Lecz kiedy całe swoje życie budujesz twierdze, paradoksalnie nie daje ci to poczucia bezpieczeństwa. Drżysz codziennie w obawie, by nikt nie próbował się wedrzeć do fortecy zwabiony jej niedostępnością.
Póki każde okno i każde wrota są zamknięte i zaryglowane można mieć jednak w jakiś sposób nadzieję i poczucie bezpieczeństwa.
Nadchodzi czasem jednak moment kiedy masz ochotę uchylić najmniejsze okno w najwyższej z wież. I to jest początek końca...
Twierdza zamieni się powoli w turystyczny pałacyk, gdzie wstęp kosztuje grosze i który zwiedza się z nudów i bez większego zainteresowania. Po każdym turyście będziesz opadać coraz bardziej na dno lochu, który sam sobie wydrążyłeś. Niektórzy zwiedzający wyryją w murach swoje inicjały, niektórzy spluną, ale będą i tacy, którzy cicho szepną: „jakie to kiedyś musiało być imponujące i jakie bezpieczne”, a ty tylko wspomnisz na te czasy i przeklniesz moment, w którym uchyliłeś najmniejsze okno w najwyższej z wież.