ktoś kiedyś za mnie to zrobił, wiec pozwolę sobie zacytować
Na początku, we wczesnej podstawówce, było modelarstwo - sklejanie samolotów, czołgów, statków. W liceum doszło czytanie książek, przede wszystkim wojennych i zwiedzanie Warszawy. Mając 18 lat Rafał Nowak podejmuje pierwszą poważną decyzję: zaczyna studiować wymarzoną historię. Lecz temperament pcha go w stronę działania, tworzenia. Zmienia kierunek na archeologię, chce podróżować. Jeśli jednak jeździć, poznawać świat, to trzeba znaleźć sposób na zachowanie go w pamięci. Więc fotografia.
Najpierw jako prosty dokument, coś, co można pokazać, fizyczny ślad minionego czasu. Potem, coraz szybciej, robienie zdjęć staje się dla Rafała Nowaka życiową koniecznością - bez Canona EOS 5 w ręku, statywu na plecach i torby z obiektywami na ramieniu nie wyobraża sobie już ani wyjazdu, ani nawet chodzenia po mieście. Fotografowanie wciąga, zaczynają się eksperymenty - poszukiwanie formy, obiektów, własnego stylu. Na pierwszy duży sukces nie trzeba długo czekać: 21-letni Rafał Nowak zostaje
Laureatem I Miejsca i Wyróżnienia w konkursie "Fotograficzne Poznanie Zabytków". Wie już, że interesuje go architektura. Nie wie natomiast, że wkrótce pojawi się fascynacja silniejsza, która na długo zepchnie inne tematy w cień - muzyka.
Słuchał jej przecież od zawsze. Płyty bluesowe i jazzowe stały w jego małym, ursynowskim mieszkaniu odkąd sięga pamięcią. Ale nigdy nie sądził, że będzie mu dane spotkać swoich idoli na żywo i utrwalić ich występy. Z słuchacza stać się współuczestnikiem misterium dźwięków. Pierwsze koncerty zapadają w pamięć najbardziej. A więc występ Hot Water w kameralnie przystosowanej salce warszawskiego klubu Stodoła - palące reflektory, dym setek papierosów, zapach potu i poczucie absolutnego szczęścia.
Potem gigantyczne imprezy w Sali Kongresowej, katowickim Spodku, pod średniowiecznym olsztyńskim zamkiem... Fotografia zaczyna wciągać coraz bardziej. Życie nabiera tempa. Rafał podejmuje pracę w mediach, robi zdjęcia dla magazynów muzycznych i klubów. Równocześnie nie zarzuca podróży - powstają cykle z Izraela, Egiptu i Turcji, a następnie ze Stanów Zjednoczonych. I jeszcze (jak on to robi?!) starcza czasu na zorganizowanie w 2001 roku Festiwalu Diaporamy.
Dwa lata później przychodzi upragniony moment: otwarta zostaje pierwsza indywidualna wystawa Nowaka pod tytułem "Frisco - San Francisco znane i nieznane". Canona EOS 5 zastępuje "cyfra", ale przecież nie o aparat tu chodzi. Pojawia się pomysł zorganizowania własnej galerii, reaktywowania w Polsce reportażu zdjęciowego. Jednak na to trzeba będzie poczekać, jeszcze nie teraz. Tymczasem latem 2005 roku fotograf zaprasza na swą kolejną, autorską prezentację - na wystawę "Live" do warszawskiego klubu "Wieżyca" przychodzą tłumy.
Rafał Nowak wypracowuje własny, rozpoznawalny styl, tworzy coraz bardziej świadomie. Koncentruje się na fotografowaniu zespołów i solistów podczas scenicznej akcji. Intensywna czerwień, migotliwa żółć, postacie uginające się w załamaniach świateł - to jego znak firmowy, wizytówka artystyczna.
Z tych zdjęć płynie muzyka. Naprawdę. Posłuchajcie i popatrzcie Państwo sami...
Agata Dąmbska
...........A proszę bardzo............ i również pozdrawiam... ; )*
chodziło mi o dużą ilość komentarzy,zwykle gdy pojawia się foto z golizną jest ich sporo..a tu nie ma.ot co
diss, to najogólniej mówiąc krytyka ;-) pozdrawiam
dla wyzwolenia sie z okowów konwenansu... http://autofocus.blox.pl/2008/01/Wielcy-fotografowie-w-Internecie.html