencji ludzkiej da sie sprowadzić do permamentnych starań o poprawe samopoczucia.Gdy zatem sprawy ulegają rozprzężeniu z coraz cenniejszych i coraz z głębszych nurtów rzeki , na której brzegu szukasz ukojenia , prędzej czy póżniej poczną sie ukłaniać TRUPIE DŁONIE
— 1.04.2006, 02:45:21
...Czasami podróż przez życie jest jak jazda ekskluzywną limuzyna, czasami jest wycieczką przez krainy szcześcia, a bywa , że na samym progu staje sie walka o przetrwanie, wspinaczka na K2, szturmem warownej twierdzy lub poszukiwaniem mitycznego Avalonu.
— 31.01.2006, 10:13:26
...Czasami podróż przez życie jest jak jazda ekskluzywną limuzyna, czasami jest wycieczką przez krainy szcześcia, a bywa , że na samym progu staje sie walka o przetrwanie, wspinaczka na K2, szturmem warownej twierdzy lub poszukiwaniem mitycznego Avalonu.
— 31.01.2006, 10:13:26
Namiętność sprawia, że przestajemy jeść, spać, pracować. Burzy nasz spokój. Obraca wniwecz całą przeszłość. Nikt nie lubi, kiedy jego świat rozsypuje się na kawałki. Dlatego ludzie zwykle starają się przewidzieć zagrożenie i go unikać, bo dzięki temu udaje im się podeprzeć kruchą konstrukcję, która i tak ledwo stoi. To inżynierowie minionych spraw. Są tacy, którzy postępują inaczej: rzucają się na oślep w wir namiętności, w nadziei że ona rozwiąże wszystkie problemy. Składają na barki innych całą odpowiedzialność za własne szczęście i całą winę za ewentualne niepowodzenia. Są rozdarci między euforią, bo przydarzyło im się coś cudownego, a rozpaczą, bo jakieś niespodziewane zdarzenie wszystko zniszczyło. Bronić się przed namiętnością, czy ślepo jej ulec? Co jest mniej niszczycielskie? Nie wiem.
— 25.01.2006, 18:20:11
Namiętność sprawia, że przestajemy jeść, spać, pracować. Burzy nasz spokój. Obraca wniwecz całą przeszłość. Nikt nie lubi, kiedy jego świat rozsypuje się na kawałki. Dlatego ludzie zwykle starają się przewidzieć zagrożenie i go unikać, bo dzięki temu udaje im się podeprzeć kruchą konstrukcję, która i tak ledwo stoi. To inżynierowie minionych spraw. Są tacy, którzy postępują inaczej: rzucają się na oślep w wir namiętności, w nadziei że ona rozwiąże wszystkie problemy. Składają na barki innych całą odpowiedzialność za własne szczęście i całą winę za ewentualne niepowodzenia. Są rozdarci między euforią, bo przydarzyło im się coś cudownego, a rozpaczą, bo jakieś niespodziewane zdarzenie wszystko zniszczyło. Bronić się przed namiętnością, czy ślepo jej ulec? Co jest mniej niszczycielskie? Nie wiem.
— 25.01.2006, 18:20:11
Ten autor nie ma jeszcze komentarzy.